Autor zdjęcia: Własne
Tylko cud da nam pierwszy koszyk. Tomaszewski: Mamy drużynę, brakuje trenera. Polskie skrzydła zaczynają odrastać
Wtorkowa prasa żyje już meczem reprezentacji Polski ze Słowenią i pożegnaniem Łukasza Piszczka. Znalazło się też miejsce dla tematów z Ekstraklasy. Wybraliśmy 18 materiałów z pięciu źródeł.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Tomaszewski: Mamy drużynę, nie ma trenera”
„Jarosław Koliński: Drużyna na mistrzostwa Europy jest już gotowa?
Jan Tomaszewski: Mamy piłkarzy i mamy drużynę, co pokazał ostatni mecz z Izraelem i kilka innych. Natomiast niestety nie mamy selekcjonera. Jurka Brzęczka, którego kandydaturę – chcę to podkreślić – bardzo popierałem, przerosła ta funkcja. Jeśli pozostanie na stanowisku, skompromitujemy się w EURO bardziej niż w Rosji.
Nie przesadza pan? Jesteśmy przecież liderami grupy eliminacyjnej, tylko raz przegraliśmy i straciliśmy zaledwie trzy gole.
Zgadza się, ale proszę spojrzeć na jedną rzecz. W pierwszym meczu Brzęczka, udanym z Włochami w Lidze Narodów, zagraliśmy ustawieniem 4-4-1-1, które stosuje wiele klasowych zespołów klubowych i reprezentacji. I od tego momentu, nie wiedzieć czemu, Brzęczek zaczął poszukiwać innych rozwiązań: a to z dwoma napastnikami, a to z trzema defensywnymi pomocnikami... Takie działania nie służą wypracowywaniu automatyzmów w zespole. Oglądając spotkanie z Izraelem, tylko się utwierdziłem w tym przekonaniu. Do 60. minuty graliśmy kapitalnie, rywale byli bezradni. I wtedy zaczęły się dziwne roszady: nagle mamy dwóch napastników, ale bez lewego pomocnika. Izrael zaczyna dominować. Za chwilę Brzęczek zdejmuje jedną „dziewiątkę” i wprowadza defensywnego pomocnika. A na zakończenie wpuszcza Furmana, co dla mnie jest policzkiem wymierzonym w Grosickiego czy Góralskiego. Przypomnę, że „Przegląd Sportowy” pisał niedawno o tym, że Brzęczek lata po Europie i „gasi pożary”. Czy to jest właściwe prowadzenie zespołu, żeby nie było w nim atmosfery? Awansowaliśmy, bo musieliśmy, ale teraz zaczęły się schody. Niestety reprezentacja jest według mnie źle prowadzona”.
Więcej TUTAJ
***
„Polskie skrzydła zaczynają odrastać”
„Od kilku lat stałym tematem reprezentacyjnym są podcięte skrzydła kadry. Gdy Jerzy Brzęczek powoływał Jakuba Błaszczykowskiego, na krytykę odpowiadał stwierdzeniem: „Kto za niego?”. Opcji brakowało. Po ostatnich meczach sytuacja wreszcie się zmieniła. Jesienne spotkania kadry pokazały, że jest życie nie tylko bez Kuby, ale istnieje też alternatywa dla Kamila Grosickiego.
W Jerozolimie po raz pierwszy w tych eliminacjach mecz na ławce rozpoczął Grosicki. Brzęczek dał szansę obu zawodnikom, którzy bardzo dobrze spisali się w październikowych spotkaniach kadry. Dziś skrzydłowy Hull City ma wyjść w podstawowym składzie, w sobotę cały mecz obejrzał z ławki. Przyglądał się z boku poczynaniom młodszych kolegów, którzy zapracowali na tę szansę na poprzednim zgrupowaniu. Z Łotwą piłkarz Dinama Moskwa zaliczył asystę, natomiast gracz Chicago Fire strzelił gola w meczu z Macedonią Północną (2:0). Obaj wybiegli w Jerozolimie w podstawowym składzie”.
