Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm

Seweryn Gancarczyk nadal bez klubu. Chcą go na Ukrainie, ale wolałby grać w Polsce - nawet w I lidze!

Autor: Przemysław Michalak
2012-01-31 22:39:40

Czas leci, a o Sewerynie Gancarczyku wciąż nic nie słychać. Były reprezentant Polski rok temu szykował się do meczów z Bragą w barwach Lecha Poznań, teraz szuka nowego klubu. - Najważniejsze, że wreszcie jestem zdrowy. Chciałbym zostać w Polsce, w I lidze mógłbym wrócić do formy - mówi obrońca portalowi 2x45.com.pl.

 - Nie ukrywam, że nie jestem w tym momencie rozchwytywany. Coś tam się czasem przewinęło, były jakieś zapytania, ale żadnej konkretnej propozycji nie otrzymałem. Przez pół roku nie grałem, a na dodatek dopiero teraz uporałem się ze wszystkimi problemami zdrowotnymi. W grudniu przeszedłem operację stopy i potrzebowałem nieco czasu, żeby dojść do siebie. Rehabilitację zakończyłem dwa tygodnie temu i teraz staram się wejść w rytm treningowy. Od najbliższego poniedziałku zaczynam pracować na sto procent, czyli trenować z piłką. Biegać mogłem już od trzech tygodni - opowiada nam zawodnik.

A kiedy wreszcie ktoś go zatrudni? - Kończy się okienko, kończą się obozy przygotowawcze i czas ewidentnie działa na moją niekorzyść. Ekstraklasa w tym roku startuje wcześniej niż zwykle i to też jest problem. Może przesadą byłoby stwierdzenie, że doszedłbym do formy akurat na koniec sezonu, ale na pewno nie stałoby się to od razu - Gancarczyk jest świadom swojego położenia.

Ktoś jednak o nim pamięta. - Mam dwie propozycje z Ukrainy: jedną z tamtejszej ekstraklasy, drugą od czołowego zespołu drugiej ligi, który niemal na sto procent awansuje. Nie chcę tam jednak jechać nieprzygotowany do rundy. To byłaby strata czasu dla obu stron. Nie czułbym się dobrze, gdybym potem nie grał i ktoś by mówił, że niepotrzebnie podpisywano ze mną kontrakt. Gdybym trenował od początku roku, pewnie miałbym już nowy klub, albo przynajmniej przebywał gdzieś na testach. Nie jest kolorowo. Najważniejsze jednak, że w końcu jestem zdrowy - stara się szukać pozytywów nasz rozmówca.

- Zagranicą grałem 6,5 roku, więc nie byłaby to dla mnie nowość, ale wolałbym pozostać w Polsce. W życiu piłkarza trzeba jednak spodziewać się wszystkiego. Dziś jestem w Poznaniu, jutro mogę być 1000 kilometrów dalej. Zawsze chciałoby się grać w ojczyźnie, lecz nie wszystko zależy ode mnie - dodaje były zawodnik Arsenalu Kijów i  Metalista Charków.

Gancarczyk nie zamierza wybrzydzać i jest gotów rozważyć każdą propozycję. - Zawsze zostaje mi I liga. W jej przypadku plusem jest fakt, że rozgrywki wznawia dużo później niż Ekstraklasa. Gdybym znalazł tam sobie jakiś klub, na pewno byłbym w stanie dojść do takiej dyspozycji, jakiej bym sobie życzył. Nie znaczy to, że skazuję się co najwyżej na I ligę. Po prostu jestem realistą. Większość drużyn Ekstraklasy domyka kadry, kończy zgrupowania, zgrywa składy... - stwierdza 7-krotny reprezentant Polski.

Były obrońca Lecha Poznań jest za to świadkiem początków przygody z futbolem swojego synka. - To bardzo energiczny chłopiec, wręcz go roznosi. Nie będę mówił, na jakiej może grać pozycji, bo na razie ma trzy lata i ciężko powiedzieć (śmiech). Chcemy mu z żoną zapewnić jakieś zajęcie po przedszkolu. W domu się nudzi, pogoda nie zachęca do wyjścia, więc trzeba było mu jakoś czas zorganizować. Od roku chodzi na treningi do szkółki "Socatots - Piłkarskie Maluszki", działającej w całej Europie. Czy pójdzie w moje ślady? Kiedyś sam zdecyduje. Gdyby chciał, nie będę go od tego pomysłu odwodził - zapewnia Gancarczyk.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się