Autor zdjęcia: Patryk Zajega
Ekstraklasa: Pogoń zagra z Cagliari również w Szczecinie. Rymaniak: Lubiłem udowadniać ludziom, że byli w błędzie
Reprezentacja reprezentacją, ale już za kilka dni powrócą emocje związane z Ekstraklasą. Co prawda w niedzielę działo się niewiele, ale jest co nieco do przeczytania, między innymi rozmowy z Bartoszem Rymaniakiem oraz Piotrem Obidzińskim. Od Jarosława Mroczka dowiedzieliśmy się, że mecz Pogoni z Cagliari nie był elementem rozliczenia kontraktu Sebastiana Walukiewicza. Prezes klubu poinformował, że obie drużyny spotkają się również w Szczecinie.
„Pogoń zagra z Cagliari również w Szczecinie”
W piątek piłkarze Pogoni Szczecin rozegrali grę kontrolną z siódmym zespołem Serie A, Cagliari. To jak poinformował Jarosław Mroczek efekt uzgodnień pomiędzy prezesami, a nie zapis w umowie transferowej Sebastiana Walukiewicza. Prezes zapowiedział również, że do meczu z włoskim zespołem dojdzie także w Szczecinie. Kiedy? Tego nie wiemy, ale najprawdopodobniej po oddaniu chociaż części nowego stadionu. Przypominamy, że przebudowa obiektu Floriana Krygiera ma zostać zakończona w 2022 roku.
Mecz z Cagliari nie był elementem rozliczenia kontraktu Walukiewicza. W kontrakcie nie ma na ten temat nawet pół słowa. Po prostu uznałem z prezesem Cagliari panem GULINI, że tego rodzaju sparing będzie pożyteczny dla obu drużyn. I taki był. Będzie też rewanż w Szczecinie.
— Jaroslaw Mroczek (@j_mroczek) October 12, 2019
Źródło: Twitter / pogonsportnet.pl
***
„Rymaniak: Zamknąć usta osobom, które mnie skreśliły”
„To zaangażowanie i zacięcie przekłada się na twoje przywiązanie klubowe? Angażujesz się w projekt, którego jesteś częścią. Z trudem zmieniasz barwy, a robisz to w momencie, kiedy wyczerpie się pewna formuła?
Bartosz Rymaniak: Tak to u mnie wygląda. Łatwo wkomponowuję się w otoczenie, ale niechętnie później je zmieniam. Zdarzają się sytuacje, kiedy człowiek dochodzi do wniosku, że czas jest za długi i przychodzi wypalenie, to potrzebuje impulsu. Tak jest w każdym zawodzie nie tylko piłkarskim. Sądzę, że to dobrze o mnie świadczy. Nie sprawiam raczej większych problemów wychowawczych i trenerzy oraz kluby rozważały moje szybsze odejścia po roku czy krótszym okresie. W każdym miejscu, w którym byłem, starałem się dawać z siebie wszystko. Tego wymaga ode mnie ta profesja. Swoimi występami buduję swój wizerunek i pracuję na to by w piłce być jak najdłużej. Podobnie jest w Gliwicach. Każdym spotkaniem udowadniam swoją wartość i chcę dać to, co mam najlepsze Piastowi. Nigdy nie wiem, kto mnie obserwuję, a być może pojedynczym meczem zasłużę na zainteresowanie przyszłego pracodawcy, który może mnie zapamięta z dobrego występu. Tak powinno wyglądać podejście każdego zawodnika.
Trudnych momentów w twojej karierze było sporo. Najtrudniejszy był po spadku z Zagłębiem Lubin?
Myślę, że tak i to nie tylko ze względu niezadowolenia kibiców. Spadek z ekstraklasy to w sensie sportowym był taki cios, który zostawił ślad w moim CV. Był to czas, w którym kibice wyzywali mnie, a także moją rodzinę, więc to nie było nic przyjemnego, a niestety się zdarzyło. Takie sytuacje miały miejsce, ale one także budują charakter i weryfikują, czy jesteś w stanie sobie poradzić w trudnych momentach. Ten spadek ma swoje plusy i minusy. Oczywiście nie chciałem przeżywać degradacji, ale to też pozwoliło mi się ukształtować. Dzięki temu wiedziałem, że trzeba w obliczu tej porażki zakasać rękawy i wziąć się do jeszcze cięższej pracy. Chciałem udowodnić, że nie tylko ja stałem za tym spadkiem, a złożyło się na to wiele czynników.
W kilku poważniejszych publikacjach, gdzie się wypowiadałeś, elementem wspólnym była właśnie siła charakteru, która pozwoliła ci przetrwać...
