Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: własne

Kosowski: Na grę Wisły nie da się patrzeć. Warta szykuje transfer napastnika. Widmo upadku GKS-u 1962 Jastrzębie

Autor: zebrał Maciej Golec
2020-09-22 09:25:51

We wtorkowej prasie na pierwszym planie oczywiście nowy trener Legii, Czesław Michniewicz. Jest jednak też wiele tekstów o innych klubach Ekstraklasy, pojawia się krytyka beniaminków, ale również Legii i Wisły, głównie z ust Kamila Kosowskiego. Oprócz tego wywiady z piłkarzami Górnika i absurdalna decyzja w III lidze, w której sędzia nie uznał gola przez... wyraz twarzy zawodnika. Zapraszamy!

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Nowy trener mistrza”

Propozycja z Legii była dla niego ogromnym zaskoczeniem. Ostatnie dni spędził na Kaszubach, szykując się do październikowych meczów eliminacji młodzieżowych ME z Serbią oraz Bułgarią. W niedzielę po południu odebrał telefon od prezesa Mioduskiego, który zaproponował mu pracę w stolicy. Nim Michniewicz rozpoczął jakiekolwiek negocjacje, poprosił właściciela Legii o telefon do Zbigniewa Bońka – chciał, by prezes PZPN, który go zatrudnia, wyraził zgodę na pracę w klubie. Otrzymał ją, więc w poniedziałek przyjechał do Warszawy ustalać szczegóły. Legijny budżet na pensję szkoleniowca wynosi około 250 tys. euro rocznie, ale w kontrakcie mają być zawarte bonusy za konkretne osiągnięcia. Aktualny mistrz Polski będzie dziesiątym klubem w karierze 50-letniego Michniewicza (wyrówna rekord Oresta Lenczyka), który do końca eliminacji MME będzie łączył dwie funkcje.

Więcej TUTAJ 

***

„Mieszane uczucia”

Zrobiłbym wszystko, by w tej trudnej sytuacji, kilka dni przed spotkaniem w eliminacjach Ligi Europy, wzmocnić trenera Vukovicia i drużynę. Przychodzi nowy szkoleniowiec, który nie zna zespołu, nie wie, na jakim poziomie przygotowania fizycznego jest drużyna. Najważniejszy mecz dla Legii już w czwartek. Jeśli odpadnie, to już wtedy będzie można powiedzieć, że decyzja była zła. Prawdą jest, że w tym mam mieszane uczucia, ja w tym momencie na pewno bym się na taki ruch nie zdecydował. Wszystkich nas uśpiło choćby zwycięstwo z Rakowem, wszystkim się wydawało, że forma zaraz nadejdzie. Ale tu trzeba poczekać na nowych zawodników, jak Kapustka, na ich formę psychiczną i fizyczną. Przez długi czas poprzedniego sezonu Legia z trenerem Vukoviciem na ławce funkcjonowała dobrze. Wydaje mi się, że to była kwestia czasu, by i tym razem to zaskoczyło. Próbując patrzeć okiem prezesa Mioduskiego widzę, że on chce mieć wyniki tu i teraz, że europejskie puchary są nadrzędnym celem. Zmiana trenera nie jest żadną gwarancją, że to się uda.

Więcej TUTAJ 

***

„Błysk Saiefa”

Saief, choć w sobotę nie zdobył bramki ani nie miał asysty, może być z siebie zadowolony. Wykonał dwa podania kluczowe i oddał dwa celne strzały. Jego pierwsze zagranie zmarnował Omran Haydary, który stanął oko w oko z Rafałem Strączkiem, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Stali. Lepiej wykorzystał drugie podanie od Saiefa. Dał się sfaulować w polu karnym, dzięki czemu Flavio Paixao zdobył trzecią bramkę dla Lechii

Więcej TUTAJ 

***

„Do Warszawy bez jedenastu”

