Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Krzysztof Porębski / Press Focus

Bartosz Nowak dla 2x45: Jestem wdzięczny Stali, dlatego postanowiłem zostać w Mielcu i powalczyć o awans

Autor: rozmawiał Łukasz Kościelniak
2020-03-22 09:45:39

Bartosz Nowak to bez wątpienia jedna z kluczowych postaci Stali Mielec. Nie tylko potwierdzają to statystyki – podczas ostatniej gali Tygodnika „Piłka Nożna” odebrał nagrodę dla najlepszego pierwszoligowca. Dlaczego zimą, mimo ofert, został na zapleczu Ekstraklasy? Jak szatnia zareagowała na wypowiedź trenera Marca o zawodnikach, którzy nie mieli wspólnych celów z drużyną? Dlaczego nigdy nie zagrał w żadnym klubie seniorskim z Radomia, choć pochodzi z tego miasta? Usiądźcie wygodnie i rozpocznijcie lekturę!

Na początek pytanie w obecnej sytuacji najważniejsze: jak zdrowie?

Dziękuję, wszystko jest w porządku. Czuję się dobrze, w zespole również nie mieliśmy problemów zdrowotnych. To bardzo ważne, bo w przypadku, gdyby ktoś z nas był chory, to automatycznie wszyscy bylibyśmy zmuszeni poddać się 14-dniowej kwarantannie. Obecnie jestem w Mielcu, niektórzy rozjechali się do domów. Dostaliśmy tygodniowe rozpiski indywidualne, które mamy realizować. 

Rozgrywki pierwszej ligi zawieszono w piątek, wy mieliście o 18 zagrać mecz z Miedzią Legnica. Pojechaliście na miejsce czy wzorem Górnika Zabrze czekaliście do samego końca na informację i ewentualnie  pojechalibyście na mecz w dniu spotkania? 

My mieliśmy większy dystans do przebycia, z Zabrza do Łodzi jest bliżej niż z Mielca do Legnicy. Na mecz pojechaliśmy tak jak zawsze, dzień przed, czyli w czwartek. W piątek dostaliśmy telefony od innych klubów czy Polskiego Związku Piłki Nożnej z pytaniem, jak wygląda nasza sytuacja, czy chcemy grać. Wszyscy zadeklarowaliśmy chęć wyjścia na boisko. Nie byliśmy jednak źli na inne zespoły, które były przeciwne rozgrywaniu spotkań. Wiadomo, że każdy obawia się o własne zdrowie. 

Twoim zdaniem uda się jeszcze dograć ten sezon rozgrywek? Różne scenariusze są obecnie brane pod uwagę, również ten o zakończeniu aktualnej kampanii rozgrywek. 

Myślę, że wrócimy na boisko. Wiadomo, jako zawodnicy nie mamy na to wpływu, ale każdy z nas chciałby dograć ten sezon. Tak jak mówisz, scenariuszy jest wiele, ale najbardziej sprawiedliwym byłoby po prostu dalsze wznowienie rywalizacji. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie. 

Zdążyliście rozegrać dwa mecze rundy wiosennej, które kończyliście w zupełnie odmiennych nastrojach. Najpierw wysoko rozbiliście Olimpię Grudziądz, a potem niespodziewanie wysoko przegraliście u siebie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. 

Mecz z Olimpią był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Dobrze weszliśmy w mecz, w rundę, graliśmy z polotem i finezją. Tak właśnie chcielibyśmy grać. W drugim meczu zostaliśmy brutalnie sprowadzeni na ziemię. Dostaliśmy też kolejny dowód na to, jak te rozgrywki są mocno nieprzewidywalne. Do każdego meczu trzeba podejść indywidualnie i być bardzo skupionym. My chyba byliśmy już trochę zbyt pewni siebie, a Nieciecza chciała się zrehabilitować po porażce w pierwszej kolejce, wyszli podwójnie zmotywowani i to jej się udało. Tym bardziej szkoda, że nie możemy grać, bo żaden piłkarz nie lubi przegrywać i chce się jak najszybciej zrehabilitować w kolejnym pojedynku. Mamy określony cel, chcemy zająć miejsce dające bezpośrednio awans do Ekstraklasy.

Głośno o waszych planach na Ekstraklasę mówiło się już od sezonu 2017/2018. Najbliżej awansu byliście rok temu, gdy do drugiego ŁKS-u Łódź na końcu rozgrywek mieliście stratę pięciu punktów. 

