Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Boniek: Trzeba na stałe obniżyć pensje w Ekstraklasie. Niemcy wzięli pod lupę Wiśniewskiego. Koniec kariery Pawła Brożka?

Autor: zebrał Marcin Łopienski
2020-06-03 09:32:24

Środowa prasa, podobnie jak wszystkie media w Polsce, zdominowana została przez temat śmierci Piotra Rockiego. Ponadto pozycjami obowiązkowymi powinny być wywiady ze Zbigniewem Bońkiem oraz Jarosławem Mroczkiem. Najważniejszą informacją transferową jest zainteresowanie VfB Stuttgart Przemysławem Wiśniewskim.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Boniek: Trzeba na stałe obniżyć pensje w Ekstraklasie”

„Dariusz Faron, Przemysław Langier: Ile meczów ekstraklasy obejrzał pan w weekend?

Zbigniew Boniek: Wszystkie. Moim zdaniem poziom jest identyczny jak przed pandemią. Kiedy słyszę opinie o jego obniżeniu, dziwię się, że wypowiadają je ludzie, którzy znają się na piłce. Jeśli nie trenowałeś dwa miesiące, pod koniec spotkania może ci zabraknąć sił, ale przecież nie zapomnisz, jak się gra w piłkę. Mówimy o zawodowcach. Widziałem natomiast, że pewne drużyny miały problem z przygotowaniem fizycznym. Nie chcę wskazywać palcem.

Zaraz po wybuchu epidemii prezesi klubów straszyli, że niektórzy mogą znaleźć się na skraju bankructwa. Chyba jednak nie będzie tak źle?

W naszej piłce na epidemii najwięcej stracił PZPN – na dzień dobry 80 milionów złotych. Gdyby spotkało to któryś z klubów, byłby na łopatkach. My natomiast potrafiliśmy się zorganizować i jeszcze ponad 100 milionów złotych przeznaczyliśmy na pomoc w ramach tarczy. Kluby szybko ustaliły, że w czasie kryzysu piłkarze powinni zarabiać połowę pensji, a ja uważam, że trzeba by obniżyć wynagrodzenia na stałe. Wtedy chcieliby trenować trzy razy mocniej, by wyjechać za granicę i zarobić więcej. W Polsce wielu piłkarzy ma eldorado, zwłaszcza ci z Europy Środkowej i Bałkanów. Ci gracze są ważną częścią niektórych zespołów, ale nie sądzę, by pomagali nam w osiąganiu sukcesów w europejskich pucharach. Gdyby zarabiali mniej, nie przyjeżdżaliby do Polski tak chętnie”.

Więcej TUTAJ

„Żamaletdinow posadzi na ławce Gytkjaera?”

„Dopiero po 1,5 roku wychowanek CSKA Moskwa zaczął chociaż częściowo spełniać nadzieje, jakie były w nim pokładane, gdy trafił do Kolejorza z opinią jednego z największych talentów rosyjskiej piłki. 23-latek wykorzystał pauzę Christiana Gytkjaera z powodu problemów zdrowotnych, wskoczył w jego miejsce do składu i w dwóch spotkaniach po wznowieniu rozgrywek udowodnił, że potrafi sporo więcej niż zdążył pokazać w czasie swojego dotychczasowego pobytu w Poznaniu. Gol w meczu ze Stalą Mielec (3:1) w Pucharze Polski i solidny występ w ligowym klasyku z Legią Warszawa (0:1) sprawiły, że pierwszy raz od dawna napastnik z drugiego szeregu może zacząć poważniej naciskać na Gytkjaera, którego pozycja w ataku była do tej pory niepodważalna”.

Więcej TUTAJ

***

„Niemcy wzięli pod lupę Wiśniewskiego”

„Plan Górnika na najbliższe tygodnie jest oczywisty: utrzymać miejsce w ekstraklasie, jednego ze stoperów i dyrektora sportowego. Prawdopodobieństwo scenariusza, w którym w Zabrzu na następny sezon pozostaje zarówno Przemysław Wiśniewski, jak i Paweł Bochniewicz jest bliskie zeru. Środkowi obrońcy Górnika od dawna budzą zainteresowanie innych klubów. 21-letniego Wiśniewskiego właśnie pod lupę wziął VfB Stuttgart. Jednak na konkretne rozmowy na razie jest za wcześnie, bo warunkiem koniecznym do przeprowdzenia transferu jest dla niemieckiego klubu awans do Bundesligi”.

