Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus

Nie wstyd wam za taką żenadę? Lechia 0:3 Cracovia

Autor: Mariusz Bielski
2020-07-04 23:00:17

Masz 4 mecze do końca sezonu. Zajmujesz piątą lokatę w tabeli. Walczysz o europejskie puchary, czyli starasz się awansować o 2 miejsca wyżej. Trzeci Piast ma od ciebie 2 oczka więcej i swój mecz rozgrywa dopiero następnego dnia. W teorii powinieneś jeździć na tyłku przez 90 minut, aby odnieść przekonujące zwycięstwo. Takie, żeby nie tylko zgarnąć pełną pulę za to spotkanie, ale także nastraszyć gliwiczan.

A co robisz w praktyce? Noooo, właściwie to… Nic.

Próbujemy właśnie przypomnieć sobie jakieś fajne akcje Lechii, żeby wam je opisać, ale musicie nam wybaczyć. Naprawdę żadna nie przychodzi nam do głowy. Gdańszczanie grali do tego stopnia źle, że aż idzie zwątpić, czy Piotr Stokowiec miał na ten mecz jakikolwiek plan. Pewne rozwiązania zwyczajnie zdają się nie mieć sensu. 

Po co szkoleniowiec gospodarzy wystawiał na szpicy Ze Gomesa? Nawet małe dziecko wie, iż Cracovia zwykle gra głęboko w defensywie. A skoro tak, to napastnik, którego największym atutem jest szybkość i wychodzenie do prostopadłych podań – czyli potrzebujący mnóstwa przestrzeni, by rozwinąć skrzydła – był dziś przydatny niczym ślepemu okulary. 

Tobers jako główny defensywny pomocnik też bardziej przeszkadzał niż pomagał. Facet występujący na tej pozycji powinien raczej emanować spokojem i zarażać nim kolegów, a Łotysz raczej wyglądał na stoika. Conrado z Mihalikiem zaś nie przeprowadzili praktycznie żadnej efektownej akcji. Boki obrony Cracovia zaryglowała tak dobrze, że nawet promienie roentgena by się tamtędy nie przedostały.

No i ten Lipski na kierownicy. Jeeeezu, czy ten facet ma jakąś teczkę z hakami na Stokowca?

Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli – Cracovia wcale nie była dziś o wiele lepsza. Tak naprawdę w pierwszej połowie obie ekipy dały nam mnóstwo powodów, by złapać za pilot do telewizora i nacisnąć czerwony przycisk. W pierwszych 45. minutach w Gdańsku wiało nudą jak biały szkwał na morzu. Trzy podania i strata. Przechwyt, trzy podania i strata. Odbiór, dwa podania i strata. Aut, cztery podania, laga i strata. Ach, no i jeszcze cała masa – to już w na przestrzeni całego spotkania – strzałów, które wylądowały na ciele przeciwnika. Niektórzy wrócą dziś do domu posiniaczeni jak po dobrej awanturze.

Dobrze, że chociaż ta Cracovia się nad nami zlitowała, chociaż patrząc na jej sytuację w tabeli, wcale nie musiała. Równie dobrze krakowianie mogli uznać, iż grają o pietruchę, więc niski pressing a’la Polska z Japonią wystarczy. Pasy potrzebowały jednak udowodnić coś samym sobie. No i Probierzowi oczywiście. Ładne to to nie było, ale 3 gole na koncie robią jednak wrażenie. To mimo wszystko dobry punkt wyjścia, by w pozostałych kolejkach nie grać kaszany.

Trzeba jednak przyznać, iż goście korzystali dziś z prezentów od podopiecznych Stokowca. Najpierw Lopes, który skorzystał na tym, że po dośrodkowaniu van Amersfoorta Nalepa złapał mocną zamułkę i nie wybił futbolówki. Portugalczyk więc po prostu kopnął ją w kierunku bramki no i cyk, siadło. Drugie trafienie natomiast jest efektem straty Haydary’ego w pobliżu własnego pola karnego. Za chwilę Loshaj dograł do Siplaka, a ten dokonał egzekucji. Trzecia bramka padła natomiast z jedenastu metrów, po tym jak Paixao zablokował strzał rywala ręką. Tym razem Kuciaka pokonał Hanca

Że nie siadły dziś zmiany Stokowcowi, to mało powiedziane. Jak przed chwilą napisaliśmy, kichę odstawili Afgańczyk oraz Portugalczyk, a to przecież oni mieli odmienić losy spotkania. W sumie odmienili, lecz raczej nie tak, jak życzyłby sobie szkoleniowiec. Zwoliński? Tym razem chyba zapomniał włożyć swą pelerynę superbohatera.

Szczerze powiedziawszy nie spodziewaliśmy się takiej padaki ze strony gdańszczan po 3 zwycięstwach z rzędu. Sezon na grille w pełni, ale żeby od razu odwalać taką kaszanę?!

Lechia Gdańsk 0:3 Cracovia (0:0)
1:0 Lopes 48’
2:0 Siplak 70’ (asysta Loshaj)
3:0 Hanca 90+4’ kar.

Lechia: Kuciak (3) – Fila (4), Nalepa (3), Maloca (3), Pietrzak (4) – Tobers (3), Kubicki (3), Lipski (2) – Mihalik (2) (69’ Paixao 2), Conrado (2) (55’ Haydary – 3), Ze Gomes (2) (55’ Zwoliński 3)

Cracovia: Hrosso (5) – Rapa (5), Helik (6), Jablonsky (6), Siplak (7) (74’ Wdowiak) – Loshaj (6), Lusiusz (3) (46’ Pestka 4), van Amersfoort (6) – Hanca (6), Fiolić (5) (87’ Dimun), Lopes (6)

Sędzia: Paweł Raczkowski
Nota: 4

Żółte kartki: Fila, Pietrzak – Siplak, Helik
Piłkarz meczu: Michal Siplak


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się