Autor zdjęcia: arka.gdynia.pl - oficjalna strona Arki Gdynia
Analiza: Michał Szromnik z Arki Gdynia. Talent większy niż powołany do kadry Rafał Leszczyński?
Kilka statystyk i faktów, które przejrzeliśmy przed minioną kolejką I ligi, utwierdziły nas w przekonaniu, że porównywanie Michała Szromnika z dopiero co z powołanym do reprezentacji bramkarzem Dolcanu Ząbki nie jest wcale – niektórym po szumie ostatnich dni wokół osoby Leszczyńskiego może się wydawać inaczej, wiemy – niedorzecznym pomysłem. Postanowiliśmy mu się zatem przyjrzeć w sobotnim meczu jego Arki Gdynia z Olimpią Grudziądz...
Za sprawą powołania do reprezentacji Polski na najbliższe mecze ze Słowacją i z Irlandią kilka dni temu zrobił się niemały szum wokół wcześniej niemalże kompletnie anonimowego Rafała Leszczyńskiego z Dolcanu Ząbki. Trener bramkarzy reprezentacji Polski U-21, a niegdyś gracz FC Porto, Józef Młynarczyk, prezes PZPN-u Zbigniew Boniek i – co chyba najważniejsze - selekcjoner reprezentacji Adam Nawałka przekonywali, że 21-latek z Warszawy:
a) jest utalentowany
b) prezentuje wysoki poziom
c) poradziłby sobie w Ekstraklasie
Nie będziemy dyskutować, bo wszystko to jest bez wątpienia prawdą. Ale my w ostatnim weekendzie postanowiliśmy przyjrzeć się innemu zdolnemu młodzieniaszkowi, także stojącemu pomiędzy słupkami zespołu z zaplecza Ekstraklasy. Chodzi o Michała Szromnika z Arki Gdynia, który jest nawet o rok młodszy od Leszczyńskiego. Przed sobotnim wyjazdowym spotkaniem żółto-niebieskich z Olimpią Grudziądz bez problemu poszukaliśmy kilka faktów i statystyk, które tylko utwierdziły nas w przekonaniu, że wychowanek Gedanii Gdańsk wcale nie jest gorszy od jakże wychwalanego ostatnio, od Bałtyku aż po Tatry, chłopaczka z mazowieckiego, mogącego tytułować się - słusznie lub nie, nie nam to oceniać - jakże zacnym mianem ''reprezentanta Polski''. Prezentowały się one mniej więcej tak…
1) Gra w silniejszym zespole – piłkarze Arki po niemrawym początku sezonu od kilku tygodni są w wyśmienitej formie, idealnie współgrającej z ich sporym potencjałem. Podczas gdy podopieczni Roberta Podolińskiego remisowali z ROW Rybnik i Kolejarzem Stróże (w obu spotkaniach padł rezultat 1:1), ''Arkowcy'' gromili Puszczę Niepołomice 5:2 i Koronę Kielce 5:1 (w Pucharze Polski). Dzięki korzystnym rezultatom drużyna Michała Szromnika jako jedyna z I-ligowej stawki będzie walczyć wiosną o najwyższe cele nie na jednym, a na dwóch frontach, zakładając oczywiście, że Miedź Legnica i Sandecja Nowy-Sącz już nie zdołają doskoczyć do czołówki rodzimego zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej.
2) Bardzo często zachowuje czyste konto - w tej statystyce znajduje się w czołówce, m.in. obok byłego gracza Panathinaikosu Ateny Arkadiusza Malarza, broniącego obecnie w GKS-ie Bełchatów, czy wieloletniego golkipera Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze Sebastiana Nowaka, który już od dłuższego czasu cieszy oczy kibiców w podtarnowskiej Niecieczy. Natomiast Rafał Leszczyński kręci się w drugiej dziesiątce, wraz z takimi tuzami jak Piotr Skiba ze Stomilu Olsztyn czy Daniel Kajzer z ROW Rybnik.
