Autor zdjęcia: własne
W przerwie: "James Montague - Klub Miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną". Ta książka odziera ze złudzeń
Dożyliśmy czasów, gdy piłka nie tylko jest obecna praktycznie 24 godziny na dobę w telewizji i internecie, ale możemy też czytać świetne pozycje o jej historii. Można pomiędzy meczami, można w drodze do pracy, można tam, gdzie królowie chadzają piechotą. Możliwości jest multum. Od dziś w każdy weekend będziecie mieli okazję przeczytać nasze polecenia. Pewnie częściej będziemy chwalić niż ganić, bo na słabe książki szkoda nam czasu, więc potraktujcie to jako przewodnik po wartościowej lekturze na czas przerwy. Teraz czas na pozycję traktującą o tym, jak bogacze ukradli nam piłkę nożną.
James Montague - Klub Miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną (Znak)
Pomimo stosunkowo młodego wieku (Montague nie ma jeszcze czterdziestki), autor “Klubu Miliarderów” dorobił się w świecie piłkarskiego reportażu w ostatniej dekadzie niesamowicie mocnej pozycji. Wystartował w 2009 r. tytułem “When Friday Comes: Football in the War Zone”, opowiadającej o wpływie i znaczeniu polityki na bliskowschodni futbol. Efektem była nagroda dla najlepszego nowego autora w plebiscycie British Sports Book Awards. Sześć lat później ta sama kapituła przyznała mu nagrodę za książkę “Thirty One Nil: On The Road With Football’s Outsiders, a World Cup Odyssey”.
“Klub Miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną”, który oryginalnie ukazał się w ubiegłym roku, kontynuuje jego fantastyczną passę. Gdyby majątek autorzy zdobywali za same pozytywne recenzje, nominacje do prestiżowych nagród - Montague mógłby już spokojnie udać się na emeryturę na jakiejś pięknej, karaibskiej wysepce. Na szczęście (dla nas rzecz jasna) pojęcia totalnego odpoczynku czy nudy są chyba brytyjskiemu reporterowi kompletnie obce.
O tym, że współczesna piłka nożna to w większym stopniu brudny biznes aniżeli szlachetna rozgrywka, wiedzą chyba wszyscy śledzący tę dyscyplinę częściej niż raz na miesiąc, gdy akurat w Telewizji Publicznej pokazywany jest mecz reprezentacji Polski albo Bayernu w Lidze Mistrzów. Montague bierze na tapet w głównej mierze angielskie środowisko piłkarskie, ale nie opisując Premier League, tylko właścicieli wyspiarskich klubów. Stąd też chociaż na początku czytamy o wydarzeniu na stadionie Crewe Alexandra (mecz towarzyski Kataru z Irlandią Północną na stadionie brytyjskiego słabeusza - kto by na to wpadł jeszcze 30 lat temu?!), czytamy o Birmingham City FC, który (jeszcze pod inną nazwą) był pierwszym klubem piłkarskim - spółką akcyjną, co wydarzyło się jeszcze w XIX w. Czytamy o wielkich zmianach w angielskim futbolu, które zapoczątkowała seria tragicznych wydarzeń w latach 80. Aż dochodzimy do oligarchów…
Do ludzi, którzy “ukradli” futbol klasie robotniczej i stopniowo, krok po kroku odsuwają go od klasy średniej. Galopujące ceny biletów, gadżetów klubowych, ale i abonamentów telewizyjnych sprawiają, że piłka nożna w coraz większym stopniu jest rozrywką dla bogaczy, którą kierują ci najbogatsi. Kierują bezwzględnie, często w bardzo nieprzejrzysty sposób. Z prowadzenia klubów piłkarskich magnaci czynią swoiste okno wystawowe i szansę do zawierania lukratywnych kontraktów, znajomości, długofalowych biznesów na rynkach azjatyckich.
“Klub Miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną” odziera ze złudzeń wszystkich, którzy wierzyli jeszcze jakkolwiek w to, że w tej dyscyplinie na poziomie, na którym pojawiają się choćby średnie (to oczywiście kwestia relatywizacji) pieniądze, jest miejsce na czyste interesy, pensje na poziomie ciut bardziej “ludzkim”, relacje między klubem a kibicem trochę inne niż mocarz - klient. A klient ma płacić i tyle. Jeśli przestanie być go na to stać, to w kolejce po karnet albo pojedynczy bilet na mecz klubu grającego w Premier League, czeka już długa kolejka petentów, bardzo często z azjatyckich krajów.
Montague odbył podróże m.in. do Rosji i Kataru, gdzie przyglądał się przygotowaniom do mundiali. Oczywiście faza prac była zupełnie inna - za naszą wschodnią granicą turniej był już o krok, zaś nad Zatoką Perską stawiano dopiero pod niego fundamenty. Autor przypomina nam szereg kontrowersji związanych z wyborem tego kraju na gospodarza mistrzostw, zagląda też za makabryczne kulisy budowy stadionów. Obnaża kulisy wykorzystywania pracowników, a w zasadzie - coby być precyzyjnym - to, jak nikt tak naprawdę nie liczy się z ich życiem.
Oddzielne rozdziały James poświęca temu, jak wygląda finansowanie sportu w Stanach Zjednoczonych, oraz azjatyckiej ekspansji w świat wielkiego futbolu. I opisuje to wszystko ze znawstwem, umiejętnie poruszając się między wątkami, personaliami, polityką i pieniędzmi. “Klub Miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną” to pozycja, w której nazwisko Abramowicz jest istotniejsze niż Lampard czy Terry. I o tym trzeba wiedzieć. To reportaż, który piłkę nożną traktuje jako punkt wyjścia do dyskusji na temat współczesnego biznesu, sieci współzależności, przenikania się polityki, sportu, pieniędzy. Wrzucenie tego do jednego wora powoduje, że sama idea rywalizacji piłkarskiej, dyscypliny demokratycznej, dostępnej dla każdego, z roku na rok…
A zresztą, wnioski wyciągniecie sami. O ile oczywiście macie ochotę na kolejny odcinek przykrego serialu pt. “Co się stało z piłką nożną, którą pokochałem za dzieciaka?”. W pełni rozumiem tych, którzy dla świętego spokoju i zachowania w sobie choć odrobiny romantyzmu, nie zdecydują się na tę reportażową podróż.
Ocena wg www.2x45.info: 5,5/6