Autor zdjęcia: Własne
Kosecki: W Legii skończył się czas psychopatów. Szwajcarzy obserwują Santanę. Uryga: Wisła Kraków zawsze będzie w moim sercu
W sobotniej prasie naprawdę jest co poczytać. Z samych wywiadów szczególnie polecamy rozmowy z Adamem Frączczakiem, Alanem Urygą i Romanem Koseckim. Wybraliśmy 26 materiałów z czterech źródeł.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Frączczak: Bardziej zwracam uwagę na sygnały organizmu”
„MATEUSZ JANIAK: Na początku kwietnia, po siedmiu miesiącach przerwy, ponownie wsiadł pan do autokaru wiozącego Pogoń na mecz ekstraklasy. Co pan czuł?
ADAM FRĄCZCZAK (pomocnik Pogoni): Fajna sprawa, choć moje miejsce było zajęte...
Jak to?
Teraz siedzi tam Kamil Drygas, który wcześniej zajmował fotele bardziej z przodu. Zabawna sytuacja, trochę się z tego pośmialiśmy. Dobrze było znowu poczuć adrenalinę meczową, to zupełnie coś innego niż wejść do szatni tylko bezpośrednio przed spotkaniem. Dwa dni z chłopakami: hotel, treningi, wszystkie odprawy. Brakowało mi tego.
Razem z Drygasem pojechali panowie do Poznania, by wspierać kolegów. On pauzował za żółte kartki, pan jeszcze nie dostał zgody od lekarzy na występy w lidze.
Na razie mogę uczestniczyć tylko w treningach. Teraz trzeba czekać na ostatnie badanie, które zostanie przeprowadzone pod koniec kwietnia. Mam nadzieję, że wrócę do domu z zezwoleniem na grę w meczach”.
Więcej TUTAJ
***
„Uryga: Wisła Kraków zawsze będzie mi bliska”
„MACIEJ WĄSOWSKI (Przegląd Sportowy): Co takiego zrobił trener Leszek Ojrzyński, że wygraliście dwa ostatnie spotkania? Zdobyliście w dwóch ostatnich meczach tyle samo punktów, co w poprzednich jedenastu.
ALAN URYGA (obrońca Wisły Płock): W kwestiach piłkarskich czy taktycznych niewiele się zmieniło. Tak na logikę, trudno coś zmienić w kilka dni pracy. Zauważalna była zmiana mentalna. Trener Ojrzyński wlał w nas sporą dawkę optymizmu. Przed jego przyjściem brakowało tego pozytywnego spojrzenia. Trudno był nam jako piłkarzom i może też poprzedniemu sztabowi szkoleniowemu wierzyć, że jeszcze może być dobrze. Trenerowi Ojrzyńskiemu coś takiego się udało. Wszyscy ponownie nabrali przekonania, że znowu możemy wygrywać. Dał nam zastrzyk optymizmu.
Podobno trener dużo rozmawiał indywidualnie z każdym zawodnikiem, to prawda?
Chyba wszyscy mieli takie rozmowy. Ja spotkałem się z nim już pierwszego dnia jego pracy w Płocku. Był też wyjazd przed meczem ze Śląskiem (2:0) i każdy miał okazję zamienić z nim kilka zdań”.
Więcej TUTAJ
***
„Boguski: Kuba jest lepszym kapitanem”
„Rafał Boguski jest najdłużej nieprzerwanie grającym w Wiśle piłkarzem. W krakowskim klubie przeżył wszystko. Od trzech mistrzostw Polski, po dramatyczną walkę o przetrwanie. Dobiegający końca sezon przysporzył jednak najwięcej wrażeń. Pomocnik Białej Gwiazdy opowiada o wydarzeniach z trwających rozgrywek, walce z kontuzją i ponownej grze z Jakubem Błaszczykowskim, któremu dobrowolnie oddał opaskę kapitańską.
Tak szalonego jeszcze w Wiśle nie przeżyłem. Na takim skraju, na jakim znaleźliśmy się w tym roku, jeszcze nie byliśmy. Właściwie od początku rozgrywek działo się wiele. Zaczęło się od rezygnacji Joana Carrillo. Już w trakcie letnich przygotowań przyszedł trener Maciej Stolarczyk. W lecie była duża rotacja w kadrze, a w zimie doszło do kolejnej. Przydałoby nam się wreszcie trochę spokoju. Oby nadchodzące lato takie było”.