3) Wpuszcza znacznie mniej goli - w 15 meczach został pokonany 15 razy, podczas gdy kadrowicz z Ząbek wpuścił w takiej samej liczbie spotkań aż 20 goli. Zamiast kilku anonimów, którymi dowodzi Piotr Klepczarek, przed Szromnikiem biegają doświadczeni gracze jak Krzysztof Sobieraj, Piotr Tomasik czy Adrian Budka, a ponadto ustawienie Arki wydaje się być mniej ofensywne. No ale tak czy siak przytoczonych powyżej statystyk nie da się w żaden sposób podważyć. Uwaga – ten podpunkt, co oczywiste, po zakończonej w niedzielę 16. kolejce uległ nic nie wnoszącym (ale jednak) zmianom, o których dowiecie się w dalszej części artykułu.
4) Ma większe doświadczenie międzynarodowe - w reprezentacjach młodzieżowych naszego kraju zagrał 13 spotkań, co w porównaniu do Leszczyńskiego, który zaliczył tylko 45 minut z Włochami w mało prestiżowym Turnieju Czterech Narodów, kiedy mniej więcej minutę po wejściu na boisko został zaskoczony strzałem z rzutu wolnego przez Marco Fossatiego, rezerwowego pomocnika AS Bari, które należy do jednego z najsłabszych klubów obecnego sezonu Serie B, wygląda całkiem nieźle.
Tak na marginesie, Leszczyński mówi, że jego idolem jest Artur Boruc. Póki co z bramkarzem Southampton łączy go chyba jedynie fakt, że obaj - zresztą podobnie jak kilku innych bramkarzy grających dzisiaj na jakichś śródpolnych boiskach, żadna rewelacja - mają w CV wpisane ''Dolcan Zabki''. Za to Michał Szromnik charakterologicznie bardzo przypomina ''Spacemana''. Czasami zaskoczy odważną wypowiedzią, czasami zostanie oskarżony, słuszne lub nie, trudno powiedzieć, o to, że zbyt często imprezuje, czasami postawi sobie włosy na żel. Jednym słowem, ma w sobie tę cząstkę szaleństwa i kontrowersyjności, która jest charakterystyczna właśnie dla golkipera trzeciej drużyny Premier League, a którą ponoć powinien mieć każdy lepszy bramkarz.
- On gra bardzo nowocześnie. Jeśli miałbym go scharakteryzować, to na pewno bardzo dobrze gra nogami, asekuruje linię obrony, ma dobry timing i jest niezły w sytuacjach jeden na jednego. Mimo że nie jest najwyższy, to też dobrze radzi sobie na przedpolu - mówił kilka dni temu w rozmowie z ''Gazetą Wyborczą'' o Rafale Leszczyńskim wspomniany wcześniej trener Dolcanu, Robert Podoliński. Gdy dowiedzieliśmy się, że Orange Sport transmituje w sobotę mecz znajdującej się przed 16. kolejką tuż za ścisłą czołówką Olimpii Grudziądz ze znajdującą się w niej od niedawna Arką Gdynia, postanowiliśmy skonfrontować cechy medialnego bohatera ostatnich dni, broniącego na co dzień w solidnym I-ligowcu z Ząbek, z tym, co miał pokazać w Grudziadzu utalentowany chłopaczek z Pomorza. Przed meczem słyszeliśmy i przeczytaliśmy kilka opinii mówiących, że jest on szybki, zwinny i potrafi wyłączyć swój układ nerwowy. Przytoczone przez nas statystyki i fakty w żadnym wypadku nie przeczyły temu, wręcz przeciwnie, więc – nie ukrywamy – spodziewaliśmy się po jego grze sporo.
