Autor zdjęcia: TVP
Uśpić i dobić – pomysł niby dobry, ale szkoda, że dostajemy rykoszetem. Cracovia 2:0 Zagłębie
Dzieci, szczególnie te urodzone w latach dziewięćdziesiątych, załapały się jeszcze na cykl zwany „Wieczorynką”. Pod wieczór leciały bajki, a po nich trzeba było umyć ząbki i iść spać. Dzisiaj te same dzieciaki są już dużo starsze, a na usypianie raczą się inną telewizyjną transmisją – Ekstraklasą. Zwłaszcza w poniedziałki.
Dwa gole dzisiaj padły, więc część z was pewnie złapie się za głowy, co to w ogóle za brednie, no ale fakty są jednak takie, że klarownych sytuacji to w tym spotkaniu nie uświadczyliśmy zbyt wiele. Łącznie naliczyliśmy cztery, z czego trzy w drugiej połowie, więc może nimi zajmijmy się najpierw.
Najważniejsza to oczywiście ta, która otworzyła wynik spotkania. Choć trzeba przyznać, że gdy Rapa składał się do kolejnego dośrodkowania, szło zwątpić w ten sposób rozmontowywania defensywy Zagłębia. Wcześniej Rumun kilka razy łupał z bocznego sektora gdziekolwiek w szesnastkę i albo był blokowany, albo wszystko zgarniali stoperzy. No ale w końcu dopiął swego – centra na główkę Jablonsky’ego okazała się idealna, choć nie bez znaczenia pozostało także beznadziejne krycie Balicia.
Druga sytuacja dla Cracovii to też jej drugi gol, dosłownie z ostatnich sekund. Miedziowy odkryli się kompletnie, desperacko chcąc odrobić stratę. Scenariusz znajomy – zamiast tego już leżący otrzymał kończący cios. Piszczek pomknął lewą stroną, drugą zaś Ferrareso, totalnie bez krycia. Dostał podanie i z zimną krwią zamienił je na bramkę. To trafienie załatwiło więc dwóch rezerwowych.
Trzecia godna wspomnienia okazja? Główka Helika w słupek, bo stopera nie upilnował nieopierzony jeszcze w ekstraklasowe piórka Białek. I czwarta, tak dla odmiany, to już sprawka Zagłębia. Żivec świetnie wypuścił Czerwińskiego po skrzydle, ten wycofał w drugie tempo do Bohara, a on myślami chyba już celebrował trafienie. Sęk w tym, że najpierw powinien był wykonać je prawidłowo. Zamiast tego zobaczyliśmy natomiast kiks, który bardziej pasowałby do wrzutki na profil typu „Out of context” niż do poważnej ligi.
No i to w zasadzie tyle z ciekawszych okazji. Być może właśnie z tego wynikła desperacka sytuacja, gdy van Amersfoort w jednej z akcji próbował nabrać sędziego? Miał Slisza na plecach, owszem, kontakt był, ale bez przesady, nie było tam żadnego pchnięcia ani nic. Ot, czasem wpadniesz na rywala, zwłaszcza gdy w polu karnym jest ciasno. Cienka jest granica między sprytem a cwaniactwem i tu niestety mieliśmy do czynienia z drugim przypadkiem.
Większość gry toczyła się dzisiaj w środku pola, a strzały jeśli były, to albo zbyt niecelne, by tu o nich wspominać, albo lądowały na ciałach obrońców. Napastnicy? Obaj niewidoczni. Gdybyśmy nie widzieli Białka na rozpisce, zapomnielibyśmy o jego istnieniu. Lopes zresztą podobnie, w głowie mamy tylko tę jego piętkę do nikogo. Z jednej strony to wina drugich linii obu ekip, że nie potrafiły stworzyć im odpowiednich okazji do pokonania bramkarza. Z drugiej – ani Polak, ani Portugalczyk nie dali do siebie nic ekstra, dzięki czemu moglibyśmy ich pozytywnie ocenić.
Jeżeli już mielibyśmy kogokolwiek chwalić za dzisiejsze spotkanie, to obrońcy. Zagłębie co prawda straciło dwie bramki, ale takiego Guldana trudno za cokolwiek winić. Wręcz przeciwnie, akurat on harował dziś za dwóch, ustawiał się wręcz idealnie, czyścił co się dało. Z drugiej strony równie wielką pochwałę należy dać Jablonsky’emu, ponieważ oprócz pokonania Forenca również tworzył jednoosobowy mur nie do przejścia.
No a skoro to defensorzy byli dziś najbardziej efektywni, to raczej nie będziemy zbyt dobrze wspominali tego – ekhm, ekhm – widowiska.
Cracovia 2:0 Zagłębie Lubin (0:0)
1:0 Jablonsky 75’ (asysta Rapa)
2:0 Ferrareso 90+3’ (asysta Piszczek)
Cracovia: Pesković (5) – Rapa (6), Helik (5), Jablonsky (7), Pestka (5) – Dimun (5), Gol (5), Pelle (3) – Wdowiak (3) (86’ Ferrareso 6), Hanca (3), Lopes (3) (86’ Piszczek 6)
Zagłębie: Forenc (5) – Czerwiński (5), Kopacz (5), Guldan (6), Balić (4) – Tosik (4), Slisz (5) (84’ Suljić bez oceny) – Żivec (3) (75’ Szysz bez oceny), Starzyński (3), Bohar (3) – Białek (2)
Sędzia: Paweł Raczkowski
Nota: 7
Żółte kartki: Guldan
Piłkarz meczu: David Jablonsky
Widzów: 7236