Więcej TUTAJ
***
„Sobiech: Nos mnie nie zawiódł, Lechia ma potencjał na mistrza”
„Iza Koprowiak: Jak ważna w piłce jest głowa?
Artur Sobiech: Uważam, że to nawet i 50 procent sukcesu. W niej wszystko się zaczyna: pomysł na akcję, pewność siebie, gdy nie idzie, to właśnie w głowie trzeba przepracować taką sytuację.
Gdy w 2011 roku wyjeżdżał pan z Polski, ta głowa była już twarda, odporna?
Artur Sobiech: Myślę, że tak. W 2010 roku przeniosłem się z Ruchu do Polonii Warszawa, zmieniłem otoczenie, zamieszkałem sam. Warszawa mnie nie zjadła, choć w wielu przypadkach tak się dzieje. Wiedziałem dokładnie, co chcę osiągnąć, na czym się skupić. Cel był jasny: wyjazd do Bundesligi. Udało się.
Kiedy po raz ostatni naprawdę mocno przeżywał pan jakieś niepowodzenie?
Artur Sobiech: Nie przypominam sobie takich sytuacji. Psychika zawsze była moją mocną stroną. Doskonale pamiętam sytuację z meczu Polonii z Lechem, gdy z pięciu metrów nie trafiłem do pustej bramki. Paweł Janas, który był wtedy moim trenerem, wziął mnie po tym spotkaniu na rozmowę, mówił, żebym się nie przejmował. Odpowiedziałem: „spokojnie, przecież zaraz mamy następny mecz”. Mam wrażenie, że on bardziej się martwił o to, jak zareaguję, niż ja miałem jakieś obawy”.
Więcej TUTAJ
***
„Szwajcarzy obserwują Santanę”
„– O ile wiem, to bardzo wstępne zainteresowanie. Nie przedstawiono nam żadnej oferty kupna tego piłkarza. Omar po sezonie nadal będzie miał z nami ważny kontrakt – zastrzega właściciel Miedzi Andrzej Dadełło. – Czy jestem zaskoczony? Trochę tak. Nie jesteśmy potentatami tej ligi. Omar nie ma imponujących liczb, jeśli chodzi o gole czy asysty, ale wiele innych walorów, którymi się wyróżnia. Nie stosujemy w naszej polityce kontraktowej klauzul odstępnego. Trudno oczekiwać za niego gigantycznych pieniędzy, bo to nie jest zawodnik pierwszej młodości (niedawno skończył 28 lat – przyp. red.). Jeśli pojawi się konkretna propozycja, a zawodnik będzie nią zainteresowany, nie będziemy trzymać go na siłę – dodaje szef Miedzi”.
Więcej TUTAJ
***
„Śląsk zimą chciał zatrudnić Lettieriego”
„Mecz Korony ze Śląskiem będzie miał dodatkowy podtekst: kielczanie osunęli się do dolnej ósemki, tamtejsze środowisko coraz mocniej zastanawia się nad sensem dalszej pracy trenera Gino Lettieriego, a w przerwie zimowej usługi niemiecko-włoskiego szkoleniowca zaoferowano wrocławianom. Mógł stać po przeciwnej stronie barykady, niż będzie w poniedziałek. – To niemożliwe. Dziwię się, że chce wam się zajmować takimi głupotami – odpowiada prezes Korony Krzysztof Zając”.
Więcej TUTAJ
***
„Lech nie wywiesza białej flagi”
„Musimy ten sezon jakoś dograć z twarzą do końca – powiedział Dariusz Żuraw po tym, jak Lech mimo porażki z Jagiellonią (0:2) utrzymał miejsce w grupie mistrzowskiej. Za te słowa dość mocno mu się oberwało, bo Kolejorz co prawda cudem uniknął relegacji do dolnej ósemki, ale wciąż ma szansę nawet na grę w europejskich pucharach.
Problem w tym, że bardzo wiele zależy od rozstrzygnięcia finału Pucharu Polski, w którym Lechia zmierzy się z Jagiellonią. Jeżeli zwycięzca zakończy rozgrywki ekstraklasy na ligowym podium, wtedy w eliminacjach Ligi Europy wystąpi drużyna, która zajmie czwarte miejsce”.
