Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images

Ireneusz Mamrot siedzi na tykającej bombie. Na stulecie klubu Jagiellonia musi unikać wpadek

Autor: Paweł Łopienski
2019-08-20 19:33:35

Jagiellonia Białystok rozpoczęła nowy sezon od wysokiego zwycięstwa z Arką Gdynia. Potem przyszła jednak porażka z Rakowem Częstochowa oraz remisy z Zagłębiem Lubin i Lechią Gdańsk. Jak się okazuje, ewentualna porażka w sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze mogła znacznie wpłynąć na utrzymanie posady Ireneusza Mamrota w piątej drużynie poprzednich rozgrywek. W klubie z Podlasia pragną jak najlepszych wyników na stulecie klubu, które przypadnie na 2020 rok.

W minioną sobotę Jagiellonia powróciła na swój stadion po dwóch spotkaniach rozgrywanych na wyjeździe i podejmowała Górnik Zabrze. Na tę rywalizację gospodarze wyszli z podwójną motywacją po trzech meczach z rzędu bez zwycięstwa oraz ostatnią porażką z Rakowem Częstochowa na własnym boisku. Białostoczanie chcieli zrobić więc wszystko, aby zanotować inauguracyjną wygraną w nowym sezonie na stadionie przy ul. Słonecznej.

Obserwowaliśmy ten mecz z trybuny prasowej, co jakiś czas spoglądając na szkoleniowca Jagiellonii, który nawet przy wyniku 3:1 nie krył irytacji po niektórych zachowaniach czy nieudanych zagraniach swoich zawodników. Ireneusz Mamrot wydawał się bardziej poddenerwowany i impulsywny, mimo że w końcówce Górnik robił niewiele, aby odebrać rywalowi zwycięstwo.

Z pomocą dzień później przyszedł Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego”, który poinformował, że po trzech nieudanych spotkaniach w klubie ponownie zaczęto rozmyślać o przyszłości 48-letniego szkoleniowca. Ponownie, bo przecież już w lutym chodziły wiarygodne doniesienia, że Mamrot mógł opuścić zespół ze względu na niesatysfakcjonujące wyniki. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano, ale plany i tak wyciekły do mediów, a z niemal wszystkich stron napływały do trenera wyrazy wsparcia, również od drużyny, która jednogłośnie wstawiła się za swoim szefem. 

Przedłużenie umowy o rok ucięło spekulacje tylko na moment. Trener pozostał w białostockim klubie, ale czeka go jeszcze trudniejsze zadanie niż w poprzednich sezonach. W 2020 roku Jagiellonia obchodzić będzie swoje stulecie, dlatego zarówno władze jak i - przede wszystkim - kibice oczekują, że ten sezon zespół zakończy z wywalczonym trofeum. 

Drużyna z Podlasia zajmuje trzecie miejsce po pięciu kolejkach, tracąc pięć punktów do Pogoni Szczecin oraz Śląska Wrocław. Ktoś by powiedział, że to całkiem udany początek, w końcu punkty na początku rozgrywek gubiły już Legia Warszawa, Lechia Gdańsk czy Lech Poznań. Porażka z Rakowem Częstochowa oraz remisy z Zagłębiem Lubin oraz Lechią Gdańsk, sprawiły jednak, że już na tym etapie sezonu władze zaczęły baczniej przyglądać się temu, co prezentuje drużyna. A trzeba przyznać, że Jagiellonia sporymi fragmentami pokazywała się z dobrej strony, prezentując fajną dla oka piłkę, co też jest celem szkoleniowca. 48-latek we wczorajszym „Prześwietleniu” Łukasza Olkowicza w „PS” wspominał, że pragnie, aby to jego drużyna w każdym meczu prowadziła grę i jest to powrót do tego, co białostoczanie prezentowali w sezonie 2017/2018, gdy Mamrot przychodził do zespołu. 

W ostatnich tygodniach można było jednak powiedzieć, że gra wygląda lepiej niż liczba punktów oraz pozycja w tabeli. Drużynie brakowało koncentracji na tym samym wysokim poziomie przez dwie połowy. Tak wymsknęło się prowadzenie z Zagłębie Lubin, w taki sam sposób stracili bramkę z Lechią Gdańsk, po której musieli gonić wynik. Czy jednak rozsądnym byłoby ot tak rezygnowanie z usług tego szkoleniowca, który drużynę buduje już trzeci rok? Szczególnie po okresie przygotowawczym, podczas którego nie pozbyto się kluczowych zawodników i w spokoju trenowano, aby być gotowym na cały sezon. I cóż z tego, że białostoczanie (przed spotkaniem z Górnikiem) zanotowali najgorszy start w sezonie od 11 lat, skoro jedno zwycięstwo pozwoliło na awans na podium Ekstraklasy.

Jak czytamy na stronie „WP Sportowe Fakty”, nieoficjalnie w ostatnich dniach można było usłyszeć, że zarząd Jagi szykował „plan B” na wypadek braku zwycięstwa w domowych spotkaniach z Górnikiem Zabrze oraz Wisłą Kraków. W takim wypadku podczas przerwy na mecze reprezentacyjne w eliminacjach Euro 2020 mogłoby dojść do zmiany szkoleniowca. Takie rozwiązanie traktuje się jako ostateczność, szczególnie, że piłkarze są za dalszą współpracą z obecnym trenerem.

W Jadze pracuje się obecnie pod ogromnym naciskiem. Dlatego cieszy dyspozycja w ostatnim meczu z Górnikiem. Białostoczanie pokazali się z przyzwoitej strony, a co najważniejsze byli skuteczni (co niekoniecznie wychodziło im w poprzednich spotkaniach) i potrafili utrzymać koncentrację przez 90 minut. Spory wkład w zwycięstwo miał Ivan Runje, powracający do formy po cięższym urazie. To może nastrajać optymistycznie, bowiem Jagiellonia do wielu strzelonych goli może dołożyć szczelną defensywę. Te dwa elementy powinny przełożyć się na zwycięstwa i większy spokój w obozie żółto-czerwonych. Czyli to, co jest teraz w Białymstoku najbardziej potrzebne.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się