Autor zdjęcia: Łukasz Sobala | PressFocus
Pawłowski pograł w siatkówkę na 30. metrze, Wołąkiewicz zadebiutował w bramce. Resovia – Widzew 1:0
Wydawało się, że mecz ze Stalą Stalowa Wola będzie dla Widzewa przełamaniem. Łodzianie znów jednak mocno zawiedli i być może bardzo skomplikowali sobie szansę awansu do pierwszej ligi. W niedzielnym pojedynku z Resovią działo się wiele, ale wszystko było dla Widzewa mało przyjemne…
Nie będziemy czarować, że było to wielkie piłkarskie widowisko. Pierwszą połowę oglądało się naprawdę ciężko. Tempo gry i intensywność były niskie, okazji bramkowych też brakowało. Najlepsze stworzyli sobie gospodarze, a dokładnie Daniel Świderski. Najpierw w 11. minucie z bliska nie trafił w bramkę, a kwadrans później minimalnie przestrzelił. Napastnik gospodarzy to były gracz Widzewa i można było z uśmiechem powiedzieć, że chyba nie chciał zrobić krzywdy swojej byłej ekipie. Łodzianie najlepszą sytuację mieli w doliczonym czasie gry, ale uderzenie Marcina Robaka zdołał odbić Marcel Zapytowski.
Najlepszy strzelec łodzian mógł dać prowadzenie w 54. minucie, ale znów dobrze między słupkami interweniował golkiper Resovii. Kilka chwil później, gospodarze strzelili gola. Świderski zagrał do Maksymiliana Hebela, źle zachował się Hubert Wołąkiewicz, który poszedł – mówiąc po piłkarsku – „na raz”, a z tego skorzystał młody pomocnik, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Pawłowskiego. Trener Marcin Kaczmarek szybko zareagował, wprowadził na boisko Rafała Wolsztyńskiego i Christophera Mandiangu, ale nie przyniosło to większego rezultatu.
Gdyby goście mieli mało problemów, kolejny kłopot sprawił Pawłowski. Golkiper Widzewa niepotrzebnie wyszedł w okolice 30 metra i odbił piłkę ręką. Musiał to zrobić, bo futbolówka minęłaby go, a Świderski popędziłby na pustą bramkę. Nie zmienia to jednak faktu, że wycieczka poza własną szesnastkę była kompletnie niepotrzebna. Łodzianie nie mogli na dodatek dokonać zmiany, ponieważ wcześniej wykorzystali trzy, a czwarta była możliwa jedynie w przypadku wymiany młodzieżowców. Patryk Wolański, rezerwowy golkiper Widzewa nie ma takiego statusu, dlatego też między słupkami musiał stanąć Wołąkiewicz. Uprzedzając dalsze wydarzenia, zbyt dużo pracy nie miał. Inna sprawa, że jako defensor kompletnie zawodzi, więc może powinien pomyśleć o zmianie pozycji. W końcówce goście ruszyli do ataku, ale tak jak przez całe 90 minut, większych efektów to nie dało. Resovia mogła skarcić rywala, przy zachowaniu większej ilości zimnej krwi ze strony zawodników ofensywnych.
Ostatecznie Resovia dowiozła korzystny rezultat do końca i zapewniła już sobie praktycznie udział w barażach. Widzew natomiast znów dał powody do wstydu swoim kibicom, a krytykom do hejtu. Cóż, mówiąc delikatnie, Widzew w ostatnich tygodniach gra mocno nierówno i znów na własne życzenie może stracić awans. W najgorszym wypadku czekają ich baraże, ale czy łódzki team da radę pozbierać się psychicznie skoro już teraz każdy ważniejszy mecz, pod presją, kończy się przegraną lub co najwyżej remisem?
Przerwa spowodowana czerwoną kartką dla Pawłowskiego spowodowała, że mecz przedłużył się. Na tym ucierpiała ramówka TVP 3 – Tomasz Jasina musiał przepraszać za opóźnienie transmisji Koronki do Miłosierdzia Bożego z krakowskich Łagiewnik. To dość niespotykana sytuacja w trakcie spotkań, ale też mocno symboliczna dla kibiców z Łodzi, bo teraz pozostaje im już tylko modlitwa. Głównie o to, żeby dwie goniące ekipy, czyli Górnik Łęczna i GKS Katowice, nie wygrały swoich niedzielnych pojedynków. W przypadku zwycięstw, Widzew będzie już w zasadzie musiał szykować się na baraże.
Resovia – Widzew Łódź 1:0 (0:0)
Maksymilian Hebel 64’.
Resovia: Zapytowski – Geniec, Persak, Zalepa, Adamski – Krykun (90’ Feret), Domoń, Hebel (89’ Radulj), Płatek (90’ Kantor) – Antkowiak (70’ Twardowski), Świderski.
Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Tanżyna (46’ Wołąkiewicz), Rudol, Kordas – Ojamaa (72’ Mandiangu), Poczobut (66’ Wolsztyński), Możdżeń, Gutowski, Radwański – Robak.
Żółte kartki: Hebel,Radulj, Zapytowski – Kosakiewicz, Poczobut, Mandiangu.
Czerwona kartka: Pawłowski (77’, za zagranie ręką poza polem karnym).