Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus

Lokalna bitwa i środek do długofalowego celu. Derby Trójmiasta inne niż zawsze

Autor: Maciej Golec
2020-05-31 11:00:20

Derby bez kibiców to nie derby – ktoś powie. Nie ma klimatu, atmosfery okołomeczowej, tego wszechobecnego napięcia. I my się z tym zgodzimy, ale możemy za to skupić się na tym, co będzie na placu, a walka piłkarska między Lechią i Arką, gdzie na cztery kolejki przed końcem rundy zasadniczej żaden z zespołów nie jest pewny swojego losu, powinna w teorii być walką na noże. Mamy tylko nadzieję, że po długiej przerwie nie okaże się czymś w rodzaju treningowej gry kontrolnej.

Mimo że bilans pojedynków Arki z Lechią jest dla tych pierwszych niezmiernie bolesny i niewskazujący żadnych pozytywów, czyli 14 spotkań z rzędu bez zwycięstwa, to jednak wizja meczu po pandemii w momencie, w którym o formie żadnej z drużyn nie możemy powiedzieć niczego konkretnego, może się jawić jako promyczek nadziei dla gdynian. Głównie dlatego, że:

a) Nie będzie kibiców, czyli około 30 tysięcy osób dopingujących gdańszczan

b) Po dwóch i pół miesiąca nie ma piłkarskiego punktu odniesienia, a zazwyczaj był on dla Arki niekorzystny, sugerujący, że nie ma ona większych szans na wygraną

c) Lechia nie będzie miała aspektu psychologicznego po swojej stronie

Oczywiście, jest to wyższy poziom gdybologii i wyciągania pochopnych wniosków, ale – na dobrą sprawę – co innego Arce zostało? Dominacja Lechii w Trójmieście trwa już 12 lat i mimo że przed każdymi Derbami Trójmiasta trenerzy i piłkarze rywali zza Sopotu wlewają nowe nadzieja w serca kibiców – za każdym razem kończy się tak samo. Odłożeniem celu w czasie, do następnego razu. Na tę chwilę wygląda na to, że dzisiejszy mecz może się niedługo okazać ostatnim nie tylko w tym sezonie. Podopieczni Ireneusza Mamrota są na prostej drodze do spadku i ewentualna porażka w Gdańsku skomplikowałaby i tak już arcytrudną sytuację żółto-niebieskich w tabeli. Dlatego ta rywalizacja będzie ważna nie tylko ze względu na lokalne porachunki, ale także – a może przede wszystkim – na dalsze losy Arki w Ekstraklasie.

W Gdyni nastąpiła pokojowa rewolucja – zmienił się właściciel, prezes, przyszedł nowy trener – Ireneusz Mamrot i wygląda na to, że nie tylko kibice, ale i sami piłkarze uwierzyli w pozytywną przemianę. Może i słusznie, przez 2,5 miesiąca stagnacji mieli bowiem prawo zapomnieć, jak słabo wyglądali przed przerwą. Nie zmienia to jednak faktu, że do bezpiecznego miejsca zajmowanego przez Wisłę Kraków tracą 6 punktów i mecz w Gdańsku – mimo pozytywów o których pisałem wyżej – stanie się swego rodzaju ukierunkowaniem. Arka będzie jak ten chłopak na urodzinach, któremu zawiązano oczy, zakręcono wokół własnej osi i kazano iść przed siebie. Ewentualna porażka to początek drogi w przepaść, również psychiczną, a zwycięstwo – na odwrót – bardzo prawdopodobny punkt zwrotny. 

