Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Sposób na Portowców? Poczekać aż w końcu sami sobie zrobią kuku… Cracovia 2:1 Pogoń
Jest taka scena w filmie „8 mila”, w której jeden z drugoplanowych bohaterów, Cheddar Bob, przez przypadek strzela sobie w nogę z pistoletu schowanego do kieszeni. Czy da się lepiej zobrazować dzisiejszą Pogoń Szczecin?
Była 22. minuta, kiedy Portowcy właściwie podarowali bramkę swoim rywalom. Najpierw haniebnie jak na obrońcę zachował się Stec – takim dryblingiem trudno byłoby ominąć nawet drzewo, a co dopiero ruchliwego przeciwnika, jakim okazał się Loshaj. Później zaś w rolę egzekutora wcielił się Benedikt Pech. Przepraszamy najmocniej, oczywiście Zech! Niemiec interweniował tak nieszczęśliwie, iż wpakował piłkę do własnej siatki. Cóż, Manias mógłby się od niego uczyć wykończenia.
Druga bramka? Obyło się bez aż tak wielkiej tragedii, aczkolwiek tym razem nie popisali się obaj stoperzy. Gdzie byli myślami przy dośrodkowaniu Wdowiaka? Chyba na leżakach na pobliskiej plaży, o czym pisaliśmy jeszcze przed meczem. Van Amersfoortowi nie pozostało nic innego, jak dobrze dołożyć głowę, aczkolwiek to jego uderzenie pozostawiało wiele do życzenia. Gdyby Stipica nie wpadł do bramki wraz z futbolówką…
W tej chwili najbardziej palącym problemem Pogoni jest oczywiście posucha w ataku, ale nie można zapominać, że przed nami na razie niezbyt ciekawa perspektywa, jeśli chodzi o boki obrony. Drużyna walcząca o najwyższe cele powinna mieć piłkarzy na poziomie duetu Nunes-Rapa w piku.
— Mateusz Kasprzyk (@mkasprzyk1993) June 29, 2020
Portowców było stać tylko na jedną odpowiedź i to w samej końcówce meczu. Wówczas okazało się, że na tę samą wycieczkę z Zechem i Kostasem wybrał się Rakoczy. Nunes uciekł mu na parę kilometrów, więc Nunes wypuścił go samego w pole karne, a ten usadził na tyłku Hrosso i wpakował mu gola przy krótkim słupku. Delikatnie rzecz ujmując, nie dał on Probierzowi argumentów, by stawiać na niego częściej. Samemu też nie wyciągnął wniosku z sytuacji, która miała miejsca na początku drugiej połowy – przecież wówczas w identyczny sposób próbował przechytrzyć go Kowalczyk, lecz trafił w słupek.
A przecież tak dobrze rozpoczął się ten mecz dla Pogoni! Do momentu utraty pierwszej bramki to szczecinianie zdecydowanie przeważali. Starali się wysoko odbierać futbolówkę, Pasy w ataku pozycyjnym praktycznie nie istniały, cały zespół zachowywał doskonałą dynamikę. Pomyśleliśmy sobie: „oho, jeszcze moment i na pewno Hrosso skapituluje” kiedy Drygas trafił w poprzeczkę zza szesnastki. Zanosiło się na to jednoznacznie. No ale ten klops Zecha… Zupełnie jakby odebrał szczecinanom ochotę do dalszej rywalizacji. Energia uszła z nich niczym powietrze z balona, który ktoś nadmuchał i puścił bez zawiązywania wentylu.
– Ta bramka bardzo się nam przydała, żeby się w tym meczu przełamać. Do tego czasu trudno nam było w ogóle jakąś akcję sklecić – mówił w przerwie Mateusz Wdowiak, co też doskonale oddaje jak odważnie w mecz weszła Pogoń. „Sklecić” natomiast to było doskonałe określenie poczynań gospodarzy do 22. minuty. Naprawdę nic im nie szło.
Ale później inicjatywa niemal zupełnie przeszła do nich. Spokojnie w pierwszej połowie mogli zapakować jeszcze ze dwie sztuki. Jak blisko pokonania Stipicy był Jablonsky po niespodziewanym rajdzie, dałoby się zmierzyć w centymetrach. Niedługo potem z bliskiej odległości uderzał Hanca, aczkolwiek Dante nie dał się zaskoczyć.
Listkowski bez strzału, celnego podania w pole karne, kontaktu z piłką w polu karnym rywala. Dużo wiatru, efekciarskich zwodów, żadnego konkretu, jeden gol w prawie 100 meczach nie jest przypadkiem.
— Wojciech Parada (@WojciechPar) June 29, 2020
Trzeba byłoby się naprawdę mocno nakombinować, żeby po dzisiejszym meczu znaleźć jakieś pozytywy w grze szczecinian. Dlatego wybaczcie, ale nie będziemy się silić. Widać, że w tej drużynie wszyscy już marzą o jednym – by ten sezon się zakończył, a jego końcówka została zapomniana.
Ciekawe czy podopieczni Runjaicia wygrają chociaż jakiś mecz przed finiszem rozgrywek 2019/20...
Cracovia 2:1 Pogoń Szczecin (1:0)
1:0 Zech 22’ (sam.) (asysta Loshaj)
2:0 van Amersfoort 78’ (asysta Wdowiak)
2:1 Nunes 90+1’ (asysta Cibicki)
Cracovia: Hrosso (4) – Rapa (4), Dytjatjew (6), Jablonsky (6), Pestka (6) – Dimun (3), Loshaj (5) – Hanca (4), van Amersfoort (6), Wdowiak (6) (89’ Rakoczy) – Lopes (3)
Pogoń: Stipica (5) – Stec (2), Kostas (4), Zech (2), Nunes (5) – Podstawski (3), Dąbrowski (5) (65’ Cibicki 5) – Kowalczyk (5), Drygas (5) (71’ Turski 5), Listkowski (4) (78’ Smoliński) – Frączczak (3)
Sędzia: Tomasz Musiał
Nota: 4
Żółte kartki: Jablonsky, Hrosso – Dąbrowski
Piłkarz meczu: Jablonsky