Przyczyny absencji są różne, ale najważniejsza to skutki testów na obecność koronawirusa. Na przymusowej izolacji są: Mateusz Praszelik, Israel Puerto, Rafał Makowski, Fabian Piasecki oraz rezerwowi bramkarze, w klubowej hierarchii zajmujący pozycję od drugiej do czwartej: Michał Szromnik, Dariusz Szczerbal i Bartłomiej Frasik. Po kontuzjach i innych schorzeniach do pełnej sprawności muszą dochodzić: Krzysztof Mączyński, Patryk Janasik, Guillermo Cotugno i Sebastian Bergier. Ten ostatni może być już do dyspozycji trenera, ale zaznaczmy, że Vitezslav Lavička z kolei wcześniej podjął decyzję, że nie liczy na Diego Živulicia.

Więcej TUTAJ 

***

„Warta wciąż niegroźna”

Z naszych informacji wynika, że niebawem do Warty może trafić nowy napastnik. W grę wchodzi zarówno polski zawodnik, jak i zagraniczny. Beniaminek nie wyklucza, że będzie to transfer gotówkowy. W klubie słyszymy, że jeśli będzie trzeba zapłacić za piłkarza drużynie gwarantującego skuteczność, to Warta skorzysta z takiej możliwości.

Więcej TUTAJ 

***

„Jak Lewy został kosmitą”

Rekordu nic jednak nie zapowiadało. Tamten sezon zaczął się dla Polaka, jak na jego standardy, przeciętnie. W siedmiu spotkaniach strzelił cztery gole. Z kolei w starciu poprzedzającym mecz z Wolfsburgiem, z Darmstadt (3:0), nie wystąpił z powodu kontuzji kostki. Na szczęście Bawarczycy odnieśli komplet zwycięstw. Trener Josep Guardiola uważał więc, że nasz rodak może spokojnie dochodzić do formy i w spotkaniu z Wilkami posadził go na ławce.

- Zaczęliśmy gorączkowo poszukiwać, czy ktoś strzelił pięć goli w jednej połowie albo zdobył bramki jedna po drugiej. Mniej zajmowaliśmy się samym spotkaniem, a tym, co się stało. Robiłem wiele ciekawych meczów, skomentowałem 12 goli w Lidze Mistrzów (Borussia Dortmund – Legia 8:4 w 2016 roku – przyp. red.), jednak tak niesamowitego spotkania nigdy nie relacjonowałem. Nie przypominam sobie, bym skomentował pięć goli jednego piłkarza w jednym meczu – mówi komentujący tamten mecz Andrzej Janisz, który należy do najbardziej doświadczonych polskich sprawozdawców radiowo-telewizyjnych.

Więcej TUTAJ 

„Biznesy z Ronaldinho”

Dużo czytał o rynku menedżerskim, by jak najlepiej przygotować się do nowej roli. Zauważył, że najlepsi w tym fachu doskonale potrafi ą wyczuć, kiedy należy być bezwzględnym negocjatorem, a kiedy dobrym wujkiem. No i najważniejsze – że z ludźmi trzeba uważać, bo nawet jeśli dyrektor sportowy klubu dogada się z piłkarzem na 5 tysięcy euro miesięcznie, to nie znaczy, że w ostatniej chwili nie zmieni warunków na gorsze. Hernani nie ma na koncie jeszcze spektakularnych transferów, ale od czegoś trzeba zacząć. Sprowadził kilku graczy z Brazylii, Kolumbii i Japonii do niższych lig. To dzięki niemu nad Wisłą wylądował Joao Augusto, który w poprzednim sezonie dla pierwszoligowej jeszcze Olimpii Grudziądz strzelił 11 goli.

