Autor zdjęcia: Kawowo Sports

Thatayaone Ditlhokwe? „On jest jak Ramos. Bez wad!”

Autor: Krystian Juźwiak
2019-08-29 18:10:50

Po polsku „chrząszcz brzmi w trzcinie” po grecku Konstandinos Triandafilopulos. Już sprowadzenie piłkarza z Peloponezu przyprawiło o dreszcze komentatorów, a tymczasem Pogoń Szczecin sprawdza reprezentanta Botswany — Thatayaone Ditlhokwe. – To świetny piłkarz – mówi w rozmowie z 2x45 Tiro Seeletso.

Urodzony w Koryncie Triandafilopulos dołączył do Pogoni Szczecin w letnim okienku transferowym. Do tej pory zagrał już sześć razy w Ekstraklasie. Cały dorobek okrasił zwycięską bramką w meczu z Wisłą Kraków. Zdecydowanie nie można powiedzieć, że Grek wyróżnia się przede wszystkim nazwiskiem. Oczywiście Triandafilopulos wciąż dostarcza problemów komentatorom. Samemu zainteresowanemu daje to sporo radości. - Oglądałem ostatnio Canal Plus, miałem niezły ubaw, gdy gimnastykowali się, żeby powiedzieć coś o mnie – mówił w rozmowie z Szymonem Podstufką z „Weszło”.

- Moim zdaniem Kostas — po tych sześciu kolejkach – to TOP3 ligi. A zapowiadało się inaczej. Po sparingach myślałem, że to będzie bardzo elektryczny piłkarz. Taki gość, który jak będzie zadyma na boisku, to pierwszy pójdzie w ogień. Tymczasem on dał się poznać przede wszystkim jako solidny obrońca. Najczęściej gra w parze z Benediktem Zechem, z którym się bardzo dobrze uzupełniają – mówi dziennikarz 2x45, Dawid Zieliński. – W meczu z Wisłą Płock popełnił prosty błąd, ale to było takie spotkanie, w którym mogło zdarzyć się wszystko. Na pewno transfer Triandafilopulosa trzeba nazwać wzmocnieniem. W swoim wcześniejszym klubie był kapitanem, a w Pogoni pokazuje, że nie dostał opaski bez powodu – dodaje redaktor 2x45.

Choć Dawid Zieliński z łatwością wymawia nazwisko Kostasa, to innym to tak łatwo to nie przychodzi. I być może łatwiej nie będzie, bo na testach w Szczecinie pojawił się 20-letni defensor z Botswany — Thatayaone Ditlhokwe. O tym, że Pogoń będzie sprawdzać piłkarza Township Rollers FC, jako pierwsza poinformowała botswańska strona Killer Pass.

 

 

„TT”, „Fanta” i „Mini Cooper”

Czy możemy mówić o materiale na dobrego piłkarza? A może to już jest kawał grajka? Na pewno mamy reprezentanta kraju. Ilukrotnego to dobre pytanie, bo źródła są niespójne. Na pewno mamy gościa, który mając zaledwie 20 lat, został wicekapitanem w seniorskiej kadrze. Grał w Afrykańskiej Lidze Mistrzów, a botswańskie media mową o nim „Nieznany Bohater”, „Klejnot”, „Jasna Przyszłość Popa-Popa”. (Popa-Popa to przydomek Rollers FC, aktualnej drużyny Ditlhokwe)

W social mediach Pogoni Konstandinos Triandafilopulos funkcjonuje w skróconej formie jako Kostas. W ojczyźnie Ditlhokwe mówią o nim „TT”, tak więc oporni komentatorzy mają prostą wymówkę. Z tego co widać, w Botswanie ksywki są dość popularne. Wystarczy spojrzeć na listę powołanych piłkarzy, którzy wzięli udział w tegorocznym COSAFA Cup. Obok imienia widnieje pseudonim, co przypomina trochę takie kraje jak Brazylia czy Hiszpania.

I tak obok nazwiska Thatayaone Ramatlapeng widnieje „Popo”. O Moshy Gaolaolwe równie dobrze można powiedzieć „Fanta”, bohater tego artykułu to „TT”, a grający w Extension Gunners Oabile Makopo to dla wielu… „Andrew”. Jednak na tym polu wszystkich reprezentantów Botswany bije Mothusi Cooper, który nosi ksywkę „Mini Cooper” lub bardziej z afrykańska „Mini-Cupa”. I to nie żart. Tak o piłkarzach prowadzonych przez selekcjonera Mogomotsiego Mpote piszą wszystkie botswańskie portale.

