Autor zdjęcia: slaskwroclaw.pl - oficjalna strona Śląska Wrocław
Analiza 2x45: Ryota Morioka - świetna technika, kapitalny przegląd pola, ale nie potrafi bronić
Ryota Morioka to jeden z tych transferów, które bronią się już przy podpisaniu kontraktu. Jeśli do Ekstraklasy trafia wyróżniający się zawodnik w lidze zbliżonej poziomem do polskiej, tylko pech może zdecydować, że mu nie wyjdzie. Podobnie będzie w przypadku Morioki, gdyż ma potencjał na gwiazdę ligi.
Aby mieć jak największe rozeznanie w temacie Ryoty Morioki, do analizy jego gry wykorzystaliśmy dwa mecze japońskiej J1 League z sezonu 2015: Vissel Kobe - Matsumoto Yamaga FC (2:1, 90 minut gry) i Urawa Red Diamonds - Vissel Kobe (5:2, 90 minut gry), a także obserwowaliśmy Moriokę podczas meczu sparingowego Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów (3:0, 70 minut gry).
Kolorem czarnym oznaczyliśmy podania/strzały celne, czerwonym niecelne, a niebieskim gole. Otwartym kołem oznaczyliśmy natomiast pojedynki główkowe wygrane, przekreślonym kołem przegrane, trójkątem odbiory, krzyżykiem straty, otwartym kwadratem faule na zawodniku, a przekreślonym kwadratem faule zawodnika.
VISSEL KOBE - MATSUMOTO YAMAGA FC
Podania krótkie
Celne: 34
Niecelne: 8
Procent celności: 81%
Ryota Morioka w Vissel Kobe pełnił rolę rozgrywającego, bardzo zbliżoną do tej, jaką odgrywał w Śląsku Wrocław Sebastian Mila, zatem znajdował się często przy piłce. Po jego świetnym podaniu w polu karnym sfaulowany został Hideo Tanaka, ale jedenastki nie wykorzystał Kazuma Watanabe (strzelił w słupek). Morioka raz za razem popisywał się genialnymi podaniami, ale samego siebie przeszedł w końcówce spotkania, gdy przerzucił piłkę do wbiegającego w "szesnastkę" Michihiro Yasudy (od 0:22 na filmiku w podsumowaniu).
***
Podania długie
Celne: 6
Niecelne: 1
Procent celności: 86%
Morioka zdecydował się na długie podania siedem razy w ciągu całego meczu i tylko jedno zagranie nie trafiło do kolegi z drużyny. Dośrodkowań byłoby więcej, gdyby japoński rozgrywający wykonywał stałe fragmenty gry, jednak, o dziwo, tego nie robił, pomimo że naszym zdaniem bez wątpienia posiada predyspozycje.
***
Strzały
Celne: 2
Niecelne: 1
Gole: 1
Procent celności: 67%
Bohater naszej analizy oddał trzy strzały na bramkę strzeżoną przez Tomohiko Murayamę i mógł mieć dwa gole, zamiast "zaledwie" jednego. Warto zaznaczyć, że Morioka zaliczył trafienie po akcji, którą sam rozprowadził. W pierwszej połowie natomiast Murayama sparował jego uderzenie na słupek.
***
Pojedynki główkowe
Wygrane: 1
Przegrane: 0
Straty: 2
Odbiory: 1
Faule: 0
Faulowany: 3
Trochę pusto jest na tej grafice w porównaniu z naszymi poprzednimi analizami, ale bynajmniej nie znaczy to, że Morioka przeszedł obok meczu. Japończyk po prostu... bardzo rzadko traci futbolówkę. Dodatkowo trzy razy dał się sfaulować (to najlepsze określenie tych zagrań), bo podopieczni Yasuharu Sorimachiego nie mieli pomysłu, jak inaczej go zatrzymać.
URAWA RED DIAMONDS - VISSEL KOBE
Podania krótkie
Celne: 28
Niecelne: 9
Procent celności: 76%
Morioka był rzadziej przy piłce, ale wynikało to z tego, że Urawa Red Diamonds zdominowali przebieg wydarzeń i od pierwszej minuty narzucili własne warunki gry. Gwiazda Visselu próbowała coś stworzyć, jednak niestety po jego kiepskim podaniu rozpoczęła się akcja, po której piątego gola dla swojego zespołu strzelił Tsukasa Umesaki.
***
Podania długie
Celne: 4
Niecelne: 1
Procent celności: 80%
Nie szło dołem, nie poszło też górą - "Tsubasa z Kobe" próbował, starał się, ale niewiele z tego wychodziło, choć i tak wyróżniał się na tle swoich kolegów z drużyny, którzy razili nieporadnością w ofensywie i nie potrafili wykorzystać podań swojego najlepszego zawodnika.
***
Strzały
Celne: 1
Niecelne: 1
Gole: 1
Procent celności: 50%
Morioka przywrócił nadzieje kibicom Visselu w 65. minucie, kiedy to najpierw wyłuskał piłkę spod nóg Mitsuru Nagaty, a później pewnym strzałem w długi róg nie dał szans Shusaku Nishikawie. Było to trafienie na 2:3 i jak się później okazało, na nic więcej ekipy z Kobe nie było w tym spotkaniu stać, a na domiar złego stracili jeszcze dwie bramki i z Urawy wyjechali z bagażem pięciu trafień.
