Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Tytuł przypieczętowany partią szachów, goście znów poza pucharami. Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 0:0
Legia Warszawa przypieczętowała mistrzostwo Polski, ale uczyniła to w najgorszym możliwym stylu, po słabej grze bezbramkowo remisując z Lechią Gdańsk. Podopieczni Jacka Magiery po ostatnim gwizdku sędziego musieli jeszcze czekać prawie 10 minut na zakończenie spotkania w Białymstoku. Gdyby Jagiellonia strzeliła Lechowi na 3:2, to Michał Probierz i jego piłkarze odbieraliby teraz złote medale.
Spodziewaliśmy się naprawdę wielkiego widowiska, tymczasem dostaliśmy raczej marną partię szachów. Bez wątpienia w pewnym stopniu był to efekt tego, że Lech do przerwy prowadził z "Jagą" 2:0, a wtedy wszyscy przy Łazienkowskiej byliby zadowoleni: Legia zdobyłaby tytuł, Lechia zagrałaby w Lidze Europy. Gościom ta kalkulacja jednak się nie opłaciła. Przez kilka ostatnich minut - gdy Jagiellonia wyrównała - chcieli koniecznie coś strzelić, ale było już za późno.
Pierwszy "legalny" celny strzał mieliśmy dopiero w 72. minucie. Wtedy to poślizgnął się Maciej Dąbrowski, a dość pasywny był Michał Pazdan i Marco Paixao zmusił Arkadiusza Malarza do sporego wysiłku. Goście wtedy musieli już sobie radzić w dziesiątkę, bo Sławomirowi Peszce znów ktoś wyłączył rozum. Gdyby reprezentant Polski dołożył jeszcze trochę siły do wślizgu w nogi Vadisa Odjidjy-Ofoe, mógłby mu załatwić co najmniej półroczną przerwę.
Bartosz Frankowski i jego asystenci generalnie spisali się dobrze, ale popełnili dwa poważne błędy ze spalonymi. W obu przypadkach dotyczyły one Guilherme. Brazylijczyk w pierwszej połowie znalazł się sam na sam po świetnym podaniu Vadisa i znajdował się dobrych kilka metrów przed ostatnim obrońcą. Mimo to asystent podniósł chorągiewkę. W drugiej odsłonie odwrotnie - ewidentny spalony Guilherme i brak reakcji sędziów. Lechię wyjściem z bramki uratował Dusan Kuciak.
Oprócz tego Legia groźniejsza była tylko na początku drugiej połowy za sprawą Vadisa. Najlepszy piłkarz ligi najpierw po efektownym przyjęciu strzelił niecelnie, a kilka minut później do szczęścia zabrakło mu pół metra, gdy wykonywał rzut wolny.
Oczekiwaliśmy od jednych i drugich znacznie więcej. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że "Wojskowi" przypieczętowali tytuł w równie kiepskim stylu, w jakim awansowali do Ligi Mistrzów po dwumeczu z Dundalk. Lechia znów nie weszła do europejskich pucharów, co na pewno jest jej wielką porażką. Wydawało się, że teraz ta drużyna musi wreszcie wywalczyć przepustki na międzynarodową arenę...
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 0:0
Legia: Malarz (3,5) - Jędrzejczyk (3), Dąbrowski (3), Pazdan (3), Hlousek (3) - Guilherme (2,5), Kopczyński (2), Moulin (3), Odjidja-Ofoe (2,5), Nagy (2,5) (84' Hamalainen - bez oceny) - Radović (2).
Lechia: Kuciak (3,5) - Maloca (3), Vitoria (3), Wawrzyniak (2,5) - Haraslin (3), Borysiuk (3), Sławczew (2,5), Krasić (2,5) (90' Kuświk - bez oceny), Wolski (2) (75' Joao Nunes - bez oceny), Peszko (1,5) - M. Paixao (3) (88' F. Paixao - bez oceny).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
NOTA od www.2x45.info: 3,5.
Żółte kartki: Moulin, Hlousek - Maloca, Sławczew, Haraslin.
Czerwona kartka: Peszko (68. minuta, Lechia, za brutalny faul).
Widzów: 28 953.
Piłkarz meczu: Dusan Kuciak.