Wracając do testowanego przez Pogoń Ditlhokwe, to z tego co udało się ustalić, pochodzi z Gulubane. Maleńkiej wioski położonej w Północnowschodnim Dystrykcie. Nic o piłce w tym miejscu nie wiadomo. Internet twierdzi natomiast, że miejscowość założono w 1911 roku. Mieszka tam 797 mieszkańców. Można też przeczytać wywiad z sześćdziesięcioletnią byłą ekspedientką Montle Mathangą. – W naszym sklepie sprzedawano artykuły spożywcze, narzędzia i sprzęt rolniczy. Nie używaliśmy wtedy plastików, ale brązowy papier do pakowania towarów, takich jak chleb i cukier dla naszych klientów – wspomina z nostalgią kobieta.

Egzaminy zamiast treningu

Czy Ditlhokwe korzystał z usług sklepu sympatycznej Montle Mathangi? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Wiadomo, że aby móc się piłkarsko rozwijać, opuścił maleńką wioskę. Udał się – zapewne wraz z całą rodziną – do Selibe Phikwe. Licząca 180 kilometrów trasa stała się pierwszym krokiem w stronę reprezentacji Botswany.

- Piłkarsko dorastałem na boiskach Selibe Phikwe. Grałem w szkolnych drużynach najpierw szkole podstawowej potem w gimnazjum i liceum, a na końcu dołączyłem do Selibe Phikwe Seconadry School – wspominał w rozmowę z oficjalną stroną Township Rollers FC. – Byłem jednym z sześciu chłopaków z regionu Phikawe, którzy pojechali na obóz selekcyjny do Gaborone. Na początku było tam 1000 zawodników. Potem ta liczba została zredukowana do 50 osób. Na końcu z tej 50 wyłoniono 25-osobową drużynę, która została ogłoszona kadrą U-17 – opowiadał Ditlhokwe. – Naszym trenerem był China Matlhaku.

Z opowieści Thatayaone brzmi to, jakby China – właściwie Odirile – Matlhaku, został przypadkowym selekcjonerem przypadkowej zgrai chłopców. Otóż nie. Trener w Botswanie ma dużą renomę, a cały proces selekcyjny przypominał trochę nasz projekt AMO. Oprócz prowadzenia kadry do lat 17 China był głównym szkoleniowcem występującego w tamtejszej ekstraklasie Extension Gunners.

Później dyrygował reprezentacją COSAFA Cup i doszło tam do kuriozalnej sytuacji. „China Matlhaku był rozgoryczony tym, że czasami ponad połowa zespołu nie mogła trenować” – cytuje „The Gazette”. – Chłopcy nie brali udziału w treningach, bo mieli różne egzaminy – przyznał na łamach „News Day” selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Botswany.

Reprezentant w gąszczu cyferek

Pochodzący z ludu Tswana Thatayaone Ditlhokwe przeszedł wszystkie kategorie wiekowe. Od U-17 po U-23. Choć afrykańskie źródła są różne i czasem mecz, który jest wspomniany na stronie A, na stronie B już się nie pojawia, ale mniej więcej spójność jest. Można to traktować jako zwykłą niespójność, niedokładność albo traktowanie botswańskiej młodzieżówki po macoszemu. Może być tak, że to wszystko naraz.

Skupmy się na seniorskiej kadrze. Uwaga… tu też źródła nie są spójne.

Transfermakt

Niemiecki portal twierdzi, że Thatayaone zagrał tylko w 5 spotkaniach PNA. Niemniej statystyki podane przez transfermakt.de są trochę inne: 

Global Sports Archive:

 

Tu mamy jasność i klarowność. GSA naliczyło Ditlhowkwie 8 spotkań, w których dwukrotnie pakował piłkę do bramki.

11vs11:

 

Botswański portal, który określa się mianem „domu piłkarskich statystyk”, przekazuje informację podobną do tych z Global Sports Archive: 8 spotkań. O golach nie ma nigdzie mowy. Mimo że layout portalu odstrasza, to jednak można mu zaufać. W bazie danych są statystki Thatayaone jeszcze z czasów, gdy grał w Gaborone United.

Przeanalizowaliśmy kilka ostatnich meczów Ditlhowkwie w narodowych barwach. Defensor grał w reprezentacji w Pucharze Narodów Afryki i Pucharze COSAFA. Te drugie rozgrywki to turniej, w którym biorą udział drużyny z Afryki Południowej. Czasami zostają zaproszone również drużyny spoza COSAFA takie jak DR Kongo czy Ghana. W marcowym meczu Pucharu Narodów Afryki z Angolą selekcjoner Mogomotsi Mpote powierzył Thatayaone’owi funkcję wicekapitana.

Podczas ostatniej edycji COSAFA Cup Ditlhokwe był podstawowym piłkarzem Zebr. Obrońca tworzył duet stoperów wraz z 25-letnim Moshą Gaolaolwe. Piłkarz sprawdzany przez Pogoń Szczecin był najmłodszy w drużynie. Od najstarszego Joela Mogorsiego dzieliło go 15 wiosen. W zespole znalazł się także jego kolega Ditlhokwe z kadry U-17 - Mothusi „Mini-Cooper” Cooper.

