Autor zdjęcia: własne
W przerwie: Guillem Balagué - “Pep Guardiola. Sztuka zwyciężania”, czyli portret futboholika
Dożyliśmy czasów, gdy piłka nie tylko jest obecna praktycznie 24 godziny na dobę w telewizji i internecie, ale możemy też czytać świetne pozycje o jej historii. Można pomiędzy meczami, można w drodze do pracy, można tam, gdzie królowie chadzają piechotą. Możliwości jest multum. W każdy weekend będziecie mieli okazję przeczytać nasze polecenia. Pewnie częściej będziemy chwalić niż ganić, bo na słabe książki szkoda nam czasu, więc potraktujcie to jako przewodnik po wartościowej lekturze na czas przerwy. W dniu wybornie zapowiadającej się rywalizacji Liverpoolu z Manchesterem City wybraliśmy pozycję poświęconą kunsztowi trenerskiemu Pepa Guardioli.
Guillem Balagué - Pep Guardiola. Sztuka zwyciężania (SQN)
“Istnieją dwa sposoby, żeby powiedzieć ludziom, co mają robić: można wydać im rozkaz albo stać się przykładem i zachęcić ich, by poszli twoim śladem” - to jedna z dziesiątek fantastycznych sentencji, która zostaje nam w głowie po lekturze wydanej oryginalnie w 2013 roku (a w Polsce dwa lata później) pozycji, której bohaterem jest jeden z najważniejszych trenerów w futbolu XXI w. A może sensowniej byłoby napisać - w historii futbolu? Znam dziesiątki osób, które jak najbardziej by się pod tym podpisały.
Jego losy opisał wyborny fachowiec. Posłużę się tutaj fragmentem biografii Balagué - ekspert telewizji Sky Sports, w której zajmuje się hiszpańskim futbolem, korespondent gazety “AS” oraz radia Onda Cero na Wielką Brytanię. Jego teksty pojawiają się regularnie w “The Telegraph”, “Bleacher Report” oraz “Champions Magazine”, w przeszłości pracował również dla mediów takich jak “Marca”, “The Times”, “The Observer”, Talk Sport, BBC, Cadena Ser, 442, World Soccer. Mamy więc do czynienia z autorem z najwyższej półki. Człowiekiem, który umie nie tylko fantastycznie czytać futbol i go opisywać, ale przede wszystkim wprost genialnie rysuje postaci.
Od razu zaznaczę, że pozycja ta opisuje okres pracy Guardioli w Barcelonie. Już za kilkanaście dni ukaże się, również na polskim rynku, wersja wzbogacona o rozdziały poświęcone kolejnym klubom, w których przyszło pracować Pepowi - Bayernie Monachium oraz Manchesterowi City. Skoro i bez nich mamy do czynienia z naprawdę kapitalną lekturą, to na pewno wersja odświeżona będzie jeszcze ciekawszym kąskiem.
Romantyk z wadami
Guardiola kocha futbol miłością pierwszą, całym sobą. Dla niego piłka nożna to znacznie, ale to znacznie więcej niż sport. Pozycja Balagué świetnie nam to ukazuje, ponieważ opowiada również o jego losach piłkarskich, jest przewodnikiem przez całą karierę sportową tego geniusza środka pola. Bo trzeba powiedzieć sobie jasno - chociaż Pep zawsze miał w drużynach, których grał, partnerów przerastających go popularnością czy wirtuozoerią, każdorazowo to on był prawdziwym motorem napędowym. Człowiekiem, który widział więcej, myślał szybciej, wszystko robił precyzyjniej. I często podejmował decyzje nie do końca zrozumiałe przez innych. Tak na boisku, jak i wtedy, gdy podjął pracę trenera.
To zresztą istotny wątek - wstęp do książki przygotował sam Alex Ferguson! Ten sam trenerski geniusz, którego Guardiola ograł dwa razy w finale Ligi Mistrzów. I tenże wstępniak z dzisiejszej perspektywy, czyli po ponad pięciu latach od jego napisania, jest szczególnie frapujący i przynosi kilka pytań, na które niejako sam odpowiedział główny bohater tej książki przez kolejne lata swojej pracy.
