Autor zdjęcia: Szymon Górski / Press Focus
Dużo emocji, nieskuteczna Jaga i kontrowersyjny Szymon Marciniak. Pogoń – Jagiellonia 2:2
Dwojakie nastroje panują dziś w Szczecinie. Z jednej strony Pogoń strzeliła dwa gole w meczu, co jest powodem do radości i świętowania – ostatni raz ta sztuka udała im się w lutym. Z drugiej – stracone w doliczonym czasie gry zwycięstwo wywołuje niedosyt i rozczarowanie, nawet jeśli gospodarze przez ponad godzinę grali w osłabieniu. Remis z Jagiellonią ma więc dla Portowców słodko-gorzki smak, ale i tak muszą ten wynik szanować. Bo naprawdę mogło – i chyba nawet powinno – skończyć się dużo gorzej.
Gdyby piłkarze Jagi potrafili zachować trochę więcej zimnej krwi w kluczowych sytuacjach, gdyby strzelali odrobinę mocniej i celniej, to Pogoń najpewniej zeszłaby z boiska z czterema straconymi golami. Sęk w tym, że o ile gościom przedarcie się pod szesnastkę Stipicy, czy nawet klepanie w polu karnym, nie sprawiało większego problemu, to skierowanie piłki do siatki przez niemal cały mecz było zadaniem przerastającym ich umiejętności. 29 strzałów, 9 celnych i… dwa szczęśliwe trafienia, które w samej końcówce spotkania padły po błędach gospodarzy. Najpierw Bartkowski nie upilnował Prikryla, później Nunes w głupi sposób sfaulował w polu karnym Wójcickiego, a jedenastkę wykorzystał Puljić. Jaga w ostatniej chwili uniknęła kompromitacji. Głównie dzięki wyjątkowej uprzejmości rywali.
Zdecydowana przewaga na przestrzeni całego meczu, którą niewątpliwie miał zespół trenera Petewa, to zresztą również prezent od szczecinian. Konkretnie – od Matyni, który w niecałe 17 minut zobaczył dwie żółte kartki i załatwił sobie zwolnienie z dalszej gry. Było to oczywiście skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, bo Pogoń do tego czasu prowadziła 1:0 i wyglądała naprawdę obiecująco. Poza kontrolą był tylko nagrzany obrońca, któremu najwyraźniej odbiło po asyście przy golu Drygasa.
A skoro już jesteśmy przy trafieniu, które otworzyło wynik – warto je zapamiętać z dwóch powodów. Po pierwsze, zwróćcie uwagę na połacie przestrzeni, wokół nabiegającego na piłkę Drygasa. Chłop miał tyle miejsca i czasu, że spokojnie mógł zasadzić dębowy las i zaczekać aż drzewa urosną na cztery metry. Po drugie, czy Triantafyllopoulos blokujący Romanczuka na pewno zagrał czysto w tej sytuacji? Nam mimo wszystko bliżej jest do wersji, że nie wszystko było w porządku. Przecież już nie raz, nie dwa głośno mówiono, że stawianie zasłony w koszykarskim stylu będzie traktowane jako faul. Tymczasem Szymon Marciniak totalnie olał sprawę.
Dokładnie to samo możemy powiedzieć o decyzji sędziego z 34. minuty, czyli podyktowaniu rzutu karnego za faul Węglarza na Frączczaku. O ile wyjście bramkarza Jagi na przedpole było po prostu idiotyczne – Frączczak nie miał szans dojść do piłki – to jedenastka za minimalny kontakt z rywalem, którego Marciniak nie chciał nawet zobaczyć na powtórce, budzi spore wątpliwości. Tym bardziej że po meczu napastnik Pogoni mówił do kamery Canal+, że faul, jeśli był, to miękki, a on wykorzystał sytuację i dołożył coś od siebie.
Na miejscu piłkarzy Jagiellonii nie mielibyśmy jednak pretensji do sędziego, ale do siebie. To nie Marciniak ładował po sprzętach ciężkich wokół murawy, tylko Bida, Pospisil, Puljić i Imaz. Jaga stworzyła sobie co najmniej kilka bardzo dobrych okazji do strzelenia gola, ale była równie skuteczna, co Stanisław Żółtek przekonujący telewidzów do wejścia na jego stronę internetową. Więcej było z tego śmiechu, niż realnych korzyści. Gdyby nie wydatna pomoc rywali, na Podlasie wracaliby z niczym.
Pogoni remis też nie uszczęśliwia, zwłaszcza że punkty straciła na własne życzenie. Matynia, Bartkowski i Nunes jutro powinni przynieść do szatni po skrzynce piwa i prosić resztę zespołu o wybaczenie. Najlepiej będzie, jeśli decyzję w imieniu całego zespołu podejmie Drygas (może sobie wziąć do pomocy Kowalczyka – też był niezły), który szybko odbudowuje się po kontuzji i znów aspiruje do miana lidera zespołu. W kontekście przyszłego sezonu to wyśmienita informacja dla całego Szczecina.
Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok 2:2 (2:0)
1:0 - 3’ Drygas (asysta: Matynia)
2:0 - 35’ Frączczak (rzut karny)
2:1 - 82’ Prikryl (asysta: Runje)
2:2 - 90+3’ Puljić (rzut karny) po faulu na Wójcickim
Pogoń: Stipica 6 – Stec 5, Triantafyllopoulos 5, Zech 5, Matynia 1 – Kowalczyk 6, Dąbrowski 4, Drygas 7 (73’ Podstawski – bez oceny), Żurawski 4 (46’ Bartkowski – 3), Hostikka 5 (23’ Nunes – 3) – Frączczak 6.
Jagiellonia: Węglarz 4 – Kadlec 5 (57’ Wdowik – 4), Runje 6, Tiru – bez oceny (21’ Szymonowicz – 4), Wójcicki 6 – Prikryl 7, Pospisil 5, Romanczuk 4, Imaz 4 (62’ Camara – 5), Bida 5 – Puljić 5.
Sędzia: Szymon Marciniak.
Nota: 3.
Żółte kartki: Stec, Nunes, Bida, Wdowik, Runje.
Czerwona kartka: Matynia (17', za dwie żółte).
Piłkarz meczu: Kamil Drygas.
Widzów: 952.