Prowadzona przez Mogomotsiego Mtope kadra dotarła aż do finału COSAFA. Tam niestety musiała uznać wyższość Zambii. Relacje z meczu są raczej ubogie w słowa. Nie licząc składów, nie pojawia się tam nazwisko Thatayaone Ditlhokwe. „Botswana, która przegrała również w 2016 roku, nie wykorzystała swojej przewagi w pierwszej połowie” – pisze BBC. „W drugiej połowie świetną szansę z rzutu wolnego zmarnował (wciąż jeszcze klubowy kolega Ditlhokwe – przyp. KJ) - Segolame Boy. Zambia wygrała 1:0. Bramkę dającą zwycięstwo strzelił Tapson Kaseba.

Serce do walki

„To piłkarz z kompletem umiejętności, który pozwala mu grać na wysokim poziomie: ze świetnie ułożoną lewą nogą, dobrze zbudowanym, muskularnym ciałem i szerokim wachlarzem możliwości rozegrania piłki. Spoglądając na niego, można zapomnieć, że to wciąż tylko 20-latek, który dopiero ugruntowuje swoją pozycję w profesjonalnym futbolu” – tak o Thatayaone Ditlhokwe w 2018 roku pisała oficjalna strona Township Rollers FC.

Nim jednak „TT” dołączył do „Popa Popa”, musiał przejść przez kilka innych klubów. Ze szkolnej drużyny Selibe Phikwe Seconadry School przeszedł do Augustine FC. To drugoligowy zespół z regionu Phikwe. Botswańczyk grał tam, jeszcze za nim dostał powołanie na obóz selekcyjny do kadry U-17. Po powrocie z kadry był już zawodnikiem Nico United. Ta drużyna – lepiej znana jako Majombolo – w gablocie ma tylko dwa puchary – oba zdobyte w 1986 i 1987 za zwycięstwo w Challange Cup. Niemniej był to już moment, kiedy słowo „przygoda” powoli zamieniało się w „kariera”.

Kolejnym zespołem Thatayaone Ditlhokwe było Gaborone United. To właśnie stamtąd w czerwcu 2018 roku trafił do Township Rollers FC. Daleko nie miał, bo oba kluby dzieli kilka kilometrów. Jednak piłkarska droga Ditlhokwe była dużo dłuższa. Z rodzinnej wioski Gulubane do Selibe Phikwe miał 180 km. Z Selibe Phikwe do Gaborone było kolejnych 420. Ze stolicy Botswany do nad zalew Szczeciński musiał zrobić aż 8 764 kilometrów.

- Po półtora sezonu w Nico United zostałem zatrudniony przez Gaborone United, tam spędzałem kolejne półtora roku przed przyjazdem do Rollers. Będąc w GU, nauczyłem się być w dużym klubie. Tu już nie chodziło o rozwój piłkarski. To była nowa lekcja. Nauczyłem się, co to znaczy wywieranie presji. Co to znaczy „oczekiwanie”. W wielkim klubie nie wystarczą umiejętności, trzeba mieć serce do walki – tłumaczył Ditlhokwe. – Po grze w reprezentacji seniorów w COSAFA otrzymałam wiadomość o zainteresowaniu trzech klubów: Rollers, Jwaneng Galaxy i Orapa United. Wybrałem „Popa-Popa”, bo to wielka marka.

Już w pierwszym sezonie w nowych barwach Ditlhokwe był ważnym członkiem defensywny. Grał tam przede wszystkim na pozycji lewego obrońcy. Oprócz spokoju i siły fizycznej wyróżniał się umiejętnością wyprowadzenia piłki. Choć naturalne jest, że od obrońcy przede wszystkim wymaga się bronienia, to Thatayone potrafił zapędzić się na połowę rywala. Jedno z jego podań zostało wpisane filmiku TOP10 asyst poprzedniego sezonu BTC Premier League.

 

 

- Znalazłem się w grupie dobrych graczy, więc łatwo było się dostosować. Wiele meczów było bardzo trudnych. Inne drużyny wiedziały, że jesteśmy Rollers i przez dodatkowo mobilizowały się na nas. To oznacza tylko jedno: jako gracz zawsze musisz dawać 100 procent w każdym meczu. A to zabiera siły. Następnie musisz się porozciągać i odpocząć, żeby być w pełni gotowym do gry w następnym meczu – tłumaczył Ditlhokwe.

