Autor zdjęcia: Własne
Michniewicz: Jóźwiak powinien sobie poradzić. Kobylański: Przypomnę się Brzęczkowi. Kosowski: Bogatszy klub musi wziąć Brosza
Wtorkowa prasa głównie skupia się na transferze Kamila Jóźwiaka do Derby County. Dzienniki podsumowują również ligowy weekend i doceniają znakomity start Górnika Zabrze. Kamil Kosowski zaznacza nawet, że Marcin Brosz powinien dostać szansę w najbogatszych polskich klubach.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Ogromne wyzwanie”
„Nie podzielam tego entuzjastycznego tonu. Oglądałem mecz z Holandią z odtworzenia i czekałem na tę jego akcję i strzał, o którym tyle mówiono. Kiedy już zobaczyłem, mocno się zdziwiłem, bo piłka przeszła pięć metrów od bramki. Nie sądzę, aby sam Kamil był z tego uderzenia zadowolony – komentuje trener. Przyznaje, że najważniejsze było to, że Jóźwiak się nie spalił. Nie pokazał tremy. I to właśnie daje podstawy, by sądzić, że nie przepadnie w Anglii, gdzie presji z pewnością będzie sporo. – Jeśli głowa wytrzyma, powinno być dobrze, bo umiejętności ma naprawdę wysokie – podsumowuje Michniewicz”.
Więcej TUTAJ
***
„Najtrudniejsza liga świata”
„Championship nie bez powodu jest często określana mianem „najbardziej wymagającej ligi świata”. Piłkarze w trakcie sezonu rozgrywają 46 kolejek. To dużo, ale na tym wcale nie musi się skończyć, bo zespoły z miejsc 3-6 walczą jeszcze w barażach. Kalendarz jest więc napięty do granic i tylko najmocniejsi są w stanie wytrzymać takie obciążenia.
Dla Kamila Jóźwiaka transfer do Derby County będzie skokiem na głęboką wodę. Nie dość, że z ekstraklasy trafi do znacznie trudniejszej i bardziej wymagającej ligi, to jeszcze fizycznie będzie musiał być perfekcyjnie przygotowany. – Co trzy dni gra się bardzo ciężkie mecze. W dużym stopniu to w Championship nauczyłem się fizycznej gry – przyznał w 2018 roku, po pierwszym sezonie w Championship, Kamil Grosicki”.
Więcej TUTAJ
„Alarm u mistrza”
„Słaba forma, brak pewności po porażkach i brak ogarnia niektórych graczy wpływa na to, że obecnie gra Legii nie wygląda najlepiej. Nie jest to zbyt optymistyczny stan przed najbliższymi tygodniami, a one zdecydują czy warszawski klub po trzech latach przerwy znów zagra w fazie grupowej Ligi Europy”.
Więcej TUTAJ
***
„Scalet wyręcza pewniaków”
„Na drugi mecz w ekstraklasie Scalet czekał do lipca 2020 roku. Wcześniej skorzystał na problemach kadrowych wywołanych wprowadzonymi restrykcjami związanych z pandemią, bo po został dokooptowany do pierwszego zespołu, aby trener miał większy wybór piłkarzy. I już w nim został. Zagrał w ostatnim meczu poprzedniego sezonu, a dwóch pierwszych spotkaniach nowych rozgrywek wchodził na boisko z ławki. W meczu z Lechem wreszcie pojawił się w podstawowym składzie. – On się nigdy na nic nie skarży i lubi ciężko pracować. Cieszę się, że los mu to wynagrodził. Wytrzymał presję i fajnie daje sobie radę. Jeśli trener da mu więcej szans, na pewno może być jeszcze lepszy – ocenia Adam Matysek”.
Więcej TUTAJ
***
„Żyją ze sobą w symbiozie”
„- Uważam, że na awansie Warty powinien skorzystać również Lech. Zamiast wypożyczać swoich wychowanków po klubach w całej Polsce, mogliby mieć ich na miejscu, na czym zyskałaby również Warta. Nie mówię, żeby pół drużyny, to byli piłkarze wypożyczeni z Lecha, ale dwóch-trzech czemu nie. Tym bardziej, że oba kluby żyją ze sobą w symbiozie, co też jest swego rodzaju fenomenem. Nigdy nie było żadnych waśni i mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Kibice Warty są też często fanami Lecha, podobnie było z zawodnikami, którzy grali w jednym i drugim klubie. Oba zespoły mają inne cele i nie są dla siebie bezpośrednią konkurencją – słusznie zauważa Jakołcewicz”.
Więcej TUTAJ
„Kosowski: Marcin Brosz musi się ruszyć z Zabrza"
„Nie chcę za bardzo słodzić trenerowi, bo to mój kumpel, więc ktoś może pomyśleć, że promuję kolegę, ale od kilku lat powtarzam, że Marcinowi należy się praca z młodzieżową reprezentacją Polski. Możemy wyliczać kolejnych zawodników, których odkrył i wypromował, jak Przemka Wiśniewskiego. Przecież ten chłopak kopał się w juniorach po czole, a dziś zastanawiamy się, czy trafi do Bundesligi, Championship czy Serie A. Ogromna w tym zasługa właśnie Marcina. Ale nie można funkcjonować w taki sposób w nieskończoność. Musi w końcu ruszyć się z Zabrza, bo przyklei się do niego łatka człowieka, który co by się nie działo, i tak sobie poradzi. A on zasłużył, by popracować z drużyną, którą się wzmacnia, a nie osłabia. Sądzę, że to już najwyższy czas na takie wyzwanie, że jeśli teraz nie zdecyduje się na kolejny krok, to może przespać odpowiedni moment. Więc albo w Zabrzu muszą uznać, że walczą o europejskie puchary, albo bogatszy klub powinien wziąć Brosza”.