Już na początku spotkania przekonaliśmy się, że niesłusznie. W 13. minucie po strzale zza pola karnego Marcina Smolińskiego piłka odbiła się od jednego z graczy żółto-niebieskich. Zamiast przenieść opadającą idealnie pod poprzeczkę piłkę ponad bramką, co w takich sytuacjach jest standardem, postanowił ją łapać, co skończyło się – jak to często w takich sytuacjach – fatalnym kiksem. Piotrowi Gawęckiemu, byłemu graczowi Korony Kielce, pozostało jedynie dopełnienie formalności i strzelenie z metra do praktycznie pustej bramki.
Zamiast przy następnych okazjach próbować zrekompensować swój błąd i udowodnić, że sformułowanie ''mieć układ nerwowy'' faktycznie jest mu obce, Michał Szromnik w dalszym ciągu kompromitował polską szkołę bramkarską i sprawiał, że trenerzy juniorów zamykali swoim podopiecznym - dopiero co uczącym się bramkarskiego rzemiosła - oczy, by ci przypadkiem nie załapali jakichś złych nawyków. Co prawda cztery pozostałe strzały celne grudziądzan 20-latek z Gdyni obronił, ale - nie ma co ukrywać – nadzwyczajnymi umiejętnościami wykazać się przy tym nie musiał. Dużo nie zaryzykujemy stwierdzeniem, że kilka dni mocnych treningów, dobre rękawice i korzystne wiatry (co tu dużo mówić, w sobotę był to ważny czynnik) sprawiłyby, że z tych sytuacji nawet paru bramkarzy z okręgówki wyszłoby obronną ręką.
Dobre wyjścia na przedpole, jak chociażby te z 60. minuty, kiedy naprawił błąd Tomasza Jarzębowskiego, który mógł się zakończyć wyjściem jednego z zawodników gospodarzy sam na sam, przeplatał bardzo słabymi. Kilka razy ewidentnie nie porozumiał się ze swoimi obrońcami, a w 76. minucie dał żałosny pokaz pt. ''Jak bramkarz nie powinien grać nogami'', który składał się z dwóch części. W pierwszej tak nieudolnie próbował wybić piłkę, że ta zamiast spaść gdzieś w okolicach linii środkowej, jak – wnioskujemy po wziętym przez niego zamachu – planował, zakręciła się może z dwa metry ponad jego głową, co prawie skończyło się przejęciem jej przez napastnika biało-zielonych. W drugiej przymierzył z taką precyzją, że podarował gospodarzom rzut rożny.
Do teraz byliśmy pewni, że Adam Nawałka powołał Rafała Leszczyńskiego, a nie Michała Szromnika (nie będziemy ukrywać – naszym zdaniem niegdyś świetny pomocnik Wisły Kraków chciał udowodnić wszem i wobec, że buduje drużynę na kwalifikacje do ME 2016, co dobitnie podkreślić mogło jedynie powołanie młodego gracza ze słabej ligi, w konsekwencji gigantyczny szum medialny, który zresztą właśnie mija), ponieważ ma do niego jakąś słabość. No bo przecież obserwował go już podczas pracy w Górniku Zabrze... Chyba się myliliśmy. Taraz jesteśmy przekonani, że nowemu selekcjonerowi przyszło obejrzeć (możliwe, że dzięki podrzuceniu jakiejś taśmy przez jednego z wielu wrogów Szromnika) spotkanie Arki Gdynia, w którym młody i – podtrzymujemy wbrew temu, co widzieliśmy - utalentowany golkiper bronił tak jak w tym sobotnim z Olimpią Grudziądz.
PS. Nie bójcie się - mimo słabego występu Michał Szromnik zapewne wcale nie siedzi teraz w zamkniętym na cztery spusty pokoju myśląc o samobójstwie. Oto powody:
- Arka Gdynia wygrała z Olimpią Grudziądz 3:1
- w tym meczu jego vis a vis Bartosz Fabiniak także się nie popisał, gdyż wpuścił uderzenie z prawie 40 metrów
- Leszczyński w meczu z Puszczą Niepołomice ujrzał czerwień, przez co Dolcan stracił dwie bramki i przegrał 1:2.