Więcej TUTAJ 

Wielkie firmy, wielkie rozczarowania. „Na grę Wisły nie da się patrzeć”

Wracając do Krakowa: na grę Wisły po prostu nie da się patrzeć. A przecież Biała Gwiazda przez ostatnich 20 lat rozpieściła kibiców. Były sukcesy, styl, chciało się ją oglądać. Nawet nie tak dawno, kiedy wszyscy ratowali ten klub, Vullnet Basha, Paweł Brożek czy Gieorgij Żukow prezentowali się świetnie, w zespole widać było dobrą energię. Teraz, patrząc na wiślaków, zastanawiam się, gdzie podziała się ich forma. Kiedy prowadził ich Maciek Stolarczyk, wtedy może nie byli mocni w obronie, ale w ofensywie bywali spektakularni: potrafi li wygrać z ŁKS 4:0, pokonać Legię 4:0 czy Koronę 6:2. Kibice mają co wspominać. Na takie widowiska zresztą zasługują. Ostatnio wciąż muszą klubowi pomagać, chcieliby w zamian otrzymać trochę emocji. Tych nie ma, patrzą na grę swojej ukochanej drużyny i przeszywa ich smutek. Ja też czuję rozczarowanie. Tak się nie da grać w piłkę. Kibice są pewnie w takim stanie jak po dziesiątej porażce z rzędu rok temu.

Więcej TUTAJ 

„SPORT”

„Ostatnie dni w Piaście - napastnik odchodzi do Włoch”

Na transfer Parzyszka zanosiło się od dłuższego czasu. Gdy tego lata Piast pozyskał Jakuba Świerczoka szanse jeszcze wzrosły. Zainteresowanie napastnikiem od wielu tygodni wyrażali przedstawiciele klubów z Włoch, Belgii, Holandii i Turcji. Najpierw aktywni byli ci ostatni, ale oferty z Turcji były za niskie i odrzucane przez włodarzy Piasta. Od pewnego czasu w grze znów byli przedstawiciele Frosinone Calcio. Klub z Serie B od ponad roku ma na celowniku Parzyszka. Długie i konkretne negocjacje miały miejsce rok temu, po zdobyciu przez gliwicki klub mistrzostwa Polski. Wtedy Włosi, którzy mieli bić się o awans do Serie A, oferowali nawet 1,5 mln euro plus bonusy. Gliwiczanie oczekiwali jednak 2 mln euro.

„Zabrzański walec”

Mimo świetnych wyników i przewodzenia ligowej tabeli, w Zabrzu nie popadają w hurraoptymizm. – To jest dopiero początek. My chcemy wygrywać dalej, a nie zadowalać się jednym czy drugim zwycięstwem – zaznacza Bartosz Nowak, pomocnik Górnika. Taka postawa górniczej jedenastki w bieżących rozgrywkach to też zasługa 27-letniego pomocnika, który świetnie wkomponował się w drużynę prowadzoną przez trenera Brosza. Na swoim koncie w tym sezonie ma już trzy trafienia w pięciu meczach. Dwa razy trafiał w lidze, raz w Pucharze Polski.

***

Koj: „Wygraną dedykujemy kibicom”

W meczu z Legią wszystko wyszło tak, jak było to zaplanowane przed spotkaniem? 

Trener nakreśla dany plan, tak jest przed każdym meczem, a my staramy się go realizować. Niestety z Legią nie ustrzegliśmy się błędów, bo straciliśmy w drugiej połowie bramkę, ale jest wygrana i z tego tytułu jest wielka radość. Dedykujemy to naszym kibicom, a w szczególności młodemu chłopakowi z naszej Akademii, który doznał poważnej kontuzji i leży w szpitalu. Z całego serca pozdrawiamy go serdecznie z szatni!

***

„Warto było czekać”

Łomot, jaki kilka dni temu spuścił legionistom Górnik Zabrze (i to w stolicy), był wystarczającym powodem, bu pozbyć się Vukovicia. Niejako przy okazji sięgnięto do archiwum przypominając, że tak złej passy Legia nie miała od 1950 roku, gdy przegrała na własnym boisku pięć meczów z rzędu. Teraz wystarczyły trzy porażki (wcześniej Łazienkowską zdobyły Pogoń Szczecin i Jagiellonia Białystok), by legitymujący się również polskim obywatelstwem 41-letni Serb dostał potężnego kopniaka w tyłek. Nie wiem, w jakiej tonacji odbyła się ostatnia rozmowa Vukovicia z Dariuszem Mioduskim, ale nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że na odchodnym trener obdarzył swojego pryncypała takim wzrokiem, jakim konający pies spogląda na swojego pana, który właśnie śmiertelnie go postrzelił.

