Autor zdjęcia: welt.de
Jakub Świerczok dla 2x45.com.pl: Gdyby miało mi odbić, odbiłoby już dawno
- Można powiedzieć, że na początku zwiedzałem teren. Praktycznie nie miałem piłki przy nodze. Później jednak w końcu ją dostałem, oddałem strzał, z którym Tim Wiese miał trochę problemów i całe napięcie ze mnie zeszło. Od tego momentu czułem się dobrze - w wywiadzie dla 2x45.com.pl opowiada o swoim debiucie w Kaiserslautern napastnik Jakub Świerczok.
Świerczok omal nie został bohaterem! 90 minut Polaka, dobry debiut. Kaiserslautern - Werder 0:0
Kibice Kaiserslautern zachwyceni Świerczokiem. Jego rywal z ataku niemiłosiernie krytykowany
2x45.com.pl: - Jak oceniasz swój debiut?
Jakub Świerczok: - Powiem szczerze, że trochę niedosytu odczuwam. Mogłem pokusić się o strzelenie zwycięskiego gola. Miałem dwie sytuacje, których nie wykorzystałem. Ale ogólnie myślę, że mogę ten występ ocenić na plus. Z trenerem na temat tego meczu jeszcze nie rozmawiałem.
- Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz od pierwszej minuty?
- Zanosiło się na to już od sparingu z PSV. Od środy na treningach zawsze byłem wystawiany w gronie tych, którzy byli przewidywani do wyjściowego składu. Spodziewałem się więc, że dostanę szansę. A w sobotę faktycznie wyszedłem na boisko i wtedy nie było już żadnych wątpliwości.
- Była trema? Pierwszy kwadrans dość niemrawy w Twoim wykonaniu...
- Można powiedzieć, że na początku zwiedzałem teren (śmiech). Praktycznie nie miałem piłki przy nodze. Później jednak w końcu ją dostałem, oddałem strzał, z którym Tim Wiese miał trochę problemów i całe napięcie ze mnie zeszło. Od tego momentu czułem się dobrze.
- Grałeś przeciwko naprawdę utytułowanym piłkarzom, ale nie było widać żadnego respektu dla nich z Twojej strony.
- Nigdy nie blokuje mnie klasa rywala. Nie ma znaczenia, czy naprzeciw mnie stanie Mikael Silvestre z ładnym CV, Clemens Fritz, czy ktokolwiek inny. W tym względzie nie mam żadnych zahamowań. Cały czas myślę tylko, żeby dobrze zagrać i wypełnić swoje obowiązki na boisku.
- Wiele rzeczy wyglądało dobrze, ale na pewno nie współpraca z Dorge Kouemahą...
- Parę razy mógł mi szybciej podać, lecz nie mnie oceniać jego grę. To nie moja rola. Wszystko zależy od tego, jak spojrzy na to trener.
- A jak oceniasz sam poziom meczu? To był dla Ciebie szok w porównaniu z I ligą?
- Nie patrzę na to, czy gram w Bundeslidze, Lidze Mistrzów czy pierwszej lidze polskiej. Niezależnie od okoliczności pracuję tak samo, chcę udowadniać na boisku, że jestem dobry i po prostu robić swoje.
- Jak traktujecie remis z Werderem? Cenny punkt, czy strata dwóch punktów?
- Jesteśmy w takiej sytuacji, że każda zdobycz ma wielką wartość. Raczej więc straciliśmy dwa punkty, które byłyby bardzo potrzebne w kontekście walki o utrzymanie. Musimy wygrywać, zwłaszcza u siebie, gdzie kibice naprawdę dobrze się spisują. Nie można jednak tego rozpamiętywać, bo już w sobotę czeka nas spotkanie niezwykle ważne - z ostatnim w tabeli Augsburgiem.
- Był najazd Twoich bliskich na Kaiserslautern z okazji tego meczu?
- Nie. Na trybunach był Bartłomiej Bolek, mój przyszły agent. Rodzice jeszcze nie przyjechali. W następnym tygodniu powinienem się wprowadzić do własnego mieszkania i wtedy na pewno nieraz będą oglądać mnie na żywo.
