Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Cezary Koluch

Pierwsze porządki Martina Seveli. Ewolucja w stronę balansu między defensywą a ofensywą

Autor: Krystian Porębski
2019-10-06 11:39:58

Zagłębie Lubin na pewno nie było stawiane w roli faworyta w starciu z Lechią Gdańsk. To gospodarze mieli wszelkie atuty po swojej stronie. Wyższa lokata w tabeli zarówno obecnie jak i w poprzednim sezonie, stabilna pozycja trenera i metodycznie budowana kadra. Ale tym razem, jak to często w Ekstraklasie bywa, logika nie zadziałała. I wiele zasługi Martina Seveli w tym zakrzywianiu rzeczywistości.

Co pierwsze zwróciło uwagę w składzie Zagłębia na mecz z Lechią? No cóż, inni trenerzy rzucali Monetą (głównie w kierunku zespołu rezerw), a Sevela rzucił okiem i.... rzucił Okiem. Na lewą obronę. Po spotkaniu ze ŁKS-em Łódź młody defensor wypowiadał się, że to nie jest jego ulubiona pozycja i grał tam kiedyś, dawno temu w juniorach, ale „lewą nogę mam...”. W zeszłotygodniowym starciu Słowak stanął pod ścianą kiedy okazało się, że Balić grać dalej nie będzie mógł i kogoś na boku wystawić musiał. Można było wtedy zażartować, że postawił po prostu na klona, ale Damian Oko zagrał całkiem niezłe zawody, mimo tego, że sam do swojej roli nie był zbytnio przekonany. Od tego czasu chyba nieco się zmieniło. Bo mimo zapewnień, że Czarnogórzec będący jednym z kluczowych zawodników Zagłębia jest w pełni zdrowy, to właśnie wychowanek wyszedł w pierwszym składzie.

Może brakowało w grze młodziana tych dynamicznych wejść Balicia, który biegnie aż po linię końcową, a kiedy akcja toczy się po przeciwnej stronie boiska, to i zaczai się w polu karnym, aby pomóc przy ewentualnym dośrodkowaniu. Oko gra bardziej zachowawczo, ale dzięki temu też Zagłębie ma nieco więcej pewności w defensywie. W przypadku groźnej kontry rywala jest większa szansa na jej przerwanie. Bo Damian choć ma również ciąg na bramkę, to spośród defensorów Zagłębia, jest najbardziej „zakotwiczonym” zawodnikiem. Reszta już dawno porzuciła wszelkie granice i mimo posiadania naprawdę solidnych obrońców, balans między defensywą a ofensywą bardzo się zachwiał.

Wykopany balans i rygiel w pomocy

A ten balans chwiał się w zasadzie od momentu eksperymentów z ustawieniem konkretnych zawodników. Kiedy kontuzji doznał Alan Czerwiński, na bok defensywy powędrował Bartosz Kopacz. Były piłkarz Górnika Zabrze tworzył świetny duet z Lubomirem Guldanem. Ani Polak, ani Słowak nie są tradycyjnymi obrońcami ograniczającymi swoją grę jedynie do wybicia piłki. Koncentracja, ustawianie się i świetna gra w powietrzu, to przez pewien czas zapewniało Zagłębiu spokój na tyłach. Kiedy jeden szedł do przodu, drugi zazwyczaj zostawał na asekuracji i taki mechanizm działał w miarę przyzwoicie. Kopacz przeniesiony został jednak na bok defensywy i cóż, okazało się, ze radzi sobie w tej roli bardzo dobrze. Dla samego zawodnika taką przemianę trudno traktować jako krok w tył, ale dla formacji defensywnej już tak. Duet Kopacz – Guldan wygląda na ten moment najpewniej ze wszystkich możliwych zestawień (a biorąc pod uwagę ile obrońców ma do dyspozycji Sevela, trochę ich jest...). I tak już powinno zostać, jeżeli lubinianie mają utrzymać obecną formę.

