Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Lupa 2x45: Uskrzydlona Ekstraklasa
Śląsk i Lechia walczą o puchary, z kolei Korona wciąż dzielnie bije się o utrzymanie w Ekstraklasie. Niezależnie od tego jakie mają na to szanse, my ich największe atuty znajdujemy na skrzydłach. Lewych, tak konkretnie rzecz ujmując. Czy te ekipy dzięki swoim zawodnikom bezpiecznie dolecą do celów?
PRZEMYSŁAW PŁACHETA
Chociaż gra Śląska ogółem raczej nie olśniewa pod względem stylu, to biorąc pod uwagę same wyniki wrocławianie zdecydowanie są jednym z największych pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. W stolicy Dolnego Śląska od dawna marzyli o górnej ósemce, a tu proszę, Wojskowi celują aż w europejskie puchary!
Sukces tej misji w dużej mierze będzie zależał od formy Przemysława Płachety, który po przerwie spowodowanej pandemią jest w najlepszej dyspozycji od dawien dawna. Ostatnie 4 mecze w jego wykonaniu to łącznie aż 4 trafienia i 1 asysta. W sumie zrobił się z niego bardziej schodzący napastnik niż typowy skrzydłowy, ale to akurat dobrze dla zespołu Lavicki, gdzie na przestrzeni całego sezonu nie było jednego konkretnego snajpera, który zdobywałby większość bramek, niczym niegdyś Marcin Robak.
Ta ostatnia dyspozycja Płachety to też rzecz godna zauważenia w szerszym kontekście. Wielokrotnie wcześniej bowiem, oglądając go, dało się odnieść wrażenie, że chłopak faktycznie potencjał ma duży, lecz nie do końca potrafi go urzeczywistnić. Albo mówiąc prościej – że Przemek to wciąż typowy, ekstraklasowy wiatrak, którego największym atutem jest dynamika. Trochę pokręcił rywalami na skrzydełku, trochę poznęcał się szybkościowo nad obrońcami, ale kiedy trzeba było zachować zimną krew w polu karnnym, cóż, bywało tak sobie. No i jeszcze ciągłość formy, a raczej jej brak… Teraz jednak musi ją zachować, jeżeli chce w niedalekiej przyszłości sprawdzić się ze Śląskiem na arenie europejskiej.
CZY PŁACHETA W MECZU Z LECHEM ZNÓW TRAFI DO SIATKI? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETCLIC Z KODEM 2X45INFO I SPRAWDŹ KURSY!
KENNY SAIEF
W sumie niezły obieżyświat z niego. Może nie gra co w roku w innym kraju, ale na pewno jego kariera wygląda niestandardowo: Izrael, Niemcy, Belgia, USA, Polska. Rzecz w tym, że 26-latek jedynie sporadycznie rozgrywał przyzwoite sezony – dwa razy w Jupiler Pro League, raz w Ligat ha’Al. Trudno się zatem dziwić, że dziś w „Przeglądzie Sportowym” możemy przeczytać w kontekście Kenny’ego, iż jest to jego ostatnia szansa na zaistnienie w poważnym futbolu.
On sam też zdaje sobie sprawę z tego faktu. – Wróciliśmy do gry po przymusowej przerwie, a ja najpierw miałem asystę, ostatnio zaś zdobyłem bramkę. Spadł ze mnie pewien ciężar, bo wiem, że stać mnie na więcej. Chcę wrócić do swojej najlepszej dyspozycji. Najczęściej grałem kilkanaście kilkanaście minut, dopiero ostatnio dostaję więcej szans na pokazanie możliwości. Żeby było jasne, nawet jak wchodzę na parę minut, to chcę dać drużynie impuls i staram się na ile mogę. Zupełnie inaczej jest jednak grać od początku. Wtedy lepiej czuć przebieg meczu, ma się większą kontrolę. Dla mnie to ważne, bo cały czas poznaję ligę, mój zespół i rywali – opowiada w PS.
Jedno na pewno mu trzeba oddać – ma rację co do tych impulsów. Biorąc pod uwagę jego postpandemiczne występy, praktycznie zawsze potrafił rozbujać zarówno defensywy przeciwników oraz swoich kumpli również. Najlepsze wejście zaliczył zdecydowanie z Górnikiem, kiedy przyczynił się do comebacku z 0:2 na 2:2, asystując przy golu Zwolińskiego. Teraz, w końcówce sezonu, Piotr Stokowiec powinien dać mu więcej szans od pierwszej minuty, ponieważ Saief oferuje drużynie to, czego nie daje nikt inny – duży luz w ataku, bezpardonowe dryblingi, nieprzewidywalność. W nieco zgnuśniałej ofensywie Lechii to prawdziwe złoto.
CZY DZIĘKI SAIEFOWI LECHIA ZWYCIĘŻY Z JAGIELLONIĄ? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETCLIC Z KODEM 2X45INFO I ZAGRAJ!
PETTERI FORSELL
No dobrze, to trochę naciągana kandydatura w kontekście skrzydłowych, lecz z drugiej strony czyż sympatyczny Fin nie zaczyna wielu swoich akcji i rajdów z boku boiska? A no zdarza mu się, trochę taki z niego Jaś Wędrowniczek, co oczywiście stanowi duży atut i świadczy o wszechstronności pomocnika.
No ale nie piszemy o nim dlatego, że śmiga po boisku od lewej do prawej, tylko z tego względu, iż Korona korzysta na tym bardziej, niż na każdym innym rozwiązaniu ofensywnym, jakie wymyślono tam w przeciągu całego obecnego sezonu. W ogóle tez nie będzie przesady w stwierdzeniu, że transfer Forsella to najlepsze co spotkało kielczan w tych rozgrywkach. Zaryzykujemy nawet tezę – to najlepszy transfer w kilku ostatnich sezonach. Szkoda dla nich, iż dopiero w przerwie zimowej. Może gdyby Petteri reprezentował barwy Złocisto-Krwistych od początku, to teraz znajdowaliby się w tabeli o 2-3 pozycje wyżej? Niewykluczone!
Jedyna zgubna w tej historii sprawa to to, że czasem akcje podopiecznych Bartoszka przypominają schemat: „Jak nie wiesz co zrobić z piłkę, podaj do Fina, on na pewno coś wymyśli.” Okej, to bez wątpienia najlepszy zawodnik kieleckiej ekipy, ale żaden Chrystus Zbawiciel piłki nożnej. Tak naprawdę jego najważniejsze liczby też nie zachwycają, wszak mówimy o 3 golach i 1 asyście w 11 meczach. Z drugiej strony jesteśmy pewni, że gdyby Forsell miał wokół siebie grajków lepszych niż Lioi, Pucko, Papadopulos, Cecarić czy Djuranović, to ten dorobek pewnie miałby już podwojony. Nawet bowiem w tych starciach, w których nie przyczyniał się do zdobywania bramek, Fin prezentował się na tyle okazale, by od końcówki maja wykręcić średnią ocen na poziomie 5,83.
CZY PETTERI FORSELL SPRAWI DZIŚ KŁOPOTY ZAGŁĘBIU LUBIN? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETCLIC Z KODEM 2X45INFO!
***
WSZYSTKIE MECZE EKSTRAKLASY MOŻESZ OBSTAWIĆ W BETCLIC!