
Autor zdjęcia: własne
Rumak: Lechowi brakuje doświadczenia. Bezzębna Legia doczłapie się po tytuł? Szymański: Nie było dnia, bym czuł się źle
W sobotniej prasie dziś króluje temat walki o mistrzostwo w Ekstraklasie - a w zasadzie gorszej formy Legii. To jednak nie wszystko. Przygotowaliśmy dla was 15 materiałów z 3 źródeł.
"PRZEGLĄD SPORTOWY"
"Lechowi brakuje doświadczenia. Były trener Kolejorza ocenia obecną sytuację klubu"
"Przed tym spotkaniem Lech był w dobrej sytuacji, bo w perspektywie miał walkę o wicemistrzostwo i finał Pucharu Polski. Jedna porażka może zachwiać pewność siebie i przełożyć się na końcówkę w lidze? Co jest przyczyną braku zwycięstw w ważnych meczach?
Mariusz Rumak: Pierwsza myśl jest taka, że jest to brak doświadczenia. Mam na myśli brak doświadczenia całego zespołu, bo nawet młodzi zawodnicy mają już rozegrane po kilkadziesiąt spotkań w ekstraklasie. Drużyna musi okrzepnąć w trudnych momentach, coś razem wygrać i coś razem przegrać. W lidze również są mecze, gdy nie wszystko wychodzi, gra się nie klei, ale wtedy doświadczeni zawodnicy muszą wziąć ten ciężar na siebie. Tak potrafi grać właśnie Lechia. Można wygrać jedną bramką w bólach, ale patrzy się w przód, nie szuka przyczyn porażki tylko wyciąga wnioski by poprawić grę. Lechowi jako zespołowi brakuje doświadczenia, bo rzadko wygrywa ważne spotkania. W kluczowych meczach gra się trudniej i poza ostatnią wygraną z Legią nie przypominam sobie, aby lechici wychodzili z takich bojów zwycięsko. Czy to w rzutach karnych, czy w meczu, w którym przegrywa i wstaje z kolan. To wzmacnia zespół."
Więcej TUTAJ
***
"Szymański: Nie było ani jednego dnia, bym czuł się źle"
"Piotr Wołosik: Trudno inaczej zacząć rozmowę. Jak zdrowie?
Sebastian Szymański (pomocnik Dynama Moskwa i reprezentacji Polski): Dziękuję, wszystko w porządku. Właśnie dobiegła końca moja kwarantanna. Czuję się doskonale. Kolejne testy, wykonane w szpitalu, były już negatywne. Jestem w stu procentach zdrowy.
Pierwsze wieści, gdy do Polski dotarła informacja, że zaraził się pan koronawirusem, były mocno niepokojące.
Wiem, wiem. Kiedy dowiedziałem się, że mam pozytywny wynik testu, byłem pewny, że media coś wymyślą. I wymyśliły... Dlatego wolałem sam zadzwonić do mamy i zawczasu ją uspokoić. Naprawdę mocno zdenerwowana pytała, co dokładnie ze mną. A po rozmowie znowu naczytała się newsów i zaczęła podejrzewać, że może nie mówię prawdy, by jej nie martwić. Kolejny telefon, usłyszała mój pogodny głos, dodatkowo, żeby upewnić ją, że synowi nic nie dolega, połączyliśmy się wideo. Zobaczyła mnie i już była spokojna. Wiadomo, jak reagują bliscy, a mama zawsze najbardziej przejmuje się dzieckiem. No i kiedy przeczytała, że sam zgłosiłem się do szpitala, bardzo źle się czując, mocno gorączkując, to już w ogóle... W dniu, w którym test wykazał, że dopadł mnie koronawirus, przez dwie, trzy godziny miałem podwyższoną temperaturę, 37,5."
Więcej TUTAJ
***
"Probierz nie chce dać satysfakcji Legii"
"Na świętowanie nie było wiele czasu, bo ekstraklasa nie zwalnia tempa. – Zrobimy wszystko, aby wygrać najbliższy mecz. Zdajemy sobie sprawę, jak trudno się gra na boisku Legii w Warszawie. Postaramy się jednak sprawić niespodziankę – jasno stawia sprawę 47-letni szkoleniowiec, który wcześniej otwarcie mówił swoim zawodnikom, że „to nie jest czas na celebrowanie, bo niczego jeszcze nie wygraliśmy".