Najłatwiej jest się poddać, zrezygnować oraz uciec, kiedy fala krytyki wylewa się na ciebie. Przetrwałem to. Takie sytuacje się zdarzają i każdy, kto chce zostać piłkarzem musi się z tym liczyć. Często jest tak, że kiedy zawodnik nie radzi sobie z presją oraz krytyką, później następuje tendencja zniżkowa. W moim przypadku to się przerodziło w pozytywny impuls do tego, żeby wszystkim coś udowodnić. Chciałem jak najszybciej zdjąć z siebie łatkę zawodnika nieudolnego. Chciałem pokazać ludziom jak bardzo się mylili.
To nie wydarzyło się z dnia na dzień. Piłkarz też ma emocje i przeżywa swoje porażki. Co takiego się zatem wydarzyło, że smutek oraz dołowanie zamieniłeś w działanie?
Widziałem siebie w treningach, wiedziałem, że potrafię grać w piłkę. Przytrafił się spadek, na który złożyło się wiele rzeczy. Mimo tego, że byłem kapitanem, nie można było całą winą obarczać mnie i jeszcze kilku Polaków grających w zespole. Moją siłą był charakter. Za wszelką cenę chciałem zamknąć usta tym osobom, które mnie skreśliły. Lubiłem udowadniać komuś, że się mylił. To mógł być klucz do tego, by dotrzeć do miejsca, w którym jestem”.
Więcej TUTAJ
Źródło: Piast Gliwice
***
„Zawada: Nie potrzebuję już bramek na przełamanie”
„W przerwie na kadrę było trochę więcej czasu na pracę. Na czym skupiliście się w tym okresie?
Oskar Zawada: Ostatni tydzień był bardzo intensywny. Trenowaliśmy praktycznie po dwa razy dziennie z obciążeniami, dużo na siłowni, więc nogi były ciężkie i dało się to odczuć na boisku. Temu jednak treningi mają służyć. Jest teraz dłuższy okres na przygotowania więc trzeba postawić na ćwiczenia siłowe by wzmocnić się fizycznie na kolejne spotkania ligowe.
Jak podsumowałbyś sparing z ŁKS-em Łódź?
W tym meczu zależało mi żeby się przełamać. Cieszę się, że wygraliśmy, że ta dobra passa jest podtrzymywana również w sparingach. Każde zwycięstwo buduje, nawet takie w grze kontrolnej.
Jak Ci się grało na pozycji numer 10 jako podwieszony napastnik, za plecami Karola Angielskiego?
Wiadomo najlepiej czuję się na pozycji numer 9, mam 192 cm wzrostu więc to jest moja wymarzona pozycja na boisku. Jestem osobą, do której te piłki muszą być dogrywane. Uważam, że nie mam na tyle techniki, żebym mógł grać za plecami i te piłki rozrzucać, ale jeśli trener mnie tak wystawi to też dam sobie radę.
Uważasz, że tym trafieniem zbliżyłeś się do wyjściowej jedenastki?
Wiadomo, że decyzja należy zawsze do trenera i to on zadecyduje kto wyjdzie w pierwszej jedenastce. Ja cały czas czuję się dobrze, nie potrzebuję już bramek na przełamanie. Jestem gotowy do gry i czekam na swoje minuty w pojedynkach ligowych. Jeżeli będą te szanse mi dane by się pokazać to będę dalej strzelał, bo uważam, że tego nie zatraciłem”.
Więcej TUTAJ
Źródło: Wisła Płock
***
„Obidziński: Wisła Kraków na zawsze zmieniła moje życie”
„W piątek, dzięki charytatywnym meczom, jakie odbyły się na stadionie przy ul. Reymonta, wiślacka społeczność pomogła masażyście Zbigniewowi Woźniakowi i jego żonie Iwonie, która potrzebuje środków na kosztowną rehabilitację. Zgodzi się pan, że to wydarzenie kolejny raz pokazało, jak wiślacy potrafią się zjednoczyć wokół ważnego celu?
Piotr Obidziński, p.o. prezesa Wisły Kraków: Tak, kolejny raz okazało się, że Wisła Kraków to jest coś więcej niż klub. Wisła Kraków to jest społeczność, która potrafi na jeden telefon zorganizować się w kilka tysięcy kibiców, byłych piłkarzy, trenerów, pracowników, urzędników, biznesmenów i zrobić coś wielkiego. Coś co zostaje w sercach wszystkich ludzi na zawsze i coś co doprowadza do osiągnięcia celu. Tak jak w lutym akcję crowfundingową przeprowadziliśmy praktycznie w dobę, osiągając zamierzony cel, tak samo teraz w ciągu tygodnia, dwóch udało się zorganizować takie wydarzenie. My jako klub tylko pomogliśmy, na ile to było potrzebne i możliwe. To jednak zasługa wielu ludzi, m.in. sponsorów, którzy nie mieli wątpliwości, że Zbyszkowi i jego rodzinie trzeba pomóc. Jako Wisła udostępnimy miejsce na rękawach koszulek piłkarzy na mecz z Piastem Gliwice firmie Dasta Invest, która przekazała bardzo dużo pieniędzy na rzecz pani Iwony. To wszystko jest coś nieprawdopodobnego.
