Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Youtube

Subiektywny ranking Wokera #17: Głośne pożegnanie Piszczka. Rasak i trick roku w Ekstraklasie. Przerwa na głaskanie pieseła

Autor: Krystian Porębski
2019-11-24 22:00:06

Cóż to był za tydzień! Ciekawie było w eliminacjach do Euro, ale ewidentnie wiadomością ostatnich dni jest wielki powrót The Special One. Chyba nikogo nie dziwi, że Portugalczyk tak samo jak do Tottenhamu, tak i do rankingu wjechał z buta.

15. Wyciągniemy wnioski...

Musimy porozmawiać o trawniku. A w zasadzie murawie. Tuż po meczu na PGE Narodowym pisaliśmy o tym jaką żenadą jest to, że nasza reprezentacja musi grać na boisku przygotowanym gorzej niż na niskich poziomach rozgrywkowych. No nie powinno tak być, że jak już mamy do dyspozycji takich piłkarzy jak Lewandowski i Szczęsny, to zamiast na zielonej murawie, biegają po piaskownicy. Mecz ciekawie oglądałoby się w slow motion, bo i bez zwolnionego tempa wielokrotnie było widać, jak drobinki piasku wzbijają się w powietrze po dynamicznym rajdzie czy uderzeniu. W tej sprawie internauci wydali jednogłośną opinię...

 

 

14. Holenderski manifest

Niestety rasizm jest bardzo częstym tematem „rankingowych” wydarzeń, bo choć dużo mówi się o tolerancji, to do pozbycia się rasizmu z futbolu jest jeszcze bardzo daleko. Wydaje się, że już jest dobrze, po czym słyszymy pierdoły pokroju, że nurkowanie jest gorsze od rasizmu. Albo jesteśmy świadkami wydarzeń, jak te z meczu Bułgaria – Anglia, po których ustąpił trener tej pierwszej reprezentacji, choć w sumie sam nie miał z tym wiele wspólnego... Tak czy siak, reprezentacja Holandii postanowiła zamanifestować swój sprzeciw rasizmowi. W sposób dość niekonwencjonalny. Nie wiem jak Wy, ale ja w pierwszym momencie nie pokapowałem się o co chodzi.

 

 

13. Prawie udana manipulacja

Zmiana trenera bądź zmiana klubu przez zawodnika to zawsze dobry temat dla mediów i teren do manipulacji, również dla internetowych trolli. Piłkarze w mediach społecznościowych często piszą coś, czego potem żałują, co wychodzi na jaw w najmniej odpowiednim momencie. W Hiszpanii miały miejsce sytuacje, kiedy to młody zawodnik wylatywał z zespołu tuż po transferze, kiedy ktoś odkopał niepochlebne opinie sprzed paru lat. Takie same zdarzenia wcale nie przeszkodziły Isco wylądować w Madrycie czy Firpo w Barcelonie, choć ich preferencje były zupełnie odwrotne, a pochodzący z Dominikany boczny obrońca wyzywał nawet Messiego na Twitterze. Dlatego nie dziwi mnie wcale, że w momencie kiedy w Tottenhamie wylądował Jose Mourinho, zaczęło się przeczesywanie internetów. No i znaleźli! Dele Alli krytykował The Special One. Ale czy na pewno? No cóż, oszukiwać też trzeba umieć, bo jak komuś brakuje inteligencji, to może nie wziąć pod uwagę, że od 2012 roku zmienił się limit znaków na ćwierkaczu. A mogło się udać!

 

 

12. Euro-wałek

Jeśli chodzi o wałki, to jednak internetowi trolle mogą się uczyć od mistrzów – UEFY. To co wymyśliła europejska organizacja, to istna groteska. Losowanie za kilka dni, a my wiemy już o trzech zespołach, które zagrają w grupie B. Czwarty zostanie dolosowany spośród... dwóch ekip. Mało śmiesznym żartem będzie nazywanie losowaniem tego, co będzie miało miejsce niebawem w Rumunii. Co zresztą w ostrych słowach skomentował Kevin De Bruyne podważając transparentność organizacji i sens mistrzostw. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.

