Autor zdjęcia: Hannover96
W Cieniu Gwiazd (7) - Francuz, który mógł reprezentować Togo
Valerien Ismael zasłynął głównie niespodziewanym transferem do Bayernu Monachium, gdzie tworzył parę środkowych obrońców z Lucio. Trudno jednak powiedzieć, by jego kariera przebiegała w sposób spektakularny. Mimo to uwagę na niego zwróciła togijska federacja, która chciała, by reprezentował jej barwy. Francuz z kolei marzył o grze w reprezentacji... Niemiec. Ostatecznie nie zagrał w żadnej kadrze, a dziś jest trenerem, choć bez większych sukcesów.
Ismael rozpoczynał swoją przygodę z piłką w Strasbourgu. Rosły stoper, nigdy nie grał agresywnie, dużo za to na boisku myślał. A jego warunki fizyczne powodowały, że coraz więcej osób zwracało na niego uwagę. Od zawsze był regularnie powoływany do każdej kolejnej młodzieżowej reprezentacji. W końcu dostał się też do pierwszego zespołu RC i w wieku 18 lat dostał szansę debiutu w Ligue 1.
W kolejnym sezonie dostawał coraz odważniej na niego stawiano. Doświadczenie zdobywał u boku Franka Lebouefa, a więc nie byle jakiej postaci. Jego wzorem do naśladowania był jednak Franco Baresi. Jak sam mówi, od najmłodszych lat analizował grę i jeszcze jako junior myślał o tym, że chce zostać... nauczycielem. Na boisku był spokojny, dostojnie grający.
W wieku 20 lat zadebiutował też w europejskich pucharach. W końcu zdecydowanie zaufał mu Jacky Dugueperoux, który objął zespół w marcu 1995 roku, a od kolejnego sezonu młody Francuz był u niego podstawowym stoperem, za co odpłacał świetną grą. W styczniu 1998 roku rękę po niego wyciągnęło znajdujące się w kryzysie Crystal Palace. Ismael wskoczył do pierwszego składu "Orłów", jednak nie udało się uchronić zespołu przed spadkiem z Premier League. W kolejnym sezonie wrócił więc do Ligue 1, podpisując umowę z Lens.
W północnej Francji ponownie wskoczył na wyższy poziom, pozostawiając po sobie dobre wrażenie, podobnie jak cały zespół w rozgrywkach o Puchar UEFA, gdzie Francuzi dotarli do półfinału, potykając się na Arsenalu. Z zespołem pożegnał się jednak szkoleniowiec, Francois Brisson, a jego miejsce zajął Rolland Courbis, który od razu "odstrzelił" bohatera tego tekstu, zsyłając go na wypożyczenie do Strasbourga. W domu jednak nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie i zaliczył zaledwie kilka występów. W końcu Ismael do Lens wrócił i zaliczył fantastyczny sezon, okraszony mistrzostwem Francji.
Potem trafił ponownie na stałe do klubu, którego jest wychowankiem, gdzie rozegrał niezłą kampanię. To zaprocentowało transferem do Bundesligi. Najpierw w ramach wypożyczenia przeszedł do Werderu, jednak po świetnych występach w debiucie w Niemczech, gdzie strzelił w całym sezonie pięć bramek i był ostoją defensywy "Zielono-Białych", został w na północy Niemiec na stałe. Drugi rok w Niemczech miał jeszcze bardziej spektakularny, kończąc go z dziewięcioma golami i latem za ponad osiem milionów euro przeszedł do Bayernu.
Pierwszy sezon sensacyjnie zaliczył w pełni, będąc liderem obrony "Bawarczyków", razem z Lucio, choć przygodę w nowym klubie zaczął fatalnie, od czerwonej kartki jeszcze w pierwszej połowie meczu otwierającego sezon z Borussią Moenchengladbach.
W trakcie kolejnego letniego okienka transferowego Bayern ściągnął do siebie jednak Daniela van Buytena, z miejsca zapewniając mu pierwszy skład, a Ismael trafił do rezerw, zaliczając w pierwszym zespole tylko minutę w Bundeslidze. Podobnie było w kolejnym sezonie, dlatego odszedł do Hannoveru, gdzie rozegrał kolejnych kilkanaście spotkań na najwyższym poziomie w Niemczech. W wywiadach narzekał z kolei, że nie dostał prawdziwej szansy na pokazanie swoich umiejętności. Sezon 2008/2009 rozpoczął w pierwszym składzie, jednak w piątej kolejce w meczu z Bayerem Leverkusen doznał poważnej kontuzji kolana, przez którą stracił cały sezon. Po tym zdecydował się zakończyć sportową karierę.
Przeszedł od razu do trenowania, najpierw zostając asystentem w zarządzie Hannoveru, a następnie przejmując drugi zespół. Rezerwy prowadził też w Wolfsburgu, a następnie dostał ofertę pracy z pierwszym zespołem Norymbergi. Szału tam jednak nie zrobił i po kilku miesiącach został bez pracy. Wrócił w VfL, gdzie w końcu doczekał się swojej wielkiej szansy, gdy zastąpił na stanowisku trenera pierwszego zespołu Dietera Heckinga. Po sześciu punktach zdobytych w czterech meczach zarząd postanowił zaufać Francuzowi i nie szukać nowego trenera. Jednak już w lutym w związku ze słabymi wynikami Ismael pożegnał się ze stanowiskiem. Latem zeszłego roku przejął Apollon Smyrnis, jednak i tam długo się zasiedział.
Ostatecznie w dorosłej reprezentacji nie zagrał ani razu. Swego czasu dostał z kolei propozycję od Federacji Togo, by występować w barwach "Jastrzębi" na mistrzostwach świata w 2006 roku. Wszystko przez to, że jego była żona ma korzenie togijskie. Ismael podziękował jednak za propozycję, a zamiast tego wyraził zainteresowanie grą w niemieckiej kadrze. Ostatecznie jednak temat upadł, bowiem niezainteresowana jego usługami była niemiecka federacja, choć sam zawodnik twierdził, że nie był słabszy od reprezentantów Niemiec.