Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Cudu nie było, beniaminek utrzymał Ekstraklasę. Raków - Arka 3:2
W pierwszej połowie momentami można było przecierać oczy ze zdumienia, bo to Raków grał tak jak powinna prezentować się Arka, czyli drużyna z nożem na gardle, szukająca punktów w każdym możliwym momencie. Po zmianie stron drużyna Ireneusza Mamrota postraszyła przeciwnika, ale ostatecznie beniaminek zapewnił sobie utrzymanie w Ekstraklasie.
Tak jak napisaliśmy we wstępie, pierwsza połowa to dominacja Rakowa Częstochowa w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Drużyna Marka Papszuna grała na takiej intensywności, jakby rozgrywki miały się skończyć za godzinę, a o utrzymaniu beniaminka miała decydować właśnie ta część meczu.
Za występ przed przerwą najwięcej musimy pochwalić Petra Schwarza, który na tle piłkarzy Arki wyglądał niczym zawodnik z innej ligi. Czech robił na boisku co chciał, widział naprawdę dużo, bez trudu odnajdywał podaniami swoich partnerów. Jak była okazja do zagrania prostopadłej piłki, to ją posyłał. Jak pojawiła się możliwość dośrodkowania, robił to. Idealna piłka do uderzenia z dystansu? Proszę bardzo, tak właśnie padła druga bramka dla Rakowa. Zawodnicy Arki z jakimś dziwnym respektem podeszli do Schwarza, stąd tyle swobody i tak dobra postawa pomocnika częstochowian.
Po zmianie stron piłkarze Ireneusza Mamrota mogli odetchnąć, bo Czech z powodu kontuzji nie pojawił się na boisku. Arka może również mówić o sporym szczęściu, bo gdynianie doprowadzili do takiej sytuacji, że Raków wcześniej robił co chciał i stworzył sobie więcej okazji do zdobycia bramki niż tylko dwie. Znakomitą miał Tomas Petrasek, ale piłka spadła mu na nogę, a nie na głowę, i posłał ją w krzaki.
Szokujące, ale może spaść zespół, który odsyła do ataku dzielący między siebie 2000 minut bez gola duet Zawada-Serrarens, a gdzie w kluczowym momencie najlepszy okazuje się 36-letni wiceprezes brązowego medalisty III ligi kobiet grupy pomorskiej MARCUS Gdynia. Co poszło nie tak
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) June 26, 2020
W drugiej połowie w końcu zobaczyliśmy Arkę, która grała tak jak wypadałoby prezentować się drużynie walczącej o utrzymanie w Ekstraklasie. Ważne jest jednak to, że drużyna trenera Mamrota dostała impulsu dopiero po zejściu z boiska fatalnych Macieja Jankowskiego i Fabiana Serrarensa, a za sprawą Marcusa Viniciusa miała szansę na wyrwanie Rakowowi punktu.
Naprawdę wierzyć się nie chce, że drużynę Ekstraklasy musiał ratować 36-latek i co więcej prezentował się na boisku najlepiej spośród wszystkich graczy gości! Vinicius wszedł i już po chwili zmusił Patryka Kuna do błędu. Brazylijczyk rozruszał ataki swojej drużyny, w końcu w jej grze pojawił się jakiś pomysł, do tego doszła niezła realizacja. Raków jednak bardzo szybko otrząsnął się po stracie bramki i Kamil Kościelny wykorzystał piłkę od Piątkowskiego, którego dzisiejszy występ również zasługuje na uznanie.
Arkę trzeba pochwalić za to, że nie odpuściła i mocno przycisnęła gospodarzy, którzy momentami byli w niezłych opałach. W ostatnich 20 minutach, kiedy goście odkryli się i ruszyli do ataku, oglądaliśmy akcje raz pod jedną bramką, raz pod drugą. Problem w tym, że Raków nie potrafił wykorzystać żadnego kontrataku, a ekipa Mamrota obecności w polu karnym przeciwnika. Trafienie Viniciusa jedynie delikatnie osłodziło przyjezdnym porażkę.
Przegrana ta nie przekreśliła szansy Arki na utrzymanie, ale gdynianie muszą ogladać się na wyniki innych, w tym na rezultat meczu Wisły Kraków, a sami być do samego końca bezbłędni. Ambitna gra piłkarzy trenera Papszuna, która w efekcie dała im trzy punkty zapewniła beniaminkowi utrzymanie Ekstraklasy. I tak jak patrzyliśmy na postawę częstochowian w tym meczu, to byliśmy ciekawi, jak ten zespół zaprezentowałby się w grupie mistrzowskiej.
Raków Częstochowa – Arka Gdynia 3:2 (2:0)
1:0 – Piątkowski 29’ asysta Schwarz
2:0 – Schwarz 43’ asysta Tijanić
2:1 – Kun 56’ (s.)
3:1 – Kościelny 65’ asysta Piątkowski
3:2 – Vinicius 81’ asysta Zawada
Raków: Szumski (5) – Piątkowski (7), Petrasek (4), Kościelny (6) – Bartl (4), Schwarz (7) (46’ Lederman – 4), Sapała (4), Tijanić (6), Kun (3) (78’ Tudor – bez oceny) – Brown Forbes (4) (86’ Oziębała – bez oceny), Musiolik (3).
Arka: Staniszewski (5) – Zbozień (4), Marić (2), Danch (4), Marciniak (2) – Nalepa (6), Kopczyński (3) (75’ Vejinović – bez oceny) – Młyński (4), Serrarens (2) (70’ Skhirtladze – 3), Jankowski (2) (52’ Vinicius – 6) – Zawada (5).
Sędzia: Paweł Glik (Lublin).
NOTA OD www.2x45.info: 6.
Żółte kartki: Petrasek, Kościelny, Brown Forbes – Kopczyński, Zbozień, Nalepa.
Piłkarz meczu: Kamil Piątkowski