Rozmawiałem z byłymi piłkarzami, którzy przyjechali do Krakowa zagrać w piątkowym meczu. Niektórzy z bardzo daleka. Np. Grzegorz Niciński, który przyjechał z żoną z Gdyni, stwierdził, że nie zastanawiali się nawet pięć minut. Henryk Kasperczak przyleciał specjalnie z Francji. Takich przykładów jest znacznie więcej, ale to też pokazuje, że dla tych ludzi Wisła nie była jedynie klubem, w którym grali, zarabiali pieniądze.
Jestem tutaj prawie rok i powiem jedno - Wisła Kraków na zawsze zmieniła moje życie. Ono już nigdy nie będzie takie samo. Już zawsze będę wiślakiem. To, że ten klub tak mocno wszedł w moją krew, to zasługa ludzi, jacy są wokół niego. Gdyby ktoś mi powiedział na początku roku, że tak mnie to wszystko wciągnie, że Wisła jest naprawdę tak niepowtarzalnym, wielkim klubem, to pewnie bym nie uwierzył. Dzisiaj nie mam już co do tego najmniejszych wątpliwości.
Wielkość klubu buduje się również na szacunku dla tych pracowników nieco z cienia, takich jak choćby Zbigniew Woźniak.
To jest wyjątkowa postać, człowiek, który pracuje tutaj od trzydziestu lat. Już po pierwszych sygnałach, jakie dostaliśmy o jego problemach rodzinnych, pomogliśmy jako klub, na ile to było możliwe. Poinformowaliśmy też szerzej o jego sytuacji i lawina ruszyła. Ludzie błyskawicznie się zaangażowali w pomoc. Jeszcze raz okazało się, że Wisła to przede wszystkim ludzie. Od pana Bogusława na bramie, po piłkarzy i trenera. Do tego dochodzą rzesze kibiców. To nieprawdopodobna wręcz siła. Dlatego, choć jeszcze bardzo długa i ciężka droga przed nami, jeszcze wiele zakrętów, to ten piątek i to, co działo się na naszym stadionie pokazało mi kolejny raz dobitnie, że trzeba walczyć o ten klub. On po prostu nie może zginąć, bo jest ważny dla tysięcy osób.
Skoro poruszył pan sprawę walki o przyszłość klubu, również finansową, to dochodzą sygnały, że szykuje się podpisanie umowy z nowym sponsorem. Może pan zdradzić, o co chodzi?
W ciągu kilku dni, najprawdopodobniej w środę ogłosimy wejście do klubu nowego sponsora. Będzie to sponsor, który w części będzie finansował nową sekcję, jaką tworzymy w piłkarskiej spółce. Chodzi o e-sport. Sponsor będzie finansował działalność tej sekcji, ale również w części będzie sponsorem klubu piłkarskiego. Jak na skalę naszego klubu, będzie to bardzo duża umowa”.
Więcej TUTAJ
Źródło: Gazeta Krakowska
***
„ME: Dominik Nagy wystąpił w reprezentacji Węgier”
Dominik Nagy z Legii Warszawa wystąpił w reprezentacji Węgier w wygranym 1:0 meczu eliminacji do mistrzostw Europy z Azerbejdżanem. 24-letni pomocnik wszedł na boisko w 71. minucie w miejsce Balazsa Dzsudzsaka.
Źródło: 90minut.pl
***
„ePNA: Alasana Manneh wystąpił w reprezentacji Gambii”
Alasana Manneh z Górnika Zabrze wystąpił w reprezentacji Gambii w zremisowanym 1:1 rewanżowym meczu rundy wstępnej eliminacji Pucharu Narodów Afryki 2021 przeciwko Dżibuti. W pierwszym spotkaniu również padł remis 1:1. W rzutach karnych Gambia wygrała 3:2. 21-letni pomocnik rozegrał całe spotkanie.
Źródło: 90minut.pl
***
„U-23: Egy Maulana Vikri zagrał w reprezentacji Indonezji”
Egy Maulana Vikri z Lechii Gdańsk zagrał w reprezentacji Indonezji U-23 w przegranym 0:1 meczu z Jordanią rozegranym w ramach turnieju towarzyskiego w Chinach (Three Gorges Bank Cup). 19-letni pomocnik zagrał cały mecz.
Źródło: 90minut.pl