Autor zdjęcia: evertonfc.com
Polskie ślady na świecie (19): Tomasz Radzinski. Wyjechał jako 15-latek i grał dla Kanady. Strzelać naprawdę potrafił!
Historia tego piłkarza jest dość smutna z naszego punktu widzenia. Z Polski wyjechał dopiero wieku 15 lat, więc miał już wiele wspomnień związanych z krajem i sporą świadomość pewnych spraw, a mimo to przez całą karierę grał dla Kanady. Dodajmy - karierę udaną. Prawie wszędzie, gdzie był, strzelał dużo goli.
Tomasz Radzinski ojczyznę wraz z rodziną opuścił w 1988 roku. Był już wtedy piłkarzem Cuiavii Inowrocław i tego klubu jest wychowankiem. Radzinscy zakotwiczyli w Niemczech, ale już dwa lata później wyjechali do Kanady i tam bohater tekstu zaczął stawiać pierwsze kroki w futbolu seniorskim. Do Europy wrócił w 1994 roku. 21-letniego napastnika pozyskał belgijski Germinal Ekeren.
Przez cztery sezony zdobył dla tego klubu 40 bramek w meczach ligowych i wywalczył krajowy puchar. To zaowocowało transferem do Anderlechtu. Trzy lata w barwach "Fiołków" były dla niego najlepszym okresem: dwa mistrzostwa Belgii, tytuł króla strzelców w sezonie 2000/01, występy w Lidze Mistrzów (12 meczów, 5 goli). Takie wyczyny nie mogły przejść niezauważone. Everton kupił go za 4,5 mln funtów, dzięki czemu Radzinski stał się najdroższym zawodnikiem w historii kanadyjskiego futbolu.
W Premier League łącznie spędził aż sześć lat, ale furory nie zrobił. W najlepszym sezonie zaliczył 11 trafień w lidze. Łącznie w angielskiej ekstraklasie wpisał się na listę strzelców 35 razy w 193 spotkaniach. Potem była jeszcze Grecja (Skoda Xanthi) i powrót do Belgii - cztery lata w Lierse i na koniec rok w Beveren. W swoim ostatnim sezonie zdobył siedem bramek w 14 meczach i wreszcie w wieku 39 lat zawiesił buty na kołku.
Teraz dochodzimy do wątku smutnego. Gdyby dziś 15-letni Radzinski wyjeżdżał z Polski, raczej nikomu z nas nie przyszłoby do głowy, że mógłby w razie czego grać dla innej reprezentacji. Tak się jednak stało w tym przypadku. Piłkarz mentalnie zapuścił korzenie w Kanadzie, a że tamtejsza kadra nigdy silna nie była, stara się o każdego, kto nieźle kopie. Z tego względu Radzinski zadebiutował w drużynie klonowego liścia już w 1995 roku, gdy w Europie jeszcze mało kto o nim słyszał – również w Polsce.
- Jako dziecko marzyłem o tym, by grać w reprezentacji Polski. Podjąłem jednak ważną decyzję o opuszczeniu kraju. Wybrałem Kanadę. I nie żałuję. Nikt też nie złożył mi żadnej propozycji gry dla Polski - mówił wiele lat później, w 2009 roku, przy okazji meczu Kanadyjczyków z biało-czerwonymi (cytat za mmbydgoszcz.pl).
Co ciekawe, jego wypowiedzi na Interii brzmiały trochę inaczej. - Nigdy nie myślałem o grze w reprezentacji Polski, nie było też takich propozycji - miał stwierdzić zawodnik. Która wersja jest prawdziwa?
Gdyby Radzinskiemu bardziej zależało na zakładaniu koszulki z orzełkiem, na pewno trochę by poczekał, a nie przyjmował od razu powołania z kanadyjskiej federacji. Wybrał inaczej, jego prawo. Przynajmniej nie robił cyrków i od razu jasno się określił. Z tego co wiemy, co roku jeździ do Polski, nadal świetnie mówi po polsku i bardzo interesuje się wydarzeniami w kraju. To już sporo.