„Ciężki ich los…”

W sezonie 2019/20 ekstraklasa miała dwóch beniaminków: ŁKS Łódź i Raków Częstochowa. Po czterech seriach gier każdy z wymienionych zespołów miał już na swoim koncie po jednym zwycięstwie. Teraz w lidze rywalizują trzej nowicjusze i żaden z nich nie ma jeszcze na swoim koncie zwycięstwa. Jako, że jak na razie zespoły te nie grały między sobą, łącznie miały do zdobycia 36 punktów. Każdy z zespołów mógł zdobyć po 12 „oczek”. Tymczasem w sumie wywalczyły zaledwie 5. 

„Prawie nie do zatrzymania”

W przeciągu tych dziewięciu miesięcy ekipa spod Jasnej Góry przeszła, jak co sezon, rewolucję. Niepasujące elementy zostały wycięte z zespołu, a zastąpione nowymi, które z miejsca przejęły główne role w drużynie. Reżyser tego przedsięwzięcia, Marek Papszun, spasował ze sobą wszystkie puzzle w taki sposób, że nie musi nawet dokonywać zmian w składzie na kolejny ligowy mecz, co zdarzało się nader często w poprzednim sezonie. Wyklarowała się pierwsza jedenastka, która oferuje nie tylko skuteczną grę defensywną, ale i ofensywną. Jest ona pełna polotu, szybkiej gry z pierwszej piłki i indywidualnych akcji, ale przede wszystkim skuteczności, której w poprzednim sezonie brakowało. Można zachwycać się skutecznością Vladislavsa Gutkovskisa, która mimo wszystko była lekkim zaskoczeniem po tym, jak Łotysz radził sobie w poprzednim sezonie na boiskach pierwszoligowych. Warto docenić jego pomocników, a więc Marcina Cebulę i Davida Tijanicia.

„Współpraca sformalizowana”

Robert Podoliński pełni obecnie funkcję dyrektora sportowego w Varsovii, udzielając się także jako ekspert piłkarski w TVP. Podobnie jak przedstawiciele sosnowieckiego klubu, także i on wiąże spore nadzieje w związku ze sformalizowaniem współpracy. To właśnie z Varsovii trafił do Zagłębia Kacper Radkowski, utalentowany obrońca sosnowiczan. – Liczymy na to, że nasza współpraca będzie przebiegała tak jak to miało miejsce do tej pory. Nasze szlaki współpracy z Zagłębiem są już przetarte. Rozpoczęliśmy ją od Kacpra Radkowskiego, teraz mamy dwóch kolejnych naszych wychowanków w Zagłębiu. Sosnowiecki klub jest dla nas świetną opcją do przygotowania ścieżki rozwoju dla naszych najzdolniejszych piłkarzy. Jesteśmy spokojni o jakość szkolenia, jak również o to, że chłopcy idą w dobrą stronę - mówi Podoliński, który w sobotę z trybun Stadionu Ludowego oglądał mecz z ŁKS-em.

***

„Barwy ochronne”

Na drugim biegunie są kwestie finansowe, od których uciec się nie da, jak również nie można ich zamieść pod dywan. Zwłaszcza, że byli już piłkarze GKS-u 1962 w przyszłym miesiącu zamierzają upomnieć się o należne im nagrody (czytaj premie meczowe). O tym, że sytuacja finansowa klubu jest „podbramkowa” świadczy wizyta prezesa klubu Dariusza Stanaszka na posiedzeniu miejskiej komisji kultury i sportu. Szef GKS-u powiedział bez ogródek, że potrzebuje 800 tysięcy złotych, by domknąć budżet na ten rok. W przeciwnym razie będzie musiał zlikwidować spółkę akcyjną, czyli de facto unicestwić klub.

***

„Szanse i rozterki rodaków w ataku”

Ofensywa stołecznej drużyny wygląda obiecująco. Oprócz „Piony” do wyboru jest tam jeszcze wolny elektron Matheus Cunha oraz nominalny skrzydłowy Dodi Lukebakio, który w weekend zagrał u boku polskiego snajpera. Cała przednia formacja Herthy w starciu z Werderem Brema była bardzo elastyczna, a Piątek... jakoś specjalnie się w niej nie wyróżniał. Były napastnik Milanu - który latem przejął numer 9 na koszulce - w pierwszej połowie trafił co prawda głową w poprzeczkę, ale ogólnie zaprezentował się wyraźnie słabiej niż ten, którego Hertha ściągnęła równo tydzień temu - Jhon Cordoba

„Ukradzione” punkty

Wiceprezes do spraw sportowych III-ligowca z Pawłowic, Rafał Wadas, jeszcze dwa dni po zakończeniu meczu trząsł się jak galareta na wspomnienie fuszerki Rafała Abramowicza z Jawora. - Teraz już nie wiem, czy się śmiać, czy płakać... - powiedział działacz Pniówka. - Półtorej godziny po zakończeniu zawodów sędzia przyszedł obejrzeć tę sytuację i kuriozalny werdykt jaki wydał. Powiedział, że anulował bramkę naszego napastnika, bo... wyraz jego twarzy wskazywał, że zdobył ją nieprawidłowo. Podobno Dawid Hanzel nie cieszył się, tylko był zaskoczony.

***

„Tej chwili długo nie zapomni”

- Pierwotnie chcieliśmy mieć wesele w czerwcu, ale nie złapaliśmy terminu. Liczyłem, że mecz z Lechią będzie przełożony na inny dzień. Taki był plan, lecz niestety nie wypalił. Trudno. Beze mnie, ale najważniejsze, że drużyna wygrała - dodaje Paszek, który żenił się w Łaziskach Średnich, czyli rejonach, na których nie brakuje fanów „Niebieskich”. Kibice stawili się zresztą pod kościołem z okolicznościowym transparentem. - Bardzo fajne przeżycie, Dominice też bardzo się podobało. Tej chwili długo nie zapomnę. Dziękuję kibicom. Odkąd gram w Ruchu, zawsze mogę na nich liczyć, czuję ich obecność i wsparcie na każdym kroku. Byli już u mnie na „trzaskaniu” porcelany (znany na Śląsku zwyczaj przedweselny - przyp. red.) i zapowiedzieli się na ślub, ale i tak byłem miło zaskoczony - mówi Paszek

„Pierwsza łopata przy ulicy Asnyka”

Prezydent Katowic Marcin Krupa wbił wczoraj symboliczną, pierwszą łopatę na rozpoczęcie budowy ośrodka sportowego przy ul. Asnyka w dzielnicy Piotrowice, czyli na terenie dawnego KS Kolejarz. Realizacja inwestycji potrwa 22 miesiące, a jej koszt to prawie 37 milionów złotych brutto. Za tę cenę powstanie stadion piłkarsko-lekkoatletyczny z trybunami na 228 miejsc i sztuczną murawą najnowszej generacji, boiska do baseballu, piłki ręcznej, koszykówki i siatkówki plażowej czy 2-kondygnacyjny budynek z wieloma szatniami i wydzielonymi ponad 20 pomieszczeniami.

„SUPER EXPRESS”

A skąd ta strzelecka metamorfoza? Odejście Angulo pozwoliło ci uwolnić potencjał? Ograniczał cię?

Czy mnie ograniczał? Ująłbym to inaczej: po jego odejściu zmieniła się moja pozycja, gram bliżej bramki rywala, mam więcej swobody. A to przekłada się na większą liczbę bramek.

Jaka jest w tym wszystkim rola trenera Brosza? Dużo się nauczyłeś od niego? 

Dużo. Widać, że ma bardzo duże pojęcie o futbolu, piłka nożna to jego pasja. Żyje tym i co najważniejsze – potrafi przekazać wiedzę i pasję. Bardzo się przy nim poprawiłem.

Więcej TUTAJ 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się