Autor zdjęcia: własne
Klimczak: Bez kibiców Lech straci 12 milionów. Dlaczego Maghoma odszedł z Arki? Leśniak: Niemieccy kibice niezadowoleni
Dziś – co nikogo nie powinno dziwić – w prasie sporo bundesligowych treści, w tym wywiady z piłkarzami, którzy niegdyś grali na niemieckich boiskach. Ale to nie wszystko. Łącznie wybraliśmy dla Was 13 artykułów z 4 źródeł.
"PRZEGLĄD SPORTOWY"
"Bez kibiców Lech do końca roku straci 12 milionów złotych"
"Będziecie chcieli przesunąć handel w kierunku internetu, sprzedaży on-linowej?
Karol Klimczak: Już to robiliśmy, teraz chcemy zintensyfikować działania, bo nie wykluczamy, że niektóre galerie będziemy musieli opuścić. W każdym punkcie, w którym jesteśmy obecni, renegocjujemy czynsze. Brak meczów nie ogniskuje takiej uwagi. W klubie pracujemy w czasie pandemii, przywołujemy piękne wspomnienia z historii Lecha, ale brakuje clou, czyli emocji meczowych. Nie można ich przeżywać, komentować, to napięcie jest inne.
Coś o tym wiemy w gazecie sportowej bez wydarzeń sportowych.
Karol Klimczak: Dlatego tak ważne jest dla wszystkich – klubów, sponsorów, telewizji, mediów sportowych, że już wkrótce wraca ekstraklasa. Nawet przejściowo przy pustych trybunach. Lech i ludzie z nim związani – profesor Pawlaczyk, mecenas Kokot i wielu innych osób bardzo mocno angażowali się we wszystkie prace związane z powrotem na boiska. Nie siedzieliśmy z założonymi rękami i nie biadoliliśmy, tylko w ostatnich tygodniach ciężko pracowaliśmy. Skorzystaliśmy ze wszystkich możliwych programów pomocy rządowej. Z tarczy 1.0, tarczy 2.0, środków Polskiego Funduszu Rozwoju po to, by samemu sobie pomóc – ochronić miejsca pracy. Wszyscy pracownicy w klubie przystąpili do akcji „W górę serca”, czyli sami sobie obniżyliśmy wynagrodzenia, a piłkarze kontrakty. To wszystko pomogło ratować płynność finansową."
Więcej TUTAJ
***
"Znów mieszamy w czołówce. To nie przypadek"
„Kiedy dopadł pana kryzys?
Jakub Czerwiński: Po jednym-dwóch tygodniach siedzenia w domu nie było jeszcze źle, ale kiedy minął miesiąc i dalej zalecono nam całkowitą izolację, wtedy było już ciężko. Zamknięcie w czterech ścianach, brak możliwości zrobienia typowo piłkarskiego treningu, działały na psychikę. Dobrze, że mamy to za sobą. Od poniedziałku jesteśmy już razem na zgrupowaniu w Arłamowie. Dookoła cisza, spokój, a przede wszystkim świetne warunki do trenowania. Mamy wszystko, by wrócić do formy sprzed przerwy. Nie ma tu nikogo oprócz nas. Dla obsługi hotelu to też ważny czas, mogą nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości."
Więcej TUTAJ
***
"Wydał krocie na operację, teraz zgodzi się na obniżkę?"
"- Sytuacja zmierza w kierunku podpisania przeze mnie aneksu obniżającego mój kontrakt. Nie chcę z klubem biegać po sądach, bo w tej umowie nie chodzi o jakieś ogromne sumy, a moja sytuacja jest bardzo złożona. Kontrakt to jedno, konieczność powrotu do pełnego zdrowia to drugie, a na koniec te dwie sprawy i tak się łączą - mówi piłkarz Śląska Mateusz Radecki."