 

 

11. Calhanoglu i bujanie w obłokach

Hakan Calhanoglu to piłkarz, którego swojego czasu chciało większość trenerów, a gracze w FIFĘ czy FM-a marzyli, aby ściągnąć go do swoich klubów. No cóż, te czasy odeszły w niepamięć, bo w parze z talentem i umiejętnościami technicznymi, nie idzie sfera mentalna. Turek zdecydowanie się opuścil, a na jego korzyść na pewno nie działają gesty podczas meczów reprezentacji. Delikatnie rzecz ujmując, bardzo daleko mu do bożyszcza w Milanie. Pomocnik chętnie by się z Mediolanu ulotnił, ale cel wymarzył sobie chyba trochę zbyt wygórowany. Stwierdził ostatnio, że gdyby zgłosił się po niego Bayern, to tym razem oferty by nie odrzucił. Jak dla mnie na ten moment nie przygarnąłby go pewnie nawet Bayer, a do Monachium Calhanoglu może się udać najwyżej na zakupy...

 

 

10. Jóźwiak kontra Middlesbrough

Kamil Jóźwiak jest w bardzo dobrej formie i przeżywa najlepsze miesiące w swojej karierze. Co prawda ostatnio doznał kontuzji i jeszcze nie wiemy czy czasami nie będzie musiał pauzować aż do przerwy zimowej. Tak czy siak debiut w reprezentacji to spore wyróżnienie, a sam zawodnik stwierdził, że chętnie przeszedłby do klubu z Bundesligi. Dziennikarze pewnej gazety wiedzą lepiej – i wysyłają Kamila do Anglii. Według żurnalistów miał zagrać z Middlesbrough, ale niestety nie opanował jeszcze umiejętności rozdwojenia się.

 

 

9. Strzeżcie się albańskich zraszaczy

Nieustanny rozwój technologii prowadzi do dywagacji, czy roboty po osiągnięciu inteligencji nie zbuntują się i nie będą walczyć przeciwko ludziom. Naukowcy uspokajają, że nic takiego nie będzie miało miejsca, a do wypracowania sztucznej inteligencji jest jeszcze daleko. Oglądając obrazki takie jak te z Tirany mamy jednak pewne wątpliwości. Jeśli już tak proste urządzenie może się zbuntować i podjąć walkę, może już pora pakować się na Marsa i niczym Matt Damon opanować sztukę sadzenia ziemniaków na czerwonej planecie?

 

 

8. Gareth Bale i afera flagowa

Walia kwalifikuje się na Euro i świętuje. Oczywiście niekwestionowaną gwiazdą reprezentacji jest piłkarz Realu Madryt, Gareth Bale. Zawodnik znany z wielkich umiejętności, oporów do nauki hiszpańskiego, uwielbienia do golfa i licznych kontuzji, które przyhamowały jego karierę. Postanowiono z tego zażartować i po sukcesie Gareth ujrzał flagę z napisem – Walia. Golf. Madryt – W takiej kolejności. Bale'owi było do śmiechu, ale niektórym mógł otworzyć się nóż w kieszeni.

 

 

Ta sytuacja niesie za sobą mnóśtwo przeróbek, często zupełnie niezwiązanych z Madrytem czy Balem. Szansę zwietrzył admin konta Valencii na Twitterze, który wskazał priorytety fanów lokalnego klubu. W odpowiedzi fani stworzyli grafikę z flagą: „Meriton. Go. Home. In that order”...

 

 

7. Złotousty Jose powraca

Jest i nasz człowiek tygodnia. Jose Mourinho wraca do gry i czy się go lubi, czy nie, to każdy wie, że teraz będzie się działo. The Special One z latami nieco złagodniał, ale nadal jego wypowiedzi są barwne i warte cytowania. Po zatrudnieniu powiedział, że w tym sezonie nie ma szans na mistrzostwo, a w kolejnym – nie chce mówić, że je wygrają – ale jest na to szansa. Powiedzieć tak dużo, a nie powiedzieć nic... Po zatrudnieniu przez Spurs Jose został również zapytany przez dziennikarkę, dlaczego wybrał posadę trenera Tottenhamu, skoro będąc w Chelsea zarzekał się, że tak nie postąpi. Żurnalistka zapytała dokładnie co się zmieniło w takim razie. Jose odparł z rozbrajającą szczerością – zwolnili mnie.

Ba dum tss.

 

 

6.Trałkowanie? DeleAlling to prawdziwy hardkor

Zostajemy w Tottenhamie, bo Dele Alli powraca i to tym razem prawdziwy, nie taki zmyślony jak ten z Twittera. Chociaż sama akcja jest bardziej jak z bajki niż z prawdziwego meczu. Anglik najpierw... zatrzymał piłkę tyłkiem, a potem odegrał ją leżąc. Zagranie niezamierzone w pierwszej chwili, mi przypomniało słynne Trałkowanie. Zawodnik Tottenhamu wprowadził jednak ślizganie się po murawie na zupełnie inny poziom.

