Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki
Brak Milika, słaba forma Piątka. To najlepszy czas na powrót do gry samym Lewandowskim na szpicy?
Reprezentacja Polski w piątek rozegrała jeden z najgorszych meczów w ostatnich miesiącach. Nie było stylu, jakości i szczęścia, które pomagało podopiecznym Jerzego Brzęczka w poprzednich spotkaniach. Najbardziej zatrważająca była postawa między innymi naszych snajperów, którzy nie istnieli na boisku. Czy w związku z kiepską formą Piątka, brakiem Milika i kiepską kreatywnością w środku pola nie powinniśmy chwilowo odpuścić granie dwójką napastników?
Przed nami jeden z najważniejszych spotkań tych eliminacji. Po dotkliwej porażce ze Słowenią, w poniedziałkowy wieczór reprezentacja Polski podejmie na Stadionie Narodowym zespół austriacki. Jak dobrze pamiętamy, biało-czerwoni zdołali już pokonać kadrę Franco Fody, ale dzisiejszy mecz do łatwych należeć nie będzie. Śmiało można powiedzieć, że będzie jeszcze trudniejszy niż marcowa rywalizacja na Ernst-Happel-Stadion.
Sztab naszej kadry ma niewiele czasu, aby odpowiednio przeanalizować piątkowy mecz i wyciągnąć wnioski z pierwszej porażki w eliminacjach do przyszłorocznego Euro. A błędów było co niemiara, zresztą, sami wszyscy widzieliśmy. Jak podał rano Krzysztof Stanowski, w wyjściowym składzie szykuje się kilka zmian, w tym ustawienia. Dlaczego warto pochylić się nad zmianą w taktyce? Przedstawiamy trzy „za” i „przeciw” w kluczowym pytaniu: czy nie powinniśmy chwilowo odpuścić granie dwójką napastników?
ZA: W tym momencie mamy tylko jednego napastnika w topowej formie
Arkadiusz Milik kontuzjowany, Krzysztof Piątek obecnie nie jest w optymalnej formie, z kolei Robert Lewandowski rozpoczął ligowy sezon w najlepszy możliwy sposób. Nikt nie wyobraża sobie, że kapitana zabraknie w wyjściowej jedenastce i to przecież od niego rozpoczyna się ustalanie składu na każde kolejne spotkanie. Jeszcze niedawno wszyscy, włącznie z dziennikarzami, domagali się od Jerzego Brzęczka, aby w podstawowym składzie umieścić razem ze sobą dwóch napastników. Bo przecież co dwie strzelby, to nie jedna. Problem w tym, że o ile to rozwiązanie się powiodło (na potwierdzenie polecamy przypomnieć bramki zdobyte w kadrze przez Piątka), tak w obecnej sytuacji nie sądzimy, że jest to najlepsze rozwiązanie. Wystarczy popatrzeć na to, jak wyglądała nasza ofensywa w starciu ze Słowenią. Zaledwie 11 podań napastnika Milanu, wielka dziura między formacjami i niemal perfekcyjne wyłączenie z gry naszych snajperów przez dobrze zorganizowanego rywala. Dlatego nie zdziwimy się, jeśli dzisiaj selekcjoner zdecyduje się tylko na Lewandowskiego od pierwszej minuty.
Do tego średnia pozycja zawodników na boisku.
— Andrzej Gomołysek (@taktycznie) September 7, 2019
Wiem, że to narzędzie pod wieloma względami niedoskonałe, ale o wczorajszym meczu w wykonaniu Polaków mówiło bardzo wiele. pic.twitter.com/7LftyO8CPL
PRZECIW: Niekoniecznie posiadamy w kadrze skrzydłowych do grania 4-2-3-1
Trzeba się zastanowić nad tym, czy tak naprawdę posiadamy odpowiednich zawodników do tego ustawienia. Owszem, jest Kamil Grosicki, który ma zapewnione miejsce na jednym ze skrzydeł, ale czy jest druga osoba, dająca tyle po drugiej stronie boiska? Powołani na wrześniowe spotkania zostali Jakub Błaszczykowski, Damian Kądzior czy Dawid Kownacki. I w tej sytuacji mamy problem, bo piłkarz Wisły raczej nie wystąpi od pierwszej minuty, a Kądzior od selekcjonera dostanie wyłącznie ogony. Za to najbardziej odpowiednim rozwiązaniem (w sytuacji, gdy w kadrze nie ma Frankowskiego) byłoby wystawienie byłego piłkarza Lecha Poznań, dla którego gra na tej pozycji nie jest tym, w czym czuje się najlepiej. Ale chyba warto spróbować, bo lepszej opcji na ten moment nie mamy, co dobitnie pokazuje stan posiadania Brzęczka na tej pozycji.
