Autor zdjęcia: latynka.org
Przekręt na prawie 400 milionów euro. Football Leaks tropi defraudacje na Ukrainie
Regularność, z jaką w piłce na wschodzie Europy dochodzi do rzeczy wręcz nieprawdopodobnych, już dawno przestała nas dziwić. Co zrobić, taki klimat, takie warunki i taka filozofia. Patrząc jednak na najnowsze doniesienia dotyczące w zasadzie niekończącej się imprezy, którą za cudzy hajs zorganizowali sobie w Dynamie Kijów, wpadliśmy w lekkie osłupienie. W końcu nie każdego dnia dowiadujemy się, że ktoś bez cienia wstydu położył łapę na prawie 400 milionach euro, a jakby tego było mało – przez lata nikt w te machinacje nie ingerował. Do czasu aż o wszystkim dowiedzieli się ludzie z platformy Football Leaks, którzy zdecydowali się nagłośnić skandal na ogromną skalę. Pytanie tylko, czy coś to w ogóle da, bo na razie w Kijowie nikt specjalnie nie przejmuję się aferą z wielomilionowymi defraudacjami w tle.
Pierwsze przesłanki dotyczące nieczystej gry Dynama, a przede wszystkim prezesa klubu Ihora Surkisa, pojawiły się pod koniec czerwca. Niemiecki dziennik Sueddeutsche Zeitung jako pierwszy poinformował wówczas, że UEFA przez 15 lat (!) przesyłała pieniądze należne ukraińskiej federacji (UAF) na konto firmy Newport Management Limited zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych. Łącznie uzbierało się tego ponad 380 milionów euro, a pieczę nad całym procederem sprawowali Ihor Surkis i jego brat Hryhorij, który również ma w CV prezesurę w Dynamie. A co ważniejsze, w latach 2000-2012 pełnił funkcję prezesa ukraińskiego związku piłki nożnej.
Całość już wtedy na kilometr dryfiła ogromnym wałkiem, ale jazda na dobre zaczęła się dopiero kilka dni temu, gdy szczegóły ujawnił inny niemiecki dziennik, Der Spiegel. Dziennikarze gazety, mając do dyspozycji materiały zebrane przez Football Leaks, dokładnie nakreślili proceder przejmowania pieniędzy od UEFA przez Newport Managment Limited. Firmę, która z Dynamem Kijów jest nierozerwalnie związana od prawie 30 lat, a od 1993 roku de facto pełni funkcję tajnego funduszu kijowskiego klubu. Ostatnia prolongata umowy miała miejsce w 2010 roku, a nowy dokument o współpracy podpisano na 20 lat, zapewne licząc w myślach kolejne nienależne zyski.
Śledztwo niemieckich dziennikarzy opiera się o zapisy tajemniczego memorandum sporządzonego 15 grudnia 2016. Data w tym przypadku nie jest bez znaczenia, bo działo się to już po przejęciu władzy w UEFA przez Aleksandra Ceferina. Jak wiadomo, Słoweniec w fotelu przewodniczącego zastąpił skompromitowanego Michela Platiniego, który przez wiele lat pozostawał w bliskiej komitywie z Hryhorijem Surkisem. Mając po swojej stronie tak mocnego zwierzchnika, Surkisowie i Dynamo mogli sobie pozwolić w zasadzie na wszystko i skrzętnie z tej możliwości korzystali.
Dokumenty, na które powołuje się Der Spiegel, pokazują jednak, że Ukraińcy bez skrępowania poczynali sobie już dużo wcześniej. W okresie od września 2002 do lipca 2008 roku UEFA przelała na rachunek Newport Managment Limited około 50 milionów franków szwajcarskich. Z kolei od września 2006 do grudnia 2016 roku egzotyczna firma-krzak zanotowała wpływy w wysokości 338,6 milionów euro. Pieniądze trafiały na cypryjskie i szwajcarskie konta skarbonki Surkisów, a następie prosto do Dynama. Zyski z praw telewizyjnych, nagrody, wypłaty w ramach funduszy solidarnościowych czy kasę na szkolenia sędziów i kampanie antyrasistowskie cichaczem zagarniał więc jeden podmiot, który za pośrednictwem karaibskiej spółki, między innymi, opłacał kontrakty zawodników i pracowników klubu.