Więcej TUTAJ
***
„Kluczowy miesiąc dla kariery Imaza”
„Hiszpan z Lleidy znowu gra z taką swobodą i fantazją, do jakiej przyzwyczaił jesienią. Wystarczy spojrzeć na jego popisy z ostatniego meczu z Lechem (2:0) przy Bułgarskiej. Zdobył dwie bramki, a szczególnie pierwsza była dowodem dużej pewności siebie. W czwartej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy podszedł do jedenastki i strzałem a’la Panenka pokonał Matuša Putnocky’ego. – Pomysł zrodził się w głowie już dawno. Z Zoranem Arseniciem wiele wieczorów poświęciliśmy temu tematowi. „A może by tak spróbować podcinką?”, zastanawiałem się. Ale gdyby bramkarz złapałby piłkę albo przyjął ją na klatkę piersiową, to chyba spaliłbym się ze wstydu. Inspiracją był dla mnie Sergio Ramos. On wykonuje tak karnego za karnym, co zawsze kończy się golem. Uznałem, że warto kiedyś podjąć ryzyko – zdradził”.
Więcej TUTAJ
***
„Hegemon z Warszawy”
„Najwięcej meczów, najwięcej punktów, najwięcej zwycięstw, najmniej porażek, najwięcej zdobytych punktów i bramek – gdyby sześć lat temu Ekstraklasa nie poszerzyła sezonu o siedem dodatkowych meczów, Legia chyba sama musiałaby wymyślić podział na grupy, by seryjnie zdobywać tytuły mistrza kraju.
Od sezonu 2013/14 po 30 kolejkach rundy zasadniczej osiem najlepszych klubów gra o mistrzostwo, a osiem broni się przed spadkiem. W grupie bijącej się o tytuł zawsze grały tylko Legia i Lech. Zespół z Warszawy fetował wygranie ekstraklasy cztery razy, Kolejorz był najlepszy w 2015 roku. – Legia ma patent na wygrywanie meczów o wszystko, umie grać finały – przekonuje Marek Jóźwiak, były piłkarz warszawskiego klubu, który po karierze sportowej pracował też m.in. w Lechii”.
Więcej TUTAJ
***
„Medeiros wierzy w mistrzostwo Legii”
„Jeden z największych talentów portugalskiej piłki wylądował w ekstraklasie. Zdaje sobie sprawę, że jego kariera powinna pójść w lepszym kierunku, ale nie czuje w Legii się jak na zesłaniu. – Wbrew pozorom to wcale nie jest słaba liga. Widzę zespoły, które mogłyby rywalizować w Portugalii. Kilka lat temu miałem inny plan na karierę. Jeszcze pokażę pełnię możliwości. Przed meczami często oglądam kompilacje swoich zagrań, by się podbudować. Najlepszych akcji, udanych dryblingów, ładnych goli. To mnie pozytywnie nastraja. Mam nadzieję, że wrócę do pięknych czasów, a nawet będzie jeszcze lepiej – zdradza portugalski skrzydłowy, który do końca sezonu jest wypożyczony do Legii ze Sportingu”.
Więcej TUTAJ
***
„Niewdzięczna rola Datkovicia”
„Jeśli w rok od zmiany klubu zawodnik rozegrał w nowym miejscu mniej niż połowę możliwych spotkań, trudno mówić o dobrym transferze. Z Niko Datkovicia, mimo wszystko, mogą być w Cracovii zadowoleni. Zawodnik pozyskany zeszłej zimy z rumuńskiej Universitatei Craiova, w tercecie środkowych obrońców z Michałem Helikiem i Ołeksijem Dytiatjewem, zwykle jest tym trzecim, czyli siedzącym na ławce rezerwowych. Kiedy tylko coś przestawało funkcjonować w grze obronnej Pasów, Chorwat zastępował któregoś z konkurentów i zwykle nie zawodził. Podobnie było przed tygodniem, kiedy niespodziewanie zagrał dziewięćdziesiąt minut w miejsce Ukraińca i przyczynił się do pokonania lidera z Gdańska (4:2). Teraz też jest mocnym kandydatem do gry od pierwszej minuty przeciwko Legii”.