***

„Odszedł król cieszynek”

„Rocki miał twardy charakter, więc walczył do końca. W czwartek pękł mu tętniak, od tej pory leżał nieprzytomny w bytomskim szpitalu, ale się nie poddawał. Niestety w nocy z poniedziałku na wtorek zmarł. Miał zaledwie 46 lat. – Myśleliśmy, że z tego wyjdzie. Zdawało się nam, że tylko zasłabł. Potem okazało się, że stan jest poważny, więc uznaliśmy, że powiemy o tym, co mu się przydarzyło. Dalej wierzyliśmy, że jest cień szansy, ale niestety stało się najgorsze – mówi nam Denis Rocki, syn Piotra. Rodzina nie miała okazji pożegnać się ze zmarłym. – Wejście do szpitala jest zabronione, mieliśmy z nim tylko połączenie wideo. Tata jednak nie reagował – opowiada Denis. Wcześniej nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii. Rocki nie miał kłopotów ze zdrowiem, zresztą jeszcze dwa lata temu grał w piłkę”.

„Brazylijski taniec Conrado”

„Niedzielne derby Trójmiasta bez wątpienia były najbardziej szalonymi w historii tych spotkań. Nigdy wcześniej w meczach tych drużyn nie padło siedem bramek. W drugiej części gry piłkarze Lechii i Arki zaserwowali kapitalne widowisko, które zostanie w pamięci kibiców na długie lata. Jednym z tych zawodników, który podniósł jego jakość i poziom emocji był Conrado. Brazylijczyk pojawił się na placu gry dopiero w 65. minucie spotkania przy wyniku 1:1. W ciągu pół godziny gry, 23-letni pomocnik dał drużynie więcej niż Portugalczyk Ze Gomes, którego zastępował. Niezwykle dynamiczny skrzydłowy sprawiał mnóstwo problemów defensorom Arki. Conrado był faulowany czterokrotnie, najczęściej spośród wszystkich gdańszczan. Jego bramka na 3:3 słusznie nie została uznana, ale chwilę później asystował przy golu Łukasza Zwolińskiego, co pozwoliło wrócić gospodarzom do gry. – Gdy wszedłem na boisko, byłem bardzo podekscytowany, bo lubię grać mecze derbowe. Kolega z drużyny powiedział mi przed spotkaniem, że jest ono bardzo ważne dla nas i najważniejsze w sezonie dla kibiców. Byłem więc przygotowany na to, żeby w momencie zmiany dać drużynie to, co mam najlepsze – tłumaczy”.

Więcej TUTAJ

***

„Lider gotowy na start”

„Górale z impetem zaczęli rundę wiosenną, którą zamierzali zakończyć awansem do ekstraklasy. Jeszcze w marcu rozbili 4:0 Wigry Suwałki oraz pokonali 1:0 prowadzącą wówczas w tabeli Wartę Poznań. Kiedy wydawało się, że pójdą za ciosem, rozgrywki przerwano z powodu pandemii koronawirusa. – Nie znaczy to jednak, że w klubie nic się nie działo. Nadal pracowaliśmy i dzięki temu na restart ligi jesteśmy przygotowani organizacyjnie i sportowo – deklaruje prezes Podbeskidzia”.

Więcej TUTAJ

***

„Brede: Zespół jest świadomy celu”

„GRZEGORZ RUDYNEK: Tylko na podstawie treningów, bez możliwości rozgrywania sparingów, da się ocenić, jak drużyna jest przygotowana do sezonu?

KRZYSZTOF BREDE: Mój zespół mogę ocenić na „dobry plus”. Niepewność pozostaje, bo na treningach wszystko wykonujemy między sobą. Nawet kiedy mamy mecz wewnętrzny, jedna drużyna wie, jak druga otwiera grę, buduje akcję lub wykonuje stałe fragmenty. Z drugiej strony w sparingu przeciwnik dłużej reagowałby na takie sytuacje. Wolałbym mieć te dwa, trzy spotkania kontrolne – wtedy wiedziałbym więcej. Ale cieszę się, że w ogóle ruszamy i wracamy do tego, co uwielbiamy.

W rozegranych w weekend meczach ekstraklasy zaobserwował pan coś w sposobie lub tempie gry, co może mieć miejsce teraz w I lidze?

Brakowało jeszcze intensywności w grze, płynności. Jednak były mecze na dobrym poziomie, jak Pogoni z Zagłębiem czy Lechii z Arką, ale generalnie nie ma kolosalnej różnicy między tym, co widzieliśmy jeszcze w marcu, a w ostatni weekend. Pozostaje kwestia braku kibiców, to było najbardziej odczuwalne. Może dlatego gospodarze tak często nie wygrywali. Bo czy fanów jest więcej lub mniej, to dzięki nim można mówić o atucie własnego boiska. Choć oczywiście za nami dopiero pierwsza kolejka i wnioski mogą być jeszcze mylne”.

