Autor zdjęcia: Własne
Vuko! Więcej odwagi!
Oto jest dzień, który dał nam Vuković. Tak, moi drodzy, to, że od kilku dni możemy emocjonować się meczem Legii Warszawa z Rangersami i w dodatku polski zespół cały czas ma realną szansę na awans, jest zasługą szkoleniowca wicemistrzów Polski. Dzięki jego pragmatycznej myśli szkoleniowej Legia z trudem pokonywała kolejne przeszkody, ale żarty się skończyły. Dziś nadszedł dzień weryfikacji i atakowanie Ibrox pistoletami na wodę nie będzie miało sensu. Do awansu potrzebna jest lepsza, ale przede wszystkim odważna gra.
Oto jest dzień, który dał nam Vuković. Tak, moi drodzy, to, że od kilku dni możemy emocjonować się meczem Legii Warszawa z Rangersami i w dodatku polski zespół cały czas ma realną szansę na awans, jest zasługą szkoleniowca wicemistrzów Polski. Dzięki jego pragmatycznej myśli szkoleniowej Legia z trudem pokonywała kolejne przeszkody, ale żarty się skończyły. Dziś nadszedł dzień weryfikacji i atakowanie Ibrox pistoletami na wodę nie będzie miało sensu. Do awansu potrzebna jest lepsza, ale przede wszystkim odważna gra.
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście szefem największej firmy w tym kraju, a przed rokiem zatrudniliście najlepszego fachowca w swojej branży. Powiedzmy, że będzie to marketing. Dzięki jego pracy przez rok zarobiliście kawał szmalu, ale coś zaczyna zgrzytać. Pracownik po kątach gada o swoim odejściu, a na dodatek kwestionuje wasze umiejętności. Dobra, powiedzmy, że prywatnie ma Was za skończonych idiotów i nagle jego opinia o Was nie jest już prywatna, bo dochodzi do Ciebie.
Co robisz? Wyrzucasz najlepszego fachowca w tym kraju, dlatego że ma Ciebie za idiotę, czy jednak chowasz dumę w kieszeni, bo wiesz ile ten człowiek zarobił dla Ciebie forsy? Ostatnio przeczytałem książkę Ryszarda Ćwirleja „Ostra jazda” o poznańskich policjantach i padła tam bardzo ważna życiowa konstatacja: „jako szef zespołu otaczaj się ludźmi mądrzejszymi od siebie, a robota będzie się sama robiła”.
Czy można to odnieść do piłki nożnej? Oczywiście. Raz, że jako trener musisz otoczyć się zespołem i ludźmi, którzy będą lepszymi fachowcami w swojej dziedzinie od Ciebie. Dwa, to fakt, że skoro jesteś przekonany o ich wartości, dbasz o nich po to, aby móc czerpać z ich kwalifikacji. I tak samo jest z zawodnikami. Piłkarze nie muszą Ciebie kochać, bo uczuciem to można pałać do kobiety. Oni muszą Ci ufać i przede wszystkim muszą czuć się potrzebni. Ostatnio przy okazji transmisji meczu Realu Madryt usłyszałem, że mistrzem w zarządzaniu zespołem jest Zinedine Zidane, który sporo zawodnikom obiecuje, ale później stara się z tych obietnic wywiązywać.
Czy to samo możemy powiedzieć o Aleksandarze Vukoviciu? Patrząc na całą aferę z Carlitosem można mieć co do tego spore wątpliwości. Były pomocnik Legii w specyficzny tylko dla siebie sposób oczyścił szatnię przed nowym sezonem, ale jeśli wierzyć plotkom o tym, że nie wystawia Carlitosa, bo ten (możliwe że nawet słusznie) miał zakwestionować jego ofensywne warianty taktyczne (śmiech w nawiasie, zwłaszcza po początku sezonu), to „Vuko” wybrał specyficzny model zarządzania drużyną. Model despotyczny, w którym zawodnik liczy się najmniej, a na pierwszym miejscu jest on – Aleksandar Vuković Wielki.
O tym, czy obecny trener Legii naprawdę będzie wielki, przekonamy się dziś późnym wieczorem. Bo możemy napisać 100 albo i więcej tekstów o tym, jak Serb z polskim paszportem zarządza swoim zespołem, jak udziela się w mediach, jak reaguje na krytykę. Najważniejsze jest jednak to, czy zdoła awansować do fazy grupowej Ligi Europy. W przypadku pokonania Rangersów raz, że wcześniejsza krytyka odejdzie w niepamięć, dwa, Vuković w końcu będzie mógł chodzić z głową wysoko podniesioną do góry.
Jeśli jednak chce to uczynić, musi moim zdaniem schować dumę do torby podręcznej (kieszeni by na nią nie starczyło) i zaryzykować. Do tego stopnia, że nie tylko musi postawić bardziej na atak, ale przede wszystkim w pierwszej linii desygnować do gry napastnika. A skoro Jarosław Niezgoda nie jest w stanie grać 90 minut, to powinien tam wystąpić Carlitos. W przypadku Kulenovicia nie używajmy słów, które zwyczajnie do niego nie pasują.
Podsumowując, chciałbym oglądać dzisiaj Legię grającą przyzwoicie w obronie (a będzie to zadanie wielkiej próby, już kibice na Ibrox się oto zatroszczą) i z domieszką fantazji oraz jakości w ataku. Chciałbym zobaczyć drużynę, w której widać rękę trenera, który ma pomysł na swoją drużynę, ale przede wszystkim plan na spotkanie.
Chciałbym się w końcu do jasnej cholery pomylić i móc za tydzień (a nie za kilka lat, jak pisałem TUTAJ) nazwać Vukovicia trenerem przez wielkie T.