Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images

W Gdyni nastroje i sytuacja w tabeli coraz gorsze. Wrocławianie przełamują się na wyjeździe. Arka - Śląsk 0:2

Autor: Paweł Łopienski
2019-03-30 21:06:07

Śląsk Wrocław przełamał passę pięciu porażek na wyjeździe i wygrał w Gdyni z Arką. Spotkanie stało na bardzo niskim poziomie, jednak podopieczni Vitezslava Lavicki byli konkretniejsi i lepsi od swojego przeciwnika. Arka ponownie zaprezentowała się ze złej strony i w ani jednym aspekcie gry nie pokazała, że jest w stanie pokonać przeciwnika i zakończyć passę dziesięciu meczów bez ligowej wygranej. Posada Zbigniewa Smółki wisi już na włosku, choć zdaniem zarządu ma pełne poparcie.

Ten mecz w teorii nie zapowiadał się najlepiej. Arka Gdynia jako jedyna drużyna w Ekstraklasie nie wygrała jeszcze spotkania w 2019 roku, Śląsk Wrocław przegrał pięć ostatnich meczów rozgrywanych na wyjeździe. Dla jednych i drugich była to wyśmienita okazja do przełamania i odniesienia korzystnego rezultatu z rywalem sąsiadującym w tabeli. Dlatego, choć niewiele przemawiało za dobrym widowiskiem, liczyliśmy, że w zamian otrzymamy przyjemną dla oka rywalizację.

Starcie mogło rozpocząć się fatalnie dla gospodarzy, przeciwko którym już w pierwszych minutach został podyktowany rzut karny. Zbigniew Dobrynin skorzystał jednak z VAR-u sprawdzając nie sytuację w jedenastce gdynian, lecz jeszcze w środku boiska, gdy jeden z wrocławian pomagał sobie ręką. I w sumie to wszystko, co zobaczyliśmy naprawdę wartego uwagi w pierwszych czterdziestu pięciu minutach.

Mieliśmy wrażenie, że obu drużynom przedmeczowe odprawy taktyczne prowadził Piotr Świerczewski. „Na chaos!” to chyba najbardziej trafne określenie dzisiejszych poczynań zarówno Arki, jak i Śląska. Sporo strat jeszcze w środku pola, mało przerzutów w wolne strefy, często brak jakiegokolwiek pomysłu na to, jak rozegrać daną akcję. Do przerwy wydawało się, że to spotkanie będzie kolejnym kandydatem do miana najgorszego meczu w sezonie. A przecież ostatni mecz gdynian to „popis” z Zagłębiem Lubin. Tam też bawiliśmy się przednio, patrząc jak zawodnicy obu drużyn kopią się po czołach.

 

 

Pojedyncze zrywy Michała Nalepy, najaktywniejszego w ekipie Zbigniewa Smółki to było zdecydowanie za mało, aby Jakub Słowik przestał być bezrobotnym w bramce Śląska. Optyczną przewagę przez cały czas mieli przyjezdni, jednak sytuacji, jak i jakości piłkarskiej mieliśmy w pierwszych czterdziestu pięciu minutach tyle, co kot napłakał.

Po godzinie rywalizacji wreszcie przyszło pierwsze trafienie. Kto by się spodziewał, że w meczu, w którym więcej przypadku niż umiejętności, gol zostanie strzelony po centrostrzale? Jakub Łabojko wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a my osobiście liczyliśmy na to, że wreszcie Arka będzie w stanie wyprowadzić groźne ataki, bo skończył się czas na kalkulacje. I tu kolejne rozczarowanie, bo jedynym zadaniem Jakuba Słowika było odbijanie piłek po dośrodkowaniach z rzutów rożnych.

Jeśli ktoś liczył, że w grze Arki Gdynia po dwutygodniowej przerwie na reprezentację coś ruszy, to jest rozczarowany. Gospodarze po raz kolejny byli beznadziejni w ofensywie i to kolejny mecz w ostatnim czasie, gdy trudno z tego spotkania wyciągnąć jakiekolwiek plusy. Sytuacja w Gdyni jest fatalna, kibice kolejny raz żądali dymisji Zbigniewa Smółki, ale ta póki co nie nastąpiła. A w perspektywie we wtorek derby Trójmiasta. Nie wygląda to kolorowo dla fanów Arki.

Z kolei Śląsk nie grał dzisiaj najlepiej, ale z dobrej strony pokazali się Damian Gąska, Jakub Łabojko czy Mateusz Hołownia. Nieźle prezentował się środek pola, a Krzysztof Mączyński swoją grą i dwiema asystami zasłużył na miano piłkarza meczu. Wrocławianie zakończyli passę pięciu porażek z rzędu na wyjeździe i mogą być zadowoleni z trzech punktów wywiezionych z Trójmiasta. Oni akurat swoje zadanie zrealizowali.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)
0:1 - Łabojko 60’ asysta Mączyński
0:2 - Tarasovs 88’ asysta Mączyński

Jak padły bramki:
0:1 - Zaskoczony Steinbors nie miał szans, gdy z lewego skrzydła Jakub Łabojko oddał centrostrzał, po którym futbolówka wpadła do bramki.
0:2 - Krzysztof Mączyński dośrodkował z rzutu wolnego wykonanego z lewej strony, w polu karnym świetnie odnalazł się Igors Tarasovs, który wyprzedził Lukę Maricia i pokonał Steinborsa.

Arka: Steinbors (2,5) - Olczyk (1,5) (67’ Zbozień - 2), Maghoma (2), Marić (1,5), Marciniak (2) - Deja (2) (67’ Siemaszko - 2), Vejinović (2,5) - Janota (2), Nalepa (2), Jankowski (1,5) (89’ Stępień - bez oceny) - Kolew (1,5).

Śląsk: Słowik (2,5) - Celeban (2,5), Golla (3), Cotra (2,5), Hołownia (3) - Gąska (3) (78’ Musonda - bez oceny), Mączyński (3,5), Łabojko (3), Chrapek (2,5), Pich (2) - Robak (2) (90+1’ Piech - bez oceny).

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Nota od www.2x45.info: 4

Żółte kartki: Mączyński, Pich.
Widzów: 9 021.
Piłkarz meczu: Krzysztof Mączyński.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się