Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Gilewicz: Damy szansę rezerwowym. Kosecki: Niech Piątek i Milik zacisną zęby i zap... Badia: Wszyscy myślą tylko o pieniądzach

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-10-07 08:45:44

Już dziś towarzysko zagramy z Finlandią, a skoro tak, to największe emocje wzbudzają… Koronawirusowe konsekwencje. Selekcjoner zapowiada testy zawodników rezerwowych, mamy dodatkowe i niespodziewane powołania oraz sporo życzeń co do tego, kogo i co powinien tym razem sprawdzić Brzęczek. Co poza sprawami reprezentacyjnymi? Między innymi tekst o Rakowie zmierzającym do europejskich pucharów, rozemocjonowany Badia czy Śląsk trenujący mimo odgórnego zakazu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Covidowe turbulencje”

„Chciałbym widzieć taką kadrę, jaka była w Izraelu, gdzie pojechaliśmy jak po swoje. Był wysoki pressing, wymienność pozycji, ruch bez piłki – wspomina mecz z listopada 2019 roku Artur Wichniarek. Zdaniem byłego reprezentanta aby było to możliwe, potrzebne jest zgrywanie składu, a nie kolejne testowanie. – Uważam, że już najwyższa pora, aby selekcja się zakończyła, by wyklarował się podstawowy skład, podział na tych, którzy są pierwszym wyborem, i na tych, którzy o to walczą. Trzeba zacząć gra taką jedenastką, która ma być podstawową podczas EURO. Bo na razie, niestety, wiemy bardzo niewiele – apeluje Wichniarek. Jego filozofia nie jest jednak tożsama z punktem widzenia sztabu kadry. Przed towarzyskim spotkaniem z Finlandią Brzęczek mówi wprost, że da szanse zawodnikom, którzy na kadrę przyjeżdżają dość regularnie, ale minut na boisku wiele nie dostawali, że możemy spodziewać się debiutów. Nazwisk nie wymienia, ale z naszych informacji wynika, że selekcjoner faktycznie w składzie zamiesza dość znacznie. Jednak nie do końca z wyboru – koronawirus wyeliminował bowiem piłkarza, który – choć krytykowany – był absolutnie podstawowym graczem. I choć trener zdawał sobie sprawę, że to nie ten Zieliński, na którego wszyscy czekamy, to i tak opierał na nim skład. Teraz kibice będą mogli zobaczyć, jak drużyna radzi sobie bez człowieka, który w ostatnich latach wywołuje skrajne emocje.”

Więcej TUTAJ

***

„Piosenkarz i inni rezerwowi”

„Finlandia to najbardziej nieoczekiwany finalista najbliższego EURO. Tyle że głównych autorów tego sukcesu dziś nie zobaczymy na boisku. Najlepszy napastnik z tego kraju Teemu Pukki wypadł z powodu kontuzji, podobnie jak inny gracz występujący w ataku Jasse Tuominen. Zabraknie też kapitana pomocnika Tima Sparva. Prawdopodobnie nie wystąpi także bramkarz Lukaš Hradecky, obok Pukkiego największa gwiazda zespołu. Z piłkarzy, którzy wyjdą na boisko, polscy kibice najlepiej kojarzą Paulusa Arajuuriego, byłego obrońcę Lecha Poznań, a obecnie cypryjskiego Pafos, który prawdopodobnie zagra z opaską kapitańską. To najbardziej doświadczony zawodnik, obok innego defensora Joony Toivio, który również występował w Polsce, tyle że ze znacznie gorszym skutkiem – spadł z Termalicą do pierwszej ligi, a w ekstraklasie rozegrał tylko dziewięć spotkań.”

Więcej TUTAJ

***

„Nadrabianie zaległości”

„Brzęczek wrócił do zdrowia po zakażeniu i z ławki rezerwowych pokieruje drużyną. Wiele razy pokazał, że nie boi się odważnych, czasem niepopularnych decyzji – postawił na Jana Bednarka i Arkadiusza Recę, kiedy nie grali w klubach. Wprowadził do jedenastki młodych Krystiana Bielika oraz Sebastiana Szymańskiego i ostatnio Kamila Jóźwiaka. Teraz ma na zgrupowaniu pięciu zawodników z szansami na debiut w narodowym zespole. – Ujmijmy to w ten sposób, że przeciwko Finlandii zagrają ci piłkarze, którzy wcześniej głównie przyjeżdżali na zgrupowania, ale grali niewiele albo wcale – mówił podczas konferencji prasowej Radosław Gilewicz, asystent Brzęczka. Szansę na pierwszy występ w reprezentacji mają Bartłomiej Drągowski, Paweł Bochniewicz, Sebastian Walukiewicz, Alan Czerwiński oraz Michał Karbownik. Szczególnie interesujące, na której pozycji widzi selekcjoner tego ostatniego – w obronie czy w drugiej linii, gdzie sam zawodnik mówi, że czuje się lepiej i swobodniej?”