Więcej TUTAJ
***
„Koniec wieńczy dzieło”
„We wtorek, 19 listopada, 34-letni Łukasz Piszczek rozegra swój ostatni, 66. mecz w narodowym zespole i odtąd będzie kontynuował piękną karierę już tylko w Borussii Dortmund. A selekcjoner Jerzy Brzęczek i jego drużyna zwieńczą zakończone sukcesem kwalifikacje do turnieju, który w czerwcu przyszłego roku – na 60-lecie UEFA – zostanie rozegrany w jedenastu różnych krajach”.
Więcej TUTAJ
***
„Koledzy z boiska i trenerzy wspominają Piszczka”
„Franciszek Smuda trener Łukasza Piszczka w Zagłębiu Lubin i reprezentacji Polski
Miałem do chłopaka nosa. Pewnego razu mówię mu: „Łukasz, jaki tam z ciebie napastnik, jak ty ciągle po poprzeczkach walisz? No nie nadajesz się na tę pozycję!”. Widziałem jego parametry wydolnościowe. Biegał jak szalony. Młody, wysportowany, wyżyłowany – tytan pracy. Żal było marnować taki potencjał na szpicy. Dlatego w Zagłębiu przestawiałem go na prawą pomoc. Bronił się przed tym rękami i nogami. Protestował! Ale ja nie ustąpiłem. „Piszczu” nie był pierwszym, którego tak dusiłem. Wcześniej podobną drogę przeszedł ze mną Rafał Siadaczka. Przyszedł do Widzewa i facet mówi mi, że z niego snajper, bo w Płocku kilka razy piłka mu na nogę spadła. Myślę, że obaj nie żałowali drogi, którą na nich wymusiłem. Po latach spotkaliśmy się z Łukaszem w kadrze, gdy on już był czołowym defensorem Bundesligi. Mogliśmy się tylko uśmiechnąć pod nosem”.
Więcej TUTAJ
***
„Historia Łukasza Piszczka”
„Mama Łukasza pamięta tamten dzień. Syn był jeszcze w podstawówce. Podszedł do niej i zupełnie poważnie powiedział: „Mamo, zostanę piłkarzem”. Kilka lat później wyruszył w podróż po świecie wielkiego futbolu. Po drodze były tytuły mistrza Niemiec, udział w trzech wielkich turniejach z reprezentacją Polski i finał Ligi Mistrzów.
Teraz siedzimy z jego tatą w kawiarni, spoglądając na turystów, którzy spacerują po goczałkowickim parku w listopadowym słońcu. Pan Kazimierz wyciąga z plecaka rodzinny album. Otwiera pierwszą stronę i wyrusza w długą podróż, jak przed laty jego syn. W jego przypadku to podróż do przeszłości”.
Więcej TUTAJ
***
„Nowy rekordzista reprezentacji Słowenii”
„Obrońca rosyjskiego FK Ufa w sobotę przeżył piękny jubileusz. W starciu z Łotwą (1:0) zagrał po raz setny w kadrze Słowenii. Dziś ma szansę na kolejne uniesienia. Jeśli wystąpi, zostanie współrekordzistą kraju pod względem liczby meczów w drużynie narodowej. Na razie to miano należy do Boštjana Cesara.
Ten sezon w klubie nie jest jednak udany dla Jokicia. Zaczął go w pierwszym składzie FK Ufa, ale potem stracił miejsce w podstawowej jedenastce. Co prawda w ostatniej kolejce ligi rosyjskiej do niej wrócił, ale czekał na to prawie dwa miesiące”.
