Autor zdjęcia: gp24.pl
Kryszałowicz wspomina Magatha: Albo wytrzymasz, albo odchodzisz
Witam czytelników 2x45.com.pl. Na początek napiszę Wam parę słów o jednym z najlepszych trenerów Bundesligi w ostatnich latach, którym bez wątpienia jest Felix Magath. Miałem okazję współpracować z nim na początku swojego pobytu w Eintrachcie Frankfurt. Narosło wokół niego sporo mitów. Część z nich potwierdzę, inne rozwieję.
Magath, w czasie gdy mnie trenował, stosował dość oryginalne metody prowadzenia drużyny. Sposób przygotowań do sezonu jest u niego niezwykle ciężki. Podkreślają to wszyscy zawodnicy, którzy mieli kontakt z jego osobą. Zespołem dowodzi jak dyktator - nie ma z nim żadnych dyskusji na temat treningów jak i sposobu gry. Kontaktował się przede wszystkim z kapitanami drużyny i przekazywał im wskazówki dla nas. Mam tu na myśli sprawy pozatreningowe.
Same treningi wyglądały podobnie jak u nas, lecz ich intensywność była o wiele większa. W każdym
Po okresie przygotowawczym u tego trenera miałem wrażenie, że mogłem biegać i biegać aż mi się znudzi. Właśnie w tamtym roku (2001) strzeliłem najwięcej goli podczas mojej przygody z piłką. Osobiście lubiłem potrenować mocno i mi to jakoś nie przeszkadzało, ale zdaję sobie sprawę, że wielu zawodników po takich treningach traciło formę. Gdy w klubie jest 24 graczy, zawsze znajdzie się jeden lub dwóch, którym tego typu zajęcia kompletnie nie służą, a na indywidualne obciążenia nie mieli co liczyć.
Mówi się u nas, że Felix Magath nie lubi zawodników z Polski. Mi bardzo trudno się wypowiadać w tej kwestii, ponieważ to właśnie on mnie sprowadził do Eintrachtu, co chyba o czymś świadczy. Każdy trener ma swoich piłkarzy, w których widzi coś specjalnego i choć innym oni się nie podobają, to i tak na nich będzie stawiać. Nie wiem jak było z Jackiem Krzynówkiem w Wolfsburgu, dlaczego tak z nim postępował, bo przecież to jeden z najlepszych polskich piłkarzy w ostatnich dziesięciu latach. Może działo się coś na linii trener-zawodnik w innych sprawach? Znam Jacka i wiem, że on zawsze mocno przykładał się do treningów i zostawiał całe swoje zdrowie na boisku. Na pewno nie odpuszczał na zajęciach.
Teraz Magath dowodzi Schalke, mającym wielkie ambicje. Na dziś jest to wielkie rozczarowanie, ale mimo wszystko pozostaje on na swoim stanowisku. Władze klubu liczą pewnie na awans do dalszej fazy Ligi Mistrzów, w której drużyna radzi sobie lepiej niż w Bundeslidze. W wielu sezonach ekipy prowadzone przez tego trenera miały słabe początki rozgrywek, jednak im dalej w las, tym wszystko wyglądało lepiej. I chyba dlatego Magath ciągle nie jest bezrobotny. W klubie z Gelsenkirchen jest wiele gwiazd (Raul, Huntelaar, Jurado, Farfan, Rakitić), które może nie znały wcześniej takiego warsztatu trenerskiego i trudno jest im być od razu w optymalnej formie. Pracując na treningach po kilku miesiącach ich organizmy zaakceptują te obciążenia i ci sami zawodnicy będą znowu imponować dobrą formą sportową i zaczną wygrywać mecze.
Różnica między poziomem naszej piłki i piłki niemieckiej jest ogromna. Mamy nowoczesne stadiony lub zaraz będziemy mieli, coraz więcej ludzi przychodzi na mecze, tylko jeszcze żeby sam poziom naszej kopanej szedł cały czas w górę. Na koniec muszę napisać, że w Polsce było i jest kilku trenerów zagranicznych, którzy wprowadzają inne metody treningowe, ale kluczową pozostaje kwestia, czy nasi zawodnicy je wytrzymają i zaakceptują. Z tym bywa różnie, o czym przekonał się choćby Dan Petrescu w Wiśle Kraków.