Więcej TUTAJ
***
"Brzydzą mnie takie zachowania. To sprytny gracz"
"WOŁOSIK: A skąd! Ale wiesz, brzydzą mnie niektóre zachowania. Podzwoniłem, popytałem, co się dzieje w sprawie gwiazdora Górnika Zabrze Igora Angulo. On sam od dawna dba, by o kryzysie w jego małżeństwie z klubem było głośno. A kryzys ciągnie się od wielu miesięcy. Angulo to sprytny gracz, bo potrafi grać nie tylko na boisku, ale też na emocjach. Podkreśla, jak wielkie znaczenie ma dla niego Górnik, w którym wręcz jest zakochany, ale to nie wyklucza bardzo twardego podejścia do swojej miłości, którą często traktuje na pograniczu faulu. Na dziś jest ostatnim piłkarzem górników, który nie przystał na podpisanie aneksu zmniejszającego pensję. Utrzymuje, że szefowie klubu nie skontaktowali się z nim, bo on jest gotów dogadać się w kilka minut (pewnie też w imię miłości wobec Górnika). Tyle że wystarczyło parę telefonów na Śląsk, bym się dowiedział, iż napastnikowi zostały przedstawione propozycje ugody i spotkania się w połowie drogi w kwestii mniejszych zarobków. Bez echa..."
Więcej TUTAJ
***
"Mówimy: sprawdzam. Korona straciła tożsamość"
"Tuż przed przejęciem klubu przez Dietera Burdenskiego w 2017 roku zespół ze stolicy świętokrzyskiego był na fali. Maciejowi Bartoszkowi udało się stworzyć ekipę szytą na kielecką miarę. Wspomnienie o „bandzie świrów” Leszka Ojrzyńskiego stało się żywe.
Dziś, choć Bartoszek znów prowadzi drużynę, przyznaje, że z tamtego zespołu nie zostało już nic. – Brakuje żaru. Nie widać nawet miejsca, w którym było ognisko. Wszystko trzeba rozpalać od nowa – mówił trener Korony w programie Liga PL na antenie Kanału Sportowego. – Rozmawiałem ostatnio z pracownikiem klubu i potwierdził słowa szkoleniowca. Kiedyś nikt nie traktował pracy w Koronie jako obowiązku. To było coś więcej. Byliśmy jak rodzina, dziś to korporacja – mówi były bramkarz Korony Zbigniew Małkowski."
Więcej TUTAJ
***
"Nietypowe wytyczne. Zakaz ocierania potu z czoła"
"Mateusz Janiak: W poniedziałek 4 maja pana zespół wznowił treningi po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Co prawda w grupach, ale mimo wszystko na boisku. Wreszcie?
Adam Dźwigała (obrońca CD Aves): Fajnie wrócić, znowu zobaczyć się z ludźmi, z którymi się pracuje. Ale zdrowie jest najważniejsze, więc dostaliśmy szczegółowe wytyczne jak się zachowywać, których podstawą jest ograniczenie kontaktu między nami. Zorganizowano wideokonferencję z członkami sztabu szkoleniowego, dwoma lekarzami i nami, zawodnikami.
Jakie to wytyczne?
Najważniejsze jest utrzymanie odległości dwóch metrów, nawet na boisku. Poza tym niewolno odbijać piłki głową i organizować żadnych ćwiczeń wymagających tego. Ma to zminimalizować ryzyko, że do ust czy nosa przedostaną się jakieś drobinki zarazków. Przyjeżdżamy przebrani, już gotowi do zajęć, nie ma wstępu do szatni. Czekamy aż poprzednia grupa skończy i dopiero wtedy możemy wejść na boisko. Żadnych mijanek. Ponadto kluczowa jest higiena. Mamy dezynfekować nie tylko ręce, lecz także piłki czy kamizelki z nadajnikami GPS. Każdy musi zadbać o sprzęt, w którym trenował. Trzeba pilnować się, by pić tylko z butelki, z której już się piło, nie cudzej, i trzymać dłonie z daleka od twarzy. To wymaga uwagi, bo potu z czoła nie można zetrzeć, a do tej pory to było coś normalnego, wręcz automatycznego."
Więcej TUTAJ
***
"Wałdoch: Jesteśmy na oczach całego świata"
"Trenerom ma pomóc przepis o pięciu zmianach, który DFL zaakceptowała w czwartek.
Jestem przeciwny takim nowinkom, tak samo jak nie byłem za wprowadzeniem systemu VAR. Przez wiele lat funkcjonował przepis o trzech zmianach, nie widzę powodu, aby go zmieniać. Nie uważam, by miałoby to uatrakcyjnić rozgrywki czy w czymkolwiek pomóc.
Dużo mówi się o nowych wytycznych, zasadach, które kluby musiały wprowadzić, by sezon został dokończony. Jest pan przekonany, że przez wszystkie kluby były i są one respektowane?