W pierwszym wspomnianym przez ciebie sezonie, byliśmy blisko, ale też i zarówno daleko od wejścia do ekstraklasy. Do pewnego momentu, w zasadzie trzech kolejek przed końcem, mieliśmy szansę, byliśmy na miejscu dającym awans, ale ostatnie mecze zawaliliśmy i ostatecznie spadliśmy w tabeli. Rok temu staraliśmy się, zrobiliśmy bardzo dobry wynik punktowy, który zazwyczaj gwarantował już awans do ekstraklasy, ale Raków kompletnie zdominował te rozgrywki. Do ŁKS-u zabrakło kilka oczek. Mamy pretensje do siebie, zwłaszcza za tę serię remisów z rundy jesiennej, bo tych punktów ostatecznie zabrakło. To już moje trzecie podejście do najwyższej ligi w naszym kraju i mam nadzieję, że wreszcie się uda. Wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości, mamy mocny skład, bardzo dobrą atmosferę i dzięki temu też zostałem. 

Władze klubu też chyba postawiły wszystko na jedną kartę, bo zimą do zespołu dołączyli do was tacy zawodnicy jak Michał Żyro czy Maciej Domański. 

Zimą nie było transferowej ofensywy, bo nie było takiej potrzeby. Nie była potrzebna rewolucja, a jedynie delikatne korekty i wzmocnienia. Trzeba było też zastąpić tych zawodników, którzy zimą od nas odeszli, a też byli ważnymi postaciami. Moim zdaniem, każdy pozyskany zimą gracz dobrze wkomponował się do zespołu i będzie dla nas wzmocnieniem. Rywalizacja jest potrzebna, a dzięki temu, każdy ma na swojej pozycji godnego rywala do walki o wyjściową jedenastkę. 

Jesienią zaliczyliście też udane występy w Pucharze Polski. Wyeliminowaliście Olimpię Grudziądz, Pogoń Szczecin i Błękitnych Stargard, dzięki czemu w ćwierćfinale zmierzycie się z Lechem Poznań. 

Mam nadzieję, że sytuacja zdrowotna w kraju się polepszy i ustabilizuje, bo fajnie byłoby zagrać z taką drużyną jak Lech. Cieszyliśmy się już na myśl rywalizacji z Pogonią Szczecin, a jeszcze bardziej po meczu, gdy udało się wygrać. Na pewno czujemy, że jest to już mecz o coś, o wejście do półfinału. To taki „przedsmak” Ekstraklasy. Liga jest dla nas najważniejsza, ale nikt z nas nie odpuści pucharu, jeśli już zaszliśmy tak daleko.

W styczniu wasz trener, Dariusz Marzec, udzielił dość kontrowersyjnego wywiadu w „Przeglądzie Sportowym”. Cytując: „Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że w stabilnym i poukładanym klubie nie wszyscy chcieli tego samego, co zarząd i kibice. Nie wszyscy mieliśmy jeden cel. Nie wszyscy szliśmy w jedną stronę”. Po tych słowach pojawiła się lawina komentarzy, że niektórzy zawodnicy grali u bukmachera, obstawiali mecze Stali Mielec i na boisku specjalnie spisywali się gorzej. Jak ty, jak szatni zareagowaliście na te słowa?

Mówiłem już o tym kilka razy, że dla mnie to plotki i pomówienia. Rozmawialiśmy o tej sytuacji z trenerem i on sam potwierdził nam, że nie użył takich słów, a dziennikarz źle zrozumiał jego treść przekazu. Jestem już w Mielcu trzeci rok i każdego zawodnika, którego spotkałem przez ten czas, mogę śmiało polecić do innych zespołów i mam o nim jak najlepsze zdanie. Nie ma i nie było mowy o jakimkolwiek ustawianiu meczów. 

Trener Marzec we wspomnianym wywiadzie potwierdzał swoją opinię waszą postawą w meczach choćby z Odrą Opole czy Chrobrym Głogów, czyli drużynami niżej notowanymi. Jesienią spisywaliście się świetnie w meczach z czołówką, żeby tydzień później przegrać z ekipą z dołu tabeli. 