Sevela postawił na jeszcze dwie zmiany, które odmieniły nieco obraz gry Zagłębia i postawę zespołu w defensywie. Po zmianie trenera na białym koniu do pierwszego składu wjechał nieśmiertelny i odświeżony Jakub Tosik. Wydawało się, że znany z ostrej gry uniwersalny zawodnik będzie grał już tylko ogony, ale Słowak daje jasno do zrozumienia, że taki piłkarz jest w jego układance bardzo potrzebny i w zasadzie kluczowy. Nowy trener obok ofensywnie nastawionego Starzyńskiego i wszędobylskiego Slisza chce mieć gościa, który załata luki w obronie. Tosik grał już wcześniej, ale teraz jego rola jest bardziej widoczna i przede wszystkim, ważna dla całego zespołu. I choć Łukasz Poręba czy kontuzjowany obecnie Dawid Pakulski kiedy już grają, prezentują się z dobrej strony, to nie są w stanie zagwarantować takiej jakości w tyłach, jaką daje Tosik. Zagłębie przez jakiś czas grało bez typowego przecinaka, defensywnego pomocnika czy szóstki – jak zwał tak zwał – i wydaje się, że to właśnie było jednym z powodów poważnych problemów tego klubu.

Ofensywa bez umiaru

Bo Miedziowi nieprzerwanie cały czas prezentują ładną i skuteczną grę w ofensywie. Strzelanie goli już od dawna nie było problemem, bo nawet kiedy Tuszyński eksplorował środkową strefę boiska, z przodu rywali masakrowali Bohar i Pawłowski – a teraz w jego miejsce wskoczył Zivec. Lubinianie mają obecnie najwięcej goli strzelonych w lidze obok Lecha. Jedni i drudzy uwolnili swój potencjał z przodu i czeka ich ogromna praca aby tych wysiłków nie zaprzepaszczać głupimi błędami w defensywie. W kwestii Zagłębia nie chodzi tutaj o samą jakość poszczególnych zawodników, bo Guldan, Kopacz, Balić, Oko, Dąbrowski czy Czerwiński to naprawdę dobrzy defensorzy. Kłopoty zespołu biorą się z ustawienia, rywale łapali do tej pory Miedziowych „na wykroku”, kiedy jeden bądź kilku obrońców zostawało z przodu. Ekipa z Lubina wystawiała się na groźne kontry. Sevela błyskawicznie postawił diagnozę i choć trudno powiedzieć, czy poradzi sobie z tymi problemami, to najważniejsze było odnalezienie źródła problemu.

Warto jeszcze zaznaczyć stanowcze postawienie na Hładuna, z którym defensywa grała całkiem pewnie jeszcze do niedawna. Czy taka zmiana przyniesie pozytywne efekty – na odpowiedź będziemy musieli poczekać. O Seveli wiele mówiło się, że lubi ofensywną grę i będzie chciał wprowadzić w Lubinie wesoły futbol. Wiele w tym względzie zmieniać nie musiał, bo Zagłębie było już bardzo ofensywnie nastawione, brakowało jednak w tym wszystkim umiaru, tak żeby nie odsłaniać się przed rywalem i nie zostawiać mu zbyt dużego pola do popisu. Pierwszy krok trener w tym kierunku wykonał i może pracować nad tym, aby klub wykonał cele stawiane przez zarząd. A te to zapewne nie tylko „ósemka”, o której często się wspomina, a przynajmniej otarcie się o miejsce premiowane europejskimi pucharami. Jest materiał do pracy, bo Bohar i Zivec na początku sezonu są kapitalnie dysponowani, co pokazali już na tle topowych ligowych przeciwników. Powoli do gry wprowadzany jest Suljic, który również może zrobić furorę.

Na ocenę trenera Seveli jeszcze przyjdzie czas. Bo przecież trenerzy Lewandowski czy van Dael również mieli takie momenty, w których na widok gry Zagłębia ręce same składały się do oklasków. Zespół z Lubina ewidentnie ma potencjał na więcej niż walkę o „ósemkę”. Czy zespół wreszcie uzyska stabilizację i zacznie się piąć w górę tabeli? Póki co zmiany szkoleniowca idą w dobrym kierunku. Bo choć prawdziwe efekty jego pracy poznamy za pół roku czy nawet rok, jeśli w ogóle nadal będzie w Lubinie, to ewolucja zespołu idzie w dobrym kierunku.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się