El Dorado skończyło się dopiero na przełomie lat 2016-2017, gdy UEFA badała finanse kijowskiego klubu pod kątem Finansowego Fair Play. Właśnie wtedy na jaw wyszło, że Dynamo korzysta z usług finansowych zewnętrznej firmy, która dysponuje pieniędzmi należącymi de facto do ukraińskiej federacji, Uwadze urzędników badających podejrzaną sprawę nie uszły też bliskie związki ze spółką Ihora Surkisa oraz fakt, że umowa między UAF a Newport Managment Limited obowiązuje od 1999 roku. Choć formalnie miała dotyczyć głównie wymiany waluty, to w rzeczywistości zezwala firmie na dowolne dysponowanie środkami otrzymywanymi z centrali.
Jak to możliwe, że cały proceder tak długo utrzymywał się pod powierzchnią? Najlepszą odpowiedzą są przywołane bliskie związki Hryhorija Surkisa, w latach 2004-2019 członka Komitetu Wykonawczego UEFA, z Michelem Platnim. Panujący na własnym podwórku i mający chody w centrali Surkis był w zasadzie nietykalny, więc grzeszyć mógł do woli. Dziwi natomiast, że ciemne zależności finansowe Dynama nie zostały ukrócone już w 2015 roku, gdy prezesem UAF został Andrij Pawełko, któremu często nie było po drodze z Surkisami. To właśnie Pawełko jako pierwszy głośno domagał się, by kijowski klub nie zaniżał obowiązkowych opłat, które musiał wnosić na konto federacji i sumiennie rozliczał się z podatków. Kiedy jednak miał już pełnię wiedzy na temat kontraktu UAF z Newport Managment Limited, nie zrobił nic, aby raz na zawsze uciąć temat. Zamiast tego w 2016 roku UEFA otrzymała z ukraińskiego związku piłki nożnej pismo z nowym numerem konta firmy i prośbą, aby od teraz wszystkie wpłaty szły na ten rachunek.
Prawdopodobieństwo, że Pawełko nie wiedział o związkach podejrzanej firmy z Surkisami wydaje się być znikome. Sąd w Londynie już w 2009 roku, badając sprawę przeciw Ihorowi Surkisowi z powództwa jednego z jego byłych partnerów biznesowych, stwierdził, że nie ma wątpliwości co do jego powiązań z Newport Managment Limited. W internecie można też znaleźć raporty potwierdzające, że jednym z akcjonariuszy firmy jest Wiktor Medwedczuk, który przez wiele lat współpracował z Hryhorijem Surkisem. Co więcej, obaj przedsiębiorcy od niedawna należą do partii politycznej „Platforma opozycyjna: Za życie”. Pod koniec ubiegłego roku Ukrainę obiegła zresztą informacja, że Surkisowie negocjują sprzedaż Dynama, które miałby przejąć właśnie Medwedczuk. Biorąc pod uwagę najnowsze doniesienia, niewątpliwie byłoby im to bardzo na rękę. W końcu wszystko – i przekręty, i kasa – zostałoby w rodzinie.
Jaki będzie finał skandalicznej historii z Dynamem i podejrzaną karaibską firmą w rolach głównych – trudno stwierdzić. Na dziś wiadomo, że Der Spiegel nie zamierza odpuszczać i chce ciągnąć temat tak długo, aż uda się wyjaśnić wszystkie niejasności. Niemieccy dziennikarze o ustosunkowanie się do podejrzeń poprosili zresztą Ihora Surkisa, ale na razie odbili się od ściany. Zamiast szczegółowych wyjaśnień, doczekali się jedynie lakonicznej odpowiedzi, w której podkreślono, że związki klubu z Newport Managment Limited były wielokrotnie badane przez ukraińskie służby, a prowadzone procesy sprawdzające nigdy nie wykazały choćby najmniejszych podejrzeń. Dynamo zapewniło też, że z wielką chęcią zorganizuje spotkanie dziennikarzy z prezesem klubu, ale dopiero wtedy, gdy ten wróci z zasłużonego urlopu. Szczerze mówiąc, mamy ogromną nadzieję, ze ostatecznie dojdzie do tego spotkania. W końcu mówimy o przekręcie na olbrzymią skalę, z którego po prostu trzeba się wytłumaczyć.