Autor zdjęcia: Jacek Prondzyński legia.com
Legia oficjalnie pozyskała dwóch Portugalczyków. Wyglądają bardziej na uzupełnienia składu niż na realne wzmocnienia
Salvador Agra oraz Luis Rocha oficjalnie zostali nowymi zawodnikami Legii Warszawa. Obaj zostali ściągnięci z polecenia Ricardo Sa Pinto i pokusimy się o stwierdzenie, że w innych okolicznościach do klubu by nie trafili. Swoimi ostatnimi dokonaniami z pewnością bowiem nikogo na kolana nie rzucają.
Prezes Legii Warszawa, Dariusz Mioduski, zapowiadał, że zimą Legia Warszawa będzie raczej oszczędzać i na pewno nie wyda sporych sum na nowych zawodników. Można się było zatem spodziewać, że do stolicy przybędą raczej zawodnicy, których traktować będziemy w kategorii uzupełnień składu, a nie dużych wzmocnień.
I tak też trzeba raczej rozpatrywać dwa pierwsze nazwiska, które pojawiły się przy Łazienkowskiej. Salvador Agra wygląda jeszcze w miarę ciekawie, bowiem miewał w swojej karierze sezony, w których imponował liczbami. Na przykład w kampanii 2015/16 w CD Nacional strzelił 9 goli i zanotował 12 asyst w portugalskiej ekstraklasie.
Problem jednak w tym, że to był jego szczytowy sezon. Mimo że trafił po następnej kampanii do Benfiki, nigdy w niej nie zadebiutował. Wypożyczano go do CD Aves, a następnie do hiszpańskich drugoligowców - Granady i Cadiz, gdzie prezentował się raczej mizernie. Statystyki z minionego półtora roku? 37 ligowych meczów, trzy gole i dwie asysty.
Mimo to zdaniem Transfermarkt Legia zapłaciła za niego bagatela 500 tysięcy euro, ale są to doniesienia jeszcze niepotwierdzone. W każdym razie jego umowa z klubem z Lizbony obowiązywała do 30 czerwca 2020 roku, więc na pewno nie przyszedł za darmo. W Warszawie podpisał umowę na 2,5 roku.
Tak moi koledzy z 🇵🇹 widzą Salvadora Agrę. Pamiętajmy, że oni mają inne punkty odniesienia. pic.twitter.com/4pOXSrghPA
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 4 stycznia 2019
Jeszcze gorzej na papierze prezentuje się Luis Rocha, który ma napierać na Adama Hlouska. W całej swojej karierze zanotował tylko jeden pełny sezon (2014/15) - w drugiej lidze portugalskiej dla rezerw Vitorii Guimaraes. W Liga NOS nigdy nie potrafił się przebić i uzbierał raptem 38 występów przez cztery sezony.
Przed kampanią 2016/17 zdecydował się na przeprowadzkę do greckiego średniaka, Panetolikosu, bo podpadł ówczesnemu trenerowi Vitorii, Sergio Conceicao. W Grecji jednak też nie zachwycał, próżno szukać go wśród czołowych obrońców ligi. W sumie przez dwa i pół roku zagrał w 47 meczach, strzelił dwa gole i zanotował dwie asysty.
Statystyki ma zatem kiepskie i... w sumie nigdy byśmy nie powiedzieli, że to transfer na miarę mistrzów Polski. Być może ma jakiś ukryty talent, ale na razie nigdzie nie potrafił go uzewnętrznić. Nie dostrzegają go też portugalscy dziennikarze cytowani przez Tomasza Ćwiąkałę z Canal+ Sport.
Znajomy dziennikarz zajmujący się Vitorią Guimaraes tak definiuje Luisa Rochę, który wkrótce powinien związać się z Legią. pic.twitter.com/HU4pSp0l53
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 3 stycznia 2019
Nikt nawet nie ukrywa, że te dwa transfery odbyły się z polecenia Ricardo Sa Pinto, zatem zapewne portugalski szkoleniowiec w znacznej mierze będzie za nie odpowiadał. Na razie sprowadził sobie tylko Andre Martinsa, ale ten akurat świetnie wkomponował się do zespołu i widać, że ma spore umiejętności.
Nas dziwi przede wszystkim, że w Legii nie ma żadnego długofalowego planu. Najpierw był zaciąg chorwacki, teraz jest portugalski. A za chwilę na Łazienkowską może trafić kolejny gracz z tego państwa, bo bułgarskie media coraz śmielej piszą o tym, że warszawski klub miałby wyłożyć aż milion euro na Tiago Rodriguesa z CSKA Sofia, choć to kłóci się z zapowiedziami Mioduskiego.
Dopóki rodacy Sa Pinto będą się dobrze prezentować, nikt nie będzie robił wielkich problemów, zwłaszcza że wprowadza też młodych, polskich zawodników. Gorzej jak Agra i Rocha nie wypalą. Na starcie jesteśmy zdecydowanie dalecy od zachwytów na ich temat.