To są realia pierwszej ligi, która jest mocno nieprzewidywalna i trudna do gry. Da się, co prawda, wygrać prawie wszystko jak Raków w poprzednim sezonie, ale to był wyjątek. Drużyny w tej lidze wolą oddać piłkę, ustawić się bardzo defensywnie i czekać na to, co się wydarzy. We wspomnianych przez ciebie meczach tak właśnie było. Chcieliśmy zagrać otwartą piłkę, graliśmy atakiem pozycyjnym i nadzialiśmy się na kontry, które spowodowały, że straciliśmy gole. To są idealne mecze do analizy. Nie dopatrywałbym się jednak w tych spotkaniach większego podtekstu czy też „drugiego dna”. 

W trakcie rundy jesiennej doszło do zmiany trenera – Artura Skowronka zastąpił Dariusz Marzec. Trener Skowronek w trakcie rundy jesiennej otrzymał kilka propozycji objęcia ekstraklasowych zespołów. Mówiło się o sytuacji, gdy obecny trener Wisły Kraków pożegnał się z wami, ogłosił swoje odejście, po czym został w klubie i nadal z wami pracował. Jak odbieraliście to całe zamieszanie?

Mieliśmy bardzo dobrą relację z całym sztabem szkoleniowym. To nie było tak, że trener szukał sobie pracy w Ekstraklasie, tylko po prostu dostawał oferty, a myślę, że to świetne docenienie szkoleniowej pracy. W ostatnich miesiącach dobrze wyglądaliśmy, punktowaliśmy, wygrywaliśmy mecze, więc nie tylko zawodnicy, ale też i trener był łakomym kąskiem na rynku transferowym. To też nie było tak, że przyszedł i się pożegnał. Mieliśmy taką relację, że mówiliśmy sobie wszystko otwarcie. Szkoleniowiec chciał być fair w stosunku do nas, przyszedł, powiedział, że ma propozycję i mówi nam o niej, bo woli, żebyśmy dowiedzieli się w ten sposób, a nie z mediów. Nie mamy nic do zarzucenia trenerowi, bo tak wygląda rynek piłkarski. Zmiana na ławce w trakcie rundy nie jest łatwa. Wraz ze Skowronkiem odszedł cały sztab, trener Marzec przyszedł do nas sam. To też odbiło się trochę na naszych wynikach w rundzie jesiennej. 

Czyli nie mieliście za złe trenerowi, że zostawił was w trakcie rundy?

W żadnym wypadku. Teraz nawet jak spotkaliśmy się na sparingu to poszliśmy, porozmawialiśmy, wręczyliśmy sobie także pożegnalne upominki, bo wcześniej nie było na to czasu. Mamy bardzo dobre relacje z trenerem. 

Od kilku lat grasz już na pierwszoligowym szczeblu. Jak twoim zdaniem wygląda poziom tych rozgrywek?

Poziom z roku na rok idzie w górę. Coraz lepsi zawodnicy przychodzą do pierwszej ligi, ponieważ kluby bardzo chcą awansować do ekstraklasy. Wiadomo, że zaplecze finansowe jest lepsze na najwyższym szczeblu. W tym roku jest jeszcze baraż, więc o awans nie grają trzy lub cztery drużyny tylko pół ligi. Poziom jest obecnie wyrównany, nie ma meczów o nic, bo każdy walczy o coś. Na górze tabeli o dwa pierwsze miejsca, w środku tabeli o miejsca barażowe, a na dole o utrzymanie. 

Kto twoim zdaniem będzie walczył o awans w tym sezonie?

Myślę, że cała pierwsza czwórka, czyli my, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Warta Poznań i Radomiak Radom. Dwie drużyny awansują z tej grupy, dwie wejdą do barażu. O pozostałe dwa miejsca będzie trwała walka do samego końca. Wspomniane drużyny poczyniły zimą ciekawe ruchy transferowe, więc każdy chce walczyć o tę promocję na wyższy szczebel. 

Za tobą bardzo dobra runda jesienna. W 22 meczach ligowych strzeliłeś osiem goli i zanotowałeś siedem asyst. Zostałeś też wybrany najlepszym zawodnikiem pierwszej ligi w plebiscycie Tygodnika „Piłka Nożna”. Jakie to uczucie odbierać nagrodę na uroczystej gali, w towarzystwie takich zawodników jak Robert Lewandowski?

Byłem trochę zaskoczony, że zostałem wyróżniony. Cieszę się jednak, że mogłem odebrać tę nagrodę, bo dla mnie to duży powód do radości. To jednak zasługa nie tylko moja, ale całej drużyny. Stać na jednej scenie z czołowymi polskimi zawodnikami jest dużą motywacją do dalszej pracy. 