 

 

Na koniec wszystko sprowadza się jednak do formy.  W sześciu ostatnich meczach tych drużyn Flavio Paixao zdobył 7 bramek. Portugalczyk jest najskuteczniejszym piłkarzem w historii Derbów Trójmiasta i  zatrzymanie go w niedziele będzie zadaniem numer jeden dla obrońców Arki. Co więcej, przed wirusową przerwą Lechia pokazała ofensywną siłę strzelając w Lubinie 4 gole i już bez udziału publiczności wygrywając z mistrzem Polski 2:1. Arka z kolei w tym roku zwyciężyła tylko raz, a dwa ostatnie spotkania przegrane w słabym stylu najchętniej by wyrzucono z głów na stałe. Dlatego – teoretycznie – przerwa powinna działać na korzyść gdynian. Te wyniki nie mają dziś praktycznie żadnego znaczenia. 

Zwłaszcza, że – jak już wspomnieliśmy – nad morze przyjechał trener dobrze znany Ekstraklasie, czyli Ireneusz Mamrot. Który co prawda za czasów Jagiellonii nie pokonał nigdy Lechii w Gdańsku, ale wierzy, że tym razem będzie inaczej. 

- Czas szybko leci. Trzy tygodnie zleciały i przystępujemy do pierwszego meczu. Zaczynamy od mocnego uderzenia, ale każde spotkanie jest dla nas bardzo ważne. Najbliższe nawet najważniejsze, bo to są derby. Nie będzie łatwo, ale jedziemy do Gdańska z dużą wiarą. Chcemy przywieźć trzy punkty – powiedział trener Arki na przedmeczowej konferencji prasowej.

Trudno teraz mówić o dyspozycji poszczególnych zawodników, jest ona zagadką nie do rozwikłania, ale wiemy przynajmniej kogo dzisiaj na boisku zabraknie. W Lechii będzie to Filip Mladenović, czyli osoba, bez której ciężko wyobrazić sobie ofensywną lewą flankę. Co prawda nie ma teraz takiego dramatu, jak choćby w ubiegłym roku, kiedy dziurę po Serbie zawsze musiał łatać środkowy pomocnik – Tomasz Makowski, ale mimo wszystko – Rafał Pietrzak jest trochę innym typem zawodnika i nie zastąpi Mladenovicia jeden do jednego. 

W Arce z kolei zabraknie Damiana Zbozienia, co chyba można upatrywać jako wzmocnienie, oraz Adama Dei, z kolei zamiast bezpłciowych Oskara Zawady i Fabiana Serrarensa wreszcie w ataku zagrać będzie mógł David Skhirtladze. Dla takiego powrotu gdyńscy kibice powinni wybaczyć tą długą przerwę od ligowych zmagań. Powinno wyjść im to tylko na dobre, bo powiedzmy sobie szczerze, ale w ofensywie gorzej już być nie może. Arka jest drugą najgorszą pod tym względem drużyną w Ekstraklasie, a jeśli chce się czarną serie zakończyć, wypadałoby jakąś bramkę zdobyć. Z Gruzinem taki scenariusz jest dużo bardziej prawdopodobny, co zresztą było widać w ostatnich derbach w Gdyni zremisowanych 2:2. Wtedy zaliczył asystę przy wyrównującym golu Vejinovicia i był jednym z najlepszych arkowców na boisku

 

 

Te derby będą inne niż wszystkie do tej pory. Bez atmosfery na trybunach, bez klimatu rywalizacji, ale mimo to ich stawka jest ogromna. Na cztery kolejki przed końcem podopieczni Piotra Stokowca wcale nie mogą być pewni awansu do górnej „8”, bo nad 9. Jagiellonią mają tylko punkt przewagi, dla Arki zaś każdy mecz będzie walką o wszystko. Oba zespoły cele długofalowe mają zupełnie inne, ale do ich realizacji jak tlenu potrzebują zwycięstwa w derbach. W tym miejscu znajdujemy punkty wspólne, co w teorii powinno sprawić, że dzisiejszy mecz wcale nie będzie nudny jak flaki z olejem. No, chyba że piłkarze tak bardzo odzwyczaili się od piłki przez te niecałe 3 miesiące, że zamiast spotkania ligowego będziemy świadkami czegoś w stylu treningowej gry kontrolnej. Oby nie.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się