Wiem, że nawiązuje pani do filmiku, który w szatni Herthy nagrał Salomon Kalou. Dziwi mnie takie zachowanie, szczególnie że to doświadczony zawodnik. Gdyby to był młody chłopak, to jeszcze bym zrozumiał, że nie pomyślał o konsekwencjach. Ale przecież to 34-letni zawodnik. Jestem zaskoczony taką akcją, wydaje mi się, że to był jednorazowy wybryk."
Więcej TUTAJ
***
"Wichniarek: Czy Bundesliga jest przygotowana na problemy?"
"No! W końcu się doczekaliśmy. Sezon, który tak brutalnie został przerwany przez wirusa, rusza ponownie. W sobotę o godzinie 13 cały piłkarski świat, a właściwie cały sportowy świat, skieruje swoje oczy na naszych zachodnich sąsiadów. Dwie i pół godziny godziny później, po rozgrzewce, czyli meczu 2. Bundesligi, każdy wygodnie zasiądzie w fotelu i będzie się delektował prawdziwym crème de la crème piłkarskich Niemiec. W interesie wszystkich sympatyków sportu jest trzymanie kciuków za Bundesligę. Jeśli kilka kolejek zostanie rozegranych bez problemów, dostaniemy sygnał, że nawet w dobie koronawirusa można uprawiać sport, nie tylko piłkę nożną. Okaże się, że przy zachowaniu zaostrzonych reguł jest możliwe dokończenie sezonu, a to już mała namiastka powrotu do normalności. Co będzie, jeśli po kilku meczach zachorowalność wśród piłkarzy lub osób związanych z organizacją spotkań wzrośnie? Taki scenariusz byłby gwoździem do trumny nie tylko dla Bundesligi i piłki nożnej, ale dla innych dyscyplin zespołowych. Byłby to sportowy armagedon, którego skutki byłyby nieodwracalne. To najczarniejszy z czarnych scenariuszy. Bądźmy dobrej myśli, że wszystko się uda."
Więcej TUTAJ
***
"SPORT"
"Kto miał wystartować jeśli nie Niemcy?"
"W Polsce puste trybuny jako takich kontrowersji nie wywołują, bo wszyscy akceptują zamknięte stadiony i fakt, że mecze trzeba będzie oglądać w telewizji. Niemiecki klimat odczuł pan na własnej skórze, więc chciałem zapytać, jak to jest, że tamtejsi ultrasi są bardzo krytycznie nastawieni do spotkań bez kibiców?
Radosław Gilewicz: Mówią wprost, że jeśli futbol ma wrócić to tylko z fanami, nawet jeśli zdają sobie sprawę z tego, że zwłoka przyprawiłaby klubom wiele problemów. Większość stadionów co weekend jest wyprzedana kibice wychodzą z założenia, że tylko z nimi może się tam cokolwiek odbyć. Tam chodzi jednak o trochę więcej, bo z punktu widzenia klubów, mówimy o około 800 milionach euro, bez których większość z nich nie przeżyje. Od dłuższego czasu widzimy, że niemieccy ultrasi za każdym razem są na „nie” - jak wawanturze przeciwko Dietmarowi Hoppowi (inwestorowi Hoffenheim - dop. red.) czy graniu meczów w poniedziałki. Mam wrażenie, że oni chcą w takich sytuacjach zaznaczyć swoją obecność. Trzeba jednak zrozumieć sytuację klubu, bo obecnie nie może być tak, że mecze bez kibiców nie powinny się odbywać. Poza tym większa liczba fanów jest jednak zwolennikiem tego, aby te spotkania były, bo chodzi o egzystencję klubu. Schalke ma najtrudniejszy moment. To klub z piękną historią, ale... co ztego? Jeśli poszlibyśmy za głosem niektórych kibiców, Schalke miałoby olbrzymie problemy i nie wiadomo czy w przyszłym roku w ogóle by wystartowało."
***
"Związani umowami"
"W Piaście najliczniejszą grupę stanowią piłkarze, których kontrakty obowiązują do lata przyszłego roku, dlatego za niedługo nadejdzie czas negocjacji lub transferów. Jest jednak grupa, która o swoją przyszłość może być spokojna.
Zazwyczaj długi kontrakt oznacza inwestycję klubu w piłkarza i fakt, że władze oraz sztab wiążą z nim spore nadzieje. Gdy prześledzimy długość umów w ekipie mistrzów Polski, to dojdziemy do wniosku, że teza ta jest prawdziwa i… nieprawdziwa. Dlaczego?"
