Autor zdjęcia: Marcin Radziński
Godne zastępstwo dla Tonalego? Jakub Łabojko blisko Brescii
Testy medyczne i sprawnościowe w klinice Medicina dello Sport Panathleticon – na takim etapie znajdują się w tym momencie przenosiny Jakuba Łabojko do Brescii. Jeśli badania wypadną pozytywnie dla pomocnika Śląska Wrocław, powiększy i tak już liczną polonię na zapleczu Serie A.
Gdy Łabojko podpisze kontakt z Brescią, zostanie dziewiątym piłkarzem znad Wisły, który w najbliższej kampanii będzie miał okazję występować na boiskach Serie B. Tym samym nasza rodzima eskadra zrówna się z francuską armią, liczącą tyle samo zawodników Tricolores. Polacy i Francuzi to aktualnie dwie najliczniejsze nacje na drugim szczeblu futbolu w Italii.
Śląsk pogodzony ze stratą
Temat transferu 23-latka do klubu Lombardii nie jest żadnym novum. Już przed tygodniem Gazeta Wrocławska informowała, że do Śląska wpłynęła oficjalna oferta Brescii, na którą władze przystały. Łabojko miał tylko uzgodnić z nowym pracodawcą warunki współpracy, a te – zdaniem mediów – wyklarowały się w następujący sposób: pomocnik podpisze trzyletnią umowę, a trzecia ekipa poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy zarobi ok. 600 tys. euro. Co i tak jest niezłą sumką zważywszy na to, że to był ostatni czas na sprzedaż piłkarza. Jego obecny kontrakt z wrocławską drużyną wygasłby wraz z końcem obecnych rozgrywek.
Wrocławianie natomiast nie znajdują się teraz pod finansową presją. Niedawno spieniężyli na rzecz Norwich Przemysława Płachetę za 3 mln euro, ustanawiając tym samym najdroższy transfer ze Śląska w historii klubu. Biorąc pod uwagę również to, że Łabojko nie ukrywał chęci odejścia, a na jego pozycji trener Vitezslav Lavicka ma dużą konkurencję, ze stratą przyszło się pogodzić o wiele łatwiej. Wilk syty i owca całą – tak z perspektywy Wojskowych prezentuje się sprzedaż jednego z kluczowych zawodników.
Łatanie po Tonalim
A jak sprowadzenie 23-latka widziane jest z punktu widzenia Brescii? Ze Stadio Mario Rigamonti przed kilkunastu dniami wypchnięto do Milanu jeden z najgorętszych towarów tegorocznego mercato. Sandro Tonali, bo o nim mowa, po spadku do Serie B był skazany na wyprowadzkę z rodzimego klubu – kwestią do uzgodnienie było tylko to, do którego z gigantów calcio trafi. Po długich zawirowaniach trafiło na ekipę z czrwono-czarnej części San Siro, przez co klubowa kasa Brescii wzbogaci się o ok. 30 mln euro, ale nie od razu. Na razie świeżo upieczony spadkowicz wziął zaliczkę w kwocie 10 milionów.
Pozyskane pieniądze trener Luigi Delneri zaczął inwestować w zastępców dla 20-letniej gwiazdy. Kilka dni temu w drużynie powitano Tom’a van de Looi’ego, który całą poprzednią kampanię spędził na wypożyczeniu z FC Groningen do NEC Nijmagen, na zapleczu Eredivisie. Holender jednak nie będzie najgroźniejszym konkurentem dla Łabojki, bo w poszukiwaniu zastępstwa dla Tonalego, władze Brescii przygotowały kapelusze w kilku rozmiarach. W tych szerszych zapewne poruszać się będą Daniele Dessena i Birkir Bjarnason. Ten pierwszy ma w CV grubo ponad 300 meczów w Serie A; drugiego zaś dobrze pamiętamy z występów dla Islandii podczas Euro 2016 oraz dla FC Basel, gdy Szwajcarzy przed pięcioma laty rywalizowali z Lechem Poznań w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Bjarnason był wówczas jednym z tych, którzy wbijali gwoździe do trumny Kolejorza.
Pozytywy? Zarówno Dessena, jak i kolejny z konkurentów – Dimitri Bisoli – dużą część minionego sezonu stracili na poważne kontuzje (odpowiednio złamanie nogi i problemy z więzadłem w kolanie). Bisoli wciąż zresztą nie jest jeszcze pewny powrotu do sprawności, bo ostanie spotkanie rozegrał przed pandemicznym lockdownem. W myśl zasady: nieszczęście kolegi jest darem losu dla drugiego, będziemy się przyglądać startowi Polaka w Serie B.