Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Arka jednak wie, jak trzeba walczyć o utrzymanie. Arka - Zagłębie 3:2
W ostatnim czasie Arka Gdynia nie przypominała drużyna, która walczy o życie. Grała trochę tak, jakby była już pogodzona ze swoim losem i mentalnie szykowała się do gry na niższym poziomie. Sami też w praktycznie już Arkowców skreśliliśmy, ale - jak pokazał mecz z Zagłębiem - lepiej się jeszcze wstrzymać z takimi wyrokami. Gdynianie właśnie zgłosili gotowość do podjęcia rywalizacji i łatwo miejsca w Ekstraklasie nie oddadzą.
Arka wreszcie wyglądała, jak zespół świadomy swojej sytuacji. W jej grze nie było udziwnień, niepotrzebnych kombinacji czy dziwacznych pomysłów. Po prostu każdy robił to, w czym czuje się najlepiej. Marciniak zasuwał bez wytchnienia lewą stroną. Kopczyński dawał radę w destrukcji i dobrze regulował tempo gry. Młyński - nareszcie! - efektownie dryblował i celnie podawał. Jankowski zbiegał ze skrzydła w pole karne i szukał swoich szans. Zawada przestawiał obrońców Zagłębia i czuł się na tyle mocny, że po strzeleniu pierwszego w sezonie gola zaczął gestem uciszać krytyków. Wyszło śmiesznie, bo po chwili uciszył go VAR - napastnik gospodarzy faulował w tej sytuacji obrońcę Zagłębie- ale czepiać się nie będziemy. W Arce wszystko się zgadzało i niemal każdy zawodnik spisał się bez zarzutu. Słabo wypadł właściwie tylko Marić, który fatalnie pomylił się przy pierwszej bramce dla Zagłębia, co wykorzystał Białek. Poza Chorwatem naprawdę trudno się do kogoś lub czegoś przyczepić.
Gol młodzieżowca Zagłębia to zresztą jedyny dobry moment gości w pierwszej połowie. Miedziowi niby częściej byli przy piłce i nadawali ton grze, ale tak naprawdę nie potrafili dobrać się rywalom do skóry. A jakby tego było mało, popełniali głupie błędy. Pierwsza bramka dla Arki padła z rzutu karnego podyktowanego za rękę Czerwińskiego - jedenastkę wykorzystał Nalepa. Drugą akcję bramkową zapoczątkowała strata Jończego na własnej połowie. Nalepa, który przechytrzył stopera Zagłębia, rozrzucił grę do boku, a Serrarens (!) idealnym podaniem obsłużył Jankowskiego. Holender, znany głównie ze swojej nieporadności, rozegrał dziś solidne zawody i wreszcie nie był głównym hamulcowym swojego zespołu.
W rolę Serrarensa zupełnie niespodziewanie wcielił się za to Czerwiński z Zagłębia. Dynamiczny prawy obrońca, który należy do najlepszych ligowców na swojej pozycji, wszystko, czego się dziś złapał, robił źle. Zaczęło się od wspomnianej ręki, później, przy trzecim golu dla Arki dał się łatwo ograć Młyńskiemu, a na koniec wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Gorszego występu nie dało się zaliczyć.
Ale nie tylko Czerwiński jest winny porażki Zagłębia. Jończy, który zastępował pauzującego za kartki Guldana, nie był wiele lepszy. Fatalna strata przy drugiej bramce to jedno. Drugie – złe zachowanie przy trafieniu numer trzy, kiedy nie upilnował w polu karnym Jankowskiego, ten gol częściowo też idzie na jego konto. Tosik? Poza kilkoma ostrymi wejściami niczym się nie odznaczył. Słabiej niż do tego przyzwyczaił zagrał też Zivec. Dobrze wypadli natomiast Starzyński, Białek i Drazić, który strzelił kapitalnego gola na 2:2, ale na Arkę było to za mało. Może gdyby Bohar przy stanie 2:2 w dobrej sytuacji bardziej przyłożył się do strzału, to coś by z tego było. Słoweńcowi zabrakło precyzji, trafił w słupek, i ostatecznie Miedzowi wracają do domu z niczym.
Jak po tym meczu należy oceniać szanse gdynian na utrzymanie? Notowania Arki na pewno mocno wzrosły, ale nie ma co popadać w euforię. To ciągle tylko jeden mecz, bardzo emocjonujący, więc na pewno działa na wyobraźnię kibiców, ale Arkowcy nadal są bardzo daleko od obranego celu. Jeśli jednak do kolejnych spotkań podejdą w podobny sposób i będą tak samo zmotywowani, jak przeciwko Zagłębiu, to misja utrzymanie ma prawo się udać. Trener Mamrot może nie dysponuje imponującym materiałem, ale usilnie próbuje szyć i chyba widać już pierwsze efekty.
Arka Gdynia 3:2 Zagłębie Lubin (2:1)
1:0 - 22’ Nalepa (rzut karny)
2:0 - 42’ Jankowski (asysta: Serrarens)
2:1 - 45’ Białek (asysta: Starzyński)
2:2 - 66’ Drażić (asysta: Starzyński)
3:2 - 69’ Jankowski (asysta: Młyński)
Arka: Staniszewszki 5 - Zbozień 5, Marić 3, Danch 5, Marciniak 6 - Jankowski 7, Nalepa 6, Kopczyński 5, Młyński 7 (88’ Antonik - bez oceny) - Serrarens 6 (84’ da silva - bez oceny), Zawada 5
Zagłębie: Hładun 4 - Czerwiński 1, Kopacz 4, Jończy 2, Tosik 3 - Zivec 4 (85’ Szysz - bez oceny), Poręba 4, Starzyński 7 (89’ Sirk - bez oceny), Drażić 7, Bohar 5 (86’ Pakulski - bez oceny), Białek 6
Sędzia: Paweł Raczkowski
Nota: 4
Żółte karki: Serrarens, Zbozień, Marciniak, Zawada, Poręba, Drażić
Czerwona kartka: Czerwiński (za dwie żółte)
Piłkarz meczu: Maciej Jankowski
Widzów: 2492