Ty sam czujesz, że masz za sobą najlepsze półrocze w karierze?

Od momentu powrotu z Ruchu Chorzów do Stali Mielec czuję, że nabrałem takiego doświadczenia. Kiedyś uważałem, że to piłkarski banał, ale przekonałem się jednak o słuszności tego stwierdzenia na własnej skórze. Czuję, że z każdym meczem, z każdym półroczem coraz bardziej się rozwijam. Potwierdzają to statystyki indywidualne, a także postawa Stali w rozgrywkach. Czuję się dobrze, jestem skoncentrowany tylko na piłce i to dużo mi pomaga. 

Jakie aspekty gry poprawiłeś w minionych miesiącach, a nad czym musisz jeszcze popracować?

Zdaję sobie sprawę z moich braków w grze i wad. Chodzi tu przede wszystkim o grę defensywną. Jestem zawodnikiem ofensywnym, czuję się najlepiej pod bramką przeciwnika, ale na tyle na ile mogę, staram się nad tym aspektem pracować i go poprawiać. Staram się wykorzystywać swoje atuty do maksimum, ostatnio dużo skupiam się nad poruszaniem na boisku. 

Zimą mówiło się sporo o twoim odejściu, dostawałeś podobno sporo ofert z ekstraklasy. Ostatecznie jednak zdecydowałeś się zostać.

Po raz pierwszy w swoim życiu przeżyłem takie okienko transferowe. Zainteresowanie było bardzo duże, było kilka konkretnych ofert. Potwierdzam, że byłem blisko odejścia do jednego z klubu, ale władze klubu i szatnia zrobiły dużo, żebym został w Stali. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że zostanę w zespole na rundę wiosenną i pomogę w wywalczeniu awansu. 

Kandydatem do transferu jesteś praktycznie w każdym okienku transferowym, ale coś ciągle staje na przeszkodzie. Nie irytuje cię to, że do tej ekstraklasy nie możesz się dostać? Przeszkodą jest klauzula odstępnego w twoim kontrakcie?

Myślę, że chodzi przede wszystkim o pieniądze. Ja nigdy w swojej karierze nie odszedłem z klubu za darmo. Najpierw wykupiła mnie Miedź Legnica, potem Ruch Chorzów, a następnie Stal Mielec. Na poziomie pierwszoligowym to spory wyczyn. Klub, który chciałby mnie pozyskać musiałby sporo zapłacić, bo moja wartość rosła z każdą rundą. Jestem też ważnym członkiem drużyny, więc rozumiem dlaczego Stal nie chciała mnie sprzedawać, tym bardziej, że nie wszystkie pieniądze z transferu trafiają do nich. 

Klauzula odstępnego to 800 tysięcy złotych? 

Trochę mniej, ale nie mogę podać dokładnej kwoty. 

Na razie w Mielcu zostajesz na pół roku, myślisz o tym co będzie dalej? 

Nie skupiam się na tym, na dzień dzisiejszy moim najbliższym planem jest zrobienie awansu ze Stalą do ekstraklasy. Szkoda czasu na większe przemyślenia. Jak będzie chwila wolnego, to będę się zastanawiał co dalej. 

Urodziłeś się w Radomiu, reprezentowałeś barwy juniorskich klubów z tego miasta. Jak to się stało, że nie masz w swoim CV występów w żadnym seniorskim klubie z Radomia?

Najpierw byłem w Juniorze, potem Makowiec, a na końcu Młodzik. Zawsze mieliśmy swoją paczkę, z Juniora do Makowca przechodziliśmy prawie całym składem. Bardzo dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie – nie tylko na boisku, ale też i poza nim. Byliśmy mocni w swoim roczniku, rywalizowaliśmy z Legią Warszawa i zawsze byliśmy blisko czołówki. Chciałem jednak zrobić krok dalej, spróbować swoich sił w innych klubach, zobaczyć jak to wygląda. Najpierw z Patrykiem Wolskim pojechaliśmy na testy do Cracovii, bo tam był nabór naszego rocznika. Wzięliśmy udział w testach i gierkach, było bardzo dużo chłopaków. Wypadliśmy dobrze, klub zachęcał nas do złożenia papierów do szkoły w Krakowie i przyjścia do klubu. Jak wracaliśmy to tata powiedział, że usłyszał o szkółce sportowej w Zabrzu i czy nie chcielibyśmy jeszcze tam spróbować, dla porównania. W tamtych czasach Gwarek praktycznie co roku walczył w Mistrzostwach Polski. Razem z Patrykiem pojechaliśmy tam. Najpierw byliśmy na treningach, ale dość szybko wydano o nas pozytywną opinię. Bardzo się nam tam spodobało i podjąłem decyzję, że tam idę. Nasze drogi z Patrykiem jednak się rozeszły, bo on dostał propozycję testów w Lechu i został w Poznaniu, a ja przeniosłem się właśnie do Zabrza. Gwarek to bardzo dobra szkółka, trener Janusz Kowalski wraz z innymi trenerami znają się na swojej robocie. To wyśmienity kierunek dla młodych piłkarzy.  

