Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki

Koniec toksycznego związku – lada chwila Carlitos zamieni Legię na Al-Wahdę

Autor: Mariusz Bielski
2019-09-08 22:30:16

Jeszcze zanim zaczął się ten sezon, Legia zdawała się przystępować do niego z arsenałem, jakiego nie powstydziłaby się amerykańska armia. Carlitos, Niezgoda, Kante, Sanogo, Kulenović – no grubo. Półtora miesiąca później z kłopotu bogactwa zrobiła się jednak spora bieda, ponieważ Vuković obecnie może liczyć tylko na drugiego i trzeciego z wymienionych. Sandro już odszedł, Vamara zerwał więzadła, a z Łazienkowską właśnie żegna się Carlitos.

Jak poinformował Mateusz Miga, Hiszpan ma zostać piłkarzem klubu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a konkretnie Al-Wahdy. Nic wam to nie mówi? Spoko, nam też niewiele, chociaż może kilka nazwisk, jakie niegdyś się tam przewinęły, nieco odświeży wam pamięć – Denilson, Jorge Valdivia, Balazs Dzsudzsak… Nie? Nadal nic? No trudno.

Nie oszukujmy się jednak, że w tym dealu najważniejsza nie jest kasa. Jest i to ze wszystkich perspektyw. A skorzystają na nim nie jeden, lecz dwa kluby – naturalnie Legia oraz Wisła Kraków na mocy zagwarantowanych sobie 30% od sumy odstępnego z nadwyżki 450 tys. euro (za tyle napastnik przechodził do Wojskowych). Brzmi skomplikowanie, więc przytoczymy obliczenia naszych kolegów po fachu z Weszło. Pamiętajmy, iż Carlitos ma kosztować 3 miliony euro:

Legia zarobi zatem łącznie: 1 750 000 mln euro (3 mln euro – 765 tys. euro – 450 tys. euro)
Wisła: 1 215 000 mln euro (450 tys. euro + 765 tys. euro)

Tyle Warszawianie zyskują, a ile tracą? Nie zapominajmy, że mówimy o niedawnym królu strzelców Ekstraklasy z sezonu 2017/18, a także gościu, który w poprzednich rozgrywkach nastukał 16 goli oraz 6 asyst, w klasyfikacji kanadyjskiej lądując na drugim miejscu. Wiele osób twierdziło, że i tak nie spełnił oczekiwań, na co zapewne wpływ miało przegrane mistrzostwo na korzyść Piasta. Nie zmienia to jednak faktu, iż Hiszpan – abstrahując od formy, patrząc stricte na umiejętności – był jednym z najlepszych ligowców. Nie bez powodu mówiło się o jego możliwym odejściu nawet do Mallorki, beniaminka LaLigi.

Czy biorąc pod uwagę powyższe aspekty można powiedzieć, że Legia będzie żałowała? Albo chociaż powinna? Nie wykluczamy.

Ale pamiętajmy też o wszystkim tym, co doprowadziło do rozstania. Bez wątpienia najważniejszy był konflikt piłkarza z Vukoviciem, który uznawał, iż jego podopieczny nie daje drużynie tyle, ile powinien. Być może jest w tym sporo racji, skoro w 15 ostatnich meczów Lopeza w barwach Wojskowych zdobył zaledwie dwie bramki. Do tego tajemnicą poliszynela jest nierealizowanie założeń taktycznych przez napastnika. Właściwie rozgrywał on swoje mecze, czego rzekomymi przykładami są starcia z Europą FC i KuPS. A że sam szkoleniowiec zamiast dążyć do załagodzenia konfliktu, by móc wykorzystać jednego z lepszych ekstraklasowiczów, tylko trudne relacje zaogniał, to wyszło jak wyszło.

Od pewnego czasu Carlitos był więc wypychany z klubu, ponieważ szkoleniowiec nie miał na niego pomysłu, a ponadto uznano, iż jest zbyt krnąbrny, aby próbować go za wszelką cenę zatrzymać. Do tego ma już 29 wiosen na karku, a zatem to praktycznie ostatni moment, aby skosić na nim sensowne sianko. Kwota naprawdę jest w porządku, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, że Hiszpan ani nie jest w gazie, ani nie ma już tak świetnej marki jak za czasów występów w Wiśle.

I tylko kibice Legii pewnie teraz martwią się o nią najbardziej. Nie dziwimy się, w końcu dopiero co dysponowała najmocniej obsadzonym atakiem w lidze – przynajmniej na papierze – a teraz Vuko będzie wybierał między Niezgodą i Jose Kante. Do pierwszego oczywiście nic nie mamy. Wręcz przeciwnie, szanujemy tego chłopaka za wolę walki w pokonywaniu kolejnych kłopotów zdrowotnych. No ale właśnie, ostatnio tyle ich mu dokuczało, że jakoś trudno się nie obawiać o kolejne urazy. Gwinejczyk natomiast jeszcze niedawno robił za totalnie zbędny balast, czemu zresztą trudno się dziwić. 41 meczów w barwach Legii i Gimnasticu, a w nich 8 goli oraz 4 asysty? W razie czego chyba trudno będzie na nim w pełni polegać.

Na pewno jednak odejście Carlitosa od Al-Wahdy przyniesie wszystkim sporo ulgi. Vuković nie będzie musiał użerać się z zawodnikiem, którego nie lubi; klubowa księgowa i Dariusz Mioduski uśmiechną się, gdy do klubowej kasy wpadną petrodolary, a Lopez ładnie się opali dodatkowo odkładając okrągłą sumkę na emeryturę. No i wreszcie będzie miał więcej szans na grę. Tylko niesmak po rozstaniu w kiepskim stylu jeszcze przez chwilę z nami pozostanie.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się