Więcej TUTAJ
***
„Beniaminkowie najsłabsi od lat”
„Piątek, 5 czerwca 2015 roku. 37. kolejka kolejka ekstraklasy. GKS Bełchatów przegrywa w Łęcznej z Górnikiem 0:1, zajmuje ostatnie miejsce i spada z ligi. Dzięki tej wygranej Duma Lubelszczyzny rzutem na taśmę wyprzedza Zawiszę Bydgoszcz (który przegrywa 2:3 w Chorzowie z Ruchem) i – jako 14. drużyna w tabeli – zostaje w ekstraklasie. Nie tak miały wyglądać losy beniaminków, których szefowie przed sezonem zapowiadali, że zamierzają walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie. W obecnych rozgrywkach w ich ślady mogą pójść Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec”.
Więcej TUTAJ
***
„Więcej dynamiki w ruchach Górników”
„W tym sezonie zabrzanie biegają najwięcej ze wszystkich drużyn ligowych. Obecnie mają średnią ponad 116 kilometrów na mecz. W spotkaniu z Legią mieli jednak tylko 110 km, a w ostatniej kolejce ze Śląskiem Wrocław niecałe 114 km. – Zmieniliśmy treningi, inaczej się poruszamy, ale jesteśmy bardziej dynamiczni, o czym świadczą parametry szybkiego biegu. W tym przypadku bierze się pod uwagę bieg od 19,8 do 25,2 kilometra na godzinę. Mamy sześciu, siedmiu zawodników, którzy szybko pokonują dystans właśnie w tych granicach – podkreśla Brosz. – Najlepiej by było, gdyby zawodnicy pod względem pokonanych kilometrów regularnie powtarzali statystyki z meczu z Lechem (3:0), który był wzorcowy. Drużyna przebiegła wtedy około 117 kilometrów. Na pewno jednak gracze, którzy są u nas dłużej, robią w tej kwestii stałe postępy. Jesus Jimenez, gdy przyszedł do nas, pokonywał w meczu niecałe dziesięć kilometrów, obecnie biega grubo ponad jedenaście – dodaje szkoleniowiec”.
Więcej TUTAJ
***
„Czeska strzelba Rakowa”
„Raków musi odłożyć jeszcze świętowanie awansu do ekstraklasy. Gdyby drużyna z Częstochowy pokonała w czwartek Bytovię, to promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej miałaby już zapewnioną. Zespół Marka Papszuna zremisował jednak 2:2, a dwie bramki dla lidera I ligi zdobył Petrašek.
Niewiele można w tym sezonie zarzucić drużynie Papszuna. Grają ładną dla oka piłkę, pewnym krokiem zmierzają do ekstraklasy, awansowali do półfinału Pucharu Polski (gdzie nie sprostali Lechii Gdańsk), eliminując po drodze Lecha Poznań (1:0) oraz Legię Warszawa (2:1)”.
Więcej TUTAJ
***
„Same remisy nie wystarczą Bytovii”
„Piętnaście remisów w 29. kolejkach to bardzo dużo. Dało to 15 punktów z 30 zdobytych przez bytowian. Zespół Adriana Stawskiego remisuje w tym sezonie najczęściej w całej I lidze. W czwartek Bytovia wyszarpała jeden punkt liderowi z Częstochowy (2:2) odwlekając awans Rakowa do ekstraklasy. Choć wynik można uznać za sukces, to w Bytowie nie są z niego w stu procentach zadowoleni. Na wygraną Czarne Wilki czekają najdłużej w lidze, bo od 8 września”.
Więcej TUTAJ
***
„Włodarczyk: Arka odpływa”
„Arka Gdynia. Trudno znaleźć drugi klub w ekstraklasie aż tak pozbawiony zasad logiki. Klub, w którym prezes ma za nic słowa właściciela. Klub, w którym ogon kręci psem. By lepiej zrozumieć cały problem, trzeba cofnąć się do wizerunkowej kompromitacji, czyli ogłoszenia zwolnienia Zbigniewa Smółki, które odbyło się w absurdalnych okolicznościach – na Twitterze, godzinę przed pierwszym gwizdkiem derbów z Lechią”.