Więcej TUTAJ

„Od rasizmu po konflikt”

„– Ty czarny idioto – krzyknął cztery lata temu trener Olimpiji Lublana Marko Nikolić w kierunku napastnika tego klubu Blessinga Eleke. Te słowa zaważyły na dalszej karierze szkoleniowca, ale jednak nie przekreśliły go we wschodniej części Europy. W poniedziałek 41-letni szkoleniowiec przejął Lokomotiw Moskwa.

Nikolić wściekł się na Eleke, gdyż ten w meczu z niżej notowanym NK Zavrč cieszył się z wyrównującej bramki w doliczonym czasie gry. Olimpia walczyła jednak o zwycięstwo. Zawodnik powinien był więc jak najszybciej dążyć do wznowienia gry.

Trener przeprosił za swoje zachowanie, a klub ogłosił, że nie zamierza go zwalniać. Tyle że słoweńska federacja zawiesiła szkoleniowca na siedem spotkań. A Olimpija jednak rozwiązała z nim umowę. Trudno powiedzieć, na ile to kwestia pragmatyzmu, w końcu niełatwo grać siedem spotkań bez trenera na ławce, a na ile decyzja właściciela klubu Milana Mandaricia, mieszkającego od lat w Wielkiej Brytanii, który przesiąkł tamtejszą kulturą”.

Więcej TUTAJ

***

„Bugajski: Probierz w nowej stajni Augiasza”

„Na razie wiemy, że w sezonie 2003/04 były ustawiane mecze na korzyść Cracovii. Tak wynika z nieprawomocnego styczniowego wyroku Sądu Okręgowego Kraków-Krowodrza. Za korupcyjną działalność zostały w nim skazane dwie osoby – Jacek P. i Rafał R.

O ile Rafał R. dostał wyrok w zawieszeniu, o tyle Jacek P. – były międzynarodowy sędzia piłkarski, który z chorągiewką biegał nawet podczas mundialu we Francji w 1998 roku – ma trafić do więzienia na dwa lata i osiem miesięcy”.

Więcej TUTAJ

„SUPER EXPRESS”

„Mroczek: Spiridonović jest napalony na odejście do Belgradu”

"Super Express": - Szybko dało się odczuć brak dwóch kreatywnych piłkarzy, jakimi są Kozulj i Spiridonović.

Jarosław Mroczek: - To był słaby mecz w naszym wykonaniu, ale nie uważam, że ich brak był najważniejszy. Fatalne błędy popełniła nasza obrona, a przecież oni nie grają w tej formacji. Każdy z goli był następstwem wręcz juniorskich zagrań naszych obrońców.

- Najbardziej gorącym tematem jest sytuacja Srdana Spiridonovicia, który rzekomo miał symulować kontuzję kilka dni przed meczem. Jednocześnie wiemy, że dostaliście ofertę za niego z Crvenej Zvezdy Belgrad. Co z nim będzie?

- Odbywa rehabilitację jaką zalecił mu lekarz i zobaczymy jak będzie wyglądał za kilka dni. Mówiąc trochę nieładnie: jest napalony na odejście do Belgradu. Ma w kontrakcie kwotę odstępnego (300 tys. euro -red. ), którą Serbowie są gotowi zapłacić. Jeśli tak bardzo pragnie tam odejść, to nie możemy nic zrobić. Być może jest już dogadany i ta kontuzja będzie się przedłużała i ciągle będzie go coś bolało. Nikt nam nic nie powie wyraźnie, bo do otwarcia okienka transferowego jeszcze sporo czasu”.

Więcej TUTAJ

***

„Koniec kariery Pawła Brożka?”

„Niestety, jak informuje "Dziennik Polski", Brożek doznał bolesnej kontuzji na treningu. Poważnie złamał rękę i czeka go zabieg. Uraz wykluczy go do końca rozgrywek, a to oznacza, że Brożka na murawie możemy już nigdy nie zobaczyć. - Brożek doznał złamania kości promieniowej. To był czysty przypadek, ale niestety oznacza, że jeden z najlepszych napastników w całej historii „Białej Gwiazdy”, zakończy karierę przez kontuzję - czytamy na portalu dziennikpolski24.pl”. 

Więcej TUTAJ

***

„Kowalczyk żegna Rockiego”

„To własnie Rocky był prekursorem oryginalnych cieszynek, jako gracz Odry Wodzisław. To były „perełki”, którymi zachwycała się cała liga. – Te cieszynki to było mistrzostwo świata. Dziś Piotrek byłby dzięki swojej oryginalności gwiazdą mediów społecznościowych, choćby Twittera, zbierałby najwięcej lajków z nas wszystkich – mówi Super Expressowi załamany Wojciech Kowalczyk (48 l.), jego kolega z klubu, dzielnicy i szkoły.