***
Pojedynki główkowe
Wygrane: 1
Przegrane: 1
Straty: 4
Odbiory: 2
Faule: 1
Faulowany: 2
Urawa Red Diamonds to klub z topu japońskiej ligi, zatem nie dziwi, że Morioka zaliczył dwa razy więcej strat niż w spotkaniu z Matsumoto Yamaga FC, jednak to wciąż zaledwie... cztery straty, co na zawodnika będącego bardzo często pod piłką jest świetnym wynikiem. Japończyk został także dwa razy sfaulowany, a raz sam niegroźnie przewinił.
ŚLĄSK WROCŁAW - GKS BEŁCHATÓW
Gry Morioki w meczu sparingowym Śląska Wrocław z GKS-em Bełchatów nie będziemy przedstawiać na grafice, gdyż wszystko co najważniejsze, znajduje się na powyższym skrócie spotkania.
My dodamy od siebie, że jak na pierwszy sparing z nowymi kolegami, Morioka wypadł niezwykle okazale - zdobył bramkę, a mógł zaliczyć jeszcze przynajmniej jedną asystę, lecz jego podania nie wykorzystał Kamil Biliński. Oddał trzy celne strzały, grał na bardzo wysokim procencie celnych podań (z naszych rachunków wynika, że było to około 85%), a dodatkowo imponował techniką.
Podsumowanie
Jeśli do Ekstraklasy trafia wyróżniający się zawodnik w lidze poziomem zbliżonej do polskiej, to nie mamy prawa narzekać. Podobnie jest w przypadku Ryoty Morioki - chyba nikt nie ma wątpliwości, że był gwiazdą nie tylko Visselu Kobe, przeciętniaka japońskiej J1 League, ale i całej ligi. Mówimy ponadto o dwukrotnym reprezentancie Japonii.
Morioka na tle swoich kolegów z zespołu, jak i rywali, wyróżniał się bardzo dobrą techniką użytkową. Japończyk świetnie panuje nad piłką i trudno mu ją odebrać, dzięki czemu zalicza niewiele strat. Widać także, że cieszy się grą, rozgrywa piłkę na dużej swobodzie i szuka wyrafinowanych zagrań, a nie pozbywania się piłki na alibi. Przeważnie ma głowę w górze, dzięki czemu dysponuje znakomitym przeglądem pola i często decyduje się na szokujące zagrania, ale jednak, w jego mniemaniu, mające prawo bytu. Japoński rozgrywający miałby więcej asyst, gdyby skuteczność jego kolegów z drużyny była przynajmniej przyzwoita, a tak często musiał ich pytać jak to można było zepsuć.
Kolejną bardzo dużą zaletą Japończyka jest umiejętność gry obiema nogami. Trudno nam było zdecydować, która kończyna jest u niego lepsza, bo potrafi uderzyć z dystansu i jedną, i drugą. Bez wątpienia "Tsubasa" (jak nazwali go wrocławscy kibice) jest szybszy od Sebastiana Mili, do którego na pewno nie zabraknie porównań. Umie także grać głową, co nie jest może wymagane na pozycji rozgrywającego, ale jest niewątpliwie kolejnym plusem.
Warto zaznaczyć, że Morioka spośród osiemnastu meczów rozegranych w drugiej fazie rozgrywek J1 League, aż w szesnastu grał od pierwszej do ostatniej minuty.
Reprezentant Japonii to zawodnik typowo ofensywny, w stylu Sebastiana Mili, który potrzebuje swobody taktycznej i nie uczestniczy w akcjach obronnych. W związku z tym dużo więcej pracy będą mieli teraz dwaj defensywni pomocnicy WKS-u, którzy będą musieli wypełnić lukę w tyłach po Morioce. Często można było zaobserwować, że po stracie nie cofał się, by powalczyć o odzyskanie. Półżartem można napisać, że zapewne dlatego tak rzadko gubi piłkę.
Nie ukrywamy, że zastanawia nas, dlaczego Morioka nie wykonywał w Visselu stałych fragmentów gry, bo wygląda na zawodnika, który byłby w stanie trafić piłką do pudełka od zapałek i to jeszcze tak, żeby się ono zamknęło. Śląsk Wrocław cierpi na deficyt zawodników umiejących dośrodkować z rzutu wolnego czy rożnego, zatem podejrzewamy, że za SFG we wrocławskiej ekipie weźmie się właśnie Japończyk.
Musimy wspomnieć także, iż niestety Morioka może mieć problemy z aklimatyzacją w zespole, gdyż nie zna nawet języka angielskiego. Podobno nauczył się już kilku słów po polsku, ale na pewno trudno będzie mu porozmawiać z kolegami z zespołu o historii Japonii.
Podsumowując, Ryota Morioka to zawodnik, na jakiego przychodzą kibice na stadion i nie zdziwimy się, gdy nagle frekwencja na Stadionie Wrocław gwałtownie się podniesie po pierwszych spotkaniach rundy rewanżowej Ekstraklasy. Bez wątpienia, Japończyk ma zadatki na gwiazdę nie tylko Śląska, ale i całej polskiej ligi. Pokusimy się nawet o stwierdzenie, że to może być najlepszy zawodnik, jaki tej zimy trafił do Polski.
Ocena piłkarza według www.2x45.info: 8,5/10
Obserwuj @B_Adamski
2x45 na 2x45 na