Autor zdjęcia: Własne
TURBOKOPACZ: Skrzywdzeni fighterzy, łzy twardziela i zabójcze tempo. Ekstraklasa trzyma absurdalny poziom
Język piłkarski wcale nie jest uniwersalny. W Ekstraklasie wiele słów ma zupełnie inne znaczenie niż w poważnych ligach.
Możliwe, że śledząc ostatnią kolejkę Ekstraklasy szukaliście odpowiedzi na trzy bardzo ważne pytania. I tak się składa, że mamy je dla was. A właściwie to mają je same gwiazdy polskiej piłki.
Ile trzeba w Ekstraklasie, żeby być z siebie zadowolonym?
Prawie nic. Przypomniał o tym Krzysztof Mączyński, który po 0:1 z Jagiellonią wściekał się na decyzję sędziego o karnym dla rywala. Naszym zdaniem jak najbardziej słusznie, karny Jadze się nie należał.
Pan Mączyński powiedział jednak coś jeszcze: - Przez 90 minut byliśmy drużyną, walczyliśmy jeden za drugiego. Daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy.
Niezła autopromocja. Jakby Śląsk grał w ósemkę przeciwko jakiemuś poważnemu rywalowi (czyli takiemu nie z Polski). Gorzej, jak człowiek przypomni sobie, co ten Śląsk w Białymstoku naprawdę pokazał. A pokazał tyle, że podsumuje to jedna statystyka: 2 celne strzały w całym meczu.
Jako trzeci zespół w tabeli jedziesz na teren drużyny, którą dopiero co nazywano „zlepkiem przypadkowych obcokrajowców”, oddajesz całe 2 celne strzały i co robisz? Opowiadasz, że daliście z siebie maksa. No, taki mało ekskluzywny ten maks.
Nie zrozumcie nas źle - Śląsk został w tym meczu ewidentnie skrzywdzony, ale przeraża nas to samozadowolenie ze swojego pokracznego występu. Zero samokrytyki. Na dodatek robi to były reprezentant Polski, który pierwszy powinien powiedzieć: - Sędzia nas skrzywdził, ale poza tym to jesteśmy dziadami.
Ile trzeba w Ekstraklasie, żeby być zmęczonym?
Też prawie nic. Żeby to udowodnić, nie musimy nawet zmieniać meczu. W Jagiellonii spotykamy bowiem niestrudzonego Tarasa Romanczuka, który po tym 1:0 nad Śląskiem stwierdził tak: - Na pewno musimy odpocząć po tym tygodniu, bo jeździliśmy do Szczecina i z powrotem. Zagraliśmy dwa mecze, mamy to w nogach.
Oficjalna strona Jagi o tym nie wspomina, ale nie zdziwimy się, jeśli w tamtym momencie Romanczuk miał łzy w oczach. I my to rozumiemy, zmęczenie jest przecież ogromne. W końcu Jagiellonia zagrała w tym roku już sześć meczów, w tym dwa ostatnie w jednym tygodniu (odpowiednio we wtorek i sobotę). Ile można?! Do czegoś takiego żadne zgrupowanie w ciepłych krajach nie może przygotować.
A tak na serio, to dalibyśmy sporo, żeby wrzucić takiego Romanczuka na miesiąc do jakiejś Premier League czy innej Bundesligi. Byłoby śmiesznie, ale przede wszystkim byłoby z korzyścią dla naszego bohatera. Zobaczyłby, jak wygląda prawdziwy futbol, a nie ten polski wyrób futbolopodobny, może zrobiłoby mu się wstyd i przestałby bredzić o zmęczeniu.
Ile trzeba w Ekstraklasie, żeby zdobyć szacunek trenera?
Będziecie w szoku, ale prawie nic. Wiedzą o tym zawodnicy Wisły Kraków, o których po 1:1 z Lechem Artur Skowronek powiedział coś takiego: - Naszym piłkarzom należy się szacunek za to, że utrzymali tempo tego meczu, ponieważ toczony był on na dużej intensywności.
Aż musieliśmy sprawdzić, jak ta intensywność wypadła w statystykach, bo my niczego specjalnie intensywnego na boisku nie widzieliśmy. Ten przyspieszył, tamtemu się nie chciało. Po prostu typowa Ekstraklasa. Dobra, no i co my tu mamy?
Wisła przebiegła 114, 5 km. Lech przebiegł 109,6 km.
Rzeczywiście, tempo zabójcze. Żeby to zobrazować, zrobimy to samo, co w zeszłym tygodniu, czyli zestawimy z Bundesligą.
Freiburg - Union, czyli 117,2 km i 114,8 km
Hertha - Werder, czyli 116,1 km i 118,3 km
Wolfsburg - Lipsk, czyli 125,8 km i 121,8 km
Bayer - Eintracht, czyli 119,8 km o 117,3 km
OK, tyle wystarczy. Czyli w Bundeslidze mecz Wisła - Lech byłby uznany za grany na stojąco (że o umiejętnościach nie wspomnimy), ale w Polsce jest mowa o szacunku i dużej intensywności. Nie dziwmy się potem, że wyróżniający się u nas chłop miewa problemy nawet w 2. Bundeslidze.
Ale nie martwcie się. Za moment następna kolejka Ekstraklasy, więc znów dowiecie się, że wszystko jest super. Będzie mowa o prawdziwym charakterze, gryzieniu trawy i takich tam. Fajnie, czekamy.