- Zaczynaliśmy w Polonezie Warszawa, mieszkaliśmy przez długi czas w tej samej dzielnicy, na Bródnie, moja siostra chodziła z Piotrkiem do klasy. Dlatego ta tragedia tak mną tąpnęła – powiedział nam Kowal. - Rok temu Piotrek pojawił się na Bródnie, przedstawił mi syna… Gdy się dowiedziałem, że pękł mu tętniak, to wprawdzie liczyłem na cud, ale… - Kowalczyk zawiesza głos”.

Więcej TUTAJ

 

 

„SPORT”

„Wojownik z fantazją”

„Koniec października 2001. Rewelacyjnie spisująca się w ekstraklasie Odra Wodzisław gra u siebie z Wisłą Kraków. Pod koniec pierwszej połowy do siatki trafia Łukasz Sosin. Kibice gospodarzy cieszą się ze zwycięskiego jak się potem okazało gola, ale też wyczekują, jaką cieszynkę przygotowali tym razem ich piłkarze. To w tamtym czasie znak rozpoznawczy zespołu prowadzonego przez Ryszarda Wieczorka, który jest rewelacją ligi, wygrywając mecz za meczem i kończąc pierwszą cześć sezonu w fotelu lidera. Jako że jest to spotkanie z Wisłą, to jest Lajkonik i krakowiaczek w wykonaniu piłkarzy Odry. Na czele pochodu oczywiście Rocki. - To była odważna cieszynka, bardzo mocna. Łukasz Sosin przywiózł z Krakowa głowę Lajkonika, do której przed meczem dobiłem listwę - opowiadał potem z uśmiechem „Rocky”.

„Byki na krawędzi” 

„Miniona kolejka kończyła się meczem w Kolonii, gdzie w poniedziałkowy wieczór przyjechał RB Lipsk. „Byki” podchodziły do starcia z beniaminkiem z piątej pozycji, która daje udział „tylko” w Lidze Europy. Dzięki zwycięstwu wróciły na podium, mając 2 pkt straty do drugiej Borussii Dortmund oraz dwa przewagi nad Borussią Moenchengladbach i Bayerem Leverkusen. Między tymi czterema ekipami rozstrzygnie się bój o Champions League”.

„Zacząć jeszcze raz”

„Już po zimowych sparingach widać było, że drużyna solidnie przepracowała okres przygotowawczy i jest gotowa do realizacji celu, czyli walki o awans. W pierwszym spotkaniu o ligowe punkty to się potwierdziło. Bielszczanie w świetnym stylu 4:0 pokonali przed własną publicznością Wigry Suwałki. Również z tego powodu kolejny mecz, grany również pod Klimczokiem, cieszył się sporym zainteresowaniem. Mimo iż spotkanie to odbywało się w poniedziałek, to na starcie przeciwko poznańskiej Warcie, która zajmowała wówczas pierwsze miejsce w tabeli, przyszło niemal 5 tysięcy kibiców. Drużyna Krzysztofa Bredego umiejętnie wypunktowała rywala, wygrała 2:0 i wymieniła ekipę prowadzona przez Piotra Tworka na fotelu lidera rozgrywek”.

„Skrobacz: Szkoda, że na trybunach zabraknie kibiców”

„Kiedy piłkarze dowiedzą się, jaka jedenastka rozpocznie mecz z Wartą? Pan już nie ma żadnych wątpliwości?

 - Myślę, że dopiero w dniu meczu. Mam jeszcze kilka wątpliwości. Są pewniacy, ale także tacy, którzy nadal walczą o miejsce w podstawowym składzie. Poza tym pojawiły się drobne urazy, więc będziemy czekali z „kompozycją” podstawowej jedenastki do ostatniej chwili. Jeżeli ktoś z powodu urazu wypadnie ze składu, to wcale nie znaczy, że będzie to wymiana jeden za jeden, czyli np. środkowy pomocnik za środkowego pomocnika. Mogą być wówczas przesunięcia w składzie, bo brak jednego ogniwa może wymusić zmiany na innej pozycji, albo nawet kilku pozycjach. 

Przygotowania do środowej batalii z wiceliderem tabeli przebiegały bez zakłóceń?