 

 

W Gwarku grałeś z kimś, kto obecnie jest głośnym nazwiskiem w polskim futbolu?

Występowałem w rocznikach 93, 92 i 91, więc przez ten okres przewinęło się trochę chłopaków, którzy występowali chociażby w Ekstraklasie, a teraz grają w pierwszej lub drugiej lidze. Przeciwko nam grał Rafał Kurzawa czy Arkadiusz Milik. W lidze śląskiej był bardzo wysoki poziom. 

Z Gwarka przeniosłeś się do Polonii Bytom. To był twój pierwszy seniorski klub. 

W Bytomiu wtedy nie przelewało się z pieniędzmi, ale ten klub wspominam wzorowo, zwłaszcza atmosferę w szatni. Prowadził nas Jacek Trzeciak, obecny szkoleniowiec Olimpii Grudziądz. Przyszedłem przed rundą rewanżową pierwszej ligi, gdy Polonia była już w zasadzie zdegradowana. Zrobiliśmy jednak całkiem niezły wynik i ostatecznie do samego końca walczyliśmy o utrzymanie. Ważne było też dla mnie to, że jako młody zawodnik mogłem grać w podstawowym składzie. Występowałem w środku pomocy albo na dziesiątce. Łapałem minuty i doświadczenie. Mieliśmy fajny skład, w ataku grał Dawid Jarka. Przez ten okres trochę zmężniałem i złapałem bardzo potrzebne pierwsze doświadczenie w seniorskim futbolu. 

Zaprezentowałeś się na tyle dobrze, że wykupiła cię Miedź Legnica. 

Przechodząc do tego zespołu, znalazłem się w zupełnie innej sytuacji niż w Bytomiu. Tutaj wszystko było poukładane i na czas – zarówno pod względem finansowym, jak i organizacyjnym. Szatnia była bardzo doświadczona, nie brakowało w niej znanych nazwisk. Był Marcin Burkhardt, Piotr Madejski czy Zbigniew Zakrzewski. To była bardzo dobra drużyna. Na początku byłem trochę onieśmielony i potrzebowałem czasu, żeby pokazywać taki futbol jak w Bytomiu. Dużo nauczyłem się przez ten czas, pracowałem na treningach, ale widziałem, że będzie mi ciężko wygrać rywalizację o pierwszy skład, więc żeby nie tracić czasu, zdecydowałem się na wypożyczenie do drugoligowej Stali Mielec. Ściągano mnie z myślą, że pomogę klubowi w awansie na zaplecze ekstraklasy. Cieszę się, że udało się osiągać ten cel. 

Wróciłeś z wypożyczenia i przeniosłeś się do Ruchu Chorzów. To był okres, kiedy udało ci się zadebiutować w ekstraklasie. Rozegrałeś tam 17 spotkań i zdobyłeś jedną bramkę. 

Po zakończeniu sezonu Stali nie było stać na wykupienie mnie z Legnicy, Miedź nie chciała mnie oddać wypożyczenie do klubu w tej samej klasie rozgrywkowej. Ostatecznie jednak trafiła się oferta z Ruchu Chorzów i postanowiłem spróbować, bo wiadomo, że każdy młody zawodnik chce trafić do Ekstraklasy. To był fajny czas. Znów trafiłem do fajnej szatni, gdzie nie brakowało zawodników z dużymi nazwiskami. Z większością nadal utrzymuję kontakt. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że spadliśmy wtedy z ligi, bo indywidualne umiejętności każdy miał bardzo duże, natomiast nie pokazywaliśmy tego w meczach. Indywidualnie też nie jestem zadowolony z tego sezonu. Zdecydowanie więcej od siebie wymagałem i czuję, że mogłem zrobić więcej. Przychodząc do Ruchu, byłem praktycznie bez okresu przygotowawczego. Druga liga skończyła rozgrywki wcześniej niż Ekstraklasa, ja jeszcze byłem ze Stalą na wyjeździe w Stanach Zjednoczonych. Na początku rundy jeszcze wyglądałem nieźle, ale później zabrakło już siły i zanim wróciłem do normalnej dyspozycji to była przerwa zimowa. 

