Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Dyscyplina i skuteczność źródłami sukcesu. Jak to przeważnie u Michniewicza. Oceny za mecz z Belgami od 2x45
Nie wiemy czy Belgijscy piłkarze lubią Football Managera, ale jeśli tak, to mogli mieć flashbacki z tej gierki. Jakkolwiek spojrzeć, przez większość spotkania cisnęli nas, jednak ostatecznie to my zgarnęliśmy trzy punkty. Skuteczność panowie, skuteczność! Oto klucz do dzisiejszego sukcesu Polaków, a także ocen, które im wystawiliśmy. Nasze noty tradycyjnie w skali 1-6 (wyjściowa 2,5).
Kamil Grabara (2,5) – Przy obu golach nie miał praktycznie nic do powiedzenia. Trzeba mu natomiast oddać, że zwłaszcza w ostatnim kwadransie spotkania utrzymywał nas pod tlenem. Szczególnie jedna jego interwencja mogła się podobać, kiedy poszybował do rogalika podkręcanego z lewej flanki Belgów. Poza tym po prostu odpowiedzialnie wykonywał swoją robotę, dobry występ
Karol Fila (2) – Dopiero w drugiej połowie złapał większą pewność siebie. Kto wie, czy nie było to podyktowane też tym, iż w tej części meczu nasi rywale nieco zwolnili tempo rozgrywania akcji, zwłaszcza w ataku pozycyjnym. Natomiast w pierwszych minutach parę razy został wrzucony na karuzelę, co raz skończyło się golem, zbyt pasywnie podchodząc do dośrodkowania Mbenzy. Stać go na bardziej uważną grę.
Mateusz Wieteska (3) – Drugi z winowajców przy pierwszym trafieniu dla Belgów. To właśnie jemu Leya urwał się spod krycia. Z drugiej strony jednak przez resztę spotkania pozostawał uważany i poniekąd zadośćuczynił za ten błąd interwencją z 83. minuty. Wtedy to po podaniu Bielika jeden z rywali wyszedł sam na sam z Grabarą, lecz Legionista dogonił go i zablokował strzał, który zapewne wylądowałby w siatce.
Krystian Bielik (2,5) – Z jednej strony mogło podobać się jego parcie, bo ganiał za rywalami nawet w sytuacjach, kiedy już praktycznie się przewracał. Strzelił też gola na 2:1, dzięki któremu Biało-Czerwoni zyskali nieco większą kontrolę nad meczem, co zdeprymowało przeciwników. No ale trzeba też pamiętać o tym, iż po jego błędzie w kryciu Cools zdobył bramkę kontaktową (2:3), a także o tragicznym podaniu prostopadłym do rywala w sytuacji, którą w końcówce uratował Wieteska. Jeszcze innym razem miał fart, gdy Schrijvers wziął go na raz niczym pachołek na treningu. Dobrze, że potem fatalnie spudłował, bo mielibyśmy przerąbane...
Kamil Pestka (3) – Raczej przeciętny mecz w jego wykonaniu i w sumie moglibyśmy tu po prostu przekopiować opis występu Fili, tylko że bez zawalenia gola. Parę razy bardzo ładnie zatrzymał bardzo groźnego Mbenzę, ale parę razy też dał się zbyt łatwo ograć, zwłaszcza kiedy do pojedynku stawał z Lukebakio. Widać, że trochę jeszcze brakuje mu taktycznej ogłady.
Filip Jagiełło (3,5) – Cichy bohater tego spotkania. Najpierw to on oddał piłkę Żurkowskiemu przy pierwszym trafieniu dla Polaków. Drugi raz przyczynił się do pokonania bramkarza za pomocą idealnej wrzutki z rożnego na głowę Bielika. Chętnie dalibyśmy mu jeszcze większą notę, aczkolwiek zdarzały mu się momenty… Rozkojarzenia? A to jakieś niecelnie podanie, które wydawało się bardzo proste, a to strata po niepotrzebnym holowaniu piłki… Było nieźle, ale wiemy, iż stać go na więcej.
Patryk Dziczek (2,5) – Dyskretnie dziś grał. Ani nic wielkiego nie zrobił, ani niczego nie zawalił. Ot, facet od czarnej roboty, z której solidnie się wywiązywał. Trener Michniewicz powinien być jednak z niego całkiem zadowolony, bo też z całej drugiej linii to właśnie Dziczek wydawał się być tym najbardziej zdyscyplinowanym taktycznie piłkarzem, spajającym zespół w defensywie.
Konrad Michalak (3) – Naprawdę dobry mecz zawodnika, który przeważnie jest jak jeździec bez głowy. Dzisiaj jednak pokazał swoje lepsze oblicze. Przeciwnicy mieli spore problemy, kiedy dawali mu więcej niż milimetr kwadratowy przestrzeni. Wtedy Konrad rozpędzał się i mijał oponentów jak wyścigówka mijałaby Saicento. Wisienką na torcie była nasza trzecia akcja bramkowa, którą napędził podaniem do Żurkowskiego w pole karne. Oby tak dalej.
Szymon Żurkowski (4,5) – Zdecydowanie man of the match. Pierwszy gol to był w sumie taki typowy „szczur”, który wpadł do bramki głównie przez to, że golkiper został zasłonięty. No ale liczy się tak samo, więc nie ma o czym gadać. Natomiast przy bramce na 3:1 zachował się kapitalnie, ogrywając „na obieg” obrońcę, a potem wystawiając patelnię do Szymańskiego. Najpierw więc dał nam wiarę, samodzielnie odrabiając stratę, pokazując że Belgowie są do ugryzienia, a potem miał duży udział w przyklepaniu zwycięstwa. Do tego jak zwykle był bardzo ruchliwy, brał na siebie najwięcej odpowiedzialności za ofensywne poczynania Biało-Czerwonych. Większość akcji przechodziła przez niego, a i w defensywie parę razy ładnie popracował. Jeszcze jeden mecz udowadniający, że ten chłopak ma papiery na poważne granie.
Sebastian Szymański (2,5) – Magik, ale nie w tak dobrym słowa znaczeniu, jak byśmy sobie życzyli. Jego firmową sztuczką było dziś znikanie. W pierwszej połowie praktycznie przechodził obok meczu, dopiero później częściej pokazywał się do gry, z czego jego kumple zaczęli ochoczo korzystać. No ale najważniejsze, że pojawił się w 79. minucie w polu karnym Belgów, pakując piłkę pod ladę. Gol ten w zasadzie zapewnił nam 3 punkty, lecz ze względu na dużo niedokładności i naśladowanie Davida Copperfielda w pierwszej części spotkania nie możemy dać mu więcej niż wyjściówkę.
Dawid Kownacki (2) – Miał jedną fajną okazję do strzelenia gola, lecz przyładował prosto w bramkarza. Innym razem o centymetr minął się z piłką dośrodkowywaną przez Michalaka. Nam najbardziej podobał się w momentach, kiedy brał na plecy obrońców, zastawiał się i w ten sposób wspomagał rozgrywanie akcji. No ale jeżeli za takie rzeczy najbardziej chwalimy napastnika po meczu, to znaczy, że sobie facet za bardzo nie pohasał. Kownaś nie potrafił sobie dziś znaleźć miejsca na boisku, ewidentnie to nie był jego dzień.
Paweł Bochniewicz bez oceny – grał za krótko.
Kamil Jóżwiak bez oceny – grał za krótko.