Bohaterem spotkania półfinałowego był Mateusz Wdowiak, w którym jeszcze niedawno widziano nowego Bartosza Kapustkę lub Mateusza Klicha. Podopiecznym Aleksandara Vukovicia strzelił dwa gole. Dotąd w lidze trafił tylko raz, ale w... spotkaniu z Legią. – Pracował na to solidnie, i to od dłuższego czasu. Rozmawialiśmy, by poprawił swoją grę oraz skuteczność. W piłce nie ma bowiem czegoś takiego jak przełamanie. Jest sumienna praca i świadomość celu, który się realizuje. Mateusz zrobił duży postęp i oby potwierdzał go swoją grą w kolejnych meczach – nie chciał chwalić przesadnie swojego podopiecznego opiekun krakowskiego zespołu."
Więcej TUTAJ
***
"Żarty się skończyły"
"Ostatnie sześć spotkań w wykonaniu legionistów było bowiem pokazem niemocy. Zespół, w którym chciano już widzieć jakość wyrastającą ponad przeciętność naszej ligi, trzy razy przegrał, dwa razy remisował i tylko raz zwyciężył. Po raz ostatni tak fatalną serię ekipa Aleksandara Vukovicia miała na koniec poprzedniego sezonu, gdy straciła mistrzostwo Polski. O ile jednak opóźnianie koronacji w lidze, z uwagi na ogromną przewagę w tabeli, mogło jedynie niecierpliwić, o tyle pucharowa klęska w Krakowie jest definitywną klapą – Pasy brutalnie wydarły faworytowi szansę na dublet."
Więcej TUTAJ
***
"Osłabieni, ale bronią twierdzy"
"– Po to pracowaliśmy cały sezon, żeby mieć komfort czterech spotkań u siebie w górnej ósemce. Z Piastem w Gliwicach straciliśmy trzy punkty, ale gra zespołu potwierdza, że nie ma mowy o żadnym dołku fizycznym czy psychicznym. Do dopracowania są pewne szczegóły w organizacji gry po stracie piłki, w rozwiązywaniu sytuacji podbramkowych, jednak nadal czujemy się mocni jako drużyna, mimo osłabienia kadrowego – mówi skrzydłowy Śląska Przemysław Płacheta."
Więcej TUTAJ
***
"Historia Gienka z Grudziądza"
"Kiedy przyszedł na świat, dostał imiona Eugeniusz Krzysztof. Nazwiska nie zna, nigdy też nie poznał biologicznych rodziców. Jako trzylatek z ośrodka w Grudziądzu trafił do Mediolanu. Rodzina Bracellich adoptowała jego i o dziesięć lat starszego brata Paolo. Imiona chłopców zostały zmienione na włoskie. – Rodzice zdecydowali się je przetłumaczyć. Czasami żałują, że nie zachowali przynajmniej jednego z dwóch w polskiej wersji – mówi „PS” Eugenio Cristoforo Bracelli, który kilka dni temu został zgłoszony przez Hellas Werona do gry w Serie A. Chłopakowi z Grudziądza przydzielono numer 30."
Więcej TUTAJ
***
"Koniec należy do młodzieży"
"– Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nas ważniejsze: czy wygrana z Wisłą, czy budowanie drużyny na przyszły sezon? Najlepiej byłoby to wszystko połączyć. Wiadomo, że w tej chwili jest to niesamowicie utrudnione, ponieważ większość piłkarzy odejdzie z drużyny, z kolei pozostałych graczy nie mamy aż tylu, żeby można było potraktować te mecze jako budowę pod przyszły sezon. Będziemy robić wszystko, aby Korona prezentowała się jak najlepiej, bez względu, kto pojawi się na boisku – stwierdził trener kielczan."