Więcej TUTAJ

***

„Przegrani letniego okna”

„Na początku 2020 roku trafi ł więc do Herthy, ale nalegający na transfer Polaka trener Jürgen Klinsmann niedługo później zrezygnował z pracy. Z posadą szybko pożegnał się też jego następca. Wydawało się, że nowy sezon Polak rozpocznie jako podstawowy snajper berlińczyków, ale klub kupił Jhona Cordobę, który wygrał rywalizację z 25-letnim Piątkiem. To wywołało spekulacje na temat powrotu Polaka do Włoch. Zainteresowanie wykazywała Fiorentina, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło i został w stolicy Niemiec. – Krzysiek niedawno podpisał kontrakt z Herthą, jeszcze nie zaznaczył swojej obecności, a już chciał  odejść. Dlaczego? Nie potrafię tego zrozumieć, tym bardziej że trener Bruno Labbadia doskonale zna się na napastnikach, bo sam grał na tej pozycji. Drużyny można zmieniać w nieskończoność, ale za każdym razem robi się krok do tyłu. Jego kariera ostatnio była mocno chaotyczna. W Genui i Mediolanie pokazywał,  że ma wielkie umiejętności, ale potrzebuje stabilizacji. W Berlinie może na nią liczyć. Tylko musi przekonać do siebie szkoleniowca – twierdzi Frankowski. A Kosecki ma dla Piątka i Milika prostą  radę. – Jedyne, co można w tej sytuacji zrobić, to zacisnąć zęby i zapier... To jedyny sposób, by wywalczyć sobie lepsze jutro – przekonuje.”

Więcej TUTAJ

***

„Idealny dla Polaków”

„Potter nie ma takiej pozycji na rynku trenerskim, by trafi ać do klubów, które mają gwiazdy. On musi sam sobie te gwiazdy stworzyć. I stwarza. W styczniu pozyskał z Chelsea 20-letniego, mało komu znanego Tariqa Lampteya i już dziewięć miesięcy później Bayern, oczarowany utalentowanym prawym obrońcą, bardzo chciał go wykupić. 20-letni napastnik Aaron Connolly po kilku miesiącach pracy z Anglikiem tak uwierzył w siebie, że w październiku ubiegłego roku strzelił dwa gole Tottenhamowi (wcześniej nigdy nie zdobył bramki w Premier League) i tego samego dnia otrzymał pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Irlandii. A Bena White’a, 22-letniego środkowego obrońcy, Potter ani myślał oddawać Leeds United, choć na stole leżała duża oferta. Według niego zawodnik jeszcze się rozwinie i wtedy wart będzie więcej.”

Więcej TUTAJ

***

„Trenują mimo zakazu”

„Zgodnie z ustaleniami cały zespół szkoleniowo-treningowy do czwartku pozostaje w treningu indywidualnym i w piątek 9 października wykonywane są ponowne wymazy u wszystkich członków zespołu. Podkreślamy, najbliższy tydzień to treningi indywidualne – mniej więcej taki przekaz zawarty jest w piśmie wysłanym przez Zespół Medyczny w niedzielny wieczór. Na pewno nie dotarło ono tylko do klubów, które w piątek mają zagrać o Superpuchar Polski (Legia – Cracovia). Dla Śląska pismo miało co najmniej dziwny wydźwięk, bo przecież po piątkowym meczu z Cracovią (3:1) piłkarze zostali poddani testom wymazowym (z wyjątkiem zawodników występujących w sobotę w drużynie rezerw w drugoligowym spotkaniu z Bytovią – oni zostali przetestowani po powrocie do Wrocławia). Śląsk w poniedziałek odwołał zajęcia pierwszej drużyny, ale po przeanalizowaniu sytuacji zapowiedział, że we wtorek zawodnicy wrócą jednak do wspólnych zajęć bez oglądania się na niezrozumiałego maila z niedzieli. Dotrzymano słowa – piłkarze Vitezslava Lavički przed południem wyszli na trening tylko bez jednego zawodnika, który czeka jeszcze na wyniki testów.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Selekcjoner jest z zespołem”