 - Jak wspomniałem już wcześniej, kilku zawodników narzeka na drobne dolegliwości. Niestety, w niedzielę nie mogliśmy wyjść na boisko, bo w Jastrzębiu lało jak z cebra. Znaleźliśmy jednak wyjście awaryjne - skupiliśmy się na sile, wykorzystując między innymi piłki lekarskie i gryfy. Ponadto dokonaliśmy analizy gry przeciwnika i swojej, przypomnieliśmy kilka zasad i zachowań na boisku w konkretnych sytuacjach. Na pewno nie zmarnowaliśmy tego czasu”.

„Zalewski: Obyśmy tylko bili pianę”

„Czy jako absolwent fizjoterapii obawia się pan o zdrowie II-ligowych zawodników? 

- Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by tak wielu zawodników miało tak długą przerwę od treningów. Bo ten indywidualny, na zasadzie biegania w jednej linii - bez zwrotów, bez żadnych czynników zewnętrznych - oczywiście był potrzebny, ale jest kompletnie niemiarodajny w odniesieniu do wysiłku stricte meczowego, czy nawet standardowego treningowego. Chyba większość z nas odczuła to już podczas pierwszych jednostek treningowych z zespołem. Mogliśmy robić konkretne kilometry, w dobrym tempie i z odpowiednim tętnem, ale sama gra w piłkę, bieganie w niskiej pozycji, zwroty - to już zupełnie inna para kaloszy. Porównuję to do sytuacji, w której wszyscy zawodnicy przez 2,5 miesiąca leczyliby kontuzję”.

„GAZETA WYBORCZA”

„FIFA pozwala piłkarzom protestować”

„Przepisy FIFA brzmią stanowczo. Zabraniają wnoszenia na murawę jakichkolwiek haseł, symboli oraz obrazków zawierających treść polityczną, religijną, a nawet osobistą. Bez dzielenia komunikatów na słuszne i niesłuszne. Za wszystkim stoi klarowna idea: stadiony stanowią przestrzeń sterylnie sportową.

Dlatego władze niemieckiego futbolu (DFB) mają obowiązek zająć się piłkarzami Bundesligi, którzy w miniony weekend wykonywali gesty solidarności z kolejną ofiarą podszytej rasizmem brutalności amerykańskiej policji”.

Więcej TUTAJ

***

„Zmarł skromny symbol polskiej ligi”

„Nazywany "Rockym" piłkarz grał do 42. roku życia. Rok przed zakończeniem kariery cieszył się jak dziecko, gdy w skromnym Ruchu Radzionków, w IV lidze, udało mu się strzelić hat tricka w pojedynku z MKS Myszków.

- Strzelało się wcześniej po dwa gole, ale trzech, i to z rzędu, nigdy. Fajne uczucie, duża satysfakcja. To pokazuje, że warto grać w piłkę nawet po czterdziestce, żeby doczekać takich chwil - mówił. I dodał: - Nie ma granic. Na pewno nie jest nią wiek. Granice są w sercu i głowie. Wciąż wybiegam na boisko i wierzę w siebie. Wierzę w to, że jestem pomocny drużynie. Moją grą i postawą chcę zapracować na szacunek młodszych kolegów i kibiców”.

Więcej TUTAJ

„RZECZPOSPOLITA”

„Juskowiak: Wszystko jest w rękach Legii”

„Jakie ma pan wrażenia po pierwszej ligowej kolejce?

Obejrzałem sześć meczów w całości, z dwóch pozostałych widziałem fragmenty i wrażenia mam zaskakująco dobre. Zarówno jeśli chodzi o grę, jak i o wyniki. Duży powiew optymizmu wniosło zwłaszcza Zagłębie Lubin. Zwykle po takiej przerwie trzeba czekać, aż zespół będzie w stanie tak zdominować rywala i wygrać na jego terenie. Dotąd drużyny z rezerwą podchodziły do ofensywy na wyjazdach, a to spotkanie pokazało, że jak jesteś dobrze przygotowany, możesz zagrać koncertowo na boisku przeciwnika. Przynajmniej w pierwszych 45 minutach.

Skoro jesteśmy przy meczu w Szczecinie, to Pogoni znów uciekają europejskie puchary…

Nasuwa się pytanie, czy to, co zrobiła wcześniej, awansując na pozycję lidera, nie było na wyrost. Może trzeba patrzeć na to w ten sposób. W Szczecinie nikt nie mówił otwarcie, że chcą walczyć o mistrzostwo Polski. Wyniki były bardzo dobre, ale zdawali sobie sprawę, że nie wszystko wyglądało idealnie. Nie potrzebowali dużo bramek, żeby wygrywać. Wystarczyła dyscyplina taktyczna w defensywie i dobra postawa Stipicy w bramce. Teraz nawet z tym jest problem”.

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się