Więcej TUTAJ
***
„Kosowski: Grajmy z Lewym tak, jak bez niego”
„Mecz z Izraelem był ważnym, udanym testem reprezentacji. Ale zanim o nim, kilka słów o Łukaszu Piszczku. Dziś, kiedy żegna się z kadrą, nie mógłbym zacząć inaczej. Byłoby to nieeleganckie, a Łukasz kojarzy mi się właśnie z elegancją. Tą boiskową i taką zwykłą, codzienną. Ludzką.
Zawodnikiem był wybitnym. Co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. A że do piłkarskich umiejętności dokładał jeszcze coś ekstra, coś, co trudno w jakikolwiek sposób zdefiniować, to ludzie Piszcza zwyczajnie polubili. I trudno się dziwić, bo przeważnie był uśmiechniętym, normalnym facetem. Na boisku zawsze dawał z siebie maksa, będąc przy tym jednocześnie fair wobec rywali. A to już nie zawsze idzie w parze”.
Więcej TUTAJ
***
„Crnomarković poszedł w odstawkę”
„Dotychczas zawodnicy ściągnięci przez Kolejorza mieli właściwie pewne miejsce na murawie. Mickey van der Hart nie opuścił jeszcze żadnego spotkania, a Karlo Muhar nie pojawił się na boisku tylko wtedy, gdy musiał pauzować za kartki. Tak samo mocny status długo miał Crnomarković, który w pierwszych trzynastu ligowych kolejkach opuścił tylko jedno starcie, także z powodu przekroczenia dopuszczalnego limitu żółtych kartek. Ostatnio jednak sytuacja się zmieniła – serbski stoper regularnie popełniał błędy, ale dopiero po meczu z Zagłębiem (1:2), gdy drugi gol dla Miedziowych padł po jego złym wyprowadzeniu piłki z obrony, w końcu wylądował na ławce rezerwowych. I niewiele wskazuje na to, by miał się z niej szybko podnieść, bo podstawowy i solidnie grający duet stoperów stworzyli obecnie autor gola dającego Lechowi remis z Pogonią (1:1) Thomas Rogne i etatowy reprezentant Słowacji Lubomir Šatka. W ostatni weekend trener Dariusz Żuraw wysłał piłkarzy pierwszego zespołu do drużyny rezerw, aby w przerwie reprezentacyjnej zagrali w meczu z II-ligową Olimpią Elbląg (1:1), ale nawet w tym spotkaniu Crnomarković nie dostał szansy występu. Cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych, a 90 minut na boisku spędził w tym czasie Rogne”.
Więcej TUTAJ
***
„Lechia czeka na Mihalika”
„Chcę udowodnić, że jestem dobrym piłkarzem, zapracować na to, by klub z Gdańska mnie wykupił – zapowiadał Jaroslav Mihalik, który wzmocnił Lechię w ostatnim dniu okna transferowego. Choć słowo „wzmocnił” na razie nie obrazuje jego obecności w zespole Piotra Stokowca, bo w nowej drużynie rozegrał dotychczas zaledwie 33 minuty. 21 września wszedł w końcówce ligowego spotkania z Koroną (2:0), a trzy dni później dostał prawdziwą szansę: znalazł się w podstawowym składzie na pucharowy mecz z Gryfem Wejherowo. Tyle że skończył swój występ w 17. minucie, kiedy zszedł z kontuzją. Uraz stawu skokowego okazał się na tyle poważny, że od tamtej pory Stokowiec już nie mógł z niego skorzystać. Obecnie 25-letni Słowak trenuje z zespołem, ale nie na sto procent. Sztab Lechii liczy, że będzie gotowy do gry za dwa tygodnie. To ważna informacja dla Stokowca. Wcześniej wydawało się, że szkoleniowiec będzie miał w tym sezonie kłopot bogactwa na skrzydłach. Kandydatów do gry na tej pozycji było czterech: Lukaš Haraslin, Sławomir Peszko, Žarko Udovičić i Mihalik. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, Stokowcowi zostało tylko pierwszych dwóch, bo Serb został zawieszony na dwa miesiące za czerwoną kartę, a wypożyczony z Cracovii Mihalik wciąż nie jest gotowy do gry. Znów powraca problem z poprzedniego sezonu: brakuje zmienników. Wprowadzani na skrzydło z konieczności Rafał Wolski, Flavio Paixao i Maciej Gajos nie dają wystarczającej jakości na tej pozycji”.