„Początkowo nie podano o kogo chodzi, ale 40 minut później ujawniono, że chodzi o Macieja Rybusa, który został odizolowany od reszty zespołu. - Każda taka wiadomość jest dla nas trudna. Zastanowimy się, co z tym zrobić. Być może konieczne będzie dodatkowe powołanie... - powiedział Jerzy Brzęczek. - Wszystko co się obecnie dzieje nie jest budujące, ale mam nadzieję, że niebawem zostanie zatrzymane. Na tę chwilę musimy uważać. Sam się przekonałem, co to znaczy być zakażonym - uzupełnił selekcjoner. Już wcześniej od prezesa Zbigniewa Bońka dowiedzieliśmy się, że trener Brzęczek miał gorączkę i przez dwa dni czuł się mocno zmęczony. Rybus rzecz jasna nie zagra w najbliższych meczach drużyny narodowej. Przypomnijmy, że na zgrupowaniu nie ma już Piotra Zielińskiego, który koronawirusem zaraził się w klubie.

***

„Azzuri na wysokiej fali”

„Selekcjoner Roberto Mancini lubi mieć liczną kadrę i dużą możliwość wyboru. Od kiedy jest selekcjonerem powołał do niej 70 piłkarzy. Na wrześniowe mecze liczyła 35 zawodników, 28 z nich pochodziło z 13 klubów Serie A. Na październikowe z Mołdawią, Polską i Holandią powołania otrzymało 34 piłkarzy, ale po badaniach medycznych zgrupowanie opuścił obrońca Fiorentiny Gaetano Castrovilli. Jest w tym gronie trzech debiutantów: bramkarze Alessio Cragno (Cagliari) i Marco Silvestri (Verona) oraz napastnik Francesco Caputo (Sassuolo), który w ostatniej kolejce ligi zdobył dwa gole. Po dwuletniej przerwie powracają do kadry: Angelo Ogbonna, Manuel Lazzari i Domenico Berardi. W meczu z Mołdawią nie zagrają Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci. Duet z Juventusu ma oszczędzać siły na Polskę i Holandię.”

***

„Przyjaciel Litmanena”

„W Finlandii prowadził nie byle kogo, bo samego Jariego Litmanena, byłą gwiazdę Ajaksu Amsterdam z lat 90., byłego zawodnika Barcelony czy Liverpoolu, 137-krotnego reprezentanta kraju, strzelca 32 goli. W 2004 roku Litmanen uplasował się na 42. pozycji w głosowaniu na 100 najwybitniejszych Finów w historii. W Lahti stoi zresztą jego pomnik, odsłonięty prawie dokładnie 10 lat temu. - W Lahti prowadziłem także zajęcia z najmłodszymi. Wśród nich był Jari. Znałem jego ojca Olaviego, byłego piłkarza Reipas i reprezentanta kraju. Jari od dziecka miał wielkie zacięcie do piłki. Tam było tak, że najpierw trenowali juniorzy, a potem seniorzy. Jari zostawał po swoich zajęciach i przypatrywał się naszym - opowiada Boguszewicz, który nadal przyjaźni się z najlepszym piłkarzem w historii fińskiego futbolu. Do dziś utrzymuje z nim kontakt, a przy okazji wspomina mecz towarzyski z „Suomi” w 2000 roku w Poznaniu.”

***

„Ból, samotność i łzy”