Więcej TUTAJ
***
"Specjaliści od cudów"
"Przez dziesiątki lat historia hiszpańskiego futbolu kojarzyła się z klęskami. – Myślałem, że jesteśmy przeklęci – przyznawał Xavi Hernandez. Powiedzenie „graliśmy pięknie jak nigdy, odpadliśmy jak zawsze” nie wzięło się znikąd. – Oglądałem, jak Maradona, Matthaus czy Cafu podnoszą puchar za zdobycie mistrzostwa świata i jednocześnie myślałem, czego nam brakuje? Zawsze coś stawało na naszej drodze! – opowiadał pomocnik. Szlak został przetarty w 2008 roku, gdy zespół Luisa Aragonesa zdobył mistrzostwo Europy, a dwa lata później – już pod wodzą Vicente del Bosque, którego maksymą było: „Nie psuj tego, co działa” – dominację La Roja potwierdziło zdobycie mistrzostwa świata. I choć David Villa, najlepszy strzelec mundialu w RPA, mówił, że decydujący dla sukcesu był udział każdego z 23 zawodników, to na pierwszy plan wysuwają się dwa nazwiska – Ikera Casillasa i Andresa Iniesty."
Więcej TUTAJ
***
"Wielkie pieniądze, wielkie problemy"
"Choć skreślanie któregokolwiek z piłkarzy po zaledwie dwunastu miesiącach nie ma sensu, czego najlepszym dowodem jest Luka Modrić, wybrany na najgorszy transfer 2012 roku (przebił nawet Aleksa Songa, który przyznał, że wybrał Barcelonę tylko dla kasy!), to w Barcelonie i Madrycie mogą narzekać. Przyczyny kłopotów Antoine’a Griezmanna, Edena Hazarda i Joao Feliksa są różne, ale są też kolejnym dowodem na to, że Hiszpanom nie służą wielkie zakupy.
Teoretycznie najmniej zarzutów da się wysnuć w kierunku Portugalczyka, którego tłumaczyć można wiekiem – ma niespełna 21 lat. Wykładając 127 mln euro, Atletico kupowało przede wszystkim potencjał. Trudno było uważać go za zawodnika, który z miejsca stanie się liderem drużyny Diego Simeone. Miał za sobą ledwie jeden sezon w profesjonalnym futbolu. Był to rok wyjątkowo dobry (20 goli i 11 asyst w 43 meczach w Benfice), za który otrzymał nagrodę dla najlepszego młodego zawodnika w Europie, jednak to wciąż tylko rok."
Więcej TUTAJ
***
"Bogini pracy"
"Trud, pot i ciężka praca. To się liczy w Bergamo. Z tego są dumni mieszkańcy. Żadne tam metafory, wielkie słowa. Tylko konkrety i fakty. Mediolańczyków nazywają prześmiewczo „Bauscia”, wyrazem nie do przetłumaczenia dosłownie na język polski, który oznacza mniej więcej kogoś, kto bez przerwy gada, za to mało robi. Oczywiście, to Mediolan jest stolicą regionu Lombardia, prawdopodobnie najważniejszym miastem Włoch pod względem przemysłowym czy artystycznym. Ale nie byłoby go bez „bergamaschi”, bo kiedy trzeba coś zbudować, ich prosi się o przyjazd. Tym też się szczycą. W związku z tym wszystkim, czy można się dziwić, że fantastycznie odnalazł się tam trener Atalanty Gian Piero Gasperini, który powtarza, iż przerażają go leniwi piłkarze?"
Więcej TUTAJ
***
"SPORT"
"Na warszawską nutę"
"Wojciech Muzyk w listopadzie tego roku skończy 22 lata. Do Legii dołączył latem zeszłego roku, po 2,5 sezonach spędzonych w Olimpii Grudziądz. Za występy w tym klubie zbierał przyzwoite recenzje. Ale mierzący 195 cm golkiper zbyt prędko uwierzył w to, że może – z powodzeniem – bronić bramki czołowego zespołu ekstraklasy. Mniejsza nawet o to, że on w to uwierzył, ale uwierzył w to trener Aleksandar Vuković. Po tym, jak z Legią pożegnał się Radosław Majecki, który przeniósł się do Monaco, serbski opiekun warszawskiego zespołu zdecydował, że postawi na Muzyka właśnie, a nie na doświadczonego i ogranego na niezłym poziomie (m.in. 112 występów w szkockiej ekstraklasie) Radosława Cierzniaka. Efekt? Opłakany."