Więcej TUTAJ
***
„Cierpliwość Novikovasa została nagrodzona”
„W czterech ostatnich meczach ligowych Litwin strzelił trzy gole i miał jedną asystę. W Jagiellonii, z której trafił do Legii latem za prawie półtora miliona złotych, tylko raz miał taką serię, ale w klubie z Podlasia występował dwa i pół roku, a w Warszawie jest do pięciu miesięcy.
Z pustymi rubrykami statystyk skrzydłowy zakończył tylko spotkanie z Arką Gdynia, ale i tak znad morza warszawski zespół przywiózł trzy punkty (1:0). Wcześniej Litwin strzelił ważnego gola Lechowi (na 1:1), potem Wiśle Kraków i ostatnio Górnikowi Zabrze. Snajperską formę podtrzymał w narodowym zespole – dzięki jego pięknemu trafieniu reprezentacja pokonała w towarzyskim spotkaniu Nową Zelandię 1:0”.
Więcej TUTAJ
***
„Superduet ma dać Walii awans”
„To ostatnia niewiadoma eliminacji EURO. Kto awansuje z grupy E? Kandydatów jest trzech. Na razie w tabeli najlepiej wygląda sytuacja Węgier, ale największe szanse ma chyba Walia. Gra u siebie z Madziarami. Jeśli zwycięży, awansuje. Podobny warunek prawdopodobnie będą musieli spełnić Węgrzy, chyba że Słowacja zgubi u siebie punkty z Azerbejdżanem, wówczas wystarczy im remis”.
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Widera: Pieniędzy w Polsce jest wystarczająco, tylko działacze lubią Bizancjum”
„Zacznijmy od sportu, który z racji życiorysu i doświadczeń jest panu chyba najbliższy – z lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dausze biało-czerwoni przywieźli 6 medali. Gdyby udało się ten wynik powtórzyć za 9 miesięcy w Tokio, będzie można odtrąbić sukces…
Jan WIDERA: – Zgadza się, zwłaszcza, że z poprzednich igrzysk lekkoatleci przywozili 2-3 medale. Ten sam syndrom dotyczy zresztą całego polskiego sportu, który utknął na poziomie 10-11 krążków olimpijskich, a potencjał ma zdecydowanie wyższy, między 15 a 20.
Na jakiej podstawie określany jest ten potencjał?
Jan WIDERA: – Na bazie wyników z ostatnich przed igrzyskami mistrzostw świata w konkurencjach olimpijskich. W tym roku zdobyliśmy w nich 17 medali. To porównywalna liczba do tej przed poprzednimi igrzyskami – w Rio de Janeiro skończyło się na 11 krążkach. Z drugiej strony matematyka wskazuje, że z każdej szansy wykorzystuje się co trzecią, czyli rok wcześniej trzeba by mieć tych medali ze trzydzieści”.
Więcej TUTAJ
***
„Zasłużone pożegnanie Piszczka”
„Łukasz Piszczek na pewno jest w ścisłej reprezentacyjnej czołówce bez podziału na pozycje, a dzisiaj w końcu dostanie takie pożegnanie, na jakie zasługiwał.
W kadrze Łukasz Piszczek zagrał 65 razy, mecz ze Słowenią będzie tym numer 66 i zarazem ostatnim. O tym, że rezygnuje z gry dla reprezentacji, poinformował już po ubiegłorocznym mundialu, a myśl ta kiełkowała w jego głowie już od jakiegoś czasu”.