„Piłka zaczyna mnie już męczyć. Jestem pozytywnym człowiekiem, ale… - zaczął ze smutnym wzrokiem Gerard Badia. - Jestem tu już siedem lat. Mieliśmy różne sezony - jedne dobre, jedne słabsze, inne zajebiste. Trzy lata temu walczyliśmy o utrzymanie, było ciężko, ale się udało. Drużyna się zmienia co roku, co roku ktoś odchodzi, koledzy uciekają – kontynuował kapitan Piasta, który poruszył ważny aspekt: pieniędzy we współczesnym futbolu. – Każdy patrzy na siebie. Taka jest teraz piłka nożna. Ktoś ma dobry sezon, chce zarabiać więcej pieniędzy. Wszyscy mówią, że grają w piłkę, bo ją kochają. Kochasz piłkę, ale kochasz też pieniądze. Wszyscy chcemy zarabiać więcej, więcej i więcej. Ta esencja, która jest na boisku, te kluby, które są budowane przez lata - one nie istnieją. Piłka wygląda inaczej. Zarabiasz 10, chcesz zarabiać 20. Zarabiasz 20, chcesz zarabiać 30. Kiedy będziesz zadowolony? Możesz mnie zapytać, dlaczego wciąż jestem w Piaście. Może nie lubię pieniędzy? Oczywiście, że lubię. Ja po prostu jestem zadowolony z pobytu w tym klubie. Ale jestem zadowolony, gdy jestem zdrowy i mogę pomagać drużynie. Jestem zadowolony, gdy mogę trenować bez bólu, a teraz nie mogę – zakończył załamany Badia.”

***

„Evangelou gotowy do walki”

„Moda na greckich piłkarzy w Zabrzu zaczęła się z pojawieniem się w klubie odpowiadającego za transfery Artura Płatka. Pierwszym, który zagrał w górniczej ekipie był wypożyczony z PAOK Saloniki Giannis Mystakidis. Skończyło się na 9 występach wiosną 2019 roku. W poprzedniej rundzie z naprawdę dobrej strony pokazała się dwójka Stavros Vasilantonopoulos i Giorgos Giakoumakis. Ten pierwszy już w swoim debiucie z Cracovią w marcu tuż przed lockdownem okazał się zawodnikiem meczu, zapewniając Górnikowi ważną wygraną 3:2. Giakoumakis strzelił w drugiej rundzie dla zabrzan trzy bramki. Teraz od końca sierpnia jest prawy obrońca czy skrzydłowy Giannis Masouras i od poniedziałku Evangelou.”

***

„Polskie 50 milionów”

„Kolejorz sprzedał tego lata także Roberta Gumnego, który na razie siedzi na ławce niemieckiego Augsburga (3 mln euro) oraz Kamila Jóźwiaka, który trafił do drugoligowego angielskiego Derby (4,3 mln). Jeśli więc zsumować wszystkie zarobione przez poznaniaków kwoty okaże się, że Lech tylko tego lata dorzucił do swojej księgowości blisko 30 mln euro! To oczywiście liczenie tylko ogólne i mocno przybliżone, do tego dochodzą przecież jeszcze różne opłaty, kwestie podatkowe itp., lecz taka kwota na pewno pomoże wicemistrzom Polski w rozwoju. Co ciekawe suma, jaką zapłacono tego lata za polskich zawodników, mogła być znacznie wyższa. W poniedziałek, gdy w większości lig zamykało się okienko transferowe, wszędzie dało się słyszeć pogłoski związane z Arkadiuszem Milikiem, Krzysztofem Piątkiem oraz... Kamilem Grosickim.”

***

„Nie do wiary, Raków czeka na puchary?”

„Klub spod Jasnej Góry nigdy nie przewodził tabeli ekstraklasy. Jego kibice są autentycznie wzruszeni, a wpisy na portalach społecznościowych tylko potwierdzają ten wyjątkowy dla sympatyków Rakowa czas. Ale żeby nie było tak pięknie… Wymarzone występy w europejskich rozgrywkach, do których droga jeszcze daleka, nie zagościłyby na modernizowanym obiekcie w Częstochowie. Ten co prawda przechodzi etap gruntownej przebudowy, ale nowe szaty „Limanki” byłyby raczej za skromne, by pokazać się na Starym Kontynencie. - Mamy tego świadomość, nawet nie zerkając do wytycznych dotyczących europejskich pucharów, a właściwie obiektów, na których są rozgrywane mecze. To bardzo wstydliwa i bolesna kwestia... - przekonuje Kołodziejczyk.”

