Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Wykop.pl

ŁKS myśli, że in vitro to pizzeria, a Widzew, że Żabka to zoologiczny. Derby na łódzkich murach

Autor: Mariusz Bielski
2020-09-16 11:30:28

Paradoks hitów, na które najbardziej ostrzymy sobie ząbki jest taki, że potem przeważnie kończą się bezbramkowym remisem, a od patrzenia na nie zgrzytamy zębami. Często otoczka jest lepsza niż samo spotkanie. Czy z derbami Łodzi będzie podobnie? Nie odważymy się prorokować, natomiast faktycznie zwrócimy uwagę na inną rywalizację – tę, która od lat odbywa się poza boiskiem.

Ale nie, to nie będzie tekst o historycznym bilansie ustawek kibiców ŁKS-u i Widzewa, nie zamierzamy jednym i drugim wyliczać różnorakich burd, których przecież nie brakowało. Nie będziemy też rozstrzygać kto robi lepsze oprawy, albo kto bardziej pomógł szpitalom w trakcie koronawirusa.

Zwróćmy natomiast uwagę na doping. Jak wszędzie, gdzie mamy dwa odwiecznie rywalizujące ze sobą kluby, w Łodzi też antagonizmy narosły do przeogromnych rozmiarów. Czasem wręcz absurdalnych. Idziesz na mecz na przykład ŁKS-u z Koroną i kilka razy słuchasz jak fani Rycerzy Wiosny… Lżą na RTS, Wisłę Kraków czy Ruch Chorzów. Niby nic dziwnego, o nienawiści jednych do drugich dałoby się przecież napisać doktorat. Ale jaka w tym logika, jeśli do Łodzi zawitała akurat ekipa z Kielc? Bzdura.

– Poczucie przynależność do tak ogromnej i entuzjastycznej wspólnoty sprawiło, że postanowiłem wpadać na mecze częściej (…) Możesz na 2 godziny wyłączyć się ze świata i przeżywać tylko to, co dzieje się na murawie i trybunach. Jeśli masz ochotę się wykrzyczeć w dopingu, rozładować stres w fajny sposób, to wbijaj na stadion – opowiadał nam swego czasu jeden z kibiców ŁKS-u, który po latach przerwy znów zaczął regularnie chodzić na mecze. Jednocześnie zaznaczał jednak: – Szkoda tylko, że na niektórych meczach leci więcej obelg na przeciwników niż wsparcia dla naszych. Bez sensu, wkurza mnie to.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Oczywiście nie ma szansy, aby wyplenić ten negatywny doping, zakorzenił się zbyt głęboko. Aczkolwiek musimy przyznać, że chętnie zobaczylibyśmy reakcje jednych czy drugich kibiców, gdyby nagle rzucanie mięsem zamienili na żartobliwe obelgi, które da się przeczytać na łódzkich murach.

A byłoby w czym wybierać, od niektórych naprawdę można zrywać boki ze śmiechu.

 

Szkoda tylko, że za większością tych napisów stoją nie kibice obu ekip, którzy postanowili zmienić charakter swego braku sympatii do drugiej strony, lecz jeden człowiek. StreetArtowiec przedstawiający się jako Janusz III Waza, którego tożsamość pozostaje nieznana. Niemniej jego twórczość należy docenić, bo niewątpliwie nieco zmienia kibicowski wizerunek Łodzi.

– Kiedyś myślałem że to dobrze. Niech ludziom się wydaje, że to łysi kibole tak piszą, a przez to niech zmienia się wizerunek. Ale potem doszedłem do wniosku, że jakbym te teksty podpisywał, to później robiąc coś innego rozpoznawano by moją sygnaturę. Działoby to na zasadzie „o, to ten gościu od napisów, ciekawe co zmalował tym razem?” Teraz zostawiam trzy kreski jako Janusz III Waza. Nie sądzę jednak, żeby ten podpis był czytelny, mało kto go skojarzy – opowiadał na łamach portalu Weszło w rozmowie z Leszkiem Milewskim.

– Moim totalnym marzeniem są derby, na których kibice przerzucają się kreatywnymi hasłami „ŁKS nie czyta książek!”, „Widzew jeździ Tico!”. To byłoby coś – dodawał.

Jak na ironię jednak mówi, iż swoją tożsamość ukrywa ze względu na strach przed gniewem obu grup kibicowskich. – Zawsze mnie cieszy jak ktoś naśladuje to co zacząłem, to nie ja stworzyłem np. świetny napis „ŁKS nie wita dnia uśmiechem”. Fajnie, że podłapali i też próbują dorzucić do pieca. Z drugiej strony nie chciałbym się ujawniać również ze względu na kibiców, bo mogłoby być różnie. Było nie było żartuję z obu łódzkich klubów mieszkając w Łodzi. Swoimi kanałami wiem, że kibicowskiej wierchuszce moja robota nawet się podoba, ale jakaś gównażeria mogłaby mieć inne zdanie. Do zrobienia krzywdy wystarczy jedna osoba.

Cóż, jak już wspomnieliśmy, pewnych zachowań, schematów, sposobu myślenia nie zmieni się z dnia na dzień. Ba, całkowicie pewnie wydaje się kompletnie niemożliwe. Nie mielibyśmy jednak nic przeciwko, gdyby kiedyś zmieniły się chociaż proporcje w całej tej historii. A przy okazji każdy, przechodząc koło takiego ironicznego napisu, przynajmniej zaśmieje się, zamiast odczuwać żenadę po kolejnym skrajnie wulgarnym – nazwijmy to po imieniu – akcie wandalizmu.

(Źródła zdjęć: Twitter, Faceebok - Football factory, Wykop.pl)


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się