Więcej TUTAJ
***
„Piszczek poprowadził ich do zwycięstwa”
„Wychowanek LKS Goczałkowice zapowiedział, że swoją karierę zakończy w macierzystym klubie. Zdaje się, że nie będzie to w jakiejś niskiej lidze. W Goczałkowicach inwestuje jak się da. Założył tam futbolową szkołę, Akademię Borussii Dortmund im. Łukasza Piszczka. To pierwsza tego typu akademia BVB poza granicami Niemiec. Akademia docelowo ma szkolić dzieci i młodzież w wieku od 4 do 19 lat. Wszystko według najlepszych i sprawdzonych niemieckich wzorów, gdzie akurat wiedzą, jak pracować z najmłodszymi”.
Więcej TUTAJ
***
„Dziś byłby awans Podbeskidzia”
„Po rozegraniu 18 kolejek nie ma co się zastanawiać nad tym, kto jest liderem. Tym bardziej że dwie czołowe drużyny zgromadziły taką samą ilość punktów i najważniejsze jest to, że gdyby rozgrywki dobiegły końca teraz, to zarówno Warta Poznań, jak i Podbeskidzie, bezpośrednio awansowałyby do ekstraklasy. Niemniej w internetowej dyskusji skrupulatnych można zauważyć pewien spór; jedni twierdzą, że skoro zespół ze stolicy Wielkopolski wygrał (2:1) bezpośredni mecz, to on powinien być na czele. Sęk jednak w tym, że drużyny te mierzyły się w tym sezonie tylko raz, a o kolejności decyduje bilans dwumeczu. Rewanż zostanie rozegrany w Bielsku-Białej, niedługo po wznowieniu rozgrywek na wiosnę. Na tę chwilę bielszczanie mają lepszy bilans bramkowy, co zawdzięczają wysokiemu (4:1) zwycięstwu nad Zagłębiem Sosnowiec. Przypomnijmy, że drużyna z Poznania w ostatniej kolejce uległa Stali Mielec 0:2”.
Więcej TUTAJ
„GAZETA WYBORCZA”
„Znacznie więcej niż benefis Piszczka”
„Licznik zatrzyma się na liczbie 66. Dziś w Warszawie drużyna narodowa pożegna jednego z najlepszych prawych obrońców w swojej historii. Łukasz Piszczek zagra ze Słowenią od początku, z tej okazji Piotr Zieliński odda mu koszulkę z numerem 20. Z boiska zejdzie po półgodzinie. Prezes Zbigniew Boniek zapowiedział niespodziankę. Wypełniony po brzegi Stadion Narodowy będzie idealną scenerią dla 34-letniego piłkarza, który ostatni raz włoży strój kadry. Jako jedyny Polak grał trzy razy w finałach mistrzostw Europy”.
Więcej TUTAJ
„RZECZPOSPOLITA”
„Kadra ma dla kogo grać”
„Awans zapewniony już miesiąc temu, pierwsze miejsce w grupie wywalczone w sobotę dzięki zwycięstwu nad Izraelem, ale ze Słowenią jest o co grać. Wciąż ważą się losy koszyka, do którego trafi reprezentacja Polski przy okazji losowania. W dodatku Słowenia to jedyny zespół, który pokonał drużynę Jerzego Brzęczka (2:0 w Lublanie we wrześniu), więc w piłkarzach powinna być sportowa chęć rewanżu. Wreszcie mecz ten będzie pożegnaniem zasłużonego reprezentanta, jednego z ulubieńców kibiców – Łukasza Piszczka”.
Więcej TUTAJ
„POLSKA THE TIMES”
„Tylko cud da nam pierwszy koszyk”
„Koniecznością jest oczywiście wygrana we wtorkowym meczu ze Słowenią. Biało-Czerwoni mają do wyrównania rachunki z drużyną Matjaża Keka, która ograła ich w Lublanie 2:0 na początku września. Zwykłe zwycięstwo na PGE Narodowym i tak nic nie da. To musi być pogrom”.
Więcej TUTAJ