***

„Transferowy strzał w dziesiątkę”

„Nie dość, że 26-latek doskonale wywiązuje się z zadań defensywnych, to w dodatku punktuje także w ofensywie. W wygranym meczu z Sandecją zaliczył dwie asysty, a w sumie ma na koncie trzy podania otwierające kolegom drogę do bramki rywali. W tej klasyfikacji jak na razie nie ma sobie równych. – Zadania obronne to jedno, ale jestem także wyznaczony do wykonywania stałych fragmentów gry, m.in. rzutów rożnych i z tego także jestem rozliczany. Cieszę się, że po moim zagraniu Mateusz Grudziński zdobył bramkę w starciu z Sandecją. Dość szybko strzelony gol pozwolił nam na spokojniejszą grę. Udało się także zaliczyć asystę przy bramce Gregorio, ale zawsze będę podkreślał, że indywidualne osiągnięcia w piłce cieszą tylko wtedy, gdy zespół wygrywa, zdobywa punkty. Dlatego po takim meczu, jak z ekipą z Nowego Sącza można powiedzieć, że mam pełnię szczęścia – mówi z uśmiechem Gojny,”

***

„Pomogły zmiany”

„W końcu zagraliśmy na zero z tyłu i wygraliśmy mecz – cieszył się trener Krzysztof Brede. - To jest najistotniejsze. Nie chcę nikogo indywidualnie chwalić. W tygodniu poprzedzającym starcie ze Stalą bardzo mocno pracowaliśmy. Wyciągaliśmy wnioski. Bardzo źle czuliśmy się po tej dotkliwej porażce w Gdańsku. Powiedzieliśmy sobie, że to, co było, nie jest już ważne, a najważniejsze jest to, co przed nami – podkreślił trener bielskiego zespołu, który – jeżeli chodzi o defensywne ustawienie swojej drużyny, wrócił do ustawienia pierwszoligowego, choć w takiej konfiguracji z Filipem Modelskim na prawej, Kacprem Gachem na lewej, a także Dmytro Baszłajem i Kornelem Osyrą na środku obrony, jego zespół jeszcze nigdy nie grał.”

***

„Zakaz przychodzenia do klubu”

„Trener Derbin na pytanie czy przed tymi trzema meczami rozegranymi w 8 dni, 6 punktów przyjąłby jako dobry wynik, użył odpowiedzi... wymijającej. - Nie kalkuluję w ten sposób. Dla mnie każdy najbliższy mecz jest najważniejszy, a punkty liczę dopiero po ostatnim gwizdku. Po tych trzech meczach mamy 6 punktów, a ja czuję niedosyt szczególnie z tego powodu, że kibice, którzy przyszli zobaczyć w akcji drużynę, która wygrała w Gdyni i w meczu z Arką pokazała się z bardzo dobrej strony, opuścili trybuny zawiedzeni naszą grą i wynikiem. Musimy się z tego otrząsnąć i wrócić do tego co najlepsze w naszej grze. Dlatego w poniedziałek zawodnicy, którzy rozegrali najwięcej minut w tych trzech ostatnich meczach, otrzymali zakaz przychodzenia do klubu. Mieli się zresetować. Przyszli tylko ci, którzy grali mało, i mieli trening uzupełniający.”

 

GAZETA WYBORCZA

„Rok Milika na trybunach”

„Milik zostanie w Neapolu, gdzie „zdradzieckimi” pertraktacjami z Juventusem i w ogóle sposobem rozstawania się z klubem naraził się wszystkim, od szefów po kibiców. Nikt go już nie potrzebuje, co otwarcie ogłosił Gennaro Gattuso, który atak obsadzić może Victorem Osimhenem (ściągnięty latem za przynajmniej 70 mln euro, wszedł do Serie A jak taran), Driesem Mertensem (przedłużył umowę, już wcześniej wyprzedzał w hierarchii Polaka), Andreą Petagną (pozyskany zimą, ściągnięty z wypożyczenia), ewentualnie Fernando Llorente (też zbędny, usiłowano go sprzedać, ale przynajmniej nie wydał otoczeniu wojny). Bogactwo stylów gry, bezlik wariantów dla trenera. Sytuacja naszego napastnika wygląda więc dramatycznie.”

Więcej TUTAJ

***

„Brighton stawia na polską młodzież”

„Dla Legii sprzedaż Karbownika jest koniecznością. Klub z Warszawy bardzo liczył na wpływy z rywalizacji w fazie grupowej Ligi Europy, ale czwarty raz z kolei przepadł w kwalifikacjach. I musiał łatać dziurę w budżecie sprzedając młodego piłkarza - Karbownik to jedyny gracz Legii, na którym można było zarobić aż tyle.”

Więcej TUTAJ

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się