Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Arka Gdynia/Michał Puszczewicz

Piekło zamarzło, Serrarens strzelił gola! Ale szacunek i tak przede wszystkim dla Steinborsa. Lech 1:1 Arka

Autor: Mariusz Bielski
2019-12-19 23:25:46

Teoretycznie Lech miał wszystko, aby wygrać dzisiejsze spotkanie. No ale że w piłce założenia z praktyką często nie mają nic wspólnego, ostatecznie skończyło się tylko na remisie, który przez poznaniaków zapewne będzie odbierano jako porażka.

Zresztą, dość klarownie na ten temat wypowiedział się Tymoteusz Puchacz tuż po ostatnim gwizdku. – Stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji, powinniśmy wykorzystać nie jedną więcej, a kilka. Wielki niedosyt, co tu dużo mówić. I nie, nie zabrakło nam szczęścia, w piłce tak to nie działa. Zabrakło skuteczności – stwierdził rozgoryczony w rozmowie z reporterką.

Nie sposób nie przyznać mu racji, ponieważ Kolejorz niemal przez 90 minut gniótł przyjezdnych niczym ciasto na świąteczne pierogi. Nie sposób wymienić wszystkich udanych dryblingów wspomnianego Puchacza, po których obrońcom Arki aż robiło się gorąco. Rajdów Jóźwiaka kończonych groźnymi strzałami lub dośrodkowaniami. Podań Jevticia przeszywających całe formacje. A przecież gospodarze aż przez 65 minut grali w przewadze, po tym jak czerwoną kartkę obejrzał Zbozień za faul na wychodzącym sam na sam Puchaczu.

I wszystko to jak w piach, mimo gigantycznej przewagi, którą najlepiej obrazują liczby. 62-38% w posiadaniu piłki na korzyść gospodarzy, 28-6 w strzałach oraz 16-1 w rożnych. Jak na ironię, bramkę Lech zdobył akurat właśnie po stałym fragmencie, gdy centrował Jevtić, zgrywał Gytkjaer, a do siatki futbolówkę pakował Satka. Słodko-gorzkie trafienie, skoro było zaledwie wyrównującym – niespełniającym ambicji poznańskiej ekipy.

Teraz mogą już sobie tylko gdybać. Tak blisko był przecież Duńczyk, kiedy po świetnym rajdzie Tymka minął się z piłką spóźniony o ułamek sekundy. Albo Jóźwiak po zejściu z lewego skrzydła do prawej nogi, sprytnie uderzający płasko na długi słupek. Albo Amaral po rykoszecie od Helstrupa. Albo Tomczyk, który dzisiaj wyglądał tak, jakby przebrał się za niego Serrarens. Na litość boską, ta patelnia z 92’ minuty powinna śnić mu się po nocach. Okej, futbolówka kozłowała, a napastnik próbował uderzać lewą, gorszą nogą, lecz co to za usprawiedliwienie dla zawodnika Ekstraklasy? W okręgówce moglibyśmy go rozgrzeszyć, ale tak – bez żartów.

Ale oddajmy też cesarzowi co cesarskie – nie byłoby tego remisu, gdyby nie Steinbors, który w jakiś cudowny sposób wyciągał wszystkie wymieniane wyżej strzały i jeszcze kilka innych. Nie dowierzali momentami poszczególni lechici i nie dziwimy im się. Latający Łotysz znów uratował Arkę przed niechybną porażką. Co ten gość wyprawia, to się momentami w głowie nie mieści. Jeśli gdynianie spadną, ustawi się po niego kolejka jak po szynkę w PRL-u.

No i a propos rzeczy, w które trudno uwierzyć, wszem i wobec ogłaszamy również, że 19.12.2019 roku to dzień, w którym piekło zamarzło. Jakby co, podziękujcie Serrarensowi. Okazało się bowiem, iż poza grą tyłem do bramki jednak potrafi też zrobić coś przodem do niej! Ładnie dziś wyprzedził Crnomarkovicia idąc na bliższy słupek i sprytnie dziabnął piłkę centrowaną przez Młyńskiego, po czym skapitulował van der Hart. Chociaż z drugiej strony Holender jest takim pechowcem, że jeszcze może się okazać, iż ten gol zostanie przyznany Jankowskiemu, który na linii bramkowej zderzył się jeszcze z interweniującym golkiperem Lecha.

Opłaciła się ta obrona Częstochowy zawodnikom Arki oraz jej trenerowi, który ze względu na przeprowadzane zmiany nie krył się z chęcią zaparkowanie całej zajezdni autobusów we własnym polu karnym, co zresztą miało miejsce. Danch za Budzińskiego, Wawszczyk za Młyńskiego… To mówi samo za siebie. Żuraw zaś w drugą stronę – co miał na ławce, to rzucił do ataku bez większych kalkulacji. Tu z kolei Amaral wchodził za Muhara i Tomczyk za Modera. No ale na tak wielką nieskuteczność swoich zawodników co mógł poradzić?

Oj, mogło nie być miło w lechickiej szatni tuż po meczu, gdy rozczarowanie w pełni zmieszało się z wkurzeniem.

Lech Poznań 1:1 Arka Gdynia (0:1)
0:1 Serrarens 45+2’ (asysta Młyński)
1:1 Satka 75’ (asysta Gytkjaer)

Lech: van der Hart (4) – Satka (7), Dejewski (5), Crnomarković (3), Kostewycz (5) – Muhar (4) (55’ Amaral 5), Moder (4) (78’ Tomczyk 2), Jevtić (6) – Jóźwiak (6), Puchacz (6) (83’ Kamiński), Gytkjaer (5)

Arka: Steinbors (8) – Zbozień (1), Marić (5), Helstrup (5), Marciniak (5) – Vejinović (5), Nalepa (5) (90+1’ Busuladzić), Budziński (4) (29’ Danch 5) – Młyński (6) (69’ Wawszczyk), Jankowski (5), Serrarens (6)

Sędzia: Krzysztof Jakubik
Nota: 5

Żółte kartki: Puchacz, Crnomarković

Czerwone kartki: Zbozień

Piłkarz meczu: Pavels Steinbors

Widzów: 7641


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się