Druga bardzo istotna sprawa - autor nie stawia Guardioli ołtarzyka. W przeciwieństwie do wielu hagiografii, które przedstawiają nam tylko niemal nieskazitelnego człowieka sukcesu, Balagué ukazuje nam gościa z krwi i kości. Gościa owładniętego manią wygrywania, ale nie zawsze potrafiącego właściwie zarządzać ludzkim zespołem. Gościa, u którego często intuicja jest istotniejsza od faktów i analizy, co często okazywało się być kluczem do sukcesu, ale czasem gwoździem do… No nie, żadnej tam trumny, ale gwoździem do małych porażek już jak najbardziej.
Barcelona jak ze snu
"Pep Guardiola. Sztuka zwyciężania" to w pewnym stopniu anatomia niezwykłego sukcesu, jaki Duma Katalonii osiągnęła w latach 2009-2011, gdy była bez cienia wątpliwości jedną z najbardziej zjawiskowych drużyn w historii futbolu. Warto tę pozycję podsunąć pod tym, którzy tak często posługują się retoryką, jakoby Pep objął samograja, którym zarządzać mogłaby jego córka albo syn Leo Messiego. Nic bardziej mylnego. Była to oczywiście ekipa bardzo silna, składająca się z wielu wybitnych jednostek, ale dopiero Guardiola nauczył ją futbolu kosmicznego.
Balagué świetnie łączy w tej książce portret jednostki z obrazem drużyny, którą ta jednostka kreowała. Co za tym idzie, niezbędne było precyzyjne opisanie stosunków na linii Guardiola - Messi, Eto’o, Ibrahimović i inni. Pep podejmował ogrom decyzji, które były zapewne niezwykle ciężkie, powodowały szereg nieprzespanych nocy i które, gdyby nie wypaliły, mogły go spalić już na początku trenerskiej kariery, czyniąc ją tylko przygodą.
Guardiola to futboholik, mógłby być żywą definicją tego terminu. To człowiek za którym wielu podopiecznych skoczy jak w ogień, ale tylko wtedy, gdy w pełni zrozumieją, że Pep jest dla nich przepustką do świata innego futbolu. Futbolu pełnego detali, wymagającego od piłkarzy przede wszystkim błyskotliwości, mądrości, patrzenia na boisko jak na swoiste pole bitwy, na którym każdy zły ruch może być dla przeciwnika kluczem do sukcesu.
Presja, która niszczy
Z perspektywy czasu książka ta pozwala znacznie lepiej zrozumieć kolejne wybory Pepa w trenerskiej karierze. Pokazuje też, jak niesamowicie pracowitym jest człowiekiem, jak wysysał go praktycznie każdy dzień jego trenerskiej misji w Barcelonie. Tak tak - słowo misja jest tutaj na miejscu. Dla Guardioli bycie trenerem to znacznie więcej niż prowadzenie zajęć i wybór piłkarzy do składu oraz wskazanie, który ma wykonywać rzuty rożne, który ma kryć najgroźniejszego rywala, a który lepiej żeby zawsze schodził z oczu sędziemu.
Przy tym wszystkim obraz Pepa nie jest wcale jednoznaczny. Czasem zaskakuje nas to, jak szczery i otwarty potrafił być, a czasem to, jak bardzo brakowało mu umiejętności bezpośredniej komunikacji z niektórymi piłkarzami. Czasem aż trudno uwierzyć, ile czasu, wysiłku poświęcał na zbudowanie teamu, który rzeczywiście byłby “czymś więcej niż klub”, ale chwilę potem Balagué opisuje nam Pepa jako niemal katalońskiego nacjonalistę i już nam się wszystko zaczyna układać w całość.
Tyle że prawdy o Guardioli, tak mi się przynajmniej wydaje, nie zna nawet on sam. Sam Pep. Na ile blisko niej jest w tej książce Balagué, nie mnie oceniać, ale z pewnością warto tę podróż do świata niezwykłego trenera przeżyć.
Nasza ocena: 5,5/6