***
"Pasjonująco za... plecami Legii"
"Załóżmy, że nie będzie przeszkód z dokończeniem rozgrywek. Co to zmieni? Legia wypracowała sobie taką przewagę nad konkurentami, że tylko kataklizm mógłby ją pozbawić mistrzowskiego tytułu. Zgadza się pan z moją tezą?
"Janusz Białek: Dokładnie tak myślę. Legia uciekła reszcie towarzystwa i w tej chwili jest na innej imprezie. Ale bardzo ciekawa rywalizacja toczy się za jej plecami. Drugie miejsce zajmuje w tej chwili Piast Gliwice, ale szósta w tabeli Pogoń Szczecin traci do niego tylko dwa punkty. Nie skreślałbym nawet ósmej w tabeli Jagiellonii, która
traci do wicelidera 6 punktów. To raptem dwa zwycięskie mecze, a poza tym świat piłkarski już nie takie rzeczy widział. Dużo zależy od tego, jak drużyny „przepracowały” okres stagnacji. To nieważne, czy piłkarze ćwiczyli na leżąco, siedząco, czy stojąco, wszystkim brakowało przestrzeni, boiska itp. Będę uważnie śledził, jak będą wyglądały mecze w Bundeslidze, a potem w naszej ekstraklasie. W przeszłości, po okresach przerwy na występy reprezentacji Polski, różnie to wyglądało."
***
"POLSKA TIMES"
„Marek Leśniak: Niemieccy kibice są niezadowoleni, że Bundesliga będzie grała bez nich”
"Skoro ma pan więcej czasu, to pewnie nie może się doczekać restartu Bundesligi?
Marek Leśniak: Cieszę się, tym bardziej, że pierwsze kolejki mają być w formie multiligi. Ale z drugiej strony mam mieszane uczucia. Piłka bez kibiców to nie to samo. Dla piłkarza gra przy pustych trybunach jest jak sparing. Dużo kibiców, nie tylko ultrasów, jest niezadowolonych, że będą mecze, a oni nie mogą być na stadionie. Transmisje lepiej będzie wyciszyć i włączyć sobie muzykę. Pod tym względem zapowiada się nie za ciekawie.
Ale cały świat będzie oglądał Bundesligę.
Tak, ale weźmy pod uwagę, że pod względem frekwencji do liczby miejsc na trybunach Bundesliga nie ma sobie równych. Praktycznie są komplety. Gdyby nie pieniądze z praw telewizyjnych, rozgrywki nie byłyby już teraz wznawiane. Choć oczywiście prędzej czy później trzeba by było zacząć grać. Nawet nie chodzi o piłkarzy - bo oni zarabiają tyle, że sobie poradzą - ale zwykłych pracowników klubu, którzy trafiliby na bezrobocie. Dlatego w planie na wznowienie ligi wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Ale i tak to będzie dziewięć dziwnych kolejek. Kluby mają tak szerokie kadry, że powinno się udać dograć sezon, ale nie sądzę, że od pierwszego do ostatniego meczu w jednym składzie. Musimy się nauczyć żyć z koronawirusem, tak jak z grypą, choć na razie się go boimy. Najgorzej jak mówią, że będzie mutował. Co to będzie, jak co jakiś czas będzie musieli się zatrzymywać? Z drugiej strony pęd życia był już za duży."
Więcej TUTAJ
***
"SUPER EXPRESS"
"Arka Gdynia rozstała się z Christianem Maghomą. Super Express sprawdził z jakiego powodu"
"Skąd więc ruch o rozstaniu z Maghomą? Tu wchodzimy na delikatną ścieżkę spraw prywatnych i pensji, ale to kwestie, które w życiu mają często fundamentalne znaczenie.
Prawda jest taka, że partnerka piłkarza, mieszkająca na stałe w Londynie, spodziewa się dziecka. Zawodnikowi w tej sytuacji z jednej strony ciężko skupić się na piłce, będąc z daleka od rodziny, a z drugiej -gdyby zdecydował się na przykład na podróż do Londynu i powrót, to czekałaby go kwarantanna, odseparowanie od drużyny i wszelkie konsekwencje z tego wynikające. A czasu na to przy szalonej końcówce ligi nie będzie."
Więcej TUTAJ