***
"Rozmowa z mamą zdecydowała"
"Ten 19-latek nie jest anonimową posta- cią, zwłaszcza dla skautów i dyrektorów sportowych. Ma za sobą występy w reprezentacjach Polski do lat 17, 18 i 19. Na radarze Piasta był już od dawna. - Interesowaliśmy się nim w przeszłości, ale wiązał go kontrakt z Atletico Madryt i nie było możliwości go ściągnąć. Sytuacja zmieniła się z końcem miesiąca, gdy dostaliśmy informację, że nie przedłuży umowy. Postanowiliśmy to wykorzystać - opowiada Bogdan Wilk, dyrektor sportowy Piasta. - Od początku Piast był konkretny i obdarzył mnie zaufaniem. Wiem, że tutaj mogę zrobić postęp jako piłkarz. To główne argumenty, które mnie przekonały - mówi Javier Ajenjo Hyjek."
***
"Nie robimy kalkulacji"
"Jagiellonia przez wielu została skreślona z walki o podium. Czy fakt, że nie ma nic do stracenia każe sądzić, że w niedzielę przy Okrzei znów czeka nas otwarty mecz, jak ostatni ze Śląskiem?"
Waldemar Fornalik: W grupie mistrzowskiej na każdy punkt trzeba solidnie zapracować. Na pewno nie spodziewam się łatwego meczu, bo gdybym był człowiekiem zarządzającym Jagiellonią chciałbym, żeby drużyna pokazała się z jak najlepszej strony na terenie mistrza Polski i zakończyła ten sezon w jak najlepszym stylu. Po bardzo wymagającym przeciwniku, jakim był Śląsk, nie spodziewamy się, że kolejny będzie słabszy. Przygotowujemy się na mecz z drużyną grającą w górnej ósemce, w której stawka jest wyrównana."
***
"To jest czarna magia"
"Wygląda na to, że GKS albo Widzew zagra w barażach o awans. Brak tego awansu byłby katastrofą dla jednych i drugich...
Marek Koniarek: To wszystko przypomina ostatnie sezony. GieKSie przecież do awansów nie brakowało wiele. Symbolem były porażki z Ruchem czy Kluczborkiem po bramce z połowy boiska, aż wreszcie spadek. Rok temu „hitem” był nawet nie tyle sam mecz z Bytovią i spadek po golu bramkarza w doliczonym czasie gry, co fakt, że GKS do takiego meczu dopuścił. Zastanawiam się, jakby to było, gdyby sezon toczył się normalnie. 17 tysięcy ludzi to dla Widzewa dodatkowy zawodnik. Skoro teraz wchodzi 4500, to jest to jakaś strata. Oglądałem Bundesligę i po wznowieniu rozgrywek padało sporo zaskakujących wyników, które moim zdaniem przy pełnych trybunach by nie padły. Czy Borussia przegrywałaby u siebie do zera z Mainz czy z Hoffenheim w obecności 80 tysięcy kibiców? Śmiem wątpić. Drużyny słabsze radziły sobie bez publiczności jakby ciut lepiej od faworytów. Na grunt II ligi trudno to przełożyć, ale po wirusie też lepiej punktują ci z dołu niż z góry. Odbiły się Polkowice, mocno pnie się Skra, a o bezpośredni awans walczy tylko trójka. Łęczna ma 3 punkty przewagi. Jak na 4 kolejki przed końcem, to sporo. Jeśli wygra z Pogonią, a w Katowicach będzie remis, to jedną nogą będzie już w I lidze. GKS kalendarz ma niełatwy, skoro jedzie jeszcze do Stalowej Woli czy Siedlec."
***
"SUPER EXPRESS"
"Bezzębna Legia doczłapie się po tytuł?"
"Tylko punkt dzieli Legię od zdobycia mistrzostwa Polski i fani z Łazienkowskiej mają nadzieję, że kropka nad "i" zostanie postawiona w sobotę, w meczu z Cracovią. Ale... to wcale nie takie pewne, bo kilka dni temu Pasy rozbiły Legię w Krakowie, co na pewno dodało im pewności siebie."
***
"Paixao zagrał dla dzieci"
"Jak najłatwiej trafić do najmłodszych? Wykorzystując ich idoli! Doskonale wiedzą o tym nad morzem, gdzie do niecodziennego zadania zaangażowali kapitana Lechii Gdańsk, Flavio Paixao (36 l.). Portugalczyk wcielił się na gdańskim stadionie w... aktora i wziął udział w serialu dla dzieci, w którym gwiazdakim są maskotki Papety!"