
Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Nawałka zwolniony z Lecha już teraz! Żuraw tymczasowym trenerem
W ostatnich dniach głośno było o rewolucji kadrowej, która czeka Lech Poznań, a pojawiały się również informacje, że obejmie ona także trenera Adama Nawałkę. Niektóre źródła podawały nawet, że były selekcjoner reprezentacji Polski już z Koroną Kielce zagra o posadę i w rzeczy samej tak było. Po remisie, ale i beznadziejnej grze "Kolejorza" Nawałka stracił pracę.
Lech Poznań zatrudnił w tym sezonie już dwóch trenerów "na lata", ale żaden z nich nie wytrzymał dłużej niż pół roku. Po Ivanie Djurdjeviciu zwolnionym w listopadzie nowym szkoleniowcem został Adam Nawałka. Wiele mówiło się wówczas o nowym otwarciu, budowaniu wielkiego "Kolejorza", powrocie na tron, a tymczasem 61-letniego szkoleniowca w Poznaniu już nie ma.
Czarę goryczy przelał remis w fatalnym stylu z Koroną Kielce. Dość powiedzieć, że Lech w tym spotkaniu nawet nie oddał celnego strzału. Już w ostatnich dniach pojawiały się informacje, że niebawem należy spodziewać się zwolnienia Nawałki, ale miało to nastąpić po rundzie, w przypadku braku awansu do grupy mistrzowskiej. Tymczasem były selekcjoner reprezentacji Polski stracił posadę już teraz, bo przed poznańskim klubem pojawiło się widmo gry w grupie spadkowej, a to byłaby totalna katastrofa.
Co by nie mówić, bilans pięciu zwycięstw, jednego remisu i aż pięciu porażek w jedenastu meczach - a wchodzi w to gra wyłącznie w Ekstraklasie - wygląda słabo. To była jedna z najsłabszych kadencji w nowoczesnej historii Lecha, a biorąc pod uwagę renomę trenera i oczekiwania, jakie z nim wiązano, jest to po prostu totalny niewypał.
Z pewnością Nawałka w Lechu popełnił wiele błędów. Tak jak w reprezentacji zaczął przywiązywać się do nazwisk, mimo słabiutkiej formy nieustannie stawiał choćby na Macieja Makuszewskiego, bardzo zaufał Nikoli Vujadinoviciowi, a w ostatnim spotkaniu z niezrozumiałych przyczyn postawił na Mihaia Raduta zamiast Kamila Jóźwiaka, którego odsyłał nawet do rezerw. "Kolejorza" w tym roku, poza nielicznymi momentami, nie dało się oglądać, a i sam trener podczas meczu z Koroną wyglądał już na totalnie zrezygnowanego.
Adam Nawałka został odsunięty od pełnienia funkcji trenera pierwszego zespołu. Jego obowiązki co najmniej do końca sezonu przejmie Dariusz Żuraw, który do tej pory prowadził trzecioligowe rezerwy Kolejorza.
— Lech Poznań (@LechPoznan) 31 marca 2019
Więcej informacji: https://t.co/tvLr7SSOLb pic.twitter.com/TTSADe1Pka
Mimo wszystko jednak zwolnienie Nawałki już po czterech miesiącach to kompromitacja zarządu Lecha. Po zwolnieniu Djurdjevicia rozważano wiele kandydatur, długo je analizowano. Zanim podjęto decyzję o zatrudnieniu 61-latka odbyto z nim wielogodzinne rozmowy, podczas których przedstawił swoją propozycję funkcjonowania klubu i została ona zaakceptowana. Z pewnością Piotr Rutkowski i Karol Klimczak doskonale wiedzieli również o wadach czy ciężkim charakterze szkoleniowca. Mimo to postawiono mu zaufać.
Tymczasem teraz nagle po czterech miesiącach wyczerpała się chemia między zarządem i trenerem. Działacze zaczęli szukać powodów do zwolnienia Nawałki, a ten wykładał się co chwilę, czego najlepszym przykładem jest sobotnie spotkanie z Koroną. Po prawdzie, byłego selekcjonera obecnie bronił tylko dość krótki staż pracy przy Bułgarskiej. Podobno ten sezon miał być testowy, miał poukładać sobie klocki po swojemu, ale chyba nikt nie spodziewał się, że wyniki będą aż tak złe.
Portal kkslech.com już dwa tygodnie temu informował, że były selekcjoner stracił szatnię i sondowany jest rynek zagraniczny. Kilka dni później klub wypuścił informację, że latem dojdzie do rewolucji kadrowej i nowy zespół poukłada już także nowy szkoleniowiec.
Teoretycznie może być nim Dariusz Żuraw, który na razie tymczasowo objął posadę pierwszego trenera, ale w oficjalnym komunikacie klub nie wykluczył, że obecny trener rezerw Lecha pozostanie na dłużej. Jego asystentem będzie Karol Bartkowiak, z którym współpracował również w drugiej drużynie. W poniedziałek nowy sztab poprowadzi pierwszy trening z zespołem.
Na "Kolejorzu" sparzył się ostatnio każdy trener, który tylko podjął się zadania budowy drużyny po swojemu. Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że to nie w poszczególnych szkoleniowcach, a w zarządzających klubem tkwi największy problem. W chwili obecnej Lech jest po prostu ligowym średniakiem, z mocarnego klubu pozostała już tylko nazwa i latem zostanie podjęta ostatnia próba ratowania tej renomy w postaci rewolucji kadrowej. Jeśli ona się nie powiedzie, nie widzimy innej możliwości niż dymisja obecnie zarządzających.