- To świetny piłkarz. Porównałbym go do Sergio Ramosa – mówi dla 2x45 Tiro Seeletso, kibic Township Rollers FC. – Nie ma żadnych wad. Po prostu perfect – dodaje. - Ditlhowkwe zaczął grać w reprezentacji w bardzo młodym wieku. Jest człowiekiem, który nie boi się ciężkiej pracy. Jest też towarzyski. Powinien się łatwo zaaklimatyzować i dbać o dobrą atmosferę.

Rollers i dwa inne wspomniane przez Thatayone kluby: Jwaneng Galaxy i Orapa United to absolutna czołówka tamtejszej ekstraklasy. „Popa-Popa” to szesnastokrotni mistrzowie kraju. Od sezonu 2016/17 bez przerwy dominuje na botswańskim podwórku. Od 2013 rok sternikiem Township Rollers jest indyjski biznesmen Jagdish Shah, który wpompował sporo pieniędzy ligowego potentata. Rollers mają tylko niezłe pieniądze, ale i olbrzymią popularność. Z 275 tysiącami obserwujących na Facebooku są najpopularniejszą organizacją sportową w kraju. – W Afryce zawsze jest bum na piłkę. To sport numer 1. Nieważne czy to Ghana, czy Maroko. Zawsze wszyscy grają w piłkę nożną – mówi w rozmowie z 2x45, ekspert Michał Zichlarz z portalu „Afryka Gola”.

Botswańskie znaki zapytania

- O samym piłkarzu niestety nie mogę nic powiedzieć – tłumaczy Zichlarz. – Botswana hegemonem nie jest. Nawet w swojej strefie Afryki Północnej nie jest znaczącym zespołem. Grali w Pucharze Narodów Afryki, ale nawet w poszerzonej formule tego turnieju nie pokazali się jakoś w niezwykły sposób. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam utalentowanych piłkarzów. Być może Thatayone Ditlhokwe jest jednym z nich – dodaje ekspert.

Menadżerem piłkarza jest pochodzący z RPA Bevan Dicks. Próżno szukać w jego stajni zawodników, którzy poradzili sobie w Europie. Jednym nazwiskiem, które jakkolwiek można odnotować, jest Marshall Muentsi, grający we francuskim Stade Reims. Reszta piłkarzy zakotwiczyła w Republice Południowej Afryki. Mimo że szału nie ma, to nie można oceniać Thatayaone przez pryzmat menadżera.

- W kadrze Pogoni jest już czterech solidnych obrońców: Konstandinos Triandafilopulos, Igor Łasicki, Benedikt Zech i Mariusz Malec, więc zatrudnienie kolejnego wydaje się zbędne – mówi Dawid Zieliński. – Osobiście uważam, że jeżeli Ditlhokwe zostanie w Szczecinie, to nie na długo. Klub raczej postara się go wypożyczyć. Ewentualnie będzie ogrywać nowy nabytek w rezerwach.

- Kostja Runjaić przyczaił się do tego, że lubi mieć duet stoperów, który potrafią wyprowadzić piłkę. Taki był Sebastian Walukiewicz, taki jest Bendikt Zech. W tej układance do tej pory były ważne umiejętności piłkarzy. W ubiegłym sezonie z reguły grali obok siebie piłkarz lewonożny z prawonożnym, co ułatwiało rozegranie – tłumaczy dziennikarz 2x45. – Teraz się to zmieniło, a jedynym lewonożnym stoperem jest Mariusz Malec, który wciąż nie wrócił do pełni zdrowia po kontuzji – dodaje Zieliński. – Tu upatruje szansy dla Botswańczyka. Jego lepszą nogą jest lewa, a do tego słyszę głosy, że potrafi rozgrywać.

Choć kilka w sprawie Thatayaone Dithlokwe udało się wyjaśnić kwestii, to wciąż znaków zapytania jest co najmniej kilka. Na większość będzie musiał odpowiedzieć on sam, ale nim zacznie udzielać wywiadów i brylować w świetle telewizyjnych musi pokazać się z dobrej strony sztabowi Pogoni. Do końca tygodnia dowiemy się, czy pierwszy Botswańczyk w historii ekstraklasy będzie nazywać się Thatayaone Dithlokwe.

- Na pewno nie jest to żaden „ruch menadżerski”. Dostaliśmy dużo materiałów, które uważnie prześledziliśmy. Analizowaliśmy jego grę i dlatego zdecydowaliśmy się zaprosić go na testy – tłumaczy analityk Pogoni Szczecin, Sławomir Rafałowicz. – W wieku 20 lat wskoczył na poziom reprezentacyjny. Do tego jest piłkarzem lewonożnym. Jego warunki fizyczne sprawiają, że może z powodzeniem grać i na boku i na środku obrony – dodaje.- Nie będę jeszcze wyrokował tego, czy zostanie w Pogoni, czy nie. Ma jeszcze kilka treningów i dopiero wtedy zapadną ostateczne decyzję.

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się