Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus

Zapomniał Mączyński jak Ramirezem był

Autor: Maciej Golec
2020-06-29 19:57:20

Twitter jest specyficznym miejscem. Z jednej strony skraca dystans z ludźmi, z którymi przeciętny człowiek nie mógłby nigdy porozmawiać, z drugiej pokazuje ich prawdziwą twarz. Na przykład w takich sytuacjach, jak z Krzysztofem Mączyńskim w roli głównej, któremu ewidentnie – i to już nie pierwszy raz – przepaliły się styki.

Chociaż skoro piłkarz Śląska Wrocław już n-ty raz się kompromituje i wychodzi na aroganta może powinniśmy napisać, że te przepalone styki to norma? Wiadomo – przyznanie się do błędu jest trudną rzeczą, wymaga wszak trochę pokory i samokrytyki, a nie każdego na to stać. 

A chodzi o wczorajszą sytuację z meczu z Lechem, kiedy Mączyński, jak widać na poniższym filmiku, zamiast atakować piłkę, wjechał z impetem w nogi Daniego Ramireza. Co prawda Hiszpanowi nic poważnego (na szczęście) się nie stało, ale absurdem jest, że Mączyński w tej sytuacji nie obejrzał czerwonej kartki. Z czym najwyraźniej sam zainteresowany się nie zgadza. 

 

  

  

 

Zero jakiejkolwiek refleksji, że przegiął i że przegina teraz. Ale w sumie czego my się spodziewaliśmy, skoro chwilę po wejściu w Ramireza Mączyński wrzeszczał na arbitra, bo w swym mniemaniu nie zaslużył nawet na zółtą?

Musimy przyznać, iż to dosyć smutne, że poważny piłkarz poważnej drużyny – ba, jej kapitan – przyjmuje dziecinną narrację „mamo, ale skoro on może, to czemu nie ja?”. I nie ma tu znaczenia, czy jednocześnie uderza w ironiczny ton, bo Daniemu Ramirezowi raczej nie jest w tym momencie do śmiechu. Zwłaszcza, że spięcia na przestrzeni całego meczu pojawiały się kilkukrotnie i jeśli nie bezpośrednie czerwo, to dwie-trzy żółte na pewno się kapitanowi Śląska należały. Niedługo potem przecież pomocnik Wojskowych „podstemplował” stopę Hiszpana.

Co jednak dziwne, są też osoby, które na poważnie bronią Mączyńskiego. Choćby Marcin Torz z Super Expressu, który uważa, że krytyka tegoż piłkarza to „frontalny atak kibiców innych klubów” i przejaw bólu o formę i miejsce Śląska w tabeli. Na szczęście, są to skrajne mniejszości często zaślepione klubowym szalikiem.

Wracając na boisko – oczywiście, wina leży też po stronie sędziego Kwiatkowskiego, który pozwalał na taką grę, ale, na litość boską, Mączyński zaliczył dwie asysty, zagrał bardzo dobry mecz, jeden z lepszych w ostatnim czasie. Dla racjonalnie oceniających wszystkie argumenty niepiłkarskie w sytuacjach stykowych świadczą przeciwko niemu. Czy dla świętego spokoju nie byłoby lepiej przeprosić? Albo zwyczajnie nabrać wody w usta? Zwłaszcza, że wojenki twitterowe to nie jest coś, z czym Mączyński nie miał wcześniej do czynienia. Przypomina się choćby kwestia transferu do Legii.

To, co zaprezentował Mączyński na boisku, „polskim futbolem” na pewno nie jest, ale właśnie przez takie wpisy osoby mające pogłos w mediach tworzą stereotyp ligi, która nie oferuje widzowi niczego poza rzeźnią, łamaniem nóg, jeżdżeniem na dupie i brutalnymi wejściami w rywali. Spoko, tylko niech potem taki piłkarz się nie oburza, że skrytykowano jego występ.

A nie, chwila, to już było…

 

 

Mamy przekonanie graniczące z pewnością, że utożsamianie z Polską brutalności i poniekąd braku refleksji na temat swojego zachowania szkodzi polskiej piłce wizerunkowo bardziej niż wszystko inne. Zamiast przełamywać stereotypy, Mączyński wszystkie potwierdza, świetnie!

Szkoda też, że tacy piłkarze mają niebywale krótką pamięć. Krzysztof Mączyński, mówiąc delikatnie, nie jest znany z bycia boiskowym twardzielem, który co by się nie działo zaciska zęby. Za czasów gry w Wiśle Kraków nie pamiętamy słów o „polskim futbolu”, a sytuacje, w których to były reprezentant Polski jest poszkodowany – o zgrozo – miały miejsce!   

 

 

Po transferze do Legii Mączyński zrobił sobie detoks od Twittera. Może warto ponownie rozważyć tę opcję?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się