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Najlepszy start w tym wieku!”
„Jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu klub postanowił rozstać się z Igorem Angulo, który w czterech ostatnich latach był prawdziwą maszyną do zdobywania goli, zdobywając w tym czasie dla jedenastki z Zabrza 88 bramek w lidze i w rozgrywkach pucharowych. Odeszła też spora grupa zagranicznych, a wypożyczonych wcześniej zawodników, jak dwójka Greków Stavros Vassilantonopoulos i Giorgos Giakoumakis, czy równie nieźle radzący sobie Erik Jirka. Doszło zaś wielu nowych zawodników, z Bartoszem Nowakiem czy Aleksem Sobczykiem na czele. Nie grano sparingów, z braku funduszy nie pojechano na żaden obóz przygotowawczy, a do rozgrywek przystąpiono z marszu. Na początek po niezłej grze udało się w I rundzie Pucharu Polski pokonać Jagiellonię u siebie 3:1. Po wygranych w lidze z Podbeskidziem 4:2 i Stalą w Mielcu 2:0 mówiono, że to „tylko” beniaminkowie. Niedzielna wygrana różnicą trzech bramek z Lechią, poparta dobrą czy bardzo dobrą grą całego zespołu, bo w ekipie trenera Marcina Brosza nie było praktycznie słabych punktów, zrobiła jednak na wszystkich wielkie wrażenie”.
„Strzelca już mają”
„Na meczach z udziałem Podbeskidzia kibic nie ma prawa się nudzić. Jak dotąd „górale” jeszcze w ekstraklasie nie wygrali, ale w trzech spotkaniach z udziałem tego zespołu padło aż 14 bramek. Ponadto warto podkreślić, że po niezbyt udanym początku II połowy w Białymstoku, Podbeskidzie w dalszej części drugiej odsłony miało przewagę i było po prostu zespołem lepszym”.
***
„Drazik: Cały czas się rozwijamy”
„Był pan zaskoczony, że „wygryzie” pan z bramki Mariusza Pawełka i zagra przeciwko Radomiakowi?
- „Mario” podczas jednego z treningów w tygodniu nabawił się kontuzji, doznał urazu kolana, ale dokładnie nie wiem jakiego. W przeddzień meczu z Radomiakiem w ogóle nie trenował, więc oswoiłem się z myślą, że będę musiał go zastąpić. Byłem bardzo skoncentrowany i dobrze przygotowany, bo pojawiła się szansa, że po dłuższej przerwie znowu wejdę do bramki. Ze swojego występu w tym spotkaniu jestem zadowolony, chociaż o pełnej satysfakcji nie ma mowy, bo znowu przegraliśmy”.
„SUPER EXPRESS”
„Kobylański: Przypomnę się trenerowi kadry”
„– A w dalszym ciągu masz marzenia o występach w reprezentacji Polski?
– Zawsze były, są i będą. Mój tata grał w reprezentacji Polski i to mnie mobil i z u j e , żeby pojechać na zgrupowanie pierwszej reprezentacji i w niej zagrać. To jest chyba moje największe marzenie piłkarskie. Będę ciężko pracował i próbował pokazywać się, na razie w drugiej Bundeslidze, więc może selekcjoner reprezentacji Polski mnie zauważy”.
***
„Milik dogadany z Romą”
„Giallorossi mają zapłacić za niego 25 mln euro odstępnego, a z nim samym podpisać kontrakt warty 4,5 mln euro zarobków za każdy sezon spędzony na Stadio Olimpico”.
„GAZETA WYBORCZA”
„Kolejne puchary do odebrania”
„Prezes PZPN Zbigniew Boniek odebranie pucharu Groclinowi nazywa nie sukcesem, a smutkiem. Jego punkt widzenia jest zrozumiały w tym sensie, że uznanie ważnego meczu za oszustwo, a triumfatora za kanciarza jest wyrazem porażki polskiego futbolu z tamtych czasów.
Ale takie, choć punktowe i częściowe, odkłamanie historii byłoby chyba największym moralnym osiągnięciem dziewięciu lat rządów prezesa PZPN. Boniek ma tak silną pozycję w polskiej piłce (i kończącą się za kilka miesięcy ostatnią kadencję w fotelu prezesa związku), by nie bać się różnych grup interesów i to zrobić. Postąpić nie w smak klubom dumnie prezentującym ubrudzone machlojami trofea. Na przekór niektórym stacjom telewizyjnym, które handlarzy wynikami niewyrażających wciąż skruchy zapraszają jako ekspertów. Na złość kibicom licytującym się w internecie, że "może nasi kupowali mecze, ale tamci kupowali więcej".
Więcej TUTAJ
„Bójka i plucie w klasyku ligi francuskiej”
„Awanturę rozpętał Di Maria, który splunął na obrońcę Alvaro Gonzaleza - co w czasach pandemii wydaje się wręcz szaleństwem. Hiszpan poprosił sędziego o analizę VAR, gdy podbiegł do niego Neymar i nawymyślał mu od rasistów. Na środku boiska Kurzawa i Amavi urządzili sobie walkę bokserską - i oni pierwsi wylecieli z czerwonymi kartkami. Ich śladem poszli Paredes i Dario Benedetto. Pierwszy brutalnie sfaulował drugiego i obaj Argentyńczycy zobaczyli po drugiej żółtej kartce”.
Więcej TUTAJ