Więcej TUTAJ
***
„Powrót Messiego na tron”
„Obecny sezon jest pierwszym, w którym Leo Messi jest kapitanem Barcelony. Argentyńczyk robi wszystko, by ten rok został zapamiętany na długo. Katalończycy mają spore szanse na potrójną koronę. Zagrają w finale Pucharu Króla, triumf w LaLiga mają praktycznie w kieszeni, a w Lidze Mistrzów dotarli już do półfinałów. Nic z tego nie byłoby możliwe, gdyby nie spektakularna gra 31-latka. Geniusz z Rosario w tym sezonie jest zarówno najlepszym strzelcem (45 goli), jak i asystentem (21) Europy, co – przy znakomitych wynikach drużyny – robi z niego faworyta do zdobycia Złotej Piłki”.
Więcej TUTAJ
***
„Nieprzewidywalny jak Everton”
„Mało który zespół w lidze angielskiej jest tak nierówny, jak Everton. The Toffees odbijają się od ściany do ściany i gdy tylko zaczynają lepiej punktować, to można się spodziewać, że za chwilę ich forma znacznie się pogorszy. Przez to ich gra jest jedną wielką niewiadomą i nieraz zmienia się nawet z kolejki na kolejkę i trudno odgadnąć, co zaprezentują, bo ostatnie wyniki rzadko są wyznacznikiem”.
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Parzyszek chce strzelić gola z Lechią”
„Napastnik Piasta czuł się odpowiedzialny i na swój sposób winny tego, że gliwiczanie nie tylko nie zdobyli choćby punkty, ale nie strzelili nawet jednego gola. Parzyszek przyznaje, że starał się zapomnieć o tym co wydarzyło się w spotkaniu z Lechią. – Poprzedni mecz w Gdańsku już nie siedzi mi w głowie. Od tego czasu rozegraliśmy kilka innych spotkań, mnie udało się zdobyć bramkę zaraz po pechowej porażce z Lechią. Zapomniałem co było złego. Patrzę z optymizmem przed siebie – mówi „Sportowi” zawodnik, który uważa, że takie „dziwne” mecze nie przytrafiają się zbyt często”.
Więcej TUTAJ
***
„Raków czeka na mecz z Podbeskidziem”
„Aby szampany mogły wystrzelić wystarczyło tylko, albo aż wygrać z Bytovią. To, co proste w teorii, w praktyce, zwłaszcza polskich lig, bywa niezwykle trudne. Zespół z Bytowa walczy o ligowy byt i w czwartkowy wieczór pokazał charakter. Nie można jednak odmówić Rakowowi tego, że chciał wygrać mecz „na stojąco” lub też, że presja spętała gościom nogi. Częstochowianie byli stroną przeważającą i dwukrotnie prowadzili”.
Więcej TUTAJ
***
„Przeciwności mobilizują Jastrzębian”
„Rolę Damiana Tronta w zespole beniaminka z Jastrzębia Zdroju trudno doprawdy przecenić. Dobry defensywny pomocnik to prawdziwy skarb, bo paraliżuje zapędy ofensywne przeciwnika. Popularnego „Drucika” zabrakło w poprzednim meczu jastrzębian ze Stalą Mielec, nie pojawi się również w sobotnim pojedynku z Wartą Poznań. Ze Stalą Tront nie zagrał z powodu nadmiernej liczby żółtych kartek, teraz z gry wyeliminowała go choroba”.
Więcej TUTAJ
***
„Rocha też chciał pomóc Ruchowi”
„– Powiedziałem, że jeśli Ruch poprosi mnie o pomoc, to chętnie przylecę i to uczynię. Śledzę to, co się dzieje w Chorzowie i bardzo mi przykro, gdy widzę, że tak wielki klub upada coraz bardziej – mówi Argentyńczyk, który pracował w Chorzowie od września 2017 do kwietnia 2018, notując na boiskach Nice 1. Ligi całkiem niezłe wyniki. – Zwolniono mnie, bo przegrałem dwa mecze z rzędu, a do końca sezonu pozostawało wtedy jeszcze 14 kolejek. Nigdy nie powiedziano mi, dlaczego. Jak widać, zmiany niczego nie dały. Jestem przekonany, że gdybym został, to byśmy się utrzymali – twierdzi Rocha, z którym Ruch wciąż… nie jest rozliczony”.