 

 

5. Taison ukarany, choć sam był ofiarą...

Zdecydowanie nie pochwalam tego typu sytuacji. To co wydarzyło się w meczu Szachtara, to istny skandal, który nie powinien mieć miejsca. Kibice rywala zaczęli udawać małpy. Zdenerwowali tym zawodnika ekipy z Doniecka, który zaczął wymachiwać w ich stronę i... kopnął piłkę w trybuny. Taison ostatecznie wyleciał z boiska i choć tutaj sędziego jeszcze jestem w jakiś sposób w stanie zrozumieć, to już kary zawieszenia na kolejny mecz zupełnie nie. Przede wszystkim odpocząć powinny osoby nazywające się kibicami, które obrażają innego człowieka tylko ze względu na kolor skóry. W ten sposób ukraińska federacja tylko wspiera rasistów. A na takie postępowanie nie ma miejsca ani futbolu, ani nigdzie indziej.

 

 

4. Znikające wieszaki

Piłkarze Radomiaka Radom oglądali chyba filmik po meczu Slavii z Barceloną, który obrazował co wydarzyło się w szatni Blaugrany. Syf to bardzo delikatne określenie tamtych wydarzeń. Przybysze z Radomia uznali, że nie będą się zachowywać jak brudasy z Hiszpanii i po sobie posprzątają. Tylko posprzątali tak dobrze, że z szatni zginęły nawet wieszaki przygotowane przez gospodarzy. Na plus na pewno rozwiązanie tej sytuacji – bo Radomiak szybko w mediach społecznościowych zagwarantował, że wieszaki wrócą na miejsce, a w ramach przeprosin GKS Tychy dostanie coś jeszcze. Gdyby to wydarzenie można było obstawić u bukmachera, to kurs na alkohol jako podarunek, byłby bardzo niski.

 

 

3. Być jak Rasak

Kiedyś każde dziecko biegające z piłką pod blokiem chciało być jak Beckham, Ronaldinho czy inny Figo. Dziś idole się zmienili i najczęściej możemy zobaczyć młodych adeptów futbolu z nazwiskami takimi jak Messi, Cristiano Ronaldo czy Lewandowski. A jak to wygląda wśród zatwardziałych fanów Wisły Płock? Czy przewydziewają koszulki z nazwiskiem Rasak? No... pewnie nie. Jak już po niebiesko-biały trykot sięgają, to pewnie z napisem „Furman”. Ale Damian Rasak może niebawem znaleźć się w lepszej sytuacji! Raz, że nie wiemy jak długo reprezentant Polski pogra w Płocku, a dwa, że były piłkarz Miedzi Legnica może zrobić furorę. 23-latek  poszedł jak dzik w żołędzie, próbował oddać strzał... ale w połowie zmienił najwyraźniej zdanie i wywinął orła, winę za to umiejętnie zwalając na piłkarza rywali. Panie Rasak, mistrzostwo. Naprawdę.

 

 

2. Przerwa na pieseła

Od jakiegoś czasu w ciepłe miesiące mamy do czynienia z dodatkową przerwą w trakcie meczów, na uzupełnienie płynów. Nikt jeszcze nie wpadł jednak na to, żeby zrobić przerwę specjalnie na to... żeby pogłaskać pupila. A konkretnie psa. No to skoro człowiek nie może, o pieszczoty upomniał się sam pies. Pamiętacie sytuację z kurami sprzed dwóch tygodni? No to tak właśnie powinien się zachować tamten piłkarz.

 

 

1. Pozwolę sobie po raz ostatni...

Ostatni mecz reprezentacji był historyczny, bo z kadrą oficjalnie pożegnał się Łukasz Piszczek. Zawodnik Borussii dostał kilkadziesiąt minut na pożegnanie się z kolegami i publicznością na PGE Narodowym. Piękny gest, a sam obrońca zdecydowanie nie odstawał od poziomu reprezentacyjnego. Gdyby tylko siły pozwalały na dalsze łączenie gry w klubie i kadrze – to Piszczek na pewno byłby mocnym ogniwem zespołu Jerzego Brzęczka. Wielkie brawa jakie zawodnik otrzymał były zupełnie zasłużone, a nieco opóźnionym zapłonem wykazał się Dariusz Szpakowski... Chwilę po zejściu defensora ni stąd ni zowąd dziennikarz ryknął na cały głos jego imię i nazwisko. To już jest koniec, można się rozejść.

 

 

A po takim wydarzeniu nie mogło się obyć bez przeróbek. Moim fawroytem jest ta poniższa. Miłego oglądania.

 

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się