- Czyli aklimatyzacja przebiega co najmniej sprawnie?
- Dokładnie. Czekam jeszcze tylko na wspomnianą przeprowadzkę, żeby nie mieć już na głowie żadnych innych spraw poza treningami i meczami.
- Klub na pewno mógłby Ci też zapewnić auto. Tylko czy ma po co?
- Samochód dostałem, choć prawa jazdy jeszcze nie zrobiłem. Będzie nim jeździć moja mama.
www.todayfoot.com Ka 0-0 We 21/01/2012 przez 123dz
- Jaką dokładnie rolę spełnia Artur Płatek? Służy pomocą w sprawach codziennych, czy raczej podczas treningów, gdy trzeba coś wytłumaczyć, podpowiedzieć?
- Bardziej to drugie. Znajduje się w sztabie szkoleniowym Kaiserslautern, podczas zajęć często jest ze mną na boisku, podpowiada mi, tłumaczy założenia i oczekiwania trenera. Gdyby nie on, to wszystko na pewno nie przebiegałoby tak sprawnie i gładko. Wiele mu zawdzięczam.
- W wywiadzie dla "Sportu" powiedziałeś trzy proste "tak", gdy padały pytania o pierwszą reprezentację i Euro 2012...
- Konkretne pytanie, konkretna odpowiedź. Nie wykluczam we własnych myślach, że gdybym strzelił parę goli w Bundeslidze, to Franciszek Smuda by mnie powołał.
- Nie boisz się, że za bardzo napompujesz balon oczekiwań i w trudniejszym momentach te deklaracje zostaną Ci wypomniane?
- Nie. Nie chodzi o to, że kadra Smudy śni mi się po nocach, tylko sądzę, że w razie czego mógłbym dostać powołanie. Teraz myślę tylko o dobrej grze w klubie, a co z tego wyjdzie, zobaczymy.
- Mówiłeś też, że w Polsce więcej jest głosów negatywnych na Twój temat niż wyrazów wsparcia. Ale po debiucie tych drugich chyba nie zabrakło?
- Dostałem smsy z gratulacjami od osób bliskich, które zawsze we mnie wierzą i zawsze dobrze mi życzą. Na temat ludzi, którzy są zazdrośni i czekają na moje potknięcie wolałbym się nie wypowiadać. Ich sprawa...
- Z trenerem Dariszem Fornalakiem rozmawiałeś po meczu? Mówił nam wcześniej, że jesteś bardziej kandydatem na piłkarza niż piłkarzem, ale chciałby się mylić.
- Tak, z nim zamieniłem parę słów, wszystko jest w porządku. A tamtą wypowiedzią zapewne chciał sprawić, żeby przypadkiem nie uderzyła mi do głowy woda sodowa.
- To Ci nie grozi?
- Nie. Gdybym miało mi odbić, odbiłoby już dawno. Teraz nie ma o tym mowy.
- Kibice Kaiserslautern bardzo cię chwalą. Widzą Cię w ataku w duecie z Itayem Schechterem lub Sandro Wagnerem.
- To miłe. Sam nie zaglądam na niemieckie strony, bo na razie po niemiecku powiem dwa zdania.
- To raczej będzie musiało się zmienić.
- Zgadza się. Jak już się przeprowadzę i pozałatwiam wszystkie formalności, wtedy zacznę chodzić na kurs językowy. Będę miał własnego nauczyciela.
- Zatem na razie rozmawiasz głównie z Czechami i Słowakami w zespole?
- Tak, z czeskim obrońcą Janem Simunkiem rozumiem się najlepiej. Jest jeszcze Słowak Andre Nemec, ale z nim aż tak dobrego kontaktu nie złapałem. Z resztą kolegów dogaduję się po angielsku. Nie jest źle.
- Stoper Rodnei grał kiedyś w Jagiellonii. Powie coś po polsku?
- No właśnie niczego nie pamięta...