Autor zdjęcia: własne
Wiwat premie! Wiwat Adam Mandziara! Wiwat licencje!
Korki od szampana strzeliły nad Bałtykiem. Lechia Gdańsk spłaciła zaległości, jakie miała wobec piłkarzy m.in. za zdobycie równo rok temu Pucharu Polski. Wiwat i chwała!
Kilkadziesiąt godzin temu mogliście przeczytać felieton Mariusza Bielskiego, który rozwodził się nad zasadnością salary cap w polskich warunkach i wyliczał, na co bylibyśmy narażeni wprowadzając taki system. Wyliczył to, co w zasadzie od razu przychodzi do głowy każdemu człowiekowi regularnie śledzącemu rodzimy futbol. Nie obyłoby się bez “kreatywnych” działań, oszukiwania, bo w naszych okolicznościach są one w zasadzie wpisane w codzienność działania piłki klubowej.
Nie dalej jak w czwartek dowiedzieliśmy się, że Lechia Gdańsk spłaciła wszystkie zaległości za… 2019 r. Piłkarze dostali chociażby premie za zdobycie Pucharu Polski po meczu, który rozegrano na Stadionie Narodowym 2 maja. Równiutko rok temu.
Oczywiście to nie była pierwsza taka sytuacja z udziałem Lechii i Adama Mandziary. Potwierdzeniem tego były chociażby słowa pana Sachsa z Komisji Licencyjnej w Canal Plus.
Krzysztof Sachs w "Dobry wieczór Ekstraklasa".
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) April 30, 2020
- Jest jeden klub w lidze, z którym mamy notoryczne problemy. Obiecałem zarządowi tego klubu, że nie będę publicznie mówił, że odstaje od reszty i tego będę się trzymał.
Po co ma sie cały Gdańsk denerwować.
Wydawałoby się, że kiedyś trzeba tę grę w podchody przerwać, ale to samo zdanie powtarzamy od kilku lat, a Mandziara bawi się nad morzem wciąż w najlepsze. Zaległości spłacone, to teraz można dalej mamić piłkarzy wizją dużych pieniędzy, kompletować w Lechii kadrę do walki o mistrza, a o płynności finansowej pomyśli się kiedy indziej.
No bo kto, parafrazując przysłowie, Mandziarze zabroni?
Kluby w ostatnich latach kłóciły się praktycznie o wszystko, regularnie wytaczając słowami swoich prezesów albo rzeczników kolejne działa, tymczasem pod nosem mają coś, co obchodzone jest na różny sposób od lat - podręcznik licencyjny.
Jeśli ktoś myśli, że z salary cup byłoby inaczej, ok, niech myśli. Dlatego ja zasadniczo nie mam z nim… większego problemu. Tak jak z kolejnymi reformami, wizjonerskimi pomysłami prezesów, naczelników, doradców i tak dalej. Nie miałbym też żadnego problemu, gdyby Raków grał w tym sezonie u siebie, bo przypominam sobie transmisje z ich spotkań w I lidze i nie odczuwałem jako widz wielkiego dyskomfortu.
Możemy zrobić salary cup, możemy dać wymóg trzech wychowanków w składzie, zakaz grania Serbami albo łysymi - w gruncie rzeczy co za różnica? Grunt, że Mandziara zapłaci i wszyscy w Komisji Licencyjnej będą szczęśliwi!