ZA: Nie ma większego sensu wystawiać Zielińskiego na skrzydle
Dlatego teraz przechodzimy do bardzo ważnej kwestii. Jerzy Brzęczek zdecydował się w piątek na wystawienie w pierwszym składzie i Lewandowskiego, i Piątka, co po raz kolejny spowodowało, że Zieliński trafił na bok pomocy. Graliśmy więc bez klasycznego środkowego ofensywnego pomocnika na boisku, choć w tę rolę starał się wcielać napastnik Bayernu. Jak mu to wychodziło, chyba nie trzeba wspominać. Powrót do ustawienia z jednym napastnikiem sprawi, że do środka pola wróci zawodnik Napoli, dla którego jest to optymalna pozycja na boisku.
PRZECIW: 4-2-3-1 nie wychodziło za Brzęczka
Mówimy o ustawieniu 4-2-3-1, ale tak naprawdę ile razy zagraliśmy dobry mecz za trenera Brzęczka w takim zestawieniu? Należy przytoczyć ostatnią rywalizację z Macedonią Północną, podczas której piłkarze zaprezentowali się z takiej strony, że zdobywanie bramek okazało się prawdziwym wyzwaniem. Do tego stopnia, że wówczas nie mówiło się o dobrej postawie naszych, ale o wielkim szczęściu. Bo gdy się wygrywa mecz, w którym oddało się jeden celny strzał i przeprowadziło jedną dobrą akcję, ewidentnie ma się farta. Spoglądając nieco dalej w przeszłość, w omawianym ustawieniu występowaliśmy w poprzednim roku, gdy rywalizowaliśmy z Portugalią i Włochami w Lidze Narodów. Chyba nie musimy przypominać z jakim rezultatem.
ZA: Grając dwójką napastników mamy zero kreatywności w środku pola
Dlatego nieco odetchnęliśmy, kiedy zobaczyliśmy przewidywany skład reprezentacji, który podał Krzysztof Stanowski na Twitterze. Skoro nasz środek pola nie funkcjonował tak jak należy, to nie tylko dojdzie najprawdopodobniej do zmiany personalnej (zamiast Klicha pojawi się Bielik), ale również Zieliński powróci do gry na swojej pozycji. Taki wariant w tej chwili wydaje się najbardziej odpowiednim rozwiązaniem. Sama obecność piłkarza Derby County nic tu nie da, bo 21-latek może, podobnie jak Klich, dublować rolę Krychowiaka. Dlatego więc powrót Zielińskiego na jego optymalną pozycję wydaje się najwłaściwszą odpowiedzią na brak kreatywności. Gracz Napoli mógłby się skupić wyłącznie na konstruowaniu akcji ofensywnych i nie musiałby operować w bocznych sektorach boiska, gdzie nie czuje się najlepiej.
Sklad w jakim zagra dziś Polska: Fabianski - Kedziora, Glik, Bednarek, Bereszynski - Grosicki, Krychowiak, Bielik, Zielinski, Kownacki - Lewandowski.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) September 9, 2019
PRZECIW: Ustawienie nie jest ważne, jeśli nie mamy na boisku drużyny
Na nic się zda zmiana ustawienia, jeśli w naszym zespole nadal wszystko będzie podporządkowane indywidualnościom, a nie będziemy widzieć na murawie drużyny. I tutaj możemy wzorować się na Słowenii, która pokazała, że to wcale nie jest takie trudne oraz taka postawa nie przynosi efektów w postaci zwycięstw. Do tej pory więcej niż o wygranych mówiło się o stylu reprezentacji i szczęściu, jakie mieliśmy w meczach z Macedonią Północną czy Łotwą. Nie świadczy to najlepiej przed starciem z reprezentacją, która raczej nie będzie popełniała błędów w defensywie i żeby ją ukąsić potrzeba będzie czegoś więcej niż tylko szczęścia. Pozostaje więc wyciągnąć wnioski, przestać gwiazdorzyć i w końcu zacząć pracować na zespół – w piłkę w końcu gra jedenastu zawodników, a nie tylko ci, którzy nie boją się wziąć na siebie odpowiedzialności.