Przechodząc z drugiej ligi do Ekstraklasy czułeś różnicę w poziomie?

Przeskok był na pewno w aspekcie taktycznym. W Mielcu grałem mniej taktycznie, więcej było walki i grania na ambicji. Niby miałem więcej czasu z piłką, ale co z tego, jak zawodnicy byli lepsi i szybko ją traciłem. 

Po okresie w Ruchu znów trafiłeś do Stali, tym razem już definitywnie. 

Tak, najpierw poszedłem na półroczne wypożyczenie, a później Stal walczyła praktycznie przez całe okienko, żeby mnie wykupić na stałe. Widzieli we mnie ważną postać, która pomoże w awansie do Ekstraklasy. 

Przez kilka lat kariery miałeś okazję współpracować z wieloma trenerami. Z którym szkoleniowcem pracowało ci się najlepiej? 

W okresie młodzieżowym najwięcej dała mi współpraca z trenerem Januszem Kowalskim z Gwarka. W okresie seniorskim najlepiej wspominam okres za Artura Skowronka, którego miałem okazję poznać, będąc jeszcze w Bytomiu. To za jego kadencji dostałem powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski. Otacza się mądrymi współpracownikami. To na pewno szkoleniowiec, z którym chciałbym jeszcze pracować w przyszłości. 

Pierwsze kroki piłkarskie stawiałeś na Śląsku, trenowałeś w Gwarku Zabrze. Nie było tematu przejścia do Górnika Zabrze?

Był, kilka razy już mówiło się o Górniku w kontekście mojej osoby, w ostatnim okienku transferowym też był taki temat. Za trenera Adama Nawałki zostałem zaproszony na trzydniowe testy z kilkoma zawodnikami Gwarka. Gwarek i Górnik współpracują, najbardziej utalentowani przechodzą właśnie do Górnika. Trenowaliśmy w trakcie sezonu, opinia na nasz temat była pozytywna, chcieli, żebyśmy zostali na dłużej, ale obawiałem się tego, że po miesiącu treningów mogą mi powiedzieć, że jednak rezygnują z moich usług, a ja jak najszybciej chciałem spróbować się w seniorskim zespole. 

Jak wspominasz te kilka dni treningów pod okiem trenera Nawałki?

Nie miałem zbyt dużo okazji do spotkania z trenerem, ale pamiętam, że na treningach bardzo zwracał uwagę na wyprowadzenie piłki, podania, kontrolę piłki. Miał bardzo duży posłuch w drużynie, widać, że miał duży autorytet. 

Pochodzisz z Radomia, jesienią wraz ze Stalą wróciłeś do swojego rodzinnego miasta na ligowy mecz z Radomiakiem, który po kilku latach prób wreszcie awansował na zaplecze ekstraklasy. Jakie uczucia ci towarzyszyły podczas tego występu?

To był mój już drugi mecz przeciwko Radomiakowi, bo poprzedni rozegrałem będąc jeszcze w drugiej lidze w Stali. To dziwne uczucie, bo niby jedzie się na wyjazd, a na trybunach jest sporo znajomych ze szkoły, z boiska, z osiedla, do tego cała rodzina. Tym bardziej jest mi wstyd, że przegraliśmy w Radomiu i zagraliśmy słaby mecz. To był moment tych zawirowań w klubie, czyli zmiany trenerskiej. 

Dostałeś kiedyś propozycję z Radomiaka?

Tak, od momentu mojego debiutu w Polonii Bytom jestem w sumie cały czas w kontakcie z władzami Radomiaka i było zainteresowanie moją osobą. Wcześniej jednak Radomiak był w niższej lidze, więc nie chciałem schodzić na niższy szczebel rozgrywkowy. Być może kiedyś wystąpię jeszcze w zielonej koszulce. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się