Więcej TUTAJ
***
„Czas zemsty Obywateli”
„Echa epickiego meczu półfinałowego Ligi Mistrzów, który skończył się wygraną Manchesteru City 4:3, ale awansem do kolejnej fazy rywalizacji Tottenhamu, ciągle nie milkną. Dyskutują wszyscy. Byli piłkarze, eksperci i sędziowie. Myślą przewodnią jest funkcjonowanie systemu VAR, w stosunku do którego pojawiły się spore wątpliwości. Jedni idą w zaparte i twierdzą, że sędzia Cuneyt Cakir podjął słuszną decyzję, uznając trzeciego gola dla „Kogutów”. Inni są zdania, że arbiter nie miał do dyspozycji odpowiedniej ilości powtórek spornej sytuacji, w której piłka dotknęła łokcia Fernando Llorente. Nad wszystkim należy przejść jednak do porządku dziennego, bo życie w angielskich realiach piłkarskich próżni nie znosi. Już dziś „Obywatele” stają przed szansą udowodnienia „Kogutom”, że są lepsi. Niespełna trzy doby po zakończeniu środowego meczu oba zespoły po raz kolejny staną naprzeciw siebie na murawie Etihad Stadium”.
Więcej TUTAJ
„GAZETA WYBORCZA”
„Krakowska szkoła cierpliwości”
„Od początku sezonu wszystkie znaki na niebie i murawie wskazywały na to, że Cracovia prędzej spadnie do I ligi, niż dostanie się do eliminacji Ligi Europy. W 10 pierwszych meczach uzbierała ledwie siedem punktów, była na dnie. W 10 tegorocznych zdobyła ich 21. Zajmuje czwarte miejsce. Probierz zostałby wylany z Cracovii, gdyby w Krakowie działały siły rządzące polską piłką. Kiedy jego drużyna przegrywała raz za razem, z trybun na prezesów i trenera wylewano pomyje, na stadionie kolportowano ulotki domagające się natychmiastowych zmian w sposobie zarządzania klubem. Zapowiadał się kolejny sezon do spisania na straty. Sam Probierz mówił, że w każdym innym polskim klubie ekstraklasy dawno zostałby zwolniony”.
Więcej TUTAJ
„SUPER EXPRESS”
„Kosecki: W Legii skończył się czas psychopatów”
"Super Express": - Myśli pan, że Vuković na dłużej zachowa posadę trenera Legii?
Roman Kosecki: - Wierzę, że tak! Vuko i Marek Saganowski to fajne chłopaki i mocno im kibicuję. Vuković wie czego chce, ma świetne podejście do zawodników, ma za sobą szatnię, a charyzmatyczny „Sagan” przy nim się uczy. Patrząc na ich nominację, cieszę się, że prezes Mioduski wreszcie poszedł po rozum do głowy i skończył z castingami dla psychopatów. Berg, Hasi, ostatnio Sa Pinto. Patrząc na ich postępowanie z drużyną, można było odnieść wrażenie, że właściciel Legii daje ogłoszenie – zatrudnię psychopatę, który może robić z piłkarzami co mu się podoba, a my mu jeszcze za to dobrze zapłacimy. Legia zasługuje na normalność. Rozpoczęła się budowa ośrodka treningowego, jest Akademia, którą kieruje Jacek Zieliński”.
Więcej TUTAJ
***
„Odjidja-Ofoe zostanie w Gencie do końca kariery”
„Teraźniejszość jest więc taka, że Ofoe jest jednym z liderów dobrego belgijskiego klubu. A jaka może być jego przyszłość? Kontrakt Vadisa obowiązuje do czerwca 2020 roku.
- W przyszłym sezonie Gent zamierza powalczyć o pierwszą trójkę, a Vadis w tych planach ma pełnić kluczową rolę. Ale nie tylko w przyszłych rozgrywkach. Klub ma z nim związane dalekosiężne plany - przyznaje Nuyens.
Nieoficjalnie można w Gandawie usłyszeć, że zaraz po zakończeniu tego sezonu obie strony usiądą do stołu i zaczną rozmowy o przedłużeniu kontraktu. To może oznaczać tak naprawdę, że Ofoe będzie grał w Gencie do końca kariery”.
Więcej TUTAJ