Postawić kropkę nad "i"
Awans jest, euforia już niemal opadła, jednak to jeszcze nie koniec. Jeszcze ostatnia stacja na drodze "Kolejorza": Salzburg. Początek spotkania w czwartek o godzinie 19 na Red Bull Arena.
Stawką ostatniego meczu fazy grupowej Ligi Europy jest pierwsze miejsce w grupie. Walczyć jest zatem o co, bo o potencjalnie słabszych rywali w 1/16 finału. Zadanie jest do wykonania, ale najpierw trzeba wygrać w Austrii, a dopiero później myśleć o wyniku w Turynie. Tam Juventus musiałby wygrać z Manchesterem City.
Zawodnicy zgadzają się co do jednego: ten mecz chcą po prostu wygrać. Lech zaczarował tegoroczne rozgrywki Ligi Europy. Przecież lechici spisiwali się co najwyżej przeciętnie jeszcze latem. Odpadli w eliminacjach do Ligi Mistrzów ze Spartą Praga, a mogli zajść dużo dalej. W rozgrywkach klasy B, czyli dawnym Pucharze UEFA, a dzisiejszej Lidze Europejskiej początki też nie były za dobre. W końcu jakoś udało się awansować do fazy grupowej i co? I grupa śmierci. - No to po Lechu, po awansie. Przyjadą wielkie zespoły, będzie chociaż można pójść na mecz, zobaczyć gwiazdy - powiedział niejeden kibic. A "Kolejorz" zadziwiał, zaskakiwał. Co więcej, wyeliminiwał wielki Juventus.
Co jest przyczyną sukcesu Lecha Poznań w Lidze Europy? Trener Red Bulla Salzburg twierdzi, że teraz każda drużyna podchodzi do konfrontacji z klubem z Wielkopolski z należytym szacunkiem. Może początkowo tak nie było. Bo co to ten Lech? Gdzie leży Poznan? - Ten z siedemnastką zagrał dobrze - mówił o Sławku Peszce Nigel de Jong.
A w czwartek jeszcze jeden sprawdzian. Kibice już w śnie zimowym. Ostatnia kolejka ligowa odwołana, przygotowania do świąt pełną parą, a na ulicach lód, śnieg i mróz. Warto byłoby rozgrzać serca, jeszcze raz, a potem spokojnie czekać na piątkowe losowanie i rundę wiosenną.
Może nieco o austriackim klubie. Salzburg spisał się słabo, a może wypadł tak na tle Lecha Poznań. Jedyne punkty podopieczni Huuba Stevensa zdobyli z Juventusem, jednak dwumecz przegrali, w przeciwieństwie do poznaniaków. Może to Juve rzeczywiście takie słabe? A jak Austriacy radzą sobie w lidze? Trzecie miejsce, ostatnio dobra passa meczów bez porażki. Kilka ładnych zwycięstw. I grali w tę niedzielę, wygrali ze Sturmem, 2:1.
Jose Mari Bakero twierdzi, że zespół interesuje wyłącznie tylko zwycięstwo. Skład najsilniejszy, więc można powalczyć. Zaskoczenia jakiegoś wielkiego pewnie już nie będzie, ale trzeba udowodnić, że awans nie był przypadkiem. Jak to mówią, postawić kropkę nad "i".