Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki

Niezgoda pokazał Vukoviciowi, że warto grać napastnikiem, umiejącym strzelać gole. Legia 3:1 Raków

Autor: Andrzej Cała
2019-09-01 22:00:00

Siódmą kolejkę ligowych zmagań zamykało spotkanie w Warszawie. Legia chciała poprawić sobie humory po porażce w Glasgow i odpadnięciu z Ligi Europy, a Raków liczył na to, że uda mu uciec znad strefy spadkowej. Po meczu radować mogą się tylko piłkarze i fani “Wojskowych”.

Już pierwsza konkretna akcja gospodarzy zakończyła się bramką. Precyzyjną centrę Vesovicia z prawego skrzydła, pięknym strzałem głową na bramkę zamienił Niezgoda, który w kolejnym meczu ligowym z rzędu udowodnił, że całkiem przydatny w drużynie jest napastnik, który potrafi strzelać gole. Potwierdził to zresztą już po kolejnych pięciu minutach, gdy świetną akcję Karbownika, zapoczątkowaną mądrym podaniem Antolicia, zamknął niezwykle sprytnym, precyzyjnym strzałem z około 14 metrów. W ten sposób już po 10 minutach Raków był na deskach.

Legia, grająca tego wieczora w wyjątkowym, czarno-złotym komplecie strojów, nie musiała specjalnie forsować tempa ani rozpaczliwie bronić przed atakami gości, stąd mecz nie był wielce atrakcyjnym widowiskiem. Różnica klas pomiędzy wicemistrzem Polski a beniaminkiem była bardzo widoczna. Często chwalony za swój widowiskowy styl Raków długimi minutami miał problem z przedostaniem się w okolice trzydziestego metra połowy Legii, która po raz kolejny w tym sezonie niezwykle solidnie spisywała się w defensywie.

W 31. minucie gospodarze byli blisko zdobycia trzeciego gola, ale dynamiczny rajd Vesovicia i ładny strzał zawodnika, który tym razem wystąpił na prawej obronie, zatrzymał się na słupku. Chwilę później trener Papszun dokonał pierwszej zmiany, ewidentnie chcąc dać swoim podopiecznym impuls do walki o lepszy rezultat jeszcze przed przerwą. Wprowadzony przez niego Bartl w 37. minucie groźnym strzałem sprawdził Majeckiego, ale w polu karnym Legii zabrakło kogoś z gości, aby dobić do bramki piłkę wyplutą niepewnie przez bramkarza. Tuż przed przerwą Majecki świetnie obronił groźne uderzenie Kuna, sparowując piłkę na rzut rożny i tym samym pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem Legii.

Warszawiacy już na początku drugiej połowy mogli podwyższyć prowadzenie, lecz dobra akcja w wykonaniu Gvili i Antolicia została zmarnowana przez Nagya, który oddał z dziesięciu metrów lekki strzał prosto w ręce Gliwy. W 50. minucie Legioniści wykorzystali błędy piłkarzy Rakowa w obronie - Luquinhas wpadł dynamicznie w pole karne, został podcięty, a jedenastkę na bramkę zamienił Niezgoda, kompletując hat-tricka. 

Gospodarze chcieli szybko pójść za ciosem i dobić rywala, jednak piękną dwójkową akcję Luquinhasa i Gvili powstrzymał Gliwa, broniąc w doskonałym stylu groźny strzał Gruzina. Chwilę później wydawało się, że Raków zaczyna odrabiać straty, ale po wideoweryfikacji bramka Kuna została anulowana. Stało się tak za sprawą przewinienia Forbesa na Wietesce. Kilkadziesiąt sekund później z kolei tylko kapitalna postawa bramkarza gości zapobiegła utracie czwartego gola, którego bliski był Niezgoda, jak zwykle fantastycznie odnajdujący się przy bramce przeciwnika. Trzeba przyznać, że był to naprawdę ciekawy fragment meczu, w którym akcje toczyły się po obu stronach boiska, a drużyny nader ochoczo wychodziły większą liczbą piłkarzy, niespecjalnie przejmując się grą w obronie.

W 78. minucie kapitalną okazję miał również Luquinhas, którego w bój wypuścił dobrze dysponowany Cafu. Brazylijczyk nie zaliczył jednak swojego premierowego trafienia dla Legii, pokazując nie po raz pierwszy, iż wykańczanie akcji nie stanowi jego atutu. Swoją szansę na bramkę miał też Carlitos, który dostał w końcu od Vukovicia swoje minuty. W 86. minucie Hiszpan oddał groźny strzał z linii pola karnego, ale piłka minęła bramkę Gliwy w nieznacznej odległości. W ostatniej groźnej akcji meczu Petrasek zupełnie z niczego zdobył honorowego gola dla Rakowa. 

Legia pewnie ograła drużynę z Częstochowy, a przy tym specjalnie nawet się nie napracowała. Mając już po 10. minutach dwie bramki przewagi, “Wojskowi” mogli w spokoju kontrolować spotkanie, które kibice zapamiętają głównie z racji hat-tricka Niezgody. Niezgody, który dobitnie pokazał Aco Vukovicowi, że warto jednak stawiać na napastnika, który umie strzelać gole. 

Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:0 (2:0)
1:0 - Niezgoda 5’ (asysta Vesović)
2:0 - Niezgoda 10’ (asysta Karbownik)
3:0 - Niezgoda 52’ (rzut karny po faulu na Luquinhasu)
3:1 - Petrasek 90’ 

Legia: Majecki 4 - Vesović 6, Wieteska 5, Jędrzejczyk 5, Karbownik 7 - Martins 6 (70’ Praszelik 5), Antolić 5 - Luquinhas 6, Gvilia 6 (59’ Cafu 5), Nagy 5 - Niezgoda 9 (63’ Carlitos 5)

Raków: Gliwa 5 - Szymonowicz 2, Petrasek 3, Azemović 3 - Apolinarski 2 (33’ Bartl 3), Sapała 3, Schwarz 2, Kun 3 - Szczepański 3, Musiolik 3 (46’ Nouvier 3) - Forbes 4 (74’ Kolev) 

Widzów: ok. 13000

Sędziował: Tomasz Musiał
Nota: 5

Żółte kartki: Antolić, Jędrzejczyk - Szymonowicz

Piłkarz meczu: Jarosław Niezgoda

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się