Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: @ActuFoot_

Wielkie ambicje Lens i Lorient. Beniaminkowie chcą pójść śladami swoich poprzedników

Autor: Paweł Łopienski
2020-07-12 13:35:09

W ostatnim czasie kluby Ligue 1 uczyniły poważne starania, aby jak najlepiej wzmocnić swoją kadrę przed zbliżającym się sezonem. Padło kilka rekordów transferowych sprawiając, że kibice nie mogą już doczekać się 22 sierpnia, czyli daty startu nowych rozgrywek. Podobnie jest z beniaminkami, a mianowicie RC Lens i FC Lorient, które chcą pójść śladami Stade Reims czy Nimes Olympique i w pierwszym sezonie po powrocie nie tylko się utrzymać, ale może nawet być blisko najlepszej dziesiątki w stawce.

Lecz aby tak się stało, zarówno w jednym jak i drugim klubie czeka sporo pracy. Bo transfery transferami, ale już nie raz francuskie boiska pokazały, że nawet taki zespół jak Monaco może nie radzić sobie w lidze i otrzeć się o spadek. A w nowym sezonie oczy zwrócone będą szczególnie na beniaminków, uznane marki w futbolu znad Sekwany, a powrót jednego z nich na zaplecze będzie sporym rozczarowaniem. 

FC Lorient i RC Lens, bo to o nich mowa, powrócili do elity, choć droga do sukcesu nie była taka prosta i łatwa. Jeśli mówimy o „Morszczukach”, to ci przed wybuchem pandemii koronawirusa przeżywali wyraźny dołek formy, wygrywając tylko jedno z pięciu ostatnich spotkań. Czy Christophe Pelissier, który rok temu wolał pracę w drugoligowcu zamiast w Amiens SC, poradziłby sobie w trudniejszym dla drużyny momencie, ustabilizował formę i wywalczył awans? Teraz możemy sobie jedynie gdybać, podobnie jest z „Sang et Or”. 

„Czas w końcu wrócić na właściwe miejsce”, niosło się w mieście położonym na północy kraju przez ostatnie długie lata. W zasadzie w każdym poprzednim sezonie drużyna była faworytem do awansu – Lens dysponowało bowiem najwyższym budżetem w całej lidze (powiększonym po przybyciu do klubu Josepha Oughourliana), a i kadra zespołu prezentowała się bardzo dobrze. Zawsze jednak czegoś brakowało. Przykładowo rok temu, gdy porażka i tym samym wielkie rozczarowanie przyszło na ostatniej prostej, czyli w barażach. Teraz jednak wreszcie można było świętować, choć w ograniczonych warunkach spowodowanych kryzysem zdrowotnym. Niewiele jednak brakowało, aby klub ponownie obszedł się smakiem, gdyż trzecie w tabeli Ajaccio traciło zaledwie punkt.

 

 

Władze zdecydowały o tym, że baraże się nie odbędą, dlatego zespołom z miejsc od trzeciego do szóstego zabrano szansę do awansu. W ekipach nowych beniaminków szybko zaczęto pracować nad jak najlepszym otwarciem sezonu. Lorient wykorzystało fakt, że kontrakt Jeremy’ego Morela ze Stade Rennes kończył się wraz z końcem czerwca, dlatego sprowadzono swojego wychowanka za darmo. Ponadto zdecydowano się również pozyskać Stephane’a Diarrę, a także Quentina Boisgarda z Tuluzy. Jednym z hitów okazał się jednak transfer Adriana Grbicia z drugoligowego Clermont Foot. Napastnik był drugim najlepszym strzelcem rozgrywek, zdobywając 17 bramek, notując również cztery asysty. Nic dziwnego, że koszt tej transakcji wyniósł 10 milionów euro i jest to najdroższy ruch transferowy w historii klubu. W nowym sezonie Lorient będzie więc dysponować duetem piłkarzy (Grbić oraz Yoane Wissa), którzy na zapleczu Ligue 1 strzelili łącznie 32 gole.

A to nie koniec wzmocnień, bo w ten weekend finalizowane jest przejście Matthieu Dreyera, bramkarza znanego z gry w Amiens SC. 31-letni golkiper będzie co prawda numerem dwa w hierarchii (po Paulu Nardim), ale z pewnością jednym z aspektów jego przenosin do Bretanii była współpraca z jego byłym trenerem, Christophem Pelissierem.

W drugim z beniaminków jest równie ciekawie, bowiem prezydent klubu, Joseph Oughourlian, w kwietniu zgodził się przeznaczyć 20 milionów euro na podwyższenie kapitału Lens. Co za tym idzie, nie mogło obyć się bez wzmocnień, które były potrzebne, aby mieć możliwość gry w najwyższej klasie rozgrywkowej dłużej niż tylko przez jeden sezon. Rozpoczęto od podpisania nowej umowy z Franckiem Haisem, czyli trenerem, który objął funkcję szkoleniowca drużyny na dwa ostatnie mecze sezonu. Wcześniej zwolniono Philippe’a Montaniera, nie spodziewającego się takiego ruchu ze strony władz. Od 1 lipca jest trenerem belgijskiego Standardu Liege.

 

 

Klub sięgnął głębiej do sakiewki, bowiem sprowadzono za sześć milionów euro Ignatiusa Ganago z Nicei, za połowę tej ceny ściągnięto z argentyńskiego CA Talleres Facundo Medinę, a także wykupiono za milion Corentina Jeana z Tuluzy. Do tego wypożyczono Gaela Kakutę z Amiens SC, gwarantując sobie opcję ściągnięcia go za kwotę podobną do tej, za którą kupiono drugiego z wymienionych zawodników. Za darmo pozyskano także Jonathana Claussa z Arminii Bielefeld oraz Loica Bade z Le Havre. Transfery, które może na pierwszy rzut oka nie zachwycają, ale są potrzebne. A jeśli popatrzymy na problemy w ostatnim sezonie Nimes Olympique, to mogą okazać się kluczowe w kontekście utrzymania w elicie.

W ostatnich tygodniach zbroją się nie tylko beniaminkowie. Pomimo kryzysu zdrowotnego i obaw o finanse klubów, Angers, Lorient, Lens, Reims i Brest pobiły swoje rekordy transferowe. Nie wspominając o interesujących wzmocnieniach Rennes i Nicei, które powinny być mocne w nowych rozgrywkach. Rozpoczęte przygotowania, letnie mercato oraz głód francuskiej piłki sprawiają, że rozpoczynamy odliczanie do daty 22 sierpnia. I choć do niej jeszcze daleko, to